Strona główna Fake News Medyczne bingo, czyli szczepionki, autyzm, alergie i psychiatria

Medyczne bingo, czyli szczepionki, autyzm, alergie i psychiatria

Medyczne bingo, czyli szczepionki, autyzm, alergie i psychiatria

Fot. National Cancer Institute / Unsplash / Modyfikacje: Demagog

Medyczne bingo, czyli szczepionki, autyzm, alergie i psychiatria

W nagraniu przedstawiono twierdzenia na temat kilku medycznych zagadnień, które zostały pozbawione prawidłowego kontekstu.

FAKE NEWS W PIGUŁCE

  • Na profilu Neos – Nowy system dla Polski opublikowano wypowiedź o tematyce politycznej i zdrowotnej. Padają w niej twierdzenia dotyczące m.in. rzekomej szkodliwości szczepionek (czas nagrania 3:51, 4:46) oraz powiązania pomiędzy szczepionkami a autyzmem (czas nagrania 3:07).
  • W wypowiedzi pojawia się również krytyka rekomendacji i stanowisk wydawanych przez organizacje medyczne (czas nagrania 15:15). Według treści nagrania, ich stanowisko nie ma „żadnego związku z prawowitą nauką” (czas nagrania 15:15).
  • W rzeczywistości szczepionki są bardzo dobrze przebadanymi, skutecznymi i bezpiecznymi preparatami. Natomiast opinie wydawane przez organizacje zajmujące się zdrowiem publicznym są poparte obszerną bazą dowodową.

23 czerwca 2023 roku na profilu Neos – Nowy system dla Polski opublikowano nagranie poruszające tematykę m.in. szczepień (czas nagrania 3:51), chorób przewlekłych (czas nagrania 4:36), leczenia psychiatrycznego (czas nagrania 15:15) czy leczenia z zastosowaniem inhibitorów dojrzewania płciowego (czas nagrania 15:15). Wypowiedź zawarta w materiale to krytyczna ocena funkcjonowania wielu aspektów współczesnej medycyny.

Zrzut ekranu z nagrania na profilu Neos – Nowy system dla Polski. Liczba reakcji: 516, liczba komentarzy: 24, liczba wyświetleń: 15 tys.

Fot. www.facebook.com

Nagranie cieszy się sporym zainteresowaniem: zareagowano na nie ponad 500 razy, skomentowano je ponad 20 razy, a wyświetlono – 15 tys. razy. Wśród komentarzy dominowały głosy wspierające publikowany przekaz, np.: „Dzięki za info. Zgadzam się. Nie zebrałam szczepionka do covid 19 bo lekarz nie zgadza tylko mam alergia i naturalnie”.

Sprawdźmy, jak twierdzenia umieszczone w nagraniu mają się do aktualnego stanu wiedzy naukowej.

Związki aluminium stosowane jako adiuwanty w szczepionkach są bezpieczne

nagraniu słyszymy: „Dlaczego pięć z moich siedmiu dzieci ma alergie? Wiesz, że to dziwne i oczywiście wiemy dlaczego. Jako aluminium adiuwanty powodują alergię, są zaprojektowane tak, abyś wiedział, stworzyć hiperodporną odpowiedź na obce cząsteczki, a ostatnią kategorią są choroby alergiczne” (czas nagrania 3:51).

Związki aluminium dodawane do szczepionek są bezpieczne i obecne w niewielkich ilościach, o czym już wielokrotnie (np. 1, 2, 3) pisaliśmy na łamach Demagoga.

Rzeczywiście, związki glinu (nazywanego w niektórych źródłach aluminium) są stosowane w niektórych szczepionkach jako adiuwanty, czyli substancje wzmacniające odpowiedź immunologiczną (tu: odporność poszczepienną). Kiedy adiuwant wstrzykiwany jest do ustroju, układ odpornościowy staje się bardziej aktywny, ponieważ rozpoznaje substancję, która nie jest budulcem organizmu. Komórki układu odpornościowego napływają intensywnie w miejsce iniekcji i dzięki temu lepiej „zapamiętują” cechy charakterystyczne patogenu, przeciwko któremu ma chronić szczepienie.

Składniki szczepień nie wywołują długofalowego efektu alergicznego

Adiuwanty zawierające sole aluminium są stosowane od ponad 70 lat i są jednymi z najlepiej przebadanych składników szczepień. W kwestii powiązań pomiędzy tymi preparatami a alergiami, American Academy of Allergy, Asthma and Immunology (AAAAI) podaje:

„Chociaż istnieją dowody na wzrost całkowitych i swoistych IgE (czyli przeciwciał, których stężenie wzrasta m.in. przy reakcjach alergicznych i infekcjach pasożytniczych – przyp. Demagog) przy stosowaniu Alumu (czyli związku glinu stosowanego jako adiuwant – przyp. Demagog), nie ma dowodów na jakikolwiek długoterminowy wpływ na choroby alergiczne (…).

Istnieją doniesienia o rozwoju alergii kontaktowej na glin po zastosowaniu takich szczepionek, ale to również pozostaje nieudowodnione (…).

Korzyści płynące ze stosowania szczepionek, w tym tych zawierających Alum, znacznie przewyższają obecne obawy teoretyczne”.

American Academy of Allergy, Asthma and Immunology (AAAAI) w komentarzu na stronie internetowej

To oznacza, że według obecnego stanu wiedzy składniki szczepień nie powodują nowych uczuleń, czyli nie przyczyniają się do wzrostu występowania alergii.

Reakcji nadwrażliwości (czyli alergii) po przyjęciu szczepienia należy się spodziewać u tych osób, które są uczulone na któryś składnik preparatu. Takie sytuacje są niezwykle rzadkie i występują zazwyczaj w ciągu paru minut od podania preparatu. Na takiej samej zasadzie można być uczulonym np. na penicylinę lub inne leki, ale to nie znaczy, że przyjęcie ich spowoduje, że ktoś zacznie nagle mieć inne, dodatkowe alergie.

Szczepienia nie wywołują autyzmu

Dalej w materiale pojawia się stwierdzenie: „nikt w krajowych mediach nie raczył wyjaśnić, dlaczego diagnostyka autyzmu gwałtownie wzrosła? Gdyby nie szczepionki, a może nie było, więc co to było? Do dzisiaj nie było przekonującego wyjaśnienia” (czas nagrania 3:07).

Jak już wielokrotnie (np. 1, 2, 3) pisaliśmy w Demagogu, szczepionki nie wywołują autyzmu. Powiązanie pomiędzy szczepieniami a autyzmem jest jednym z najlepiej zbadanych zagadnień w medycynie. Na przestrzeni ostatnich lat jedno badanie za drugim wykluczało istnienie takiego powiązania. Potwierdziły to również obszerne metaanalizy, czyli prace, które zestawiają wyniki wielu innych projektów i oceniają je jako całokształt.

Owszem, obecnie autyzm diagnozowany jest częściej niż np. w latach 40. XX wieku. Wynika to z wielu kwestii. Przede wszystkim postęp medyczny, psychiatryczny i psychologiczny sprawił, że wzrosła świadomość na temat nieneurotypowego rozwoju mózgu. Dziecko, które rozwija się inaczej niż większość rówieśników, jest obecnie częściej kierowane na diagnostykę w kierunku autyzmu, niż np. w latach 40. czy 50. XX wieku, gdy jednostka ta nie była jeszcze powszechnie znana.

Druga kwestia to sama diagnostyka. Jest ona obecnie dokładniejsza i bardziej specjalistyczna niż w czasie zaraz po zdefiniowaniu autyzmu. Jest ona również szersza. Autyzm to cały zespół cech, występujących na spektrum, cechy autystyczne mogą być bardziej lub mniej wyrażone. Z tego powodu dzieci, które kiedyś mogłyby zostać uznane za „niegrzeczne” czy zachowujące się nietypowo, dziś mogą być kierowane na diagnostykę w kierunku autyzmu i część z nich rzeczywiście otrzymuje takie rozpoznanie.

Można to porównać do sytuacji z bakteriami. Zanim odkryto, że mogą być one przyczyną chorób, nie wiedziano, że infekcja rany, zapalenie płuc czy infekcja ucha mogą mieć podobne rozpoznanie: jako choroba bakteryjna. W związku z tym przed odkryciem mikrobów, choroby bakteryjne w ogóle nie były rozpoznawane, a obecnie diagnozuje się ich bardzo wiele. Nie oznacza to jednak, że liczba chorób wzrosła, lecz – że obserwujemy wzrost diagnoz.

Choroby przewlekłe nie są następstwem szczepień

nagraniu padają również słowa: „Przeszliśmy z 6 proc. Amerykanów cierpiących na choroby przewlekłe do 1986 roku, zaczynamy mieć szczepionki i mamy obecnie 11,8 proc. dzieci, więc jest dwa razy więcej” (czas nagrania 4:36).

Zacznijmy od tego, że powszechne szczepienia były stosowane w Stanach Zjednoczonych już przed 1986 rokiem, więc ta część argumentacji jest zupełnie nietrafiona.

Jak podaje Centers for Disease Control and Prevention (CDC), odsetek dzieci chorujących na schorzenia przewlekłe jest większy, niż podano w nagraniu:

„W Stanach Zjednoczonych ponad 40 proc. dzieci i młodzieży w wieku szkolnym cierpi na co najmniej jedną przewlekłą chorobę, taką jak astma, otyłość, inne schorzenia fizyczne oraz problemy z zachowaniem/uczeniem się”.

Centers for Disease Control and Prevention (CDC) w komentarzu na stronie internetowej

Dokładne dane na temat odsetka osób chorujących na schorzenia przewlekłe mogą się różnić, co wynika przede wszystkim ze sposobu definiowania samej choroby przewlekłej. Na przykład CDC podaje, że jest nią każda choroba, która trwa przynajmniej rok. Z kolei American Academy of Pediatrics uznaje, że jednostką chroniczną jest takie schorzenie, którego czas trwania wynosi przynajmniej 3 miesiące.

CDC dodaje również w swoim suplemencie do raportu na temat badań i diagnostyki chorób przewlekłych:

„W ciągu ostatniego stulecia postęp w dziedzinie zdrowia publicznego i opieki zdrowotnej wydłużył oczekiwaną długość życia w Stanach Zjednoczonych o około 30 lat i doprowadził do dramatycznych zmian w głównych przyczynach zgonów. Ponieważ choroby przewlekłe stały się głównymi przyczynami utraty zdrowia i zgonów w Stanach Zjednoczonych w połowie XX wieku, badacze zajmujący się zdrowiem publicznym zaczęli skupiać się na identyfikowaniu ich złożonych i powiązanych ze sobą przyczyn”.

CDC dodaje suplemencie do raportu na temat badań i diagnostyki chorób przewlekłych

Choroby przewlekłe wynikają m.in. ze zwiększenia długości życia

Dlaczego więc choroby przewlekłe zaczęły być coraz częściej diagnozowane? M.in. dlatego, że spadł odsetek zgonów spowodowanych przez nagłe zachorowania, np. wywołanych drobnoustrojami (szczepienia zapobiegły wielu z nich). Ponadto poprawie uległy warunki życia i pracy zawodowej (mniej wypadków) oraz opieka medyczna. Do czynników, które przyczyniły się do zmiany struktury zachorowań i śmiertelności wśród Amerykanów pod koniec XX w. zaliczono m.in.:

  • „szczepienia ochronne,
  • bezpieczeństwo pojazdów silnikowych,
  • bezpieczniejsze miejsca pracy,
  • kontrolę chorób zakaźnych,
  • spadek zgonów z powodu choroby niedokrwiennej serca i udaru mózgu,
  • bezpieczniejszą i zdrowszą żywność,
  • zdrowsze matki i dzieci,
  • planowanie rodziny,
  • fluoryzację wody pitnej,
  • uznanie używania tytoniu za zagrożenie dla zdrowia”.

CDC w raporcie na temat osiągnięć w zakresie zdrowia i opieki medycznej w ostatnim dziesięcioleciu XX wieku

Innych przyczyn wzrostu liczby diagnoz chorób przewlekłych upatruje się m.in. w czynnikach środowiskowych i zmianie trybu życia. Do wzrostu zachorowalności na te schorzenia dochodzi np. wskutek oddychania powietrzem zanieczyszczonym smogiem czy w efekcie niedostatecznej aktywności fizycznej.

W nagraniu co innego słychać, a co innego widać w napisach

Ostatni analizowany fragment wypowiedzi utrwalonej na nagraniu jest bardzo niespójnie przetłumaczony, dlatego do polskojęzycznego widza trafia w wersji trudnej do zrozumienia. W związku z tym poniżej podajemy trzy wersje wypowiedzi, która pojawia się w 15 minucie i 15 sekundzie nagrania:

  • pierwsza to wersja polskojęzyczna pochodząca z napisów wgranych do wideo (przepisane napisy),
  • druga to zapis oryginalnej wypowiedzi z nagrania (po angielsku),
  • trzecia to polskie tłumaczenie anglojęzycznej, oryginalnej wypowiedzi wykonane przez redakcję Demagoga.

W napisach wgranych do filmu czytamy: „Medycyna Ameryki ustanowienie sam odmówił za wszystkie czasy swoje oficjalne stanowiska na temat szczepionek, leki psychiatryczne, blokery dojrzewania, operacje przeniesienia. Długa lista tych modnych politycznie priorytetów nie mieć połączenia cokolwiek do legalnej nauki” (czas nagrania 15:15).

W oryginalnej wypowiedzi padają natomiast słowa: „Medical establishment has beclowned itself for all time. Its official position on vaccines, psychiatric drugs, puberty blockers, reassignment surgeries, a long list of politically fashionable priorities have no connection whatsover to legitimate science” (czas nagrania 15:15).

Tłumaczenie oryginalnej wypowiedzi anglojęzycznej na język polski przedstawia się następująco: „Medyczny establishment (grupa wpływowych osób zajmujących się medycyną – przyp. Demagog) zbłaźnił się na zawsze. Jego oficjalne stanowisko w sprawie szczepionek, leków psychiatrycznych, środków blokujących dojrzewanie płciowe, operacji korekty płci, długiej listy modnych politycznie priorytetów nie ma żadnego związku z prawowitą nauką (czas nagrania 15:15)”.

Oficjalne stanowiska organizacji zajmujących się zdrowiem publicznym reprezentują „prawowitą naukę”

materiale nie podano, o jakich dokładnie podmiotach „medycznego establishmentu” (czas nagrania 15:15) jest tu mowa: o organizacjach zajmujących się zdrowiem publicznym, o firmach farmaceutycznych, o agencjach rządowych, o niezależnych jednostkach zajmujących się badaniami medycznymi czy jeszcze o jakichś innych podmiotach. Ale skoro wspomniano o „oficjalnym stanowisku”, to skupimy się na organizacjach zajmujących się zdrowiem publicznym oraz edukacją zdrowotną. Sprawdzimy, czy ich oficjalne stanowiska są poparte wiedzą naukową. Analizy tej dokonamy w kontekście wymienionych w nagraniu tematów:

  • szczepionki,
  • leki psychiatryczne,
  • inhibitory dojrzewania płciowego (nazywane potocznie blokerami dojrzewania),
  • operacje korekty płci.

Korzystanie z wiedzy naukowej w oficjalnych stanowiskach dotyczących szczepień i leków psychiatrycznych

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nie tylko korzysta (s. 43-48) z „prawowitych” – czyli opartych na dowodach – doniesień naukowych, ale też sama projektuje analizy badawcze (s. 18) i zaleca przeprowadzanie badań o odpowiednim poziomie wiarygodności (s. 18).

Powstanie pojedynczego raportu dotyczącego jednego tylko aspektu związanego ze szczepieniami poprzedzone jest przeglądem dziesiątek, a czasem nawet setek badań naukowych. Na przykład raport dotyczący efektywności szczepienia przeciw COVID-19 bazuje na 11 publikacjach naukowych (s. 43-48).

Również w odniesieniu do leków psychiatrycznych oficjalne stanowiska organizacji zajmujących się zdrowiem publicznym bazują na wiedzy naukowej. Na przykład National Institute of Mental Health (NIMH) w swojej bazie wiedzy dotyczącej leków stosowanych w zaburzeniach psychiatrycznych powołuje się na obszerne dane naukowe.

Dane te dotyczą nie tylko korzystnych efektów działania leków (np. 1, 2, 3). Przedstawiają również skutki uboczne oraz potencjalne wady stosowania substancji leczniczych w terapii psychiatrycznej. 

Wiedza naukowa w oficjalnych stanowiskach dotyczących inhibitorów dojrzewania płciowego i operacji korekty płci

To nieprawda, że – jak podano w nagraniu – „oficjalne stanowisko w sprawie (…) środków blokujących dojrzewanie płciowe, operacji korekty płci (…) nie ma żadnego związku z prawowitą nauką” (czas nagrania 15:15).

Oficjalne stanowiska wydawane przez organizacje takie jak American Medical Association (AMA), American Psychological Association (APA), American Academy of Pediatrics (AAP), American Psychiatric Association (APA), Pediatric Endocrine Society (PES), American College of Obstetricians and Gynecologists (ACOG), Endocrine Society (ES) czy American Academy of Child and Adolescent Psychiatry (AACAP) bazują w tym kontekście właśnie na dowodach naukowych.

Na przykład American Academy of Child and Adolescent Psychiatry (AACAP) podaje:

„Wiele renomowanych organizacji zrzeszających profesjonalistów w swoich dziedzinach, w tym American Psychological Association, American Psychiatric Association, American Academy of Pediatrics czy Endocrine Society, które reprezentują dziesiątki tysięcy specjalistów z całych Stanów Zjednoczonych (…) opublikowało wytyczne kliniczne, które promują niedyskryminujące, wspierające interwencje wobec młodzieży zróżnicowanej pod względem płci, w oparciu o aktualną bazę dowodową. Interwencje te mogą obejmować między innymi (choć nie tylko): tranzycję płci społecznej, podawanie inhibitorów hormonalnych, leczenie hormonalne czy afirmatywne oddziaływania psychoterapeutyczne”.

American Academy of Child and Adolescent Psychiatry (AACAP) w komentarzu na stronie internetowej

Wymienione powyżej organizacje publikują w tej sprawie nie tylko oficjalne stanowiska. Wydają również publikacje z zaleceniami opartymi na licznych dowodach naukowych.

Na przykład Endocrine Society (ES) wydało przewodnik kliniczny dotyczący leczenia osób z dysforią płciową lub niespójnością płciową. Ten jeden dokument bazuje na aż 266 publikacjach naukowych. Nie sposób więc zgodzić się ze stwierdzeniem, że stanowisko tej organizacji „nie ma żadnego związku z prawowitą nauką” (czas nagrania 15:15).

Podsumowanie

wypowiedzi opublikowanej na profilu Neos – Nowy system dla Polski poruszono różnorodne zagadnienia związane m.in. z polityką oraz zdrowiem. Te ostatnie okazały się pozbawione prawidłowego kontekstu, przez co wprowadzały widzów w błąd. Na łamach Demagoga często analizujemy podobne treści – w których opinie przeplatane są z nieprawidłowo przytoczonymi faktami lub informacjami, które nie są prawdziwe (np. 1, 2, 3, 4). Takie połączenie sprzyja dezinformacji, opartej często na emocjonalnym i potoczystym języku.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać