Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Różne oblicza wojny informacyjnej. Jak działa dezinformacja na TikToku?
TikTok osiągnął już ponad miliard aktywnych użytkowników na całym świecie. Nic więc dziwnego, że jego rosnąca popularność jest wykorzystywana do rozpowszechniania dezinformacji.
Różne oblicza wojny informacyjnej. Jak działa dezinformacja na TikToku?
TikTok osiągnął już ponad miliard aktywnych użytkowników na całym świecie. Nic więc dziwnego, że jego rosnąca popularność jest wykorzystywana do rozpowszechniania dezinformacji.
TikTok jest najczęściej pobieraną aplikacją na świecie, a jego algorytmy pozwalają na wyświetlanie treści w taki sposób, że nagrania udostępniane na tej platformie łatwo stają się viralami. Dotyczy to również fałszywych informacji przekazywanych w materiałach.
Od początku pandemii COVID-19 platforma mierzyła się z dużą liczbą fake newsów prezentowanych w filmikach, a także z udostępnianiem prawdziwych informacji w błędnym kontekście.
Materiały dotyczyły wielokrotnie powielanych fałszywych wiadomości oraz teorii spiskowych, m.in. dotyczących czipów w szczepionkach. Jednym z przykładów dezinformacji w kwestii pandemii było nagranie, w którym noworodek miał być owinięty w „folię ochronną” z powodu COVID-19.
Influencerzy promują rosyjską narrację o wojnie w Ukrainie
Rosyjscy twórcy publikują na TikToku nagrania wspierające stanowisko Putina w kwestii agresji na Ukrainę.
Wśród nich znaleźli się m.in.: tvoya_malyshka001_ (1,8 mln obserwatorów), publikująca zazwyczaj humorystyczne treści, elika_mua (706,3 tys. obserwatorów), która również udostępnia głównie rozrywkowe materiały polegające na robieniu dziwnych, zaskakujących rzeczy w publicznych miejscach (np. filmik, w którym siada na kolanach pasażera w metrze) czy younggupka0 (665,1 tys. obserwatorów) zajmujący się na co dzień horoskopami (np. na tym nagraniu).
Z dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez Vice Media wynika, że rosyjskich tiktokerów, którzy udostępniają tego typu treści, opłaca Kreml. Są oni rekrutowani za pośrednictwem komunikatora Telegram, a sam proces nie różni się zbytnio od pozyskiwania influencerów do zwykłych kampanii reklamowych.
To właśnie poprzez Telegram influencerzy zostali szczegółowo poinformowani o treści swoich wypowiedzi, a także o pożądanych hashtagach, emotikonach czy nawet o dźwięku w tle nagrania i wymaganej scenografii.
Ten sam tekst, te same schematy nagrań
W taki sposób powstały filmiki, w których każdy publikujący czyta dokładnie ten sam propagandowy komunikat.
Wypowiedzi te promują nieprawdziwe twierdzenie, że Ukraina dopuściła się ludobójstwa na rosyjskiej ludności w regionie Donbasu, co pokrywa się z putinowską narracją na ten temat.
Wyświetl ten post na Instagramie
Z kolei w ramach innej kampanii tiktokerzy opublikowali nagrania przy użyciu efektu „lustrzanego odbicia”.
Jedna strona jest w nich opisana jako Rosja, druga jako Donbas. Muzyczne tło filmików stanowi piosenka „Брат за брата / Brother for Brother”, a podczas gdy z utworu wybrzmiewają słowa „своих не бросаем” (z ros. „nie zostawiamy naszych”), influencerzy biją się w pierś.
@tvoya_malyshka001_ Братва, кто со мной?🔥#своихнебросают #донбасс #МыВместе #ВремяПомогать #реки #россия #лднр ♬ брат за брата – Sad boy🥶
@e.kador вместе – мы сила🤜🏻🤛🏻#россия #своихнебросают #реки #лднр #донбасс #МыВместе#ВремяПомогать ♬ брат за брата – Sad boy🥶
Kolejnym sposobem na rozpowszechnianie rosyjskiej propagandy na TikToku stało się wykorzystanie trendu, w ramach którego twórcy wykonują choreografię do piosenki „Masquerade x mtr”, autorstwa jovynn.
Kroki zostały zmienione w taki sposób, aby promowały wojenną symbolikę przez utworzenie z dłoni znaku „Z” podczas tańca. Właśnie takie nagranie zostało zamieszczone przez kcseny (2,2 mln obserwatorów).
@kcseny Russian Lives Matter #RLM ♬ masquerade x mtr – jovynn
Jeszcze innym trendem wśród rosyjskich influencerów stały się nagrania, w których twórcy, klęcząc, pokazują tabliczki z napisami: „Russophobia, Donbas, hate speech, cancelling, Luhansk, sanctions, info wars, nationalism” (z ang. „Rusofobia, Donbas, mowa nienawiści, cancelling, Ługańsk, sankcje, wojny informacyjne, nacjonalizm”), mające zwracać uwagę na problem mowy nienawiści wobec Rosjan.
Gdy występujący w nagraniu wstaje, przekręca tabliczkę, na której ukazuje się napis: „Russian Lives Matter”. W tle filmików słychać rosyjską pieśń ludową „Katiuszę”.
Tego typu nagranie udostępniła m.in. lyutaya.ira, influencerka mająca 4,9 mln obserwatorów na TikToku, gdzie na co dzień zajmuje się publikowaniem materiałów rozrywkowych.
@lyutaya.ira Russian Lives Matter #RLM ♬ оригинальный звук – Evgen_military
Rosyjscy influencerzy reagują na wycofanie się zachodnich marek
Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę wiele firm wycofało się z rosyjskiego rynku. Są to zarówno producenci sprzętu elektronicznego i samochodów, jak i medialne korporacje (jak Netflix czy Spotify), a także marki modowe oraz spożywcze.
Decyzje o wycofaniu się z Rosji zagranicznych marek nie pozostały bez komentarza ze strony tamtejszych influencerów. Część z nich jest zrozpaczona utratą możliwości zakupu ulubionych produktów, część natomiast nie kryje oburzenia decyzjami firm, nie zauważając przy tym winy Rosji w obecnej sytuacji.
Szeroką popularność zdobyło nagranie, w którym rosyjska influencerka, katrinka_family (6,6 mln obserwatorów), niszczy iPhone’a oraz inne sprzęty i ubrania zachodnich marek, które zdecydowały się wycofać z rosyjskiego rynku. W zamieszczonym na Instagramie materiale kobieta m.in. rozcina ubrania Prady oraz rozrywa i wyrzuca kurtkę marki Zara.
Wyświetl ten post na Instagramie
Innym twórcą, który zareagował na wycofanie się zachodnich marek z Rosji, jest d00zenn (977,5 tys. obserwatorów).
Influencer zamieścił wideo, w którym wyśmiewa Zarę, i opatrzył je opisem: „уходи вообще не проблема 😀 тебе тяжелее будет” (z ros. „odejście to żaden problem 😀 trudniej będzie tobie”).
@d00zennуходи вообще не проблема 😀 тебе тяжелее будет:)♬ оригинальный звук – d00zenn
Z kolei rosyjska influencerka o pseudonimie Allkhimova (jej profil na TikToku nie jest już dostępny) zamieściła filmik, w którym płacze. Nagranie nie jest już dostępne na TikToku, ale zachował je jeden z użytkowników Twittera.
Dziewczyna nie jest jednak zmartwiona wojną w Ukrainie, a faktem, że firmy: Lipton, Doritos i McDonalds wycofały się z rosyjskiego rynku. Kobieta ze łzami w oczach zastanawia się nad tym, jak będą wyglądały jej urodzinowe prezenty, i ubolewa nad ich przyszłymi cenami.
This one is very sad too, but not about the fact that her army is wiping out cities in #Ukraine, rather from the fact that “Lipton, Doritos and McDonalds” from #Russia , “What will I eat?” She cries “What presents will I be given for my birthday? Toilet paper?!” pic.twitter.com/VSuZ3nPojt
— paralel_universe🌻 (@ignis_fatum) March 12, 2022
USA próbują walczyć z rosyjską propagandą
By przeciwdziałać rosyjskiej dezinformacji, Joe Biden połączył się zdalnie z 30 najbardziej wpływowymi influencerami na TikToku.
Rozmawiał z nimi na temat wojny w Ukrainie. Biały Dom zaprezentował taktykę internetowej walki z rosyjską machiną propagandową i zachęcił popularnych twórców internetowych do rozpowszechniania treści nawołujących do zakończenia wojny.
Wśród zaproszonych tiktokerów znaleźli się m.in. Ellie Zeiler (10,5 mln obserwatorów), Aaron Parnas (1,2 mln obserwatorów) oraz Kahil Greene (540 tys. obserwatorów). Greene opublikował na TikToku nagranie podsumowujące spotkanie z prezydentem USA.
Dezinformujące nagrania na TikToku
Rozprzestrzenianie się fałszywych informacji na TikToku to jednak nie tylko element opłaconych przez Kreml kampanii, ale także pojedyncze fake newsy oraz informacje udostępniane w błędnym kontekście.
Nagrania z TikToka są powielane również na innych platformach, m.in. na Facebooku i Twitterze. Poniżej przykłady dezinformacji z wykorzystaniem TikToka:
Na nagraniu zamieszczonym przez profil dziejesiewprzemyslu widać długą plamę krwi w przejściu z Galerii Krakowskiej do Dworca Głównego w Krakowie. Film został opatrzony następującym opisem: „Do czego to wszystko zmierza”. W rzeczywistości nie doszło do żadnego ataku, a krew na nagraniu to efekt pękniętego żylaka.
Filmik wpisuje się w narrację, zgodnie z którą obecność uchodźców z Ukrainy w Polsce ma zagrażać Polakom.
Nagranie, opublikowane na Facebooku przez profil Koronawirus Polska, według opisu przedstawia „ukraińskich żołnierzy, którzy w przerwie od walki z Rosjanami znaleźli chwilę na nagranie tanecznego filmiku”.
Materiał udostępniono w błędnym kontekście. Na TikToku został opublikowany 22 lutego 2022 roku, a więc jeszcze przed tym, gdy rosyjskie wojska wkroczyły do Ukrainy.
Agresja rosyjskich wojsk na Ukrainę wywołała sprzeciw także wśród obywateli Rosji. Na nagraniu zamieszczonym na TikToku przez użytkownika wariatboy07 widnieje napis: „Rosjanie wyszli na Plac Czerwony. Stop wojnie”.
Wideo nie zostało jednak nagrane w podanym miejscu, a w rzeczywistości przedstawia akcję poparcia dla Aleksieja Nawalnego podczas protestów w Petersburgu.
Na początku marca w mediach społecznościowych rozpowszechniana była dezinformacja o tym, że mer Charkowa planuje zdać miasto rosyjskim wojskom. Udowadniać to miało nagranie z przemówieniem mera, które zamieszczono również na TikToku.
W materiale pominięto jednak początek wypowiedzi, a poza ogólnymi słowami: „usiąść i się dogadać”, „musimy negocjować” – nie pojawiają się w nim żadne konkrety.
Jak TikTok pozwolił znaleźć „korek” czołgów?
Nagrania z platform społecznościowych trafiają do odbiorców na całym świecie w czasie rzeczywistym, a to nie pozostaje bez znaczenia dla lokalizacji działań wojennych.
Ważną rolę odgrywają zwykli użytkownicy dokumentujący wojnę. Przejazdy czołgów, transportery rakiet, kolumny wozów opancerzonych przewijają się na ekranach smartfonów.
Jeszcze przed rozpoczęciem inwazji rosyjskich wojsk na Ukrainę na TikToku publikowane były filmiki dokumentujące przygotowania sprzętu do przyszłych działań wojennych. Dzięki temu analitycy zajmujący się OSINT-em (Open-source Intelligence, biały wywiad) mogli śledzić ruchy rosyjskich wojsk jeszcze zanim nastąpił atak.
Analizy nie tylko dostarczyły Ukrainie wiedzę wywiadowczą, ale także pomagały w weryfikacji rosyjskiej dezinformacji dotyczącej m.in. rzekomego wycofywania się rosyjskich oddziałów z granicy z Ukrainą.
Na kilka godzin przed ogłoszeniem przez Władimira Putina wkroczenia wojsk do Ukrainy analitycy z Instytutu Studiów Międzynarodowych Middlebury w Monterey w Kalifornii wiedzieli, że rosyjska inwazja niedługo się rozpocznie.
Dzięki obserwacji natężenia ruchu w Mapach Google dostrzegli, że na drodze w kierunku Charkowa pojawił się „korek”. Porównali mapy ze zdjęciami z satelity przedstawiającymi liczne wozy opancerzone, mobilne wyrzutnie rakiet i inne pojazdy wojskowe.
Z kolei impulsem do przyjrzenia się fotografiom satelitarnym były opublikowane przez rosyjskich użytkowników nagrania na TikToku, na których widoczne były liczne sprzęty wojskowe.
Z tego powodu pojawiają się apele, żeby nie udostępniać w sieci zdjęć i nagrań transportów wojskowych do Ukrainy, bo może to ułatwić Rosji ich lokalizację. Chodzi nie tylko o same obrazy widoczne na publikowanych materiałach (sprzęty wojskowe, ich stan techniczny, rejestracje pojazdów, otoczenie), ale również metadane fotografii i filmików (informacje kto, kiedy i gdzie je wykonał), które mogą się dostać w posiadanie rosyjskiego wywiadu.
Korzystanie z TikToka wśród żołnierzy rosyjskich – teoria i praktyka
Innym przykładem pokazującym, w jaki sposób dokładne badanie nagrań z TikToka pozwala walczyć z dezinformacją, są analizy filmików kadyrowskich „superżołnierzy”.
Kadyrowcy to Czeczeni walczący w Ukrainie po stronie Rosji. Według rosyjskiej propagandy mają się oni znajdować „w pobliżu frontu w Ukrainie”, jednak w rzeczywistości znajdują się w Białorusi, skąd nagrywają filmiki na TikToka.
Jak widać, zdarza się, że nagrania są publikowane przez żołnierzy walczących po stronie rosyjskiej. Tymczasem prawo zakazuje rosyjskim żołnierzom korzystania z telefonów komórkowych i innych urządzeń połączonych z internetem podczas służby.
Przypominamy, że TikTok ograniczył działalność w Rosji z powodu obowiązujących w tym kraju przepisów zakazujących publikacji fałszywych informacji o działaniach wojennych. Zawieszone zostały transmisje na żywo i udostępnianie nowych treści. Wcześniej platforma zdecydowała o blokadzie rosyjskich kanałów.
Według danych Statisty w 2021 roku ponad 29 milionów Rosjan korzystało z TikToka.
Relacje influencerów z Ukrainy
Na TikToku pojawiają się również nagrania osób mieszkających w Ukrainie. Przekaz znacząco różni się od tego prezentowanego przez rosyjskich tiktokerów opłacanych przez Kreml.
Influencerka znana na TikToku jako Valerisssh publikowała niemal reporterskie nagrania pokazujące, jak wygląda życie w ogarniętej wojną Ukrainie.
Na filmikach można zobaczyć zniszczenia wywołane przez rosyjskie wojska oraz codzienność w schronie przeciwbombowym. Obecnie kobieta jest już bezpieczna w Polsce.
Inna influencerka z Ukrainy, Darinkin Trip, dzień przed inwazją rosyjskich wojsk obchodziła swoje urodziny. Nagranie z beztroskiej imprezy tuż przed atakiem stanowi ogromny kontrast dla dalszej części materiału, w którym kobieta pokazuje ucieczkę z Ukrainy.
Jakie dane o użytkownikach zbiera TikTok?
Platforma gromadzi dużą ilość danych użytkowników. Aby zarejestrować się w aplikacji, trzeba podać swój adres e-mail, numer telefonu oraz link do innego konta w mediach społecznościowych. Ponadto TikTok wymaga uprawnień do śledzenia lokalizacji użytkownika, dostępu do aparatów, nagrań dźwiękowych i kontaktów.
Pojawiają się obawy dotyczące prywatności danych zbieranych przez aplikację. Według raportu opublikowanego przez Penetrum „TikTok nadmiernie śledzi swoich użytkowników, a zebrane dane są częściowo, jeśli nie w pełni, przechowywane na chińskich serwerach u dostawcy usług internetowych Alibaba” (s. 11).
Jak działa algorytm TikToka?
Platforma korzysta z algorytmu opartego na maszynowym uczeniu się i sztucznej inteligencji, która odpowiada za wyświetlanie treści najbardziej dopasowanych do danego użytkownika.
Przy rekomendacji materiałów uwzględniane są takie czynniki jak polubienia, komentarze i udostępnienia, a także informacje z samych nagrań, a więc podpisy, dźwięki i hashtagi.
Poza tym platforma w dużej mierze opiera się na analizie tego, ile czasu użytkownik spędza na oglądaniu danego filmiku, aby proponować mu jak najlepiej dopasowane treści.
Stories na Instagramie nie są dobrym źródłem informacji o wojnie
Nieco inny mechanizm rozprzestrzeniania się fałszywych informacji zachodzi w przypadku stories (relacji) w serwisie Instagram, jak również tych na Facebooku.
Zdarza się, że użytkownicy tych platform udostępniają fake newsy, co nie zawsze wynika ze złej woli publikujących, lecz często z impulsywności ich działań.
Stories to rodzaj bardzo szybkiej komunikacji. Użytkownicy często nie weryfikują źródła przekazywanej wiadomości z powodu pośpiechu lub braku potrzebnych do tego narzędzi. Rzadko który publikujący zada sobie tyle trudu, by sprawdzić wszystkie informacje z ogółu udostępnianych.
Poza tym, by zrozumieć wiele zjawisk w związku z wojną w Ukrainie, należy zapoznać się z szerszym kontekstem wydarzeń, na co w krótkim, hasłowym sposobie wypowiedzi prezentowanym w instagramowych stories brakuje miejsca.
Dostęp do Instagrama został zablokowany przez Rosję 14.03. br. Na początku tego roku na tej platformie zarejestrowanych było niemal 63 mln rosyjskich użytkowników. 28.03. Rosja uruchomi własny serwis, Rossgram. Zapowiedziano, że na początku działalności platformy dostęp do niej uzyskają wyłącznie prokremlowscy influencerzy.
Podsumowanie
TikTok jest potężnym narzędziem wykorzystywanym do rozpowszechniania dezinformacji. Jednak z drugiej strony dokładna analiza nagrań stanowi istotny sposób weryfikacji fake newsów, jak to ma miejsce w przypadku działań związanych z OSINT-em.
Aby nie dać się wciągnąć w wir fałszywych informacji publikowanych na platformach społecznościowych, warto zapoznać się 12 zasadami radzenia sobie z dezinformacją.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter