Obalamy teorie spiskowe, odkłamujemy mity i pokazujemy jakie są fakty w formie serii artykułów. Przedstawiamy jak inne podmioty walczą z dezinformacją oraz opisujemy współczesne zagrożenia.
Z kamerą wśród spisków. Odcinek #19 – Dzień bez grawitacji
Powracający żart brytyjskiego naukowca wprawił w osłupienie część internautów.
Fot. Pixabay, Pexels i Unsplash / Modyfikacje: Demagog
Z kamerą wśród spisków. Odcinek #19 – Dzień bez grawitacji
Powracający żart brytyjskiego naukowca wprawił w osłupienie część internautów.
Życie na Ziemi bywa przygniatające. Stres, obowiązki potrafią odcisnąć swoje piętno na każdym z nas. Czasami, w chwilach największego ucisku, chciałoby się po prostu rzucić wszystko i odlecieć gdzieś daleko (najlepiej w Bieszczady). Marzenie o poczuciu nieważkości problemów stało się na tyle mocne, że kilka lat temu ludzie naprawdę uwierzyli, że na jeden dzień będą mogli na dobre oderwać się od przyziemnych spraw.
Hop, hop i w górę!
W 2015 roku na Twitterze miał krążyć fałszywy wpis, rzekomo autorstwa NASA. Amerykańska agencja, pojawiająca się co rusz w różnych teoriach spiskowych, miała poinformować, że 4 stycznia o godzinie 9:47 dojdzie do takiego ustawienia się planet, że na krótki czas spowoduje to zaburzenia w ziemskiej grawitacji. W związku z tym mieszkańcy planety, którzy zdecydowaliby się podskoczyć w tym konkretnym momencie, unieśliby się w powietrze.
Wpis (obecnie niemożliwy do znalezienia) nie precyzował, w jaki sposób miałby wyglądać ten „dzień bez grawitacji”. Trudno określić, czy byłoby to coś w rodzaju szybującego Davida Hasselhoffa w teledysku „Hooked on a feeling” (od 1:06), czy raczej jak w jednej z ostatnich scen z filmu „To”. Doniesienie to, oprócz sfabrykowanej informacji podanej rzekomo przez NASA, opierało się jeszcze na słowach pewnego brytyjskiego naukowca.
Artykuł mający opisywać nadchodzący fenomen odwoływał się do słów astronoma Sir Patricka Moore’a. Miał on rzekomo powiedzieć, że właśnie w styczniu 2015 roku dojdzie do tzw. efektu grawitacyjnego Jowisza – Plutona. W związku z tym, że Pluton ustawiłby się w tym czasie dokładnie w linii prostej za Jowiszem i Ziemią, oddziaływanie tych dwóch planet miałoby się skumulować. To rzekomo spowodowałoby, że po oderwaniu się od powierzchni moglibyśmy fruwać jak balon z helem.
Kawał, który przeżył swojego twórcę
Bycie uznanym naukowcem musi być wyczerpujące. Całymi dniami jesteś dla wielu osób autorytetem, w związku z tym wszystkie twoje słowa są brane śmiertelnie poważnie. Od tego nadmiaru patosu można wybuchnąć, trzeba zatem umiejętnie spuszczać narastające ciśnienie.
Rzeczywiście, Sir Patrick Moore powiedział, że gdy przy odpowiednim ustawieniu planet podskoczymy, będziemy mogli wznieść się w górę. Zrobił to jednak w 1976 roku, a dokładnie: 1 kwietnia.
Jak wiadomo, jest to data, kiedy nawet poważne instytucje lubią zrobić jakiś kawał. Nie inaczej było z brytyjskim astronomem, który na antenie BBC przekonywał słuchaczy, aby próbowali skakać o 9:47. Co ciekawe, kilka osób podchwyciło żart, dzwoniąc do radia i mówiąc, że faktycznie udało im się odlecieć!
Żart okazał się tak dobry, że powrócił nawet po śmierci swojego twórcy. W 2015 roku, kiedy po sieci krążyły jego rzekome słowa o nadchodzącym „dniu bez grawitacji”, Sir Patrick Moore nie żył już od 3 lat. Nie przeszkodziło to jednak powoływać się na jego teorię o zaburzeniach grawitacyjnych.
Pluton plus Jowisz równa się zero
Ktoś mógłby jednak zapytać: „No dobrze, a co w sytuacji, gdyby faktycznie Pluton i Jowisz ustawiłyby się w taki sposób, aby zmienić ziemską grawitację?”. Cóż, nie miałoby to żadnego znaczenia, ponieważ Jowisz jest 130 tys. razy cięższy od Plutona.
Ponadto jest też największą planetą Układu Słonecznego, której oddziaływanie grawitacyjne wspólnie z sąsiadującym Saturnem może mieć wpływ na ziemską atmosferę. Jednak nawet te dwa kosmiczne giganty nie są w stanie zaburzyć naszej grawitacji, a co dopiero planeta karłowata.
Zresztą, jak opisuje portal Space.com, nie za bardzo wiadomo, na jakiej zasadzie miałby działać ten efekt i dlaczego właśnie w tym konkretnym, krótkim czasie przyciąganie ziemskie miałoby się zmienić. Co więcej, w 2015 roku ułożenie Plutona względem Jowisza i Ziemi wcale nie odpowiadało temu, co można było przeczytać w mediach społecznościowych.
A co by było, gdyby…
Można by poprzestać na powiedzeniu, że „dzień bez grawitacji” to zwykła ściema. Jednak co by było, gdyby rzeczywiście na moment grawitacja po prostu zniknęła? Na tę zagwozdkę odpowiedział prof. James Overduin, specjalizujący się właśnie w teorii grawitacji. Jak się okazuje, nie jest to taka prosta sprawa…
Prof. Overduin zwraca uwagę, że nie da się po prostu „wyłączyć grawitacji”, ponieważ wówczas nie zgadzają się matematyczne wyliczenia, odpowiadające za rozumienie naszej rzeczywistości.
Można jednak odwołać się do modelów fizycznych alternatywnych do tych proponowanych przez Alberta Einsteina. Wówczas brak grawitacji spowodowałby „spłaszczenie się rzeczywistości”, a obiekty, które nie byłyby przyciągane przez żadną siłę, oddalałyby się od siebie w losowych kierunkach.
A jak w takim wypadku wyglądałaby Ziemia? Raczej moglibyśmy zapomnieć o radosnym lataniu w powietrzu. Zdaniem prof. Overduina wszystkie składniki naszej planety: atmosfera, woda itd. odleciałyby w przestrzeń kosmiczną. To jednak nie byłoby największym problemem. Brak grawitacji oznacza brak przyciągania się wszystkiego, w tym także atomów składających się na nasze ciała. Unosząc się w mroczną pustkę kosmosu, moglibyśmy skończyć jak w dowcipie o trędowatym w pociągu.
Werdykt: Co ma wisieć, nie utonie
Historia o „dniu bez grawitacji” to dowód na to, że stare dowcipy lubią powracać w nowej formie. Choć wizja radosnego unoszenia się bez troski o przyciąganie przez ziemskie sprawy wydaje się piękna, to trzeba pamiętać, aby przy okazji się nie pogubić – zwłaszcza rąk albo nóg.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter