Strona główna Fake News Neurotoksyny i choroby przewlekłe po szczepieniach u dzieci? To fałsz

Neurotoksyny i choroby przewlekłe po szczepieniach u dzieci? To fałsz

Nieprawdziwe informacje o składnikach i wpływie szczepień na zdrowie dzieci.

Neurotoksyny i choroby przewlekłe po szczepieniach u dzieci? To fałsz

Nieprawdziwe informacje o składnikach i wpływie szczepień na zdrowie dzieci.

ANALIZA W PIGUŁCE

  • Na Facebooku udostępniono film z udziałem Jerzego Jaśkowskiego, w którym kwestionuje on bezpieczeństwo oraz skład szczepień w kontekście ich stosowania u najmłodszych. W materiale padają stwierdzenia, że w szczepionkach dla dzieci znajdują się „neurotoksyny” [czas nagrania 0:50], a ich podawanie powoduje „wzrost chorób przewlekłych” [czas nagrania 2:57].
  • Zgodnie z wiedzą naukową w szczepieniach nie ma neurotoksyn (1, 2, 3), a składniki w nich zawarte nie przekraczają wyznaczonych limitów bezpieczeństwa (1, 2, 3). Powiązanie szczepionek ze wzrostem częstości chorób przewlekłych jest również fałszywą informacją (1, 2, 3), która ma zniechęcić do szczepień ochronnych dzieci.

Na Facebooku opublikowano nagranie z wypowiedzią Jerzego Jaśkowskiego – chirurga, który został zawieszony w prawach wykonywania zawodu lekarza. Film został nagrany przez Stowarzyszenie STOP NOP w ramach promocji protestu przeciw „przymusowym” szczepieniom. Nagranie udostępniono na profilu organizacji oraz jego prezeskiJustyny Sochy

W zamieszczonym filmie Jerzy Jaśkowski podaje nieprawdziwe informacje na temat bezpieczeństwa szczepień i substancji w nich zawartych w kontekście zdrowia dzieci. Jak słyszymy, w szczepionkach znajdują się „neurotoksyny” [czas nagrania 0:50], a ich stosowanie „tylko i wyłącznie powoduje wzrost chorób przewlekłych” [czas nagrania 2:57]. W dalszej części Jaskowski twierdzi, że „nikt nie dokonuje sumy na przykład aluminium, które się wstrzykuje dziecku do pierwszego roku życia” [czas nagrania 03:20].

Zrzut ekranu z nagrania na Facebooku. Na stopklatce widać Jerzego Jaśkowskiego, który przemawia na tle namiotów wystawowych.

Źródło: Facebook.com, 03.06.2024

Film uzyskał w sumie kilkaset interakcji, a wśród komentarzy pojawiły się wypowiedzi wspierające przekaz. Jak pisali internauci [pisownia oryginalna]: „WHO rządzi Światem wydając swoje rezolucje i nikt nie protestuje” oraz „Dziękuję, że jesteście i bronicie prawa do wolności”.

Czy w szczepieniach znajdują się niebezpieczne neurotoksyny?

Na początku filmu, w kontekście szczepień, możemy usłyszeć, że „[…] każdy toksykolog wie to już od samego początku, że zarówno rtęć, jak i aluminium to są neurotoksyny. Neurotoksyny, które dają dzieciom, którym mózg się dopiero rozwija” [czas nagrania 00:43]. W dalszej części materiału Jerzy Jaśkowski stwierdza, że „nikt nie dokonuje sumy na przykład aluminium, które się wstrzykuje dziecku, w tym do pierwszego roku życia. […] dawka otrzymywana aluminium przekracza dopuszczalną normę z toksykologii o 1700 procent” [czas nagrania 03:20].

filmie pojawiły się fałszywe informacje – w składzie szczepień nie znajdziemy toksycznych form rtęci nieorganicznej lub metylowej, których szkodliwość najczęściej kojarzona jest z tym pierwiastkiem. Warto zauważyć, że rtęćaluminium to pierwiastki powszechnie występujące w środowisku (1, 2).

Naturalnie są obecne w powietrzu, w glebie, w wodzie, a także w żywności (1, 2, 3, 4). Oba pierwiastki występują w różnych postaciach (1, 2). Ich udokumentowana toksyczność lub jej brak zależy m.in. od przyjętej formy (1, 2) oraz dawki (1, 2), co ma odniesienie także do szczepień.

Tiomersal w szczepieniach – czy jest zagrożeniem dla dzieci?

W szczepieniach związki zawierające atomy wspomnianych pierwiastków pełnią funkcję substancji pomocniczych, których zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa i efektywności. W niektórych szczepionkach stosuje się tiomersal – organiczny związek zawierający etylek rtęci o silnym działaniu antyseptycznym. Jest on konserwantem zapobiegającym zanieczyszczeniu szczepionek drobnoustrojami, który nie jest niebezpieczny dla dzieci.

W Polsce składnik ten znajdziemy jedynie w szczepionkach przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi oraz w ich odpowiednikach. Badania wykazały, że tiomersal, w stężeniach występujących w szczepionkach, jest łatwo usuwany z organizmu i nie prowadzi do problemów neurologicznych u dzieci (1, 2).

Glin w formie adiuwanta – czy jest zagrożeniem dla dzieci?

Z kolei glin (czyli aluminium), a ściślej jego sole zawarte w szczepionkach spełniają funkcję adiuwanta. Adiuwanty to substancje stosowane w połączeniu z antygenem, które wywołują silniejszą reakcję swoistej odpowiedzi immunologicznej niż sam antygen. W ten sposób zwiększana jest skuteczność szczepionek.

Bezpieczeństwo adiuwantów glinowych potwierdzono już kilkadziesiąt lat temu, przez co są one jednymi z najpopularniejszych składników pomocniczych szczepień. Badania nie wskazują na związek między zawartością glinu w szczepionkach a ich neurotoksycznością, także u dzieci (1, 2, 3, 4). 

Jak wskazuje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Instytut Badawczy: „przez pierwsze 6 miesięcy życia dziecko dostaje w szczepionkach około 4 mg glinu. Dla porównania, w tym samym czasie zjada ok. 10 mg glinu w mleku matki lub około 40 mg w pokarmie z butelki”.

Szpital Dziecięcy w Filadelfii obliczył, że przez pierwsze pół roku życia dzieci wchłaniają od 7 do 117 mg aluminium w diecie, a w formie szczepień otrzymują zaledwie 4,4 mg soli tego związku. W otoczeniu znajduje się więc znacznie więcej glinu niż jego ilość używana w szczepionkach. 

Zawartość soli glinu w poszczególnych szczepionkach jest znana i waha się między 0,125 a 0,85 mg na jedną dawkę. Ilość ta nie przekracza więc dopuszczalnych norm dla jednej szczepionki, ustalonych przez Agencję Żywności i Leków w Stanach Zjednoczonych czy Komisję Farmakopei Europejskiej w krajach Unii Europejskiej. Badania jednoznacznie wykazały, że stężenie soli glinu zawarte w szczepieniach nie przekraczają minimalnej dawki ryzyka nawet dla dzieci o niskiej masie urodzeniowej. 

Dzieci i powszechne szczepienia – jakie są argumenty za szczepieniem?

W dalszej części filmu słyszymy, że „nie ma żadnego powodu medycznego, żeby podawać jakiekolwiek szczepionki dzieciom przynajmniej do tego piątego roku życia. Podawanie szczepionek tylko i wyłącznie powoduje wzrost chorób przewlekłych” [czas nagrania 2:44]. 

To nieprawda – ponieważ istnieje wiele medycznych argumentów za tym, by dzieci szczepić. Wprowadzenie powszechnych szczepień dzieci i młodzieży doprowadziło do znacznego ograniczenia ryzyka zachorowania oraz powikłań wielu chorób zakaźnych. Zastosowanie szczepień jest ważne, ponieważ noworodki, a szczególnie wcześniaki, znajdują się w grupie wysokiego ryzyka infekcji i ciężkiego przebiegu chorób zakaźnych (1, 2). Szczepienia przyjęte w tym okresie pozwalają rozwinąć odporność swoistą organizmu dziecka i pomóc organizmowi w walce z drobnoustrojami (1, 2, 3).

Zgodnie z dostępnymi szacunkami, w ciągu ostatniego półwiecza szczepienia mogły zapobiec blisko 146 mln zgonów dzieci poniżej 5. roku życia. Według UNICEF, na przestrzeni lat 2000–2018, dzięki samym szczepieniom przeciwko odrze udało się uratować życie ponad 23 mln dzieci. Jest to szczególnie ważne w kontekście ostatnich doniesień (np. 1, 2, 3) o rosnącej liczbie przypadków tej choroby w Europie, która koreluje ze spadkiem liczby szczepionych dzieci w ostatnich latach (1, 2, 3). Zgodnie z szacunkami naukowców w 2018 roku ok. 700 tys. dzieci młodszych niż 5 lat zmarło wskutek chorób, którym można zapobiegać za pomocą szczepionek.

Nie ma dowodów na to, że szczepienia wywołują choroby przewlekłe

Wraz z upływem czasu zmieniła się struktura zachorowań, ale to nie oznacza, że szczepienia są przyczyną częstszych przypadków chorób przewlekłych. Wzrost udziału tego typu schorzeń w ogólnym odsetku diagnoz ostatnich dekad ma związek m.in. z rozwojem diagnostyki medycznej, który przyspiesza i ułatwia ich wykrycie. Co ważne, spadł odsetek zgonów spowodowanych przez nagłe zachorowania, np. wywołane drobnoustrojami (szczepienia zapobiegły wielu z nich). Do tego poprawie uległy warunki życia i pracy zawodowej (mniej wypadków) oraz opieka medyczna

Dostępne szczepienia pod kątem bezpieczeństwa należą do grupy najbardziej kontrolowanych produktów leczniczych i nie ma przekonujących dowodów naukowych na to, że szczepienia powodują wzrost częstości chorób przewlekłych (1, 2, 3). 

Wśród najpoważniejszych i najbardziej obciążających chorób przewlekłych wymienia się m.in. choroby układu krążenia, choroby układu oddechowego, nowotwory oraz cukrzycę. Przyczyna większości z nich jest znana i zamyka się w kilku głównych czynnikach ryzyka (1, 2, 3). To m.in.: dym tytoniowy, złe nawyki żywieniowe, brak aktywności fizycznejnadmierne spożywanie alkoholu. Istotną rolę w zwiększeniu częstości chorób przewlekłych mają także nierówności społeczno-ekonomiczne oraz rosnące zanieczyszczenie powietrza

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać