Strona główna Analizy Z kamerą wśród spisków. Odcinek #41 – Mordercze drożdże

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #41 – Mordercze drożdże

Jak część Rosjan uwierzyła, że pieczywo jest bronią biologiczną.

słoik drożdży z rysunkowymi oczami posyłającymi mordercze spojrzenia

fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #41 – Mordercze drożdże

Jak część Rosjan uwierzyła, że pieczywo jest bronią biologiczną.

„Pieczywo – wróg czy przyjaciel?” to tytuł jednego z artykułów sprawdzających, czy jedzenie chleba jest dla nas równie szkodliwe co azbestowe ściany lub ołowiany makijaż stosowany w przeszłości. Jako osoba zmagająca się z nadwagą często spotykam się z przekazem, że ukochana świeża bułka poranna to mój najgorszy przeciwnik. Jak się okazuje, w pewnym miejscu na świecie demonizowanie pieczywa weszło na znacznie wyższy poziom.

Katastrofalne kajzerki chcą zabić Ci rodzinę

Jeśli kiedykolwiek śmialiście się z kogoś, kto nie choruje na celiakię, ale unika jedzenia glutenu, to co powiecie o osobach, które w pełni świadomie przestrzegały przed… drożdżami? Na początku lat 2000 w Rosji popularność zdobyła narracja (s. 210), zgodnie z którą produkt spulchniający nasze chleby i bułki w rzeczywistości jest bronią biologiczną.

„Podczas pierwszej wojny światowej niemieccy naukowcy ciężko pracowali nad projektem »Der kleine Mörder«” przekonywał rosyjski dziennikarz Wiaczesław Wołkow. Tym „małym mordercą” nie była jednak żadna specjalnie zaprojektowana bakteria, ale zwykłe drożdże piekarnicze. No właśnie, czy takie zwykłe? Jak dalej przekonuje Wołkow, Niemcy w tym okresie stworzyli specjalnie zmodyfikowaną odmianę tych grzybów, która była ponoć zdolna do przetrwania w temperaturze 400 stopni Celsjusza, dzięki czemu mogła dostać się do organizmu człowieka.

A co się stanie, kiedy takie drożdże prosto z pysznego chłopskiego bochenka dostaną się do naszego wnętrza? Jak możecie się domyślić, czeka nas prawdziwa tragedia. Niemieckie drożdże miały ponoć atakować florę bakteryjną i osłabiać układ odpornościowy, by wreszcie doprowadzić do choroby podobnej do AIDS (s. 210).

To nie jedyny problem z jedzeniem drożdży. Aleksandr Derybain, propagator medycyny holistycznej i właściciel firmy Vivaton (s. 214) zajmującej się m.in. sprzedażą suplementów (czy tylko mnie ten pan kogoś przypomina?), dostrzegł jeszcze inne zagrożenie. Spożywanie drożdży piekarniczych ma ponoć sprawiać, że komórki rakowe rozwijają się kilka razy szybciej. Jak widać, pyszna bułka smakuje nie tylko Tobie, ale również np. nowotworowi, który po cichu gdzieś tam rośnie.

Zabójczy baltonowski czyha na każdego

Świat morderczych drożdży stworzonych w celu eksterminacji Rosjan jest o tyle ciekawy, że nie ograniczał się wyłącznie do grupy internetowych fanatyków, ale roznosił się po różnych warstwach społecznych. Temat ten zbadała antropolożka dr Jeanne Kormina w swojej pracy „Killer Yeast: Gastronomic Conspiracy Theories and the Culture of Mistrust in Modern Russia” („Zabójcze drożdże: Gastronomiczne teorie spiskowe i kultura nieufności we współczesnej Rosji”), która zgłębiła świat ludzi wierzących, że piekarnie są groźne niczym składowiska odpadów radioaktywnych. 

Jak opisuje badaczka, pierwsze doniesienia o zabójczych grzybach dodawanych do pieczywa pojawiły się nie w Rosji, ale w Stanach Zjednoczonych. Na początku XX wieku pewna chrześcijańska para w książce o surowym gotowaniu w wyjątkowo niesmaczny sposób opisała sposób wyrastania ciasta. Drożdże miały ich zdaniem wyglądać jak robaki, a proces fermentacji przyrównano do gnicia jedzenia.

Po latach przekonanie o szkodliwości drożdży przeszło na drugą stronę Atlantyku, gdzie zakorzeniło się w różnych rosyjskich warstwach społecznych. Kormina w swojej pracy opisuje spotkanie z grupą chrześcijańskich ortodoksów, którzy rozdawali między sobą ulotki z hasłem „piecz chleb rosyjskim sposobem!” (s. 202). W tego typu publikacjach, oprócz nawoływania do powrotu do tradycji piekarniczej Matki Rosji, znalazły się też informacje o tym, że drożdże to nazistowska broń biologiczna stworzona, by zniszczyć Rosjan (s. 203).

Jednak popularność tego typu teorii to nie domena wyłącznie pseudomedycznych ekspertów jak Derybain czy znachorów z ruchu New Age (s. 203). Narracja o krwiożerczych kawiorkach nie ominęła także tzw. nowych intelektualistów, czyli osób zainteresowanych zdrowym stylem życia i dbających o to, aby nikt im nie narzucał, co i jak mają jeść (s. 213–218).

Drożdżowe szaleństwo nie ominęło też artystów, takich jak np. piosenkarka Żanna Biczewska, która wygłaszała wykłady o niebezpieczeństwie jedzenia chleba. Widać każdy kraj potrzebuje swojej Edyty Górniak.

Nie taka chałka straszna, jak ją wypieką

Sprawa morderczych drożdży stała się na tyle popularna, że pochylili się nad nią eksperci od żywności, by odpowiedzieć, czy rzeczywiście wizyta w piekarni może skończyć się zgonem.

„Wszyscy specjaliści w naszym instytucie ze zdziwieniem usłyszeli o atakach na chleb” powiedziała „Moskowskajej Prawdzie” Irina Matwiejewa, profesor Wydziału Technologii Piekarnictwa i Produkcji Makaronu na Moskiewskim Państwowym Uniwersytecie Produkcji Żywności.

Jak podkreśla Matwiejewa, drożdże używane do wypiekania chleba giną w temperaturze 50 stopni Celsjusza. Przypomnę, że zgodnie z narracją o zabójczych bułkach niemieckie zmodyfikowane genetycznie drożdże miały przetrwać nawet 400 stopni, ba, w niektórych wersjach nawet 600 stopni Celsjusza! Tymczasem w trakcie wypiekania pieczywo osiąga temperaturę około 100 stopni:

„Po upieczeniu nie pozostaje w nim ani jedna żywa komórka drożdży, a jedynie inaktywowana biomasa drożdży, która posiada najcenniejszy skład: białka, lipidy, witaminy, składniki mineralne. W chlebie nie ma żywych komórek drożdży!”.

Bułka z pradawnej mąki

W całej tej opowieści nie można także pominąć aspektu historycznego, czyli przewijającego się co chwila nawiązania do nazistowskich naukowców, którzy eksperymentowali na grzybach. Przedstawienie tego w ten sposób może wywołać wrażenie, jakby drożdże pojawiły się w Rosji dopiero po II Wojnie Światowej. Tymczasem były one obecne w tym kraju już znacznie wcześniej.

Pierwszą fabrykę drożdży otwarto w Rosji w 1870 roku (s. 206). Kilka lat wcześniej popularność zdobyła rosyjska książka kucharska, w której pojawiały się przepisy na babki, placki i bułki, wszystkie z wykorzystaniem drożdży (s. 206). Te niepozorne grzyby przyczyniły się także do uratowania życia mieszkańców Leningradu, którzy w trakcie niemieckiej blokady trwającej prawie 900 dni żywili się m.in. zupą drożdżową, która w tamtym czasie zastępowała racje żywnościowe.

Niektóre z materiałów, na które natknęła się dr Jeanne Kormina w trakcie pisania swojej pracy, koncentrowały się na standardach produkcji drożdży wprowadzonych w Rosji w 1982 roku (s. 206). Dokument regulujący jakość przemysłowego wytwarzania grzybów wykorzystywanych przy pieczeniu chleba dopuszczał takie składniki jak syntetyczny kwas solny czy płyn do prania.

Łatwo w ten sposób wpaść w pułapkę myślową: „patrzcie, jakie paskudztwa ładują nam do jedzenia!”. Warto zwrócić uwagę, że jak mówią technicy żywności, składniki te są używane w procesach technicznych związanych z pieczeniem, nie zaś przy produkcji żywności (s. 209).

Werdykt: czerstwy humor

Kwestia morderczych drożdży jest interesująca nie tylko ze względu na swój absurdalny potencjał, ale również z uwagi na jej podobieństwo do innych narracji.

Historie o nikczemnych naukowcach knujących, jak by tu nas wszystkich zabić, jako żywo przypominają teorie o szczepionkach przeciw COVID-19. Wprowadzenie standardów produkcji drożdży przywołuje wspomnienia związane z traktatem pandemicznym WHO. Pojawia się tu też wątek nowotworowy, który powraca na łamach Demagoga wielokrotnie, czy to przy temacie anten 5G, mikrofalówek czy GMO.

Czy muszę dodawać, że zabójcze bułki są też jednym z elementów rosyjskiej teorii o planowanej depopulacji? Jeśli nie, to już wiecie, że kiedy stoicie w kolejce po świeżo wypieczony chleb, tak naprawdę bierzecie udział w wielkim spektaklu. Smacznego!

Wspieraj niezależność!

Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!