Strona główna Analizy Jaką rolę odgrywają media w promowaniu groźnych challenge’ów?

Jaką rolę odgrywają media w promowaniu groźnych challenge’ów?

Osoba ubrana w brązową kurtkę i szarą czapkę. Dookoła niej dymki z ikonkami mediów społecznościowych: Skype'a, WhatsAppa, Facebooka i dawnego Twittera.

fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog

Jaką rolę odgrywają media w promowaniu groźnych challenge’ów?

Niebieski Wieloryb, Tide Pod Challenge i Condom Snorting Challenge. To popularne kilka lat temu internetowe wyzwania, o których mówił cały świat, a które okazały się nieprawdziwe. W naszym artykule podejmujemy próbę wskazania, jaką rolę w promowaniu wspomnianych challenge’ów miały media. Czy były one odpowiedzialne za globalną panikę?

Nie tak dawno na łamach Demagoga opisywaliśmy Boat Jumping Challenge, czyli internetowy trend, który polegać miał na skoczeniu do wody z burty bardzo szybko poruszającej się łodzi. Wskutek tego wyzwania rzekomo 4 osoby zginęły w stanie Alabama w USA, o czym informowały zagraniczne i polskie media. Dziennikarze rozpisywali się na temat nowego niebezpiecznego challenge’u, który miał powstać na platformie TikTok. Podawali przykłady filmów, doszukiwali się początku trendu.

Pominęli jednak jeden „drobny” szczegół – boat jumping challenge nigdy nie istniał, a informacja o nim wyciągnięta została z błędnej wypowiedzi lokalnego kapitana zespołu ratunkowego Jima Dennisa. Jednak ze względu na szerokie zainteresowanie sprawą dziennikarzy fałszywa historia osiągnęła znaczne zasięgi. Poskutkowało to tym, że już po zdementowaniu doniesień, m.in. przez Alabama Law Enforcement Agency, informacje o nowym niebezpiecznym challenge’u wciąż pojawiały się w mediach.

Przypadek pierwszy: Niebieski Wieloryb

O Niebieskim Wielorybie świat po raz pierwszy usłyszał w 2016 roku po publikacji artykułu Galiny Mursajew na rosyjskim portalu Nowaja Gazeta (s. 104). W swoim tekście autorka opisywała nowy, niepokojący internetowy challenge, w wyniku którego śmierć miało ponieść 130 rosyjskich nastolatków.

Wyzwanie polegało na zapisaniu się do specjalnej grupy na portalu społecznościowym VKontakte, a następnie na wykonywaniu poleceń wydanych przez „opiekuna”. Na początku challenge’e te miały być czynnościami prostymi do wykonania, aby następnie przerodzić się w coraz drastyczniejsze formy samookaleczania i doprowadzić do ostatecznego wyzwania, którym było samobójstwo (s. 104-105).

Niebieski Wieloryb – jak było naprawdę?

Jak się jednak okazało, Galina Mursajew podczas przygotowywania swojego artykułu opierała się na nierzetelnych źródłach (s. 106). Chociaż poinformowała czytelników, że nie wszystkie fakty zostały potwierdzone, tekst napisany został w sposób jednoznacznie wskazujący na prawdziwość challenge’u (s. 106).

Po publikacji doniesień o Niebieskim Wielorybie na portalu Nowaja Gazeta niektóre rosyjskie media próbowały potwierdzić fakty o wyzwaniu i odkryły nieścisłości w artykule Mursajew. Niestety, w tamtym momencie niesprawdzone informacje zaczęły już odbijać się coraz większym echem na całym świecie, co opisała komunikolożka i medioznawczyni dr Katarzyna Bąkowicz:

„Materiałów medialnych na temat Niebieskiego Wieloryba zaczęto publikować coraz więcej na całym świecie, jednak we wszystkich powtarzano te same frazesy, bez odniesienia do źródeł czy powoływania się na fakty. Nagły wzrost liczby publikacji zaczął uwiarygadniać istnienie gry. W kilkudziesięciu sprawach samobójstw nastolatków brano pod uwagę wątek inspiracji z grup w mediach społecznościowych, jednak w żadnym tego związku nie wykazano. Nie pojawiło się też żadne potwierdzenie związku pomiędzy grą a popełnianymi przez nastolatki na całym świecie, samobójstwami. Istnienia gry nie wykazały także starania dziennikarzy śledczych, którzy próbowali w internecie podszywać się pod nastolatków, aby znaleźć swojego »opiekuna«”.

Jak podkreśliła Bąkowicz, szeroko opisywana i nagłaśniana przez media sprawa Niebeskiego Wieloryba ostatecznie doprowadzić mogła do zwiększenia zainteresowania nastolatków samookaleczeniem i samobójstwami oraz prób tworzenia takiego challenge’u już po publikacji pierwszego artykułu (s. 109-110). Medioznawczyni dodaje również, że winą za wywołanie globalnej paniki ciągle obarcza się media, które goniąc sensację, „stworzyły” i rozreklamowały Niebieskiego Wieloryba na całym świecie (s. 110).

Przypadek drugi: Momo Challenge 

W 2018 i 2019 roku świat obiegły niepokojące doniesienia o kolejnym internetowym challenge’u, który miał doprowadzać do samookaleczeń i samobójstw dzieci i młodzieży (s. 2-3). Wyzwanie nosiło nazwę Momo Challenge. Według informacji przekazywanych zarówno przez media, jak i lokalne władze z różnych części świata ofiary miały – za pośrednictwem komunikatorów, takich jak WhatsApp – kontaktować się z tzw. Momo. W odpowiedzi postać ta rzekomo wysyłała różne niebezpieczne wyzwania, czym namawiała dzieci i nastolatków do krzywdzenia siebie lub innych, a następnie do przesłania dowodu w postaci zdjęć czy nagrań (s. 4). 

Jedne z pierwszych ostrzeżeń przed rzekomymi przypadkami samookaleczeń, wynikających z tego wyzwania, pojawiły się ok. lipca 2018 roku w Argentynie – po samobójstwie dwunastoletniej dziewczynki, o czym poinformowały lokalne media (s. 3). Od tego momentu pojedyncze historie o Momo Challenge zaczęto publikować w serwisach informacyjnych, m.in. w Indiach, Kolumbii czy Stanach Zjednoczonych, co powodowało coraz większe zainteresowanie odbiorców. 

Momo Challenge – narastający niepokój

Jednak do wybuchu prawdziwej globalnej paniki doszło w lutym 2019 roku. W wyniku narastającej liczby artykułów publikowanych na temat Momo Challenge’u lokalne władze, oddziały policji czy szkoły w USA i Wielkiej Brytanii zaczęły wydawać oficjalne oświadczenia, w których ostrzegano rodziców przed rzekomym trendem (s. 7-8). W komunikatach tych często podkreślano, że nie potwierdzono tych informacji i nie stwierdzono przypadków ofiar (s. 7-8).

Niestety, wystąpienia władz jedynie dolały oliwy do ognia. Doprowadziły do zintensyfikowanego zaangażowania mediów, co sprawiło, że – podobnie jak w przypadku Niebieskiego Wieloryba – historia o Momo Challenge’u uwiarygodniła się w oczach odbiorców.

W przestrzeni medialnej na całym świecie prowadzono zagorzałe dyskusje na temat niebezpieczeństwa, jakie niósł za sobą ten challenge. Ze względu na ograniczone dowody jego istnienia dziennikarze uciekali się nawet do korzystania z takich źródeł jak niemożliwe do zweryfikowania filmy publikowane na YouTubie (s. 5). Jednocześnie informowano o rzekomych ofiarach Momo Challenge’u w Europie, Indiach czy Ameryce Południowej (s. 4) oraz zaprzeczano jego istnieniu

W wyniku popularności Momo Challenge’u w internecie pojawiło się wiele historii osób, które próbowały zweryfikować prawdziwość trendu oraz twierdziły, że im się to udało (s.22). Panika, jaka wybuchła wśród rodziców, została również wykorzystana przez internetowych trolli. Na fali popularności plotek o tym, że Momo obecne jest np. w bajkach dla dzieci publikowanych na YouTubie, zaczęto umyślnie tworzyć i publikować podobne materiały (s. 22-23). 

Przypadek trzeci: Condom Snorting Challenge

Kolejnym wyzwaniem, które swoją popularność zawdzięcza mediom, jest tzw. Condom Snorting Challenge lub Condom Challenge. Fenomen ten został spopularyzowany na szeroką skalę I. połowie 2018 roku. Wyzwanie polegać miało na wciągnięciu prezerwatywy nosem i wyciągnięciu jej przez usta.

Osoby biorące udział w trendzie miały nagrywać filmy i wrzucać je do internetu. Okazuje się jednak, że chociaż Condom Snorting Challenge naprawdę istniał, był zjawiskiem niszowym, a większość filmów przywoływanych przez media pochodziła z lat wcześniejszych.

Zamieszanie wokół Condom Snorting Challenge

Kilka miesięcy przed Condom Snorting Challenge’em uwaga mediów na całym świecie skupiała się na innym niebezpiecznym trendzie o nazwie Tide Pod Challenge, który polegał na zjedzeniu kolorowych kapsułek z detergentem do prania. Wyzwanie to stanowiło rzeczywiste niebezpieczeństwo dla osób, które zdecydowały się je wykonać. 

Jak informowali redaktorzy Snopes w kwietniu 2018 roku, to właśnie na fali globalnej paniki, którą wywołał Tide Pod Challenge, w mediach pojawiły się doniesienia o Condom Snorting Challenge’u. Filmy przestawiające nastolatków wciągających nosem prezerwatywy zostały opisane jako całkowicie nowe zjawisko, które szybko przybierało na popularności. Jednak stwierdzenia te były fałszywe.

Jak w tamtym czasie opisywał Snopes, wspomniane materiały wideo pojawiały się na platformie YouTube od 2007 roku, jednak większość z nich powstała w roku 2013. Wtedy też w serwisach informacyjnych pojawiły się pierwsze doniesienia o Condom Snorting Challenge’u, ale zjawisko to nigdy nie zdobyło większej popularności.

Podsumowanie

Jak widzimy na przykładzie trzech wspomnianych przypadków, nie każdy nowy niebezpieczny challenge, o którym czytamy, ostatecznie okazuje się prawdziwy. Niekiedy zdarza się, że sensacyjne informacje o internetowych trendach, pojawiające się w mediach, czynią więcej szkód niż pożytku i napędzają powszechną panikę.

Nie oznacza to jednak, że groźne internetowe wyzwania nie istnieją. O tym, jak zweryfikować bezpieczeństwo challenge’u, w którym chcemy wziąć udział, przeczytasz w innym naszym artykule.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!