Strona główna Analizy Powodziowa dezinformacja. Jak zwalczano fałszywe doniesienia i teorie

Powodziowa dezinformacja. Jak zwalczano fałszywe doniesienia i teorie

Wraz z kataklizmem wysokiej wody, który miał miejsce na Dolnym Śląsku, pojawił się dodatkowy problem. Dezinformacja, bo o niej mowa, tym razem skoncentrowała się na wydarzeniach związanych z żywiołem – i to nie tylko dla chaosu.

zdjęcie miasta podczas powodzi z lotu ptaka

fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog

Powodziowa dezinformacja. Jak zwalczano fałszywe doniesienia i teorie

Wraz z kataklizmem wysokiej wody, który miał miejsce na Dolnym Śląsku, pojawił się dodatkowy problem. Dezinformacja, bo o niej mowa, tym razem skoncentrowała się na wydarzeniach związanych z żywiołem – i to nie tylko dla chaosu.

Gdy w drugi weekend września na Ziemi Kłodzkiej walczono z szybko przybierającą wodą, pozostała część dorzecza Odry rozpoczynała przygotowania do przyjęcia fali powodziowej. Mało kto jednak się spodziewał, że w odróżnieniu od innych powodzi tegoroczny żywioł przyniesie ze sobą dodatkową kwestię w roli głównej: dezinformację.

Dziecko porwane przez powódź, a autorzy scamu złapani przez policję

Paradoksalnie, pierwsze działania na tym froncie podjęli oszuści, którzy postanowili wykorzystać powódź do wyłudzania danych Polaków. Przygotowano stronę z informacją o rzekomym porwaniu dziecka przez silny prąd, do której dołączono zdjęcie „ofiary” wygenerowane przez AI. Link do tej strony był rozpowszechniany na grupach dyskusyjnych w mediach społecznościowych.

Dość szybko udało się ustalić, że jest to kolejna kampania oszustów wykorzystująca aktualne wydarzenia. Było to tym łatwiejsze, że scamerzy dostosowywali miejscowość zawartą w nazwie strony pod konkretną grupę docelową. Efektem były informacje o porwaniu dziecka przez powódź… na przykład w Warszawie. Służby rozpoczęły poszukiwania autorów oszustwa – po tygodniu aresztowano dwóch mężczyzn, którzy przygotowali cały mechanizm powstawania takich treści.

Wysadzanie wałów i apele o zaufane źródła informacji

Pod koniec września wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski poinformował na posiedzeniu Sejmu, że ta sama dwójka mężczyzn przed aresztowaniem rozpowszechniała również dezinformacje o wysadzaniu wałów. Ta konkretna narracja najprawdopodobniej była jednym z najgłośniejszych fake newsów rozpowszechnianych w czasie kataklizmu.

W pierwszym tygodniu walki z powodzią, gdy Wrocław przygotowywał się na przejście fali kulminacyjnej na Odrze, w sieci rozpowszechniono film mający ukazywać wysadzanie wałów przeciwpowodziowych. Teorie te zdementował wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, jednak kilka dni później wróciły one ze zwiększoną siłą. Pojawiły się bowiem doniesienia o mężczyźnie ubranym w mundur, który chodził po wałach pod Wrocławiem i mówił, że będą one wysadzane.

Reakcja na takie informacje była dość stanowcza – rozpoczęto poszukiwania opisywanej osoby. Władze na czele z Donaldem Tuskiem apelowały również, aby korzystać wyłącznie ze sprawdzonych źródeł informacji, a także o sprawną ich weryfikację. Ministerstwo Cyfryzacji poszło nieco dalej. „W ramach stałego monitoringu sieci, od piątku koncentrujemy się na kryzysie powodziowym i w tym zakresie wspieramy usuwanie fałszywych treści, których celem jest wywołanie paniki” – opisywał na portalu X Krzysztof Gawkowski.

Ostatecznie, osoba w mundurze została zatrzymana przez służby po kilku godzinach poszukiwań. Bardzo prawdopodobne jest jednak, że cała trójka podejrzanych (1, 2) chciała wykorzystać negatywne wspomnienia z powodzi tysiąclecia. Wówczas szerokim echem w całym kraju odbił się protest mieszkańców podwrocławskiej wsi Łany, którzy nie chcieli wysadzenia umocnień przeciwpowodziowych na wysokości ich miejscowości.

„Klasyczne” błędne podpisy nagrań

Ciekawą formą dezinformacji były również filmy pokazujące katastrofę w miejscu niezwiązanym z powodzią w Polsce. Były one odpowiednio podpisane, aby wywołać u odbiorców wrażenie, że pokazują zniszczenia w naszym kraju.

I w ten sposób nagranie z Lizbony stało się rzekomym nagraniem z Nysy, fala porywająca samochody w hiszpańskiej Adrze „teleportowała się” do Kłodzka, a wylew rzeki Santa Catarina w Meksyku przedstawiono jako Most Piaskowy we Wrocławiu podczas powodzi. To ostatnie nagranie krążyło w sieci… na kilka dni przed nadejściem fali kulminacyjnej na Odrze do stolicy Dolnego Śląska.

Trzeba jednak zauważyć, że tego typu materiały idealnie „wtapiały się” w inne, prawdziwe filmy nakręcone podczas powodzi. Przesuwanie aut przez falę powodziową miało miejsce w Lądku-Zdroju i zostało uwiecznione na co najmniej dwóch nagraniach – oba ukazały się jednak kilka dni po opadnięciu poziomu wody w regionie (1, 2).

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!