Strona główna Analizy Rosyjska fabryka trolli na froncie wojny informacyjnej

Rosyjska fabryka trolli na froncie wojny informacyjnej

Rosyjska fabryka trolli na froncie wojny informacyjnej

Rosyjska Agencja Badań Internetowych (ABI), znana z zaangażowania sieci trolli internetowych próbujących wpłynąć na wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku, jest obecnie aktywna w szerzeniu prokremlowskiej propagandy i dezinformacji na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej. 

Agencja Badań Internetowych

Rosyjska Agencja Badań Internetowych to prywatna firma, której właścicielem jest rosyjski przedsiębiorca Jewgienij Prigożyn. Jest on znany również jako „kucharz Putina”. Prigożyn ma powiązania z wojskową firmą najemniczą Grupa Wagnera.

ABI w ostatnich latach

Działalność ABI rozpoczęła się w roku 2013, kiedy to firma zaczęła zatrudniać młodych ludzi mających doświadczenie w tworzeniu treści w Internecie do promowania programu Putina wśród krajowej publiczności. W 2016 roku ujawniono jej działalność mającą na celu wywarcie wpływu na wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, a przed 2020 rokiem zdemaskowano jej aktywność w Ghanie.

Podstawowym zadaniem agencji jest oddziaływanie na odbiorców rosyjskojęzycznych. Firma jest instrumentem w rękach Kremla, służącym do przeprowadzania szeroko zakrojonej operacji propagandowej Rosji. Tuż przed rosyjską inwazją sieć kont należących do ABI była zaangażowana w podkreślanie zwycięstw rosyjskich sportowców na Olimpiadzie oraz oskarżenie państw Zachodu o uniemożliwienie Rosji rywalizowania pod własną flagą.

Trolle z ABI źródłem dezinformacji o Ukrainie

Po rozpoczęciu przez Rosję wojny przeciwko Ukrainie na pełną skalę agencja podejmowała próbę konsolidacji rosyjskiego społeczeństwa wokół „specoperacji” Putina, wtórując propagandzie Kremla.

Wśród materiałów tworzonych w ABI pojawiały się uzasadnienia inwazji, oskarżenia wobec NATO i Zachodu, a także spekulacje na temat liczby ofiar wśród ludności cywilnej i niepowodzeń rosyjskiej armii. Kiedy zaczęły obowiązywać sankcje i zachodnie firmy zaczęły wycofywać się z Rosji, konta te przekonywały o lepszej jakości rosyjskich produktów.

Paul Stronski z think thanku Carnegie Endowment for Peace twierdzi, że wiele z tych kont przyjmuje przystępny i humorystyczny ton, aby wzbudzić zaangażowanie i wydać się zrozumiałymi dla młodszych odbiorców, aktywnie posługujących się mediami społecznościowymi.

„Są one bardzo krytyczne wobec wybitnych Rosjan, którzy krytykują wojnę, kwestionując ich patriotyzm” – wskazuje ekspert. I dodaje: „W efekcie (konta prowadzone przez trolle – przyp. Demagog) mówią, że w czasie wojny nie powinno się krytykować swoich. Należy stanąć w szeregu za państwem”.

Twitter polem walki informacyjnej

Jedną z platform największej aktywności rosyjskich trolli został Twitter, gdzie agencja utworzyła sieć powiązanych między sobą kont, rozpowszechniających dezinformację o przebiegu konfliktu zbrojnego w Ukrainie.

Trolle rozpowszechniają teorię o zainscenizowanej wojnie

Po paru dniach bombardowania ukraińskich miast przez rosyjską armię kilka rosyjskojęzycznych kont rozpowszechniło kłamstwo, jakoby Ukraina sfabrykowała ofiary wśród ludności cywilnej.

Konto @Ne_nu_Che, które zostało utworzone rok temu, udostępniło nagranie z mężczyzną stojącym przed rzędami ciemnoszarych worków na zwłoki. Nagle jeden ze „zmarłych” uniósł ręce, aby powstrzymać górę worka przed zdmuchnięciem. „Propaganda też popełnia błędy, jeden z trupów ożył akurat wtedy, gdy liczono śmierć ukraińskich cywilów” – dodano komentarz do filmiku.

W rzeczywistości okazało się, że ten film został nagrany na początku lutego tego roku, podczas protestów klimatycznych w Wiedniu

Po ośmiu minutach inne konto @Enot_Kremle_Bot zamieściło to samo nagranie z dopiskiem „KRZYCZĘ! Jeden z »trupów« powrócił do życia podczas segmentu o śmierci cywilów w Ukrainie. Wojna informacyjna osiąga nowy poziom”. Film rozpowszechniały również dwa inne konta, utworzone jesienią zeszłego roku. 

Więcej na temat filmu przedstawiającego rzekome ofiary wojny przeczytasz w jednej z naszych analiz.

Źródło? Satyryczna strona

Według badań organizacji pozarządowej ProPublica wiele z tych kont rozpowszechniało materiały pochodzące z rosyjskiej strony satyrycznej facktoria.com, która zaczęła funkcjonować w lutym 2022 roku. Analitykom z ProPublica nie udało się ustalić, kto jest właścicielem tej domeny, ale fanpage strony zniknął po zgłoszeniu konta do administracji Twittera.

Wspólne badania sieci rosyjskich trolli

Clemson Media Forensics Hub i ProPublica przeprowadziły analizę aktywności kont należących do sieci ABI. Badanie wykazało, iż posty tych kont były udostępnione w tym samym przedziale czasowym na różnych kontach i platformach oraz zawierały podobne lub identyczne teksty, zdjęcia i filmy.

Co więcej, materiały były publikowane w godzinach pracy rosyjskiej Agencji Badań Internetowych. Świadczy o tym zmniejszenie liczby postów w weekendy i święta rosyjskie, co sugeruje, że ich autorzy mieli regularny harmonogram pracy. 

Nie tylko Twitter

Według autorów analizy prokremlowska sieć obejmowała nie tylko około 60 kont na Twitterze, lecz także ponad setkę na TikToku i co najmniej siedem na Instagramie. W opinii Darrena Linvilla, profesora Uniwersytetu Clemson, który wraz z innym profesorem, Patrickiem Warrenem, przez lata badał działania ABI, konta na Twitterze mają silne powiązania z setkami kont, które rok temu badacze zidentyfikowali jako prawdopodobnie prowadzone przez tę agencję.

Większość z nich została usunięta przez Twittera, który jednak nie wskazał, że Rosja miała z nimi coś wspólnego.

Jak wskazują autorzy analizy, największe zasięgi zyskały konta na TikToku. Udostępniają one nagrania promujące oświadczenia rosyjskiego rządu i fałszywy rosyjski fact-checking (o którym przeczytasz w jednym z naszych artykułów), czy też treści wyśmiewające obecnego amerykańskiego prezydenta. Materiały te dotarły łącznie do ponad 250 mln odbiorców i zebrały łącznie ponad 8 mln polubień.

Natomiast konta na Twitterze starały się zdyskredytować uwięzionego lidera rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego i oskarżać Zachód o uniemożliwienie rosyjskim sportowcom udziału w Olimpiadzie pod rosyjską flagą.

Wybuch wojny i zmiana narracji

Pod koniec lutego, wraz z początkiem rosyjskiej inwazji na Ukrainę, badacze zauważyli, że sieć tych kont skoncentrowała się niemal wyłącznie na Ukrainie, powtarzając podobne narracje i treści na różnych kontach i platformach. Najliczniejsze reakcje internautów zyskały posty użytkownika @QR_Kod, który powielał kluczowe narracje rosyjskiej propagandy na temat Ukrainy.

Do najpopularniejszych z nich należą fałszywe treści o rzekomym wykorzystywaniu cywilów przez ukraińskich wojskowych jako żywych tarcz lub domniemanych prowokacjach Ukrainy wobec Rosji na polecenie państw NATO. Oba tweety zostały opublikowane tego samego dnia, co nagranie z workiem na zwłoki. Ponadto inne dwa konta na Twitterze udostępniły filmy przedstawiające fałszywy fact-checking.

Dezinformacja trollingiem stoi

Według Linvilla dane pokazują, że sprofesjonalizowany trolling pozostaje siłą napędową w rosyjskich operacjach informacyjnych i nadal dostosowuje się do różnych platform.

„Nie potrafię wystarczająco podkreślić, jak ważne jest zrozumienie, że dla Putina jest to narzędzie do kontrolowania narracji wśród jego własnego narodu, sposób na okłamywanie własnego narodu i kontrolowanie debaty” – twierdzi Linvill. „Założenie, że Zachód całkowicie wygrywa tę wojnę informacyjną, jest tylko częściowo prawdziwe. Putin nie musi wygrać wojny informacyjnej, wystarczy, że utrzyma swoją pozycję. A te konta mu w tym pomagają”.

Reakcja mediów społecznościowych

ProPublica zwróciła się do poszczególnych portali społecznościowych z pytaniami dotyczącymi obecności na ich stronach kont zajmujących się trollingiem. Reakcje okazały się różne.

TikTok

Administracja serwisu TikTok usunęła wszystkie konta tworzące i kolportujące rosyjską propagandę. Co więcej, TikTok usunął dodatkowo 98 kont, które uznał za część tej samej sieci pro-Putinowskiej.

Firma oświadcza, że ze względu na początek eskalacji konfliktu zbrojnego Rosji przeciwko Ukrainie TikTok „zwiększa zasoby bezpieczeństwa i ochrony, aby wykrywać pojawiające się zagrożenia i usuwać szkodliwą dezinformację”.

Platforma twierdzi ponadto, iż „współpracuje z niezależnymi organizacjami sprawdzającymi fakty, aby wspierać wysiłki, dzięki którym TikTok pozostaje bezpiecznym i autentycznym miejscem”.

Twitter

Twitter zawiesił prawie wszystkie zgłoszone konta w ciągu 48 godzin. Blisko 60 kont zostało określonych przez firmę jako „złośliwe”, gdyż naruszają one politykę dotyczącą spamu i manipulacji na platformie. Konta zgłoszone przez ProPublikę już wcześniej naruszały zasady Twittera, jednak 37 z nich nie zostało do tej pory usuniętych. Taka praktyka służy „utrudnieniu złym aktorom” wykrycia polityki portalu.

Tydzień wcześniej Twitter usunął 27 kont, które badacze z Clemson również uznali za prawdopodobnie należące do ABI. „Nasze dochodzenie w sprawie tych kont nadal trwa i w razie potrzeby podejmiemy dalsze działania” – podano w oświadczeniu rzecznika Twittera. „Standardowo, gdy zidentyfikujemy kampanie dotyczące operacji informacyjnych, które możemy w wiarygodny sposób przypisać działalności powiązanej z państwem, ujawnimy to opinii publicznej”.

Więcej szczegółów na ten temat administracja Twittera nie podała.

Meta

Natomiast koncern Meta dezaktywował tylko jednego użytkownika na Instagramie za naruszenie zasad dotyczących spamu. Co ciekawe, żadna z platform nie przypisuje kont do sieci rosyjskiej agencji. Według Twittera i TikToka konta uczestniczyły w skoordynowanych zachowaniach lub innych działaniach, które po prostu naruszały standardy platformy. 

Działania platform wciąż niewystarczające

Linvill wskazuje, że uważne śledzenie taktyk, technik i procedur stosowanych przez trolli pozwala połączyć poszczególne konta z działalnością rosyjskiej agencji prowadzoną w ciągu ostatniego roku. Tłumaczy też „wahanie się” platform tym, że ABI dostosowała się do nowych warunków, co utrudnia ujawnienie jej działań.

Badacz jednak jest pewien, że platformy społecznościowe powinny ujawniać więcej informacji o usuwanych sieciach, nawet w przypadku braku pewności, kto je prowadzi. „W każdym innym obszarze bezpieczeństwa cybernetycznego niebezpieczne działania złych podmiotów są rutynowo ujawniane bez pełnego zaufania do źródła tych działań. Nazywamy i ujawniamy na przykład wirusy komputerowe lub grupy hakerów, ponieważ leży to w interesie publicznym” – powiedział.

„Platformy powinny robić to samo. Naród rosyjski powinien wiedzieć, że jakaś wyrafinowana i dobrze zorganizowana grupa potajemnie wykorzystuje media społecznościowe, aby zachęcać do wspierania Putina i wojny na Ukrainie” – przekonuje Linvill.

Kreml szykuje się do nowych warunków

W marcu 2022 roku rosyjski rząd przyjął szereg ustaw zakazujących i ograniczających dostęp do globalnych mediów społecznościowych i innych niezależnych źródeł informacji. Wśród takich mediów znalazły się Twitter, Facebook i Instagram.

Ponadto w przypadku publicznej krytyki oficjalnego stanowiska rządu w sprawie wojny przewiduje się karę 15 lat więzienia. W związku z tym TikTok ogłosił, że wstrzymuje publikację nowych materiałów wideo dla użytkowników z Rosji.

Masowe blokowanie dostępu do zachodnich mediów społecznościowych przyczyniło się do przenoszenia ich użytkowników m.in. do komunikatora Telegram.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!