Obalamy teorie spiskowe, odkłamujemy mity i pokazujemy jakie są fakty w formie serii artykułów. Przedstawiamy jak inne podmioty walczą z dezinformacją oraz opisujemy współczesne zagrożenia.
Z kamerą wśród spisków. Odcinek #20 – Irackie Gwiezdne Wrota
Sprawdzamy, co „tak naprawdę” było powodem amerykańskiej inwazji na Irak.
Z kamerą wśród spisków. Odcinek #20 – Irackie Gwiezdne Wrota
Sprawdzamy, co „tak naprawdę” było powodem amerykańskiej inwazji na Irak.
Przez długi czas wojskowe poczynania Stanów Zjednoczonych można było uznać za pasmo sukcesów. Jednak II połowa XX wieku i początek XXI nie były już dla nich tak łaskawe. Wojnę w Wietnamie dobrze wspomina co najwyżej Hollywood i branża muzyczna, które niemiłosiernie wykorzystywały temat. Długoletni pobyt w Afganistanie skończył się relacjami z lotniska w Kabulu, które obiegły cały świat. Wreszcie rozpoczęta w 2003 roku wojna w Iraku zbudowała obraz państwa, które na siłę próbuje wprowadzać demokrację.
Czy USA mogło mieć uzasadnione powody do przeprowadzenia inwazji? I nie chodzi mi tutaj o ropę – chodzi o chęć powstrzymania ataku z kosmosu!
Gwiezdne casus belli
Cofnijmy się na moment do początku lat 90. Iracka inwazja na Kuwejt w tym czasie stała się powodem, dla którego wojska międzynarodowej koalicji pod dowództwem USA rozpoczęły operację „Pustynna Burza”. Jej sukces nie oznaczał jednak zakończenia problemów na Bliskim Wschodzie. Władze w Iraku przejęła partia, na której czele stanął Saddam Husajn. Wkrótce potem, 11 września, w USA doszło do ataku terrorystycznego, a świat ogarnął lęk przed tego typu zdarzeniami, za które odpowiedzialni mieli być muzułmańscy ekstremiści.
Obawa przed bronią masowego rażenia, rzekomo posiadaną przez Irakijczyków, stała się jednym z oficjalnych powodów amerykańskiej inwazji z 2003 roku. Nie będę się teraz rozwodził nad innymi motywami, które mogły pchać USA w stronę konfliktu (zresztą, znacznie lepiej opowiadają o tym autorzy Podkastu Amerykańskiego w jednym ze swoich odcinków). Chciałbym skupić się na tym, jak na wojnę w Iraku spoglądał jeden z miłośników teorii o UFO.
Dr Michael Salla to jedna z tych osób, które można by eufemistycznie określić jako „nietuzinkowe”. Australijczyk, samozwańczy ekspert od „pozaziemskiej polityki”, od wielu lat w swoich książkach pisze np. o chińskiej gwiezdnej flocie czy o bazach nazistów na Antarktydzie (znamy ten motyw, prawda?). W 2003 roku opublikował artykuł, w którym odkrył „prawdziwe” powody amerykańskiej inwazji na Irak. Stwierdził w nim, że Saddam Husajn jest w posiadaniu Gwiezdnych Wrót. Jego zdaniem tego rodzaju urządzenia miałyby służyć do teleportacji, czyli błyskawicznej podróży pomiędzy dwoma punktami.
No dobrze, ale po co właściwie irackiemu dyktatorowi miałyby być potrzebne takie wrota? Jak uważa Salla, miałby on je wykorzystać do przywołania gwiezdnej armii stacjonującej na Nibiru, nieodkrytej planecie naszego Układu Słonecznego. To właśnie tam mają rzekomo mieszkać potomkowie starożytnej sumeryjskiej rasy, która zamieszkiwała tysiące lat temu tereny obecnego Iraku. Gwiezdne Wrota mają być szansą na ich powrót, a dzięki ich kosmicznej technologii Saddam mógłby z łatwością pokonać Amerykanów. Dlatego koniecznie trzeba było przeprowadzić inwazję, aby go powstrzymać, nim wpuści kosmitów na naszą planetę.
Kosmiczne ciepło/zimno
Zdaję sobie sprawę, że w miarę czytania kolejnych akapitów mogliście dojść do wniosku, że: „to jest zbyt głupie, by ktokolwiek w to uwierzył”. Z drugiej strony w tym cyklu opisywałem już, jak to np. Finlandia nie istnieje, dlatego nie byłem zaskoczony, gdy okazało się, że ten kosmiczny temat wciąż żyje w internecie. W 2019 roku Newsweek opublikował fact-check rzekomej lokalizacji Gwiezdnych Wrót w Iraku. Informacja o niej krążyła bowiem po Reddicie i wskazywała, że kosmiczne urządzenie do teleportacji miało znajdować się w Zigguracie w Ur.
Miejsce to sprawdza się idealnie jak podłoże dla teorii spiskowej z motywem starożytnych kultur. Konstrukcja ta powstała we wczesnej epoce brązu i była jednym ze szczytowych osiągnięć cywilizacji mezopotamskiej. W okolicach Zigguratu żyli Sumerowie, którzy – jak pamiętamy – byli istotnym elementem przekonania o istnieniu międzyplanetarnej maszyny do teleportacji. Budowla przez lata była celem różnych naukowych ekspedycji, jednak żadnej z nich nie udało się odnaleźć wspomnianych Gwiezdnych Wrót.
Zainteresowanie Zigguratem potęgował również fakt, że przez jakiś czas był on kontrolowany przez wojsko i to zarówno irackie, jak i amerykańskie. Wygląda to jak idealna okazja na stworzenie lokalnej filii dla Strefy 51, wiecie, taki Erasmus dla kosmitów – studia w USA i dwa semestry na Bliskim Wschodzie. Niestety – jedyne, co pozostawili po sobie amerykańscy żołnierze, to ślady wandalizmu i niezadowolenie mieszkańców. Pewnie dlatego w 2009 roku dowództwo zdecydowało się usunąć bazę ze starożytnych pozostałości.
Na temat rzekomej lokalizacji Gwiezdnych Wrót rozpisywał się także dr Salla. Jego zdaniem możliwe były cztery miejsca:
- starożytna krypta pod sumeryjską piramidą Dur Kurigalzu (również przebadane – bez śladu urządzenia teleportującego),
- „mroczny Ziggurat” z Enzu (lokalizacja nieznana),
- w podziemnej bazie Saddama w Al-Ouja (lokalizacja nieznana),
- w podziemiach starożytnej fortecy Qalaat-e-Julundi (lokalizacja nieznana).
Z tą ostatnią wiąże się jeszcze jedna kosmiczna historia łącząca Irak z UFO.
Gigaskorpion kontra USA
A co, gdybym wam powiedział, że Irakijczycy także mają swoje Roswell? W 2003 roku rosyjski portal Pravda.ru opisywał niezwykłe wydarzenia, do których miało dojść albo w czasie wspomnianej operacji „Pustynna Burza”, albo kilka lat po niej, w 1998 roku. To właśnie wtedy miało nastąpić przypadkowe zestrzelenie statku obcych, który rozbił się na irackiej ziemi.
Pojazd rzekomo wpadł w ręce popleczników Husajna, a armia iracka miała wejść w posiadanie pozaziemskiej technologii, która następnie trafiła ponoć do wspomnianej fortecy. Tam właśnie Saddam miał udzielić schronienia kosmitom, aby nie wpadli w ręce Amerykanów. Jednocześnie twierdzę chronili nie tylko żołnierze, ale również gigantyczne skorpiony wielkości krów, które zostały stworzone przez obcych z wykorzystaniem ich technologii.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to tylko jakaś dziwaczna rosyjska propaganda, starająca się ośmieszyć Amerykanów i przedstawić ich jako szalonych łowców UFO. Trudno przy okazji nie przypomnieć sobie sceny z filmu „Transformers” z 2005 roku, w którym to grupa żołnierzy walczy z gigantycznym megaskorpionem.
To jednak nie wszystko, „dowodów” na to, że nad Irakiem UFO lata prawie tak często, jak nad USA, jest znacznie więcej. Pravda.ru opisuje w swoim tekście np., jak samolot F-16 miał zestrzelić statek obcych w trakcie jednej z misji w 1993 roku. Podobno na miejsce, w którym rzekomo rozbił się wrak, wezwano Rosjan chcących przyjrzeć się pozostałościom, nim zrobią to Amerykanie. Jak jednak dopisuje Pravda, rosyjski pułkownik, który miał być na miejscu zdarzenia, jest jedynym źródłem informacji o wraku. Trudno zatem uznać to za wiarygodny przekaz.
Werdykt: Gwiezdna Pomyłka
Kiedy Amerykanie wkroczyli do Bagdadu, nie zdołali znaleźć żadnej broni masowego rażenia. Nie udało im się także zlokalizować czegokolwiek, co mogłoby przypominać Gwiezdne Wrota. Nie przeszkodziło to jednak dr. Salli w pisaniu kolejnych książek udowadniających powiązania pomiędzy rządem USA i kosmitami. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie się trzymał w swoich rozważaniach z daleka od Polski, bo kto wie, może pewnego dnia przeczytalibyśmy o kosmicznej armii schowanej gdzieś pod Giewontem.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter