Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Australia w ogniu, czyli zmanipulowany podpis wizualizacji terenów objętych pożarem.
Sytuacja związana z pożarami w Australii w ostatnich dniach staje się coraz bardziej poważna. Mówią o niej największe światowe media, ale także internauci w mediach społecznościowych, którzy udostępniają coraz więcej zdjęć i wizualizacji terenów objętych zagrożeniem pożarowym. Według doniesień medialnych do tej pory ogień zniszczył już ok. 8 mln hekatrów powierzchni, przy czym życie straciło 25 osób i 500 mln zwierząt.
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Australia w ogniu, czyli zmanipulowany podpis wizualizacji terenów objętych pożarem.
Australia w ogniu, czyli zmanipulowany podpis wizualizacji terenów objętych pożarem.
Sytuacja związana z pożarami w Australii w ostatnich dniach staje się coraz bardziej poważna. Mówią o niej największe światowe media, ale także internauci w mediach społecznościowych, którzy udostępniają coraz więcej zdjęć i wizualizacji terenów objętych zagrożeniem pożarowym. Według doniesień medialnych do tej pory ogień zniszczył już ok. 8 mln hekatrów powierzchni, przy czym życie straciło 25 osób i 500 mln zwierząt.
5 stycznia na profilu instagramowym Anthonego Hearseya pojawiło się zdjęcie prezentujące Australię z zaznaczonymi obszarami, które dotknięte są pożarem. Autor publikacji, jak sam o sobie pisze, specjalizuje się w fotografii i postprodukcji. Co ważne, opublikowane przez niego zdjęcie jest wizualizacją 3D stworzoną na podstawie danych NASA, a nie realnym zdjęciem satelitarnym.
Obraz, który przedstawia terytorium Australii, jest wizualizacją obszarów, które zostały dotknięte pożarami, jednak należy zaznaczyć, że nie wszystkie obszary (oznaczenia miejsc, w których występuje pożar) są aktualnie zajęte przez ogień. Wizualizacja została stworzona na podstawie danych dotyczących obszarów zajętych przez ogień w okresie od 5 grudnia 2019 do 5 stycznia 2020.
Zdjęcie następnie zostało rozpowszechnione przez wielu użytkowników mediów społecznościowych z błędnym podpisem, który w kilku przypadkach mógł sugerować, że jest to oryginalne zdjęcie zrobione przez satelity NASA.
Post uzyskał prawie 3 tysiące udostępnień oraz 363 interakcji (lubię to, straszne, nie lubię tego).
W wielu przypadkach, osoby komentujące wpisy czy udostępnienia od razu zwracały uwagę na to, że grafika nie jest zdjęciem NASA, a jedynie wizualizacją na podstawie danych zbiorczych. Pomimo tego, że wizualizacja odpowiada danym, które prezentuje NASA, to w wyniku tworzenia grafiki, widoczna skala pożarów została nienaturalnie powiększona z powodu blasku renderowania. O ile wizualizacja jest prawdziwa i odpowiada danym, o tyle jej opis nie jest prawdziwy, przez co wprowadza opinię publiczną w błąd. Podpis grafiki jako “Zdjęcia NASA” należy uznać za manipulację.
Zdjęcie i dane, które zostały opublikowane przez oficjalne twitterowe konto NASA, można znaleźć poniżej.
Jednocześnie można na żywo śledzić aktualną sytuację związaną z pożarami na terenie Australii. Informacje dotyczące miejsc objętych pożarem dodawane są w czasie rzeczywistym na rządowej stronie.
Sytuacja dot. grafiki prezentującej płonącą Australię została również opisana przez amerykański portal Snopes, specjalizujący się w archiwizowaniu i ustalaniu prawdziwości informacji zamieszczanych w sieci.
Zdjęcie wrzucone przez Anthonego Hearseya w błyskawicznym tempie rozeszło się po internecie tworząc tzw. viralowy content, czego sam autor nie przewidział. Nieświadom skutków swojej publikacji na facebooku zamieścił sprostowanie wyjaśniające, co dokładnie przestawia wizualizacja i jak powstała.
Na podobne manipulacje lub fake news jesteśmy narażeni wszyscy. Dlatego tak ważne jest, to co zrobimy po przypadkowym powieleniu nieprawdziwej informacji. Niestety manipulacja niezamierzenie została powielona przez jednego z naszych analityków, który na Twitterowym koncie opublikował wizualizację z podpisem “Pożary w Australii. Zdjęcie NASA. Apokalipsa”.
W przeciwieństwie do innych udostępnień, Marcin Tyc po chwili dołączył sprostowanie informacji.
Następnego dnia (06.01.2020) umieścił cały wpis z informacją o swoim błędzie oraz przeprosinami. Oryginalny wpis wprowadzający w błąd został usunięty.
Powyższa sytuacja pokazuje, jak ważna jest weryfikacja i umieszczenie we właściwym kontekście nawet tych zdjęć, które wydają nam się jak najbardziej prawdziwe. Wpadki dot. fałszywych zdjęć zdarzają się nawet największym mediom. Pamiętajmy, że w internecie sceptycyzm zawsze jest w cenie, a weryfikacja źródeł powinna być podstawą.
Musimy pamiętać też o tym, że nabranie się na nieprawdziwą informację może spotkać każdego z nas. Dlatego tak ważny jest sposób, w jaki na to zareagujemy. Co zrobić? Po pierwsze, przyznać się do błędu to nie wstyd. Po drugie, jak najszybciej usunąć nieprawdziwą informację lub wyraźnie ją sprostować. Jeżeli jest to materiał graficzny, to powinniśmy go dodatkowo oznaczyć wyraźną ramką lub elementem, który od razu powie nam, że jest on nieprawdziwy.
Dowiedz się więcej na temat tego, jak radzić sobie z fake news: www.kursy.demagog.org.pl/poradnik/
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter