Strona główna Analizy Z kamerą wśród spisków. Odcinek #34 – Reset 2024

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #34 – Reset 2024

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #34 – Reset 2024

Jak co 676 lat dochodzi do resetu cywilizacji i co ma z tym wspólnego promieniowanie kosmiczne?

Ile końców świata udało się Wam przeżyć? Tylko w XXI wieku wydarzyło się ich już kilka – choćby w 2012 roku, kiedy to miał zakończyć się kalendarz Majów i rozpocząć kalendarz Czerwców. Żart może i głupi, ale fenomen apokalipsy, która zasłużyła sobie na własny film, ogarnął wówczas cały świat.

W ostatnich latach hasło „koniec świata” zastąpiono terminem „reset”. Niektórzy przewidują, że już wkrótce wydarzy się tzw. Wielki Reset, czyli wydarzenie, które zmieni ludzką cywilizację i sprawi, że wszyscy będziemy kontrolowani przez jeden międzynarodowy podmiot. Zgodnie z niektórymi zapowiedziami, reset ten ma nadejść już niedługo.

Aztecka matematyka

teorii Resetu 2024 dowiedzieliśmy się dzięki wiadomości jednego z naszych czytelników, który przesłał do nas prośbę o zweryfikowanie sprawy. Co ciekawe, prawie wszystkie przekazy na ten temat pochodzą z polskiej strony internetu. O nadchodzącej przemianie cywilizacyjnej przeczytamy na specjalnych grupach na Facebooku, w artykułach na różnych stronach internetowych (1, 2, 3), a także posłuchamy u niektórych youtuberów (1, 2).

Zagłębiając się w spiskowe treści, dowiemy się, że nasz świat już wkrótce dobiegnie końca. Jak głosi teoria, ludzkość cyklicznie ulega katastrofom, które powodują śmierć dużej jej części i wstrząsają posadami naszej cywilizacji. Bazując na dwóch kalendarzach Majów, można rzekomo wyliczyć, że co 52 lata dochodzi do kataklizmu, a najsilniejszy z nich wydarza się co 676 lat, stąd też druga nazwa tej teorii: Reset 676.

Koniec kolejnego cyklu przewidziany jest właśnie na 2024 rok. Spytacie, co wydarzyło się 676 lat wcześniej? Otóż właśnie wtedy, w 1348 roku, wybuchła w Europie epidemia dżumy, która miała spowodować śmierć 25 milionów mieszkańców Starego Kontynentu.

Jak przeczytamy w niektórych źródłach, opisy objawów czarnej śmierci pokrywają się z symptomami choroby popromiennej. Ale jak to możliwe? W epoce, w której nikt nie słyszał o prądzie, a co dopiero o energii atomowej? Odpowiedzią na to jest promieniowanie kosmiczne.

Bowiem co 676 lat pole magnetyczne naszej planety ma być osłabione i do powierzchni Ziemi docierać mają coraz większe dawki promieniowania kosmicznego. To właśnie ono odpowiadać ma za pandemie, trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów i wszelkie katastrofy, które zagrażają istnieniu naszej cywilizacji.

Sto lat w jedną stronę, sto lat w drugą – co za różnica?

Odpowiedzialność za promocję teorii o Resecie 2024 spoczywa m.in. na dwóch osobach: Arturze LalakuGrzegorzu Skwarku. Ten pierwszy jest m.in. twórcą książki która „obnaża fałszerstwa świata akademickiego związane z ukrywaniem prawdziwej treści starożytnych tekstów klinowych”. Drugi zawodowo przeprowadza „analizy astrologiczne” za skromne 380 złotych. Obaj zaś od kilku lat nagrywają materiały wideo, w których przewidują nadchodzący kataklizm.

To ich obserwacje zainspirowały innych twórców internetowych do tworzenia własnych podstaw teorii o cyklicznym wymieraniu ludzkości. Jednym z nich jest Marek Czapiewski, twórca strony reset676.com, na której z wielką dokładnością opisuje, dlaczego co 52 lata dochodzi do kataklizmów. Wyliczenia pozwoliły mu precyzyjnie ustalić, że kolejny cykl ma dzielić się na 13 części i skończyć po 676 latach.

To precyzyjne podejście do tematu jest korzystne z naszego punktu widzenia. Dzięki temu możemy sprawdzić, co wydarzyło się w kolejnych latach, kiedy miało dojść do katastrof. Autor opracowania ustalił koniec następnego cyklu na 2026 rok (to dwa lata później niż 2024, ale kto by się przejmował). 676 lat wcześniej, licząc od 2024 roku, wydarzyła się epidemia dżumy, to już wiemy. Co wydarzyło się w pozostałych latach?

  • 1403 – żadnej wielkiej katastrofy,
  • 1455 – w tym roku opublikowana zostaje Biblia Gutenberga, wielka katastrofa dla wszystkich, którzy nienawidzą czytać,
  • 1559 – powstaje Indeks Ksiąg Zakazanych, wielka katastrofa dla wszystkich, którzy kochają czytać,
  • 1611 – spokój i cisza, czytający i nieczytający nie mają powodów do obaw,
  • 1662 (to wprawdzie 51 lat, a nie 52 lata różnicy z poprzednim cyklem, ale znowu – detale) – również nie odnotowano żadnych katastrof,
  • 1714 Dom Pérignon wynalazł szampana, tragedia dla wszystkich nienawidzących sylwestra.

W związku z tymi rozbieżnościami autor nagina trochę własne zasady — i tak wskazuje, że w 1556 roku doszło do trzęsienia Ziemi w Chinach (trzy lata wcześniej, niż przewidywano, ale kto by się przejmował). Z kolei w 1815 roku wybuchł wulkan Tambora, którego eksplozja wpłynęła na cały ziemski klimat (jego erupcja również miała miejsce trzy lata przed końcem cyklu w 1818 roku, ale to pewnie także nieistotne detale).

Historia lubi się zakłamywać

Problem sprawia odpowiedź na pytanie: co wydarzyło się 676 lat przed epidemią dżumy z 1348 roku? Pojawiło się ono m.in. na forum Bracia Samcy, znanego redpillowego zakątka polskiego internetu, o którym pisały np. Patrycja WieczorkiewiczAleksandra Herzyk w książce „Przegryw: mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”. Członkowie społeczności red pill uważają, że są w posiadaniu wiedzy nieznanej zwykłym ludziom, tzw. normikom.

wątku o tym, jak przygotować się na reset w 2024 roku, jeden z użytkowników pyta: „Więc co zdarzyło się w 671/672 roku?”, na co inna osoba odpowiada: „Plaga Justyniana lub jak wolisz Dżuma Justyniana”. Problem w tym, że źródła historyczne datują początek dżumy Justyniana na 541 rok, czyli jakieś 130 lat wcześniej.

Użytkownik, który powołał się na dżumę Justyniana, skonfrontowany z faktami stwierdza: „Historia jest fałszowana, nie zawsze się musi wszystko zgadzać co do tych 676 lat. Ten reset co ma teraz być może być nawet rok, dwa lata pózniej”. O dżumie Justyniana dowiemy się również ze wspomnianej strony reset676.com. Jej autor powołuje się na nikogo innego, jak na samego Heriberta Illiga, twórcy hipotezy czasu widmowego.

Pamiętacie tego pana? Jeśli nie, to odsyłam Was do 13 odcinka „Z kamerą wśród spisków”, w którym obalaliśmy założenie, że 300 lat historii zostało zmyślonych.

Tego typu próby usprawiedliwiania niedostatków tej teorii są konieczne, ponieważ precyzyjne wyznaczenie daty końca świata obarczone jest ryzykiem, że co bardziej dociekliwy odbiorca powie „sprawdzam”. W tym przypadku teoria o Resecie 2024 musi powoływać się na fałszowanie historii, ponieważ inaczej jej założenie upada po zrobieniu jednej dodatkowej weryfikacji.

Zabójcza choroba z kosmosu

W przekazach na temat Resetu 2024 przewijają się informacje o pladze dżumy z 1348 roku. Zjawisko to opisał Francis Aidan Gasquet, który w artykułach (1, 2) o nadchodzącej katastrofie jest nazywany „naukowcem”, a jego praca z 1908 roku miała ujawnić, że choroba z połowy XIV wieku rzekomo nie miała nic wspólnego z dżumą. Czarna śmierć ponoć bardziej przypominała gorączkę krwotoczną, a jej cykliczność miała wskazywać na to, że jest to choroba popromienna, powodowana promieniowaniem kosmicznym.

Zacznijmy od Gasqueta. W różnych tekstach opisuje się go jako „badacza”, nigdy nie doprecyzowując jego roli i wykształcenia. Francis Aidan Gasquet był katolickim historykiem i kardynałem. Jego prace w większości dotyczyły dziejów Kościoła i kleru w Anglii. Co warto podkreślić, późniejsi historycy wielokrotnie krytykowali jego dzieła za niedociągnięcia czy stronniczość. Jak powiedział w wywiadzie prof. Eamon Duffy, historyk Kościoła:

„Kardynał Francis Aidan Gasquet, wielki historyk benedyktyński, nie tylko był złym pracownikiem, lecz także nie był byt skrupulatny w tym, co mówił. Można więc być duchownym i kiepskim historykiem”.

Przyczyną czarnej śmierci w 1348 roku, jak i poprzednich oraz następnych epidemii dżumy, była bakteria Yersina pestis, wyizolowana po raz pierwszy pod koniec XIX wieku w Hongkongu. Genetyczne pozostałości po tej bakterii można znaleźć w szczątkach ofiar epidemii sprzed 670 lat.

Co więcej, dowody naukowe wskazują, że pałeczki dżumy są z nami znacznie dłużej, niż by mogło się wydawać. Zostały wykryte np. w ludzkich pozostałościach z epoki brązu.

Nie ma więc mowy o chorobie, która przyszła z kosmosu. Dzięki rozwojowi nauki udało się ustalić nie tylko dokładną przyczynę choroby, ale również znaleźć dowody na to, że spowodowała śmierć milionów ludzi w przeszłości.

Z północy na południe

Powodem, dla którego promieniowanie kosmiczne ma uderzyć Ziemię w taki sposób, że będzie zdolne wywołać chorobę popromienną, ma być przebiegunowanie naszej planety. Nasz kawałek kosmosu, dzięki temu, że ma obracające się metalowe jądro, generuje wokół siebie pole magnetyczne. Chroni ono Ziemię przed szkodliwym wpływem wiatrów słonecznych oraz wspomnianym promieniowaniem z kosmosu.

Magnetosfera wokół naszej planety nie jest stała i zmienia swoje położenie. Dlatego też co kilkadziesiąt tysięcy lat dochodzi do sytuacji, w której magnetyczny biegun północny i południowy zamieniają się miejscami. Proces ten jednak wbrew apokaliptycznym wizjom jest długotrwały i nie mógłby zajść na przestrzeni jednego roku. Choć naukowcy zwracają uwagę na potencjalne ryzyko, jakie niesie osłabienie się pola magnetycznego wokół Ziemi, bazując na obserwacjach skutków podobnych wydarzeń z przeszłości, to jednak wciąż wpływ zmian w magnetosferze wydaje się być przeceniany.

Nie przeszkadza to jednak, aby w internecie pojawiały się sensacyjne doniesienia o nadchodzącej katastrofie. I choć potencjalna burza słoneczna mogłaby zagrozić naszym systemom komunikacji, to nie przyczyni się do wywołania kolejnej pandemii.

Werdykt: to jeszcze nie koniec!

Prawdopodobieństwo, że w przyszłym roku czeka nas seria niszczycielskich katastrof, jest zapewne takie samo, jak w poprzednich latach. Chyba że weźmiemy pod uwagę wpływ globalnego ocieplenia, które zwiększa częstotliwość występowania gwałtownych zjawisk pogodowych. To jednak inna skala problemu niż zapowiadany reset cywilizacji, mający pokrywać się z obserwacjami starożytnych Azteków i Majów.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!