Strona główna Fake News Nie, szczepionki nie są celowo zaburzone szkodliwymi substancjami

Nie, szczepionki nie są celowo zaburzone szkodliwymi substancjami

Kolejna antyszczepionkowa narracja.

Nie, szczepionki nie są celowo zaburzone szkodliwymi substancjami

Kolejna antyszczepionkowa narracja.

Fake news w pigułce

  • Strony ZDP Zjednoczeni dla PolskiGlobalna Świadomość zamieściły artykuły na temat szkodliwych substancji w szczepionkach. 
  • Z materiałów możemy się dowiedzieć, że szczepionki są celowo zanieczyszczane szkodliwymi substancjami w celu zaszkodzenia ludziom i osiągania zysków przez koncerny farmaceutyczne. 
  • Szczepionki nie są celowo zanieczyszczane szkodliwymi substancjami. Odpowiednio przechowywane nie zawierają też niebezpiecznych związków chemicznych.

W celu zniechęcenia ludzi do przyjmowania wprowadzanych na rynek szczepionek przeciw COVID-19 przeciwnicy szczepień publikują coraz więcej nieprawdziwych informacji na temat rzekomo szkodliwych substancji obecnych w szczepionkach. Doniesienia te bardzo często cechują się zmanipulowanym przekazem uwypuklającym niepożądane odczyny poszczepienne. Twórcy tego typu treści specjalnie zniekształcają fakty na temat działania wszystkich funkcjonujących na rynku szczepionek, uzupełniając to o narracje spiskowe. Rozprzestrzenianie fałszywych informacji może jednak przyczyniać się do powszechnego spadku zaufania wobec wszelkich szczepień ochronnych.

Zmanipulowanym przekazem na temat szczepionek charakteryzuje się przykładowo tekst, który 10 grudnia pojawił się na portalu ZDP Zjednoczeni dla Polski. Dzień później nieco rozszerzoną wersję materiału do sieci wrzuciła strona Globalna Świadomość. Posty z artykułami pojawiły się na facebookowych fanpage’ach, w tym m.in. na Tworzymy władzę bezpośrednią. DOŁĄCZ!, Starożytni Kosmici oraz TV Narodowa i wielu innych. Bezpośrednie fragmenty tekstu kopiowali i rozpowszechniali również inni internauci na swoich profilach w mediach społecznościowych.

 

Post przedstawiający wirusa w przybliżeniu wraz z odnośnikiem do artykułu.

Źródło: www.facebook.com

 

Komentarze zamieszczane w social mediach wskazują, że wielu odbiorców uważa przedstawione treści za prawdziwe (pisownia oryginalna): „Szczepionki śmierci zostawiamy rządowi i ich rodzina niech patrzą jak ich bliscy umierają”, „Podobno moze ekplodowac uklad odpornosciowy”, „Większość lekarzy w tym momencie to LUDIBÓJCY! tym bardziej że Oni najlepiej wiedzą co jest grane!” – wskazywali internauci. 

O czym jest analizowany artykuł? Wiele nieprawdziwych informacji na temat szczepień

Autor materiału przedstawia odbiorcom całą gamę nieprawdziwych i bardzo nieuporządkowanych wiadomości na temat szczepionek. W artykule czytamy, że prawie wszystkie szczepionki zawierają m.in. rtęć, szkodliwe emulgatory, niebezpieczne adiuwanty, skwalen, glifosat i inne substancje. Każdą z nich przedstawiono tak, by jak najmocniej wyeksponować rzekomą szkodliwość szczepionek. Czytelnik może zderzyć się również z wieloma innymi nieprawdziwymi informacjami – w tym teoriami spiskowymi. Wszystko to ma służyć zniechęceniu możliwie jak największej liczby osób do przyjęcia szczepionki przeciw COVID-19. 

Badania nad szczepionkami. Szkodliwe substancje we wszystkich szczepionkach w celu zaszkodzenia ludziom?

Już na początku autor stwierdza, że naukowcy przez ostatnie 17 lat badali szczepionki i rzekomo każda z nich – za wyjątkiem jednej szczepionki dla kotów – miała zawierać rtęć. Z tekstu nie dowiadujemy się jednak, jaka instytucja miałaby być odpowiedzialna za takie badania, czyjego są one autorstwa i wreszcie – w jakim źródle można znaleźć wiarygodne informacje na ten temat. W artykule czytamy również, że po podaniu szczepionki organizm zostaje zanieczyszczony patologicznym rodnikiem, który doprowadza do autyzmu u dzieci.

W rzeczywistości szczepionki nie zawierają tego, co powszechnie rozumie się jako rtęć. Znajduje się w nich natomiast środek o nazwie tiomersal, czyli związek rtęci będący jej etylową postaciąNie jest jednak prawdą, że tiomersal występuje we wszystkich szczepionkach. Wręcz przeciwnie, w Polsce jest on obecny jedynie w składzie szczepionki DTP przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi lub w jej odpowiednikach bez składnika krztuścowego. Tiomersal stosowany w dopuszczalnych dawkach jest bezpieczny. Może on co prawda wywołać reakcję alergiczną, zazwyczaj jest ona jednak łagodna i utrzymuje się tylko kilka dni. Potwierdzone uczulenie na ten związek występuje u niewielkiego odsetka zaszczepionych.

Badania prowadzone u niemowląt w pierwszych sześciu miesiącach życia wskazują, że etylortęć pochodząca z tiomersalu jest usuwana z organizmu w ciągu 4-9 dni. W badaniach dotyczących źródeł rtęci w organizmie stwierdzono, że zdecydowanie bardziej niebezpieczne jest spożywanie ryb zanieczyszczonych toksyczną metylortęcią.

Tiomersal występował kiedyś w większej liczbie szczepionek. Już w ubiegłym wieku powstawało jednak wiele nieprawdziwych informacji na temat szczepień, co poskutkowało narastającymi obawami amerykańskich rodziców o powiązania szczepionek z autyzmem. W 1999 roku zdecydowano się na wycofanie tiomersalu ze szczepionek jednodawkowych lub stosowanie jego śladowych ilości. W ten sposób starano się zapobiec spadającym wskaźnikom szczepień. Mimo wycofania tiomersalu wcale nie stwierdzono spadku odnotowanych przypadków autyzmu wśród dzieci, a wszelkie rzetelne badania odrzuciły domniemane powiązania przyczynowo-skutkowe między szczepionkami a autyzmem

W dalszej części artykułu pada stwierdzenie, że rtęć i inne „szkodliwe” substancje obecne w szczepionkach mogą dotrzeć do mózgu poprzez związek Polisorbat 80, który otwiera szkodliwym środkom, zwłaszcza rtęci, „drzwi do mózgu” poprzez złamanie bariery krew-mózg. Polisorbat 80 rzeczywiście może występować w niektórych szczepionkach (nie we wszystkich) w bardzo małych ilościach w celu zapewnienia rozpuszczalności składników. 

Związek ten jest powszechnie stosowany jako środek konserwujący w wielu lodach i napojach (w większej ilości niż ta w szczepionkach), ale przyjmowanie go w niewielkich ilościach nie czyni z niego substancji niebezpiecznej. Europejska Agencja Leków ocenia, że ryzyko związane z przyjmowaniem niewielkich ilości Polisorbatu 80 jest „bardzo niskie”. Szkodliwość substancji jest wciąż przedmiotem badań, nie ma jednak dowodów na prawdziwość wersji przedstawioną w tekstach Zjednoczonych dla Polski i Globalnej Świadomości. 

Dalej czytamy również o szkodliwych właściwościach fosforanu glinu i innych adiuwantów. Substancje te także występują w szczepionkach w ilościach, które nie stanowią żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia. Wręcz przeciwnie – jak wyjaśnia Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego, to właśnie te związki sprawiają, że budowa odporności organizmu dzięki szczepionce jest skuteczniejsza. Warto pamiętać, że toksyczność każdej substancji zależna jest od dawki: jeśli nie zostanie ona przekroczona, szczepionka nie powinna stanowić zagrożenia. 

Równolegle z omawianiem kwestii rtęci w tekście poruszony został temat szczepionki od firmy Pfizer. Problem jednak w tym, że szczepionka od Pfizera nie zawiera tiomersalu

Szczepionki przeciw COVID-19 stworzone w celu wywołania prawdziwej pandemii?

Po omówieniu zagadnienia rtęci i innych substancji autor przeskakuje na kolejny temat. Wskazuje, że „nikt tak naprawdę nie wie, jaki wirus zawarty jest w szczepionkach” stworzonych przez Modernę, Pfizera i innych producentów. Na tej podstawie autor przypuszcza, że SARS-CoV-2 jest niegroźny, a prawdziwe zagrożenie dopiero zostanie „wszczepione” i będzie to „specjalny wojskowy wirus”. Zgodnie z tymi założeniami wirus zawarty w szczepionkach ma modyfikować ludzki genom tak, by w organizmie doszło do namnożenia patogenu w celu jego rozpowszechniania. Nie dowiadujemy się jednak, jakie są powody stworzenia takiego planu. 

W tekście wymienieni zostali ważni producenci, którzy opracowują szczepionki przeciw COVID-19, w tym Sanofi-GSK, Johnson & Johnson, CureVac, Moderna, AstraZeneca i BioNTech-Pfizer. W rzeczywistości koncerny te przekazały jasne informacje o tym, jaki osłabiony czynnik zakaźny, mogący wywołać reakcję immunologiczną, znajduje się w szczepionkach. Możemy się tego dowiedzieć ze zbiorczego opracowania Światowej Organizacji Zdrowia „Landscape of COVID-19 candidate vaccines – 10 December 2020”. Skuteczność poszczególnych szczepionek najczęściej wynika z obecności w nich m.in. inaktywowanego wirusa SARS-CoV-2, białka koronawirusa użytego w szczepionkach mRNA lub wektorów adenowirusów. 

Wbrew wizji autora czynniki wywołujące reakcje immunologiczne są doskonale znane. Co więcej, szczepionki DNA i mRNA nie modyfikują ludzkiego genomu. Wynika to z faktu, że ich działanie opiera się na transfekcji przejściowej, a nie jak wskazano w tekście – stablinej. Ekspresja genu wirusa jest gubiona w wyniku podziałów komórkowych, a w miarę upływu czasu organizm wzmacnia swoją reakcję immunologiczną przeciw patogenowi. Więcej na ten temat pisaliśmy m.in. w tekście pt. „Szczepionka mRNA przeciw COVID-19 nie modyfikuje ludzkiego DNA”. Witryna Globalna Świadomość na końcu załącza także film, którego bohaterką jest amerykańska osteopatka, głosząca wspomniane teorie. Jej poglądy jeszcze we wrześniu weryfikowaliśmy w jednej z analiz: „Nie, szczepionki przeciw COVID-19 nie będą modyfikować DNA”

Historyczne przypadki szkodzenia ludziom przez szczepionki? Teorie o żołnierzach z Zatoki Perskiej i małpim wirusie

Treść artykułu zniechęca do przyjmowania szczepionek, ostrzegając, że szkodliwy składnik – skwalen – rzekomo miałby znajdować się w szczepionkach w zagrażających życiu ilościach. Na poparcie tej tezy przytoczona została historia z czasów wojny w Zatoce Perskiej. Biorący w niej udział amerykańscy żołnierze, po tym jak zostali zaszczepieni na wąglik, rzekomo doznali bardzo poważnych chorób. W podanych mężczyznom szczepionkach miał znajdować się skwalen. Teza ta nie znajduje jednak potwierdzenia w żadnym wiarygodnym źródle. Również artykuł Globalnej Świadomości w żaden sposób nie tłumaczy tego, w jakim celu wojska amerykańskie i brytyjskie miałyby truć własnych żołnierzy. 

Szczepionki przeciw wąglikowi, które podawano żołnierzom, nie zawierały skwalenu, zatem wskazana w tekście przyczyna fali zachorowań w wojsku jest fałszywa. Tak naprawdę do dziś nie ustalono, co wywołało tak zły stan zdrowia u żołnierzy uczestniczących w wojnie w Zatoce Perskiej. Choroby, których doświadczali, w tym zmęczenie, bóle głowy, zaburzenia pamięci, chroniczne zmęczenie i wiele innych, określono zbiorczo syndromem Zatoki Perskiej (ang. Gulf War Syndrom). W celu ustalenia przyczyn zachorowań przeprowadzono wiele analiz i badań. Podejrzewano, że związek z tym mogły mieć różnego typu chemikalia obecne w powietrzu w czasie wojny. Uważano również, że choroby mogły stanowić m.in. efekty uboczne podania szczepionek przeciw biologicznym środkom bojowym. Badania sfinansowane przez brytyjskie Ministerstwo Obrony wykazały jednak, że po podaniu tych samych szczepień zwierzętom (w dawkach przekraczających zalecane) nie odnotowano, by im one zaszkodziły. Porównano także inne grupy wielokrotnie zaszczepionych żołnierzy rozlokowanych poza zatoką i ostatecznie nie udało się wskazać na to, by jakikolwiek składnik szczepionek miał wpływ na choroby uczestników wojny w Zatoce Perskiej

Dalej czytamy, że szczepionki posłużyły do innej zbrodni polegającej na wywoływaniu raka u osób po 30-40 latach od zaszczepienia małpim wirusem SV40, który także ma znajdować się w wielu szczepionkach, w tym we wszystkich szczepionkach przeciw polio podawanych w latach 1955-1963. 

Żadna obecnie stosowana szczepionka nie jest zanieczyszczona wirusem. Jak podaje amerykańskie CDC, sprawa dotyczyła od 20 do 30 proc. szczepionek przeciw polio podanych w latach 1955-1963, a nie wszystkich, jak wskazano w tekście na stronie Globalna Świadomość. Obecność wirusa wynikała z faktu, że w procesie produkcji do namnażania wirusa użyto małpich linii komórkowych, które w konsekwencji zanieczyściły preparat. Rzeczywiście obawiano się, że wirus zawarty w szczepionce mógł przełożyć się na większą zapadalność na nowotwory, ale prowadzone badania nie udowodniły żadnego związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy podawaną wówczas szczepionką a zachorowaniem na raka.

Glifosat i żelatyna. Nietypowe nawiązanie do teorii o globalnym spisku

Nieprawdziwe doniesienia zawarte w tekście dotyczą również glifosatu i żelatyny. Jak czytamy, szczepionki zawierają żelatynę ze świń, które jedzą paszę z glifosatem używanym do uprawy roślin pastewnych. W artykule pojawia się także założenie, zgodnie z którym wyznawcy judaizmu i islamu nie muszą przyjmować szczepionek ze względu na obecność w nich żelatyny, co według autora miałoby być działaniem świadomym i świadczącym o globalnym spisku. 

Nie istnieje wiarygodne badanie, które mówiłoby o tym, że szczepionki naprawdę zawierają glifosat. Jedno z badań przeprowadzone przez Moms Across America miało tego rzekomo dowieść, jednak jak wskazuje Genetic Literacy Project, badaniu towarzyszyły błędy metodologiczne. Sama szkodliwość glifosatu nadal pozostaje kwestią sporną w świecie nauki, jednak najnowsze badania coraz częściej wskazują na to, że w niewielkich ilościach nie jest to środek rakotwórczy

Co natomiast z kwestią żelatyny ze świń? Żelatyna stosowana w szczepionkach jest wysoce przetworzona, stąd też trudno mówić o tym, by za jej pośrednictwem do szczepionek przedostawał się glifosat. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego wyjaśnia, że żelatyna stosowana w szczepionkach jest bezpieczna dla naszego organizmu. Badacze Uniwersytetu Oksfordzkiego twierdzą ponadto, że żelatyna ze świń stosowana jest tylko w niektórych szczepionkach, a nie we wszystkich. Jak już wspomnieliśmy, jest ona wysoce oczyszczona i hydrolizowana w takim stopniu, że nie zawiera ona nawet świńskiego DNA. Gdyby ją przebadać bez wiedzy o jej pochodzeniu, nie udałoby się ustalić jej pierwotnego źródła

Sugestia, jakoby żydzi i muzułmanie nie musieli się szczepić, służy skierowaniu uwagi odbiorcy na domniemany spisek tych środowisk. Społeczności żydowskie i islamskie mogą przyjmować szczepionki w zgodzie z własnym wyznaniem. I choć w dalszym ciągu szczepienia wywołują kontrowersje wśród wielu przedstawicieli tych kultur, nie świadczy to jeszcze o istnieniu spisku. Coraz częściej kładzie się zresztą nacisk na to, że przyjęcie szczepionki zawierającej żelatynę nie koliduje z prawami żywieniowymi, które zabraniają doustnego „spożywania” określonych produktów pochodzenia zwierzęcego.

Co więcej, Brytyjskie Islamskie Stowarzyszenie Medyczne rekomenduje przyjmowanie szczepionki przez muzułmanów znajdujących się w grupie ryzyka. Z kolei Izrael niebawem rozpocznie akcję szczepień. Premier tego kraju, Binjamin Netanjahu, sam 19 grudnia poddał się szczepieniu na żywo na antenie telewizji.

Produkcja szczepień wspiera morderczy biznes? Często powielany mit

Tekst zawiera również informację o tym, jakoby do produkcji szczepień wykorzystywane były komórki z nieustannie abortowanych płodów pozyskiwanych od kobiet ze słabo rozwiniętych państw. Wokół kwestii aborcji i szczepionek narosło wiele mitów. Tak naprawdę tylko niektóre szczepionki mogą zawierać linie komórkowe pobrane z narządów płodów abortowanych planowo w XX wieku ze względów pozabadawczych. Finalny produkt jest z nich oczyszczany. Nie ma konieczności, by w celu produkcji szczepionek przeprowadzać kolejne aborcje, ponieważ wciąż wykorzystuje się te same kolonie komórek namnażanych w warunkach laboratoryjnych, czemu dużo uwagi, wraz z naświetleniem kwestii etycznych, poświęciliśmy niedawno w tekście pt. „Szczepionki przeciw COVID-19 nie zawierają tkanek aborotwanych płodów”

Co ciekawe, w tekście na stronie Globalna Świadomość wskazano jednocześnie na niebezpieczeństwo związane ze szczepionkami przeciw polio, które miałyby zawierać małpiego wirusa CV40, a to właśnie z tego względu – jak wskazuje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – często o wiele bezpieczniejszym rozwiązaniem jest stosowanie zarodkowych linii komórkowych pochodzenia ludzkiego. Dzięki temu możliwe jest uniknięcie takich sytuacji jak chociażby wprowadzenie do organizmu wirusów pochodzenia zwierzęcego. 

Podsumowanie

Artykuł, który pojawił się na stronach ZDP i Globalna Świadomość, zawiera liczne nieprawdziwe i zmanipulowane informacje na temat szczepionek. Celem twórcy materiału jest zniechęcenie odbiorców do obecnie wprowadzanych na rynek szczepionek przeciw COVID-19. Zaprezentowane w analizowanym tekście teorie nie są poparte żadnymi merytorycznymi i wartościowymi argumentami, zatem nie mogą dowodzić tego, że ktokolwiek celowo zanieczyszcza szczepionki w celu narażenia zdrowia i życia wielu ludzi. 

Chcąc dowiedzieć się więcej na temat szczepionek i substancji w nich zawartych, warto korzystać z oficjalnych i naukowych źródeł. Obszernych informacji udziela przykładowo Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego za pośrednictwem swojej witryny szczepienia.pzh.gov.pl. Można tam znaleźć materiały, w których w rzetelny sposób omówiono działanie szczepionek, substancje pomocnicze, a także negatywne odczyny poszczepienne. 

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać