Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Wyroki za wpisy w social mediach? Tak: dotyczą namawiania do przemocy
Fałszywe informacje o napastniku z Southport wywołały falę przemocy w brytyjskich miastach. Władze ostro rozprawiają się z internetowymi agitatorami, co przez niektórych nazywane jest nawet „końcem wolności słowa”. Przyjrzeliśmy się kilku najgłośniejszym przypadkom oraz postawie Elona Muska, na portalu którego krąży wiele dezinformacyjnych treści.
fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog
Wyroki za wpisy w social mediach? Tak: dotyczą namawiania do przemocy
Fałszywe informacje o napastniku z Southport wywołały falę przemocy w brytyjskich miastach. Władze ostro rozprawiają się z internetowymi agitatorami, co przez niektórych nazywane jest nawet „końcem wolności słowa”. Przyjrzeliśmy się kilku najgłośniejszym przypadkom oraz postawie Elona Muska, na portalu którego krąży wiele dezinformacyjnych treści.
29 lipca nożownik wtargnął do klasy tanecznej w Southport koło Liverpoolu i zabił trzy dziewczynki. W mediach społecznościowych, w tym na portalu X, niemal natychmiast po zdarzeniu, rozprzestrzeniła się dezinformacja na temat tożsamości napastnika. Twierdzono, jakoby był on muzułmańskim azylantem z Syrii. W związku ze skalą fake newsów brytyjski sąd podjął nadzwyczajny krok i zniósł prawne ograniczenia dotyczące podawania nazwisk nieletnich podejrzanych.
Podano, że domniemanym napastnikiem jest 17-letni Axel Rudakubana. Urodził się on w Cardiff w Walii, a w wieku 13 lat przeniósł się do Southport w Anglii. Jego rodzice pochodzą z Rwandy. Według BBC 17-latek „nie ma żadnych znanych powiązań z islamem”.
Powtarzana później w mediach społecznościowych nieprawdziwa informacja spowodowała falę zamieszek o charakterze antyimigranckim i antymuzułmańskim, która pod koniec lipca i na początku sierpnia przetoczyła się przez wiele brytyjskich miast.
Dezinformację szerzyli głównie skrajnie prawicowi agitatorzy z dużą liczbą obserwujących naportalach Telegram oraz X. We wpisach podsycali oni antyimigranckie nastroje i wzywali ludzi do protestów.
Reakcja premiera
Tuż po zamieszkach premier Wielkiej Brytanii Keir Stramer wprost stwierdził, że właściciele mediów społecznościowych są za współodpowiedzialni za te wydarzenia, chociaż nie wskazał konkretnych platform.
„Chciałbym powiedzieć wielkim firmom i tym, którzy nimi zarządzają: gwałtowne zamieszki, wyraźnie podsycane w internecie, to przestępstwo, które dzieje się na waszym terenie, a prawo musi być przestrzegane wszędzie” – mówił Starmer na konferencji prasowej.
Zapowiedział też rozprawienie się z wandalami oraz z osobami, które podżegały do przemocy w mediach społecznościowych.
Publikowanie postów o charakterze obraźliwym, obscenicznym, nieprzyzwoitym lub groźnym w publicznych sieciach komunikacji elektronicznej jest przestępstwem w Wielkiej Brytanii na mocy art. 127 Ustawy o komunikacji z 2003 r. (Communications Act).
Przepis brzmi: Osoba dopuszcza się przestępstwa, jeżeli: (a) wysyła za pomocą publicznej sieci komunikacji elektronicznej wiadomość lub inną treść, która jest rażąco obraźliwa lub ma charakter nieprzyzwoity, obsceniczny lub groźny; lub (b) powoduje wysłanie takiej wiadomości lub treści.
Aresztowania z tego artykułu budzą obawy dotyczące ograniczenia wolności słowa w internecie. Postanowiliśmy sprawdzić, czy są one zasadne, oraz przyjrzeć się najgłośniejszym przypadkom zatrzymań i wyroków związanych z wpisami dotyczącymi zamieszek.
Elon Musk podsyca nastroje
Napięcie wokół zamieszek Elon Musk podsyca na portalu X w zasadzie od ich wybuchu. „Szalony” – skomentował wystąpienie Starmera dotyczące odpowiedzialności platform. Odpowiedział też na wpis, w którym jedna z użytkowniczek portalu stwierdziła, że przyczyną zamieszek w Wielkiej Brytanii jest masowa migracja i otwarte granice. „Wojna domowa jest nieunikniona” – skomentował miliarder.
Insane
— Elon Musk (@elonmusk) August 1, 2024
Właściciel portalu X jeszcze kilkukrotnie zamieszczał prowokacyjne komentarze, w których krytykował obecną politykę brytyjskiego rządu i postawę policji (1, 2).
7 sierpnia rzecznik Starmera powiedział, że komentarze Muska „nie mają żadnego uzasadnienia”. Miliarder nie odpowiedział bezpośrednio na krytykę brytyjskich urzędników. Zamiast tego opublikował scenę z serialu „Family Guy” przedstawiającą głównego bohatera animacji na krześle elektrycznym. „W 2030 roku za komentarz na Facebooku, który nie spodobał się brytyjskiemu rządowi” – podpisał obrazek, sugerując, że w serwisie X nadal obowiązywać będzie specyficznie pojmowana przez niego „wolność słowa”.
Od tego czasu Musk regularnie komentuje aresztowania w Wielkiej Brytanii – nie zawsze zgodnie z prawdą lub z pominięciem niektórych aspektów (1, 2).
Przykładowo: w czwartek, 8 sierpnia, właściciel portalu X udostępnił fałszywy nagłówek informacyjny, dotyczący rzekomych „obozów zatrzymań” dla osób, które zostały aresztowane po zamieszkach. Jako pierwsza podzieliła się nim Ashlea Simon – jedna z liderek skrajnie prawicowej grupy British First.
Dziennik „The Telegraph”, z którego rzekomo miał pochodzić nagłówek, zaprzeczył, by kiedykolwiek taki tekst powstał na jego łamach. Musk usunął wpis po pół godzinie, jednak zdążyło go prawdopodobnie zobaczyć prawie 2 miliony osób.
Aresztowanie 55-latki
Jednym z pierwszych głośnych przypadków było aresztowanie 8 sierpnia 55-latki z okolic Chester pod zarzutem podżegania do nienawiści rasowej w mediach społecznościowych (art. 19 ustawy o porządku publicznym z 1986 roku) oraz rozpowszechniania fałszywych komunikatów (art. 179 Online Safety Act).
Według BBC kobieta została zatrzymana za wpis zawierający nieprawdziwe informacje o tożsamości napastnika. Została już zwolniona za kaucją i trwa postępowanie w jej sprawie.
Tego samego dnia, czyli 8 sierpnia, Elon Musk podał dalej wpis telewizji Sky News z nagraniem, w którym Stephen Parkinson, szef brytyjskiej prokuratury, tłumaczy, na czym polega przepis dotyczący podżegania do nienawiści rasowej w mediach społecznościowych.
„To naprawdę się dzieje” – skomentował Musk, sugerując ograniczanie przez brytyjskie służby wolności słowa. Jego komentarz wywołał falę dezinformacyjnych postów mówiących o aresztowaniach „tylko” za wpisy w mediach społecznościowych (1, 2, 3).
Surowe wyroki dla dwóch mężczyzn
Okazało się, że aresztowanie 55-latki było dopiero początkiem szeroko zakrojonej akcji polegającej na walce z podżeganiem do przemocy w internecie. Jedne z pierwszych surowych wyroków po zamieszkach, wydanych na mocy Communications Act, dotyczą Jordana Parloura (28 lat) oraz Tylera Kay’a (26 lat).
Pierwszy mężczyzna został skazany na 20 miesięcy więzienia po przyznaniu się do winy za podżeganie do nienawiści rasowej za pomocą wpisów na Facebooku. Opowiadał się w nich za atakiem na hotel w Leeds, w którym mieszkało ponad 200 uchodźców i osób ubiegających się o azyl.
„Każdy człowiek i pies mieszkający w hotelu Britannia powinien być roz…y” – napisał Parlour w poście, cytowanym przez „The Guardian”.
Z kolei Tyler Kay w Northampton został skazany na trzy lata i dwa miesiące więzienia za wpisy na portalu X wzywające do masowych deportacji i podpalania hoteli, w których przebywały osoby ubiegające się o azyl. Mężczyzna udostępniał posty z konta, na którym podane było jego imię oraz zdjęcie profilowe, jednocześnie radząc innym, aby „pozostali anonimowi”.
Według „The Guardian” w jednym z wpisów mężczyzna stwierdził, że „obejrzał wystarczająco dużo odcinków CSI” i „kategorycznie nie zostanie aresztowany”. W innym poście oznaczył również policję.
3 miesiące więzienia za zachęcanie do zamieszek
34-letni Richard David Williams jest uważany za pierwszego mężczyznę w Walii, który został skazany na trzy miesiące więzienia za zachęcanie w mediach społecznościowych do wszczynania zamieszek, a także za udostępnienie obraźliwego mema o migrantach w lokalnej grupie na Facebooku poświęconej protestom. Napisał przy tym, że przemoc jest niezbędna „dla bezpieczeństwa naszych dzieci”.
Mężczyzna przyznał się do winy – donosi BBC. Do aresztowania i skazania doszło na początku sierpnia.
Aresztowanie nieletnich
28 sierpnia policja w Cleveland aresztowała co najmniej 14 osób, w tym 11-letniego chłopaka. W serwisie X pojawiła się fałszywa informacja, że aresztowanie było związane ze „złośliwymi komentarzami” opublikowanymi przez podejrzanego w mediach społecznościowych.
W rzeczywistości 11-latek został aresztowany pod zarzutem udziału w gwałtownych zamieszkach w Middlesbrough, co potwierdziła agencja Reuters. Chłopak jest jednym z pięciu nieletnich aresztowanych tego dnia przez policję w Cleveland.
Funkcjonariusze przyznali, że sprawa dotyczy też innego 11-latka, który jest podejrzany o podpalenie radiowozu policyjnego w Hartlepool 31 lipca. Obaj chłopcy opuścili już areszt za kaucją.
Sprawa Pakistańczyka umorzona
Na zamieszki w Wielkiej Brytanii zareagowała też policja w Pakistanie. 21 sierpnia aresztowała obywatela swojego kraju – Farhana Asifa – za cyberterroryzm i szerzenie dezinformacji. 27 sierpnia, czyli tydzień później, pakistański sędzia umorzył sprawę z braku dowodów i uwolnił mężczyznę z aresztu.
Dziennikarze BBC przeprowadzili śledztwo i powiązali Asifa ze stroną internetową Channel3Now, na której opublikowano artykuł zawierający fałszywe nazwisko domniemanego napastnika z Southport i błędnie zasugerowano, że jest on osobą ubiegającą się o azyl, która w ubiegłym roku przybyła do Wielkiej Brytanii łodzią . Artykuł był szeroko udostępniany w mediach społecznościowych i szybko stał się viralem.
Według pakistańskiego sędziego Asif usunął swój wpis po tym, jak brytyjska policja wskazała, że te doniesienia są nieprawdziwe. Sędzia nie znalazł też dowodów na to, aby mężczyzna był autorem fake newsa.
Surowe kary za namawianie do przemocy
Jak widać na powyższych przykładach, brytyjska policja ostro rozprawia się ze sprawcami zamieszek. Niemal równo traktuje tych, którzy brali w nich udział fizycznie, nawet jeśli podejrzane są bardzo młode osoby (11 lat), i tych, którzy zachęcali do przemocy online. Wyroki sądowe zapadają szybko i są surowe. Z pewnością są to bezprecedensowe sprawy, podobnie jak zamieszki i ich przyczyna – wywołana fałszywymi informacjami.
Każdy ma prawo do własnej oceny słuszności działań brytyjskiej policji i sądów. Kiedy jednak widzimy sensacyjne nagłówki czy wpisy w mediach społecznościowych, które mówią o „karaniu za wolność słowa”, warto zagłębić się w sprawę i sprawdzić w kilku źródłach ich prawdziwość. Najrzetelniej wyroki opisują brytyjskie media (poza prasą plotkarską), których dziennikarze i dziennikarki są najbliżej omawianych wydarzeń, a także lokalna policja i śledczy.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter