Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Fałszywe teorie o nieistnieniu pandemii dr. Wolfganga Wodarga
Grafika z fałszywymi informacjami na temat koronawirusa i testów.
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Fałszywe teorie o nieistnieniu pandemii dr. Wolfganga Wodarga
Grafika z fałszywymi informacjami na temat koronawirusa i testów.
Na Facebooku pojawiła się grafika przedstawiająca dr. Wolfganga Wodarga – niemieckiego lekarza i byłego członka parlamentu niemieckiego – przypisująca mu cytat zaczerpnięty z portalu wolna-polska.pl. Twórcy grafiki za źródło cytatu wskazują dwa filmy opublikowane w serwisie YouTube. Jeden z nich nie jest już dostępny, drugi nadal można obejrzeć na kanale OVALmedia auf Deutsch. Według twórców artykułu dr Wodarg miał powiedzieć, że:
„(…) każdego roku pojawiają się nowe wirusy koronowe. To jest całkiem normalne. Ale teraz wszyscy, którzy doświadczają objawów grypy, są testowani i oczywiście wirus zostaje znaleziony… Statystyki rosną… ponieważ on jest… ponieważ nosimy go w sobie, prawie wszyscy… jak co roku…”.
Słowa te sugerują, że testy na COVID-19 wykrywają wszystkie rodzaje koronawirusów, a nie tylko SARS-CoV-2. Dr Wodarg miał dodać również:
„Chorzy idą więc do szpitala, chociaż w normalnych okolicznościach wyleczyliby grypę w domu… i tylko niektórzy poszliby do lekarza. W szpitalu dochodzą do tego niebezpieczne wirusy szpitalne… które jak zawsze – powodują większość zgonów… zawsze i na całym świecie…”,
co wskazywałoby, że COVID-19 to choroba, która stanowi zagrożenie dla życia porównywalne do grypy. To argumenty, które miałyby udowadniać, że – jak możemy przeczytać na udostępnionej grafice – „Nie istnieje żadna pandemia koronawirusa”.
Grafika odwołuje się do informacji sprzed roku, kiedy to do sieci trafił zarówno film dr. Wodarga (opublikowany 13 marca 2020 roku, dzisiaj ma prawie 2,5 mln wyświetleń), jak i opisujący go artykuł (opublikowany 17 marca i aktualizowany 22 marca 2020 roku). Cytat w zniekształconej formie był wielokrotnie udostępniany w sieci, m.in. na stronach takich jak salon24.pl czy politywatory.com. W tych serwisach miesza się on z wywiadem przetłumaczonym przez Marka Wolskiego z Kolonii.
Kilka tygodni temu cytat przypisywany dr. Wodargowi zyskał nowe życie. Post opublikowany 19 marca 2021 roku został udostępniony ponad 2,5 tys. razy. „Zgadza się to jest jedno wielkie oszustwo a chodzi jak zwykłe o Kase” – skomentował jeden z użytkowników. Inny zauważył, że wypowiedź ta pojawiła się jeszcze na początku pandemii.
Grafika i poglądy dr. Wolfganga Wodarga. Teorie podważające istnienie pandemii i działanie testów
Serwis wolna-polska.pl udostępnił dwa filmy, z czego jeden jest już niedostępny. W filmie z kanału OVALmedia auf Deutsch nie padają słowa pojawiające się w artykule i na grafice udostępnianej na Facebooku. Nie udało nam się ustalić, czy cytat został mocno przekształcony w tłumaczeniu, czy pochodzi z innego wywiadu i jest błędnie przypisany do filmu OVALmedia auf Deutsch. Niemniej jednak dr Wolfgang Wodarg jest lekarzem, którego twierdzenia na temat koronawirusa, pandemii i skuteczności testów wywołały wiele kontrowersji i głosów krytyki wśród naukowców. Niemiecka organizacja zajmująca się śledztwami dziennikarskimi CORRECT!V opublikowała artykuł, który wskazywał, dlaczego dr Wodarg nie jest uznawany za wiarygodne źródło informacji. O jego tezach pisaliśmy już kilkukrotnie na łamach Demagoga.
Nazwisko dr. Wodarga, jak i tezy przez niego głoszone lub mu przypisywane nie pierwszy raz pojawiają się w mediach społecznościowych przekazujących treści popularne wśród koronasceptyków. W treści posta z 19.03.2021 roku czytamy, że pandemia koronawirusa rzekomo nie istnieje, SARS-CoV-2 i COVID-19 nie miałyby stwarzać zagrożenia życia, a testy na obecność koronawirusa rzekomo wykrywają każdy rodzaj grypy wywołanej przez koronawirusy. Żadna z tych tez nie jest prawdą.
Czy żyjemy w stanie fałszywej pandemii? Pandemia nie jest żadnym oszustwem
Pandemia jest faktem. Według definicji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) pandemią nazywamy zjawisko rozprzestrzeniania się po całym świecie nowej choroby. Pierwszy przypadek zakażenia COVID-19 wykryto w mieście Wuhan w Chinach w grudniu 2019 roku. Przyczyną choroby był nowoodkryty rodzaj koronawirusa: SARS-CoV-2, którego wpływ na organizm ludzki w tamtym czasie trudno było przewidzieć. W niedługim czasie rozprzestrzenił się po świecie. Pierwszy przypadek w Europie odnotowano we Francji pod koniec stycznia 2020 roku. Ze względu na rosnącą liczbę przypadków na wielu kontynentach 11 marca 2020 roku WHO ogłosiło stan pandemii. Przypadki COVID-19 zarejestrowano na każdym kontynencie. Ostatnim była Antarktyda, gdzie do pierwszych zakażeń doszło w grudniu ubiegłego roku.
Naukowcy udowodnili, że wirus SARS-CoV-2 wywołujący chorobę COVID-19 to realne zagrożenie dla zdrowia i życia. Do dnia 12.04.2021 roku na świecie na COVID-19 zmarło prawie 3 miliony osób, w tym blisko 60 tys. w Polsce. Aktualne dane dostępne są na stronie WHO.
Grafika ze zdjęciem dr. Wodarga i cytatem, który jest mu przypisywany, sugeruje, że osoby z objawami grypy są hospitalizowane na podstawie pozytywnych wyników testu na koronawirusa, który miałby występować u większości ludzi. Informacja wskazuje również, jakoby większa liczba osób hospitalizowanych była wynikiem zatrzymywania w szpitalu pacjentów, których objawy COVID-19 nie są ciężkie i nie zagrażają życiu. W rzeczywistości lekarze w obecnej sytuacji mają jasne wytyczne dotyczące hospitalizacji osób z objawami koronawirusa: na oddziałach zakaźnych pozostają ci, którzy przechodzą chorobę w sposób ciężki i zagrażający życiu. Jak podaje Serwis Rzeczypospolitej Polskiej, jest to ok. 15-20 proc. pacjentów. Jednak szybka transmisja wirusa sprawia, że wiele osób choruje w tym samym czasie, co przekłada się m.in. na obłożenie szpitali i inne czynniki, które wpływają nie tylko na utrudnione funkcjonowanie służby zdrowia, ale też gospodarkę czy edukację.
Czy SARS-CoV-2 jest takim koronawirusem jak inne? SARS-CoV-2 to inny rodzaj koronawirusa
SARS-CoV-2 wyróżnia się na tle innych koronawirusów. Koronawirusy mogą wywoływać różne choroby, m.in. układu oddechowego, pokarmowego, czy nerwowego. Część z nich ma bardzo ciężki przebieg, jak np. SARS (zespół ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej) wywoływany przez SARS-CoV-1 czy MERS (bliskowschodni zespół oddechowy) wywoływany przez MERS-CoV.
Nosicielami koronawirusów mogą być zarówno zwierzęta, jak i ludzie. SARS-CoV-2 jest siódmym typem koronawirusa, który wywołuje chorobę u człowieka, w tym przypadku COVID-19. Jest silnie zakaźna i przenosi się drogą kropelkową. Może mieć bardzo ciężki przebieg i doprowadzić do zgonu pacjenta.
Czy COVID-19 to „zwykła grypa”? Nie, to dwie różne choroby o odmiennej charakterystyce
COVID-19 to choroba układu oddechowego, której objawy mogą (ale nie muszą) być podobne do objawów grypy. U osoby zakażonej SARS-CoV-2 może wystąpić np. wysoka gorączka, problemy z oddychaniem, ból stawów i mięśni, jednak inaczej niż w przypadku grypy, osoba taka narażona jest też m.in. na zaburzenia smaku i węchu oraz na poważne powikłania w postaci zakrzepów w naczyniach żylnych i tętniczych płuc, serca, kończyn dolnych i mózgu.
Eksperci wskazują również na to, że SARS-CoV-2 bardzo szybko się rozprzestrzenia (gdy pozostaje niekontrolowany), a śmiertelność w wyniku COVID-19 jest wyższa niż w przypadku grypy. Co do samej liczby zgonów, specjaliści z WHO szacują, że każdego roku z powodu chorób układu oddechowego związanych z grypą sezonową umierać może od 290 tys. do 650 tys. osób. Na COVID-19 od początku pandemii do tej pory zmarło prawie 3 miliony osób, a pandemia trwa już nieco ponad rok. Zarówno w przypadku jednej, jak i drugiej choroby, statystyki mogą być niedoszacowane.
Czy testy PCR dają pozytywny wynik u każdej osoby z objawami grypy? To nieprawda
Tesy PCR są precyzyjne w wykrywaniu SARS-CoV-2. Skuteczność testów PCR została potwierdzona przez WHO. Ocenia się, że w warunkach laboratoryjnych ich skuteczność wynosi od 95 do 99 proc. Mają one za zadanie wykryć, czy w próbce znajduje się materiał genetyczny pochodzący od koronawirusa SARS-CoV-2. Jak na swoim blogu stwierdził australijski mikrobiolog Ian Mackay:
„Testy typu RT-PCR stosowane do badania wirusa poszukują jedynie niewielkiej części pełnej sekwencji genomu. (…) istnieje szansa jak 1 do biliona na w 100 procentach identyczną sekwencję występującą w sposób losowy”.
Ian Mackay, Virology Down Under
To, jak działają testy PCR ,opisaliśmy dokładnie w artykule „Testy PCR nie nadają się do diagnozy zakażeń? To fake news!”.
Podsumowanie
Grafika jest oparta na niepewnym źródle i tłumaczeniu. Odwołuje się ona do rzekomych słów dr. Wodarga, którego opinie na temat COVID-19 czy pandemii były krytykowane przez ekspertów w dziedzinie medycyny. Dodatkowo grafika cytuje artykuł i, rzekomo, film opublikowane w pierwszym miesiącu pandemii COVID-19. Natomiast aktualny stan badań naukowych wskazuje na to, że testy na obecność koronawirusa w organizmie mają bardzo wysoką skuteczność, a COVID-19 należy traktować inaczej niż „zwykłą grypę”.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter