Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Rosja, media i Czerwony Delfin. Co je łączy?
Uważaj na „czerwonego delfina”, chroń dziecko przed „przerażającą grą” – takie ostrzeżenia można obecnie znaleźć w mediach. Portale internetowe zaczynają interesować się tematem kolejnej internetowej gry, która ma się przyczyniać do samobójstw wśród dzieci. O co chodzi z Czerwonym Delfinem? Czy jest się czego bać? I jak cała sprawa łączy się z Rosją i z Niebieskim Wielorybem?
fot. Pexels / Facebook / Modyfikacje: Demagog
Rosja, media i Czerwony Delfin. Co je łączy?
Uważaj na „czerwonego delfina”, chroń dziecko przed „przerażającą grą” – takie ostrzeżenia można obecnie znaleźć w mediach. Portale internetowe zaczynają interesować się tematem kolejnej internetowej gry, która ma się przyczyniać do samobójstw wśród dzieci. O co chodzi z Czerwonym Delfinem? Czy jest się czego bać? I jak cała sprawa łączy się z Rosją i z Niebieskim Wielorybem?
„Groźna »gra « powróciła. Uważaj na »czerwonego delfina«” – to tytuł artykułu opublikowanego na stronie WP Kobieta. W jego treści znajdują się ostrzeżenia przed „przerażającą grą”, która ma skłaniać uczestników, najczęściej dzieci i nastolatki, do wykonywania niebezpiecznych zadań.
Postanowiliśmy przyjrzeć się sprawie i ustalić, czy rzeczywiście rzekoma niebezpieczna „zabawa” jest obecnie popularna wśród młodzieży. Naszym pierwszym krokiem było ustalenie, skąd portal WP Kobieta zaczerpnął informacje na temat nowej gry.
Skąd pochodzą pierwsze doniesienia na temat Czerwonego Delfina?
Ustaliliśmy, że tekst zamieszczony na portalu powołał się na wpis pochodzący z instagramowego profilu Kingi Szostko, prezeski fundacji Prospołeczna.org. W treści tego posta czytamy, że [pisownia oryginalna]: „gra, która kilka lat temu zbierała żniwo wśród nastolatków niestety właśnie wróciła. Tym razem jest to Czerwony Delfin”.
Sprawdziliśmy, czy ta sama treść została udostępniona na innych portalach niż WP Kobieta. Przegląd mediów wykazał, że do posta Kingi Szostko odniosła się również strona mjakmama.pl, na której opublikowano tekst także powołujący się na wpis z Instagrama.
Naszym kolejnym krokiem było ustalenie, czy treści dotyczące gry Czerwony Delfin stały się popularne w mediach społecznościowych. A jeśli tak, to jakie jest źródło tych przekazów?
Przegląd TikToka oraz Facebooka wykazał, że doniesienia dotyczące Czerwonego Delfina rzeczywiście dotarły do mediów społecznościowych (np. 1, 2, 3). Jednak pierwotnym źródłem tych treści nie są ani polskie aktywistki, ani nastolatkowie ze skłonnością do ryzyka. Są nim rosyjskie media.
Plotki po ataku źródłem, z którego wypłynął „Czerwony Delfin”
Troje trzynastolatków (dwoje dziewcząt i chłopiec) oraz nauczyciel – to lista osób, które zostały ranne w zdarzeniu, do jakiego doszło w szkole w Czelabińsku, w Rosji. 16 września jeden z uczniów zaatakował młotkiem koleżanki i kolegę z klasy, a także wychowawcę, który próbował go powstrzymać.
🇷🇺In #Chelyabinsk (#Russia), a 13-year-old #schoolboy attacked his classmates with a #hammer on the morning of September 16. One of the injured girls was hospitalized in serious condition.
Law enforcement officers detained the schoolboy. At the moment, police and prosecutors are… pic.twitter.com/82acg5rShN
— News.Az (@news_az) September 16, 2024
Krótko po tym zdarzeniu w sieci zaczęły się pojawiać niepotwierdzone informacje na temat ataku (np. 1, 2, 3). Wynikało z nich, że napastnik, oprócz młotka, miał mieć przy sobie także nóż i pistolet. Tych spekulacji nie potwierdziło jednak żadne wiarygodne źródło.
Wkrótce potem na jednym z kont na Telegramie podano, że uczeń, który dokonał ataku, miał uczestniczyć w „samobójczej grze internetowej”. Policja przejrzała zawartość jego komputera, jednak nie znalazła żadnych dowodów na to, by wykonywał on tego typu niebezpieczne zadania.
Informacja, jakoby przyczyną ataku była internetowa gra, rozprzestrzeniła się jednak w sieci. Odpowiedzialnością za zdarzenie obarczono Czerwonego Delfina, czyli zamkniętą grupę na Telegramie. Jej członkowie otrzymywali od swojego „kuratora” zadania i mieli je wykonać zgodnie z przekazanymi przez niego wskazówkami. Po zdarzeniu z Czelabińska kanał został zamknięty. Nie została natomiast zakończona historia związana z rzekomą grą.
Nie tylko Rosja. Gdzie jeszcze pojawił się Czerwony Delfin?
Wkrótce doniesienia na temat Czerwonego Delfina zaczęły przekraczać granicę Rosji. Zaledwie po kilku dniach w Ałmatach, w Kazachstanie, z dachów wysokich budynków zeskoczyły trzy nastolatki. Nie trzeba było dużo czasu, by pojawiły się kolejne spekulacje. Winą za te tragedie ponownie obarczano internetową grę.
Sprawa nabrała na tyle dużego rozgłosu, że przyjrzała się jej kazachska organizacja factcheckingowa Factcheck.kz. Jej analitycy ustalili, że na chwilę obecną nie ma wiarygodnych dowodów, które potwierdzałyby, że uczennice skaczące z dachów realizowały wyzwania z gry Czerwony Delfin.
W analizie opublikowanej przez Factcheck.kz zawarto następujące wnioski:
„Na podstawie przeanalizowanych danych można stwierdzić, że »Red Dolphin«, jak i inne »projekty « […] rzeczywiście zawierają informacje, które są niebezpieczne dla dzieci i młodzieży. Jednocześnie bardzo trudno jest powiązać jakąkolwiek akcję, czy to masową strzelaninę, czy samobójstwo, z taką treścią; kwestia ta wymaga zbadania. Ważne jest, aby zrozumieć, że samobójstwo jest zawsze spowodowane wieloma czynnikami, a wszystko zaczyna się znacznie wcześniej niż zagranie w samobójczą grę”.
Jak polskie media społecznościowe zareagowały na Czerwonego Delfina?
Wkrótce po tym, jak o Czerwonym Delfinie zrobiło się głośno za granicą, pierwsze oznaki zainteresowania tematem pojawiły się również w naszym kraju. Podczas przeglądania mediów społecznościowych możemy natrafić na konta i materiały odnoszące się do rzekomej samobójczej gry.
TikTok
Chociaż TikTok zablokował możliwość wyszukiwania takich haseł jak „czerwony delfin”, na platformie wciąż aktywny jest hashtag bezpośrednio związany z tym wyzwaniem. W chwili pisania tego artykułu do frazy tej przypisanych jest 131 postów, z których kilka bezpośrednio odnosi się do gry. Wyniki wyszukiwania różnią się w zależności od używanego sprzętu.
Korzystając z internetowej przeglądarki, można znaleźć jedynie kilka filmów powiązanych bezpośrednio z Czerwonym Delfinem. Dotarcie do większej liczby postów dotyczących gry jest możliwe, gdy korzysta się z aplikacji.
Co ważne, nie wszystkie wpisy odnoszące się do Czerwonego Delfina to element gry czy forma brania w niej udziału. Aby tworzyć treści związane z wyzwaniem, użytkownicy TikToka korzystają z tzw. trendów. Niektóre z nich są przejawem zainteresowania grą (np. linki zarchiwizowane 1, 2, 3). Inne mają charakter ostrzegawczy i przestrzegają przez rozgrywką (np. 1, 2, 3).
Komentarze potwierdzają zainteresowanie tematem
Część komentarzy pod tiktokami powiązanymi z Czerwonym Delfinem (linki zarchiwizowane 1, 2, 3) świadczy o tym, że grupa użytkowników interesuje się tą grą, np. [pisownia oryginalna]: „co to wogolw za gra”, „ej o co hodxi w to czerwony delfin??”.
Niektórzy wyrażają chęć przystąpienia do wyzwania [pisownia oryginalna]: „na tt jest i na Facebooku na tt już pisałam ale jeszcze nie odpisał czekam”, „gdzie można się z nim skontaktować”, „da ktoś linka albo gdzie można się z nim skontaktować”.
Zdarzają się również tacy użytkownicy, którzy przyznają, że biorą udział w grze [pisownia oryginalna]: „ja jestem na 30 zadaniu”, „ja w nią już gram”.
Na platformie zidentyfikowaliśmy również kilka kont, które w komentarzach do filmów zachęcały zainteresowanych do kontaktu i podjęcia wyzwania.
W komentarzach pod tiktokami (linki zarchiwizowane 1, 2, 3) dotyczącymi Czerwonego Delfina można znaleźć wskazówki, jak nawiązać kontakt z osobą wysyłającą zadania. Wynika z nich, że należy ją odnaleźć na Facebooku, a następnie nawiązać rozmowę za pośrednictwem aplikacji Messenger.
W czasie pisania tej analizy odnaleźliśmy kilkadziesiąt kont podających się za Czerwonego Delfina. Obecnie wszystkie one zostały już usunięte.
Większość z tych kont miała podobne lub identyczne zdjęcie profilowe przedstawiające dwa skaczące delfiny na czerwonym tle. Wspólną cechą było również to, że znaczna część tych profili była pusta. Nie publikowano na nich żadnych postów ani informacji o właścicielu. Zdjęcia profilowe zostały natomiast ustawione w ostatnich dniach września (np. linki zarchiwizowane 1, 2, 3).
Obecnie wśród wpisów poruszających tematykę gry przeważają ostrzeżenia kierowane do rodziców dzieci, które mogłyby zainteresować się wyzwaniem.
Instagramowe konta Czerwonego Delfina (obecnie już niedostępne) przypominały te, które znaleźliśmy na Facebooku. Profile te używały podobnych zdjęć, a większość z nich nie opublikowała żadnych postów (np. linki zarchiwizowane 1, 2, 3, 4).
W tej chwili próby wyszukania wpisów związanych z grą prowadzą jedynie do ostrzeżeń przed internetowym wyzwaniem (np. 1, 2).
Policja nie odnotowała wzrostu targnięć na życie związanych z udziałem w grze
Aby dowiedzieć się, czy doniesienia medialne na temat Czerwonego Delfina przełożyły się na realne zagrożenie dla życia młodzieży, skontaktowaliśmy się z Komendą Główną Policji. Poprosiliśmy o komentarz dotyczący ewentualnego wzrostu samobójstw. Jak przekazała nam asp. szt. Aleksandra Laskowska z Biura Komunikacji Społecznej KGP, policja nie odnotowała w tej kwestii żadnej zmiany:
„Policja nie odnotowała wzrostu postępowań dotyczących targnięcia się na własne życie wśród osób, gdzie okoliczności towarzyszące mogłyby wskazywać na udział w challenge’u. Nie ma również sygnałów docierających do komórek specjalistycznych, w tym Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości, o zwiększonej aktywności tego rodzaju kont w internecie”.
Policja nie umniejsza jednak możliwego zagrożenia. Przekazała nam, że: „każdego dnia na bieżąco monitoruje portale internetowe, zwracając szczególną uwagę na wszelkie pojawiające się tego typu komunikaty mogące nieść za sobą konsekwencje targnięcia się na życie”.
Czerwony Delfin i Niebieski Wieloryb. Co je łączy?
Czy zagrożenie związane z grą Czerwony Delfin rzeczywiście jest tak duże, jak wynikało z doniesień medialnych przytoczonych na początku tej analizy? Jak mówi dr Katarzyna Bąkowicz, medioznawczyni z Uniwesytetu SWPS, sprawa ta przypomina poruszenie, które miało miejsce kilka lat temu i dotyczyło tzw. Niebieskiego Wieloryba.
W komentarzu dla Demagoga ekspertka wyjaśnia:
„Mamy do czynienia, prawdopodobnie, z odgrzaniem starego tematu fake newsa o grze Niebieski Wieloryb, która była globalnym fake newsem w latach 2016-2018. Temat ten nigdy nie ucichł, jedynie wyciszony został przez pandemię, a potem wojnę. Jednakże media i osoby publiczne, które publikowały na ten temat informacje, nie wycofały się ze swoich przekazów”.
Sprawa Niebieskiego Wieloryba nie była oparta na wiarygodnych źródłach
Doniesienia dotyczące tzw. Niebieskiego Wieloryba zaczęły się pojawiać w 2016 roku po publikacji artykułu Galiny Mursajew, na rosyjskim portalu Nowaja Gazeta (s. 104). W swoim tekście autorka opisywała nowy, niepokojący internetowy challenge, w wyniku którego śmierć miało ponieść 130 rosyjskich nastolatków.
Jak się później okazało, podczas przygotowywania swojego artykułu Galina Mursajew opierała się na nierzetelnych źródłach (s. 106). Po publikacji doniesień o Niebieskim Wielorybie na portalu Nowaja Gazeta niektóre rosyjskie media próbowały potwierdzić dane dotyczące tego wyzwania i odkryły nieścisłości w artykule Mursajew.
Media i ryzyko związane z niebezpiecznymi trendami
W pracy naukowej dotyczącej Niebieskiego Wieloryba dr Katarzyna Bąkowicz opisała, w jaki sposób upowszechnienie tematu przez media przyczyniło się do zwiększenia zainteresowania nastolatków samookaleczaniem i samobójstwami (s. 109–110).
W komentarzu dla Demagoga ekspertka dodaje:
„Artykuł z WP Kobieta, który opisał sprawę rzekomej gry, powołuje się na wypowiedź 1 osoby, która za źródło wskazuje hashtagi z Instagrama. Jest to działanie wysoce nieetyczne. W takich przypadkach weryfikacja źródeł powinna być szczególnie staranna ze względu na temat przekazu. Nie wolno dopuścić do powtórki z historii o Niebieskim Wielorybie”.
Odpowiedzialność za słowa leży nie tylko po stronie platform mediów społecznościowych oraz ich użytkowników. To media głównego nurtu dodają wielu trendom rozgłosu i w ten sposób zwiększają zainteresowanie, jakim cieszą się nowe wątki. Dlatego tak ważne jest, by przed opublikowaniem jakiejś treści media sprawdzały, czy informacje na pewno pochodzą z wiarygodnego źródła.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter