Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Nieprawdziwe informacje w tekście Jana Bodakowskiego
Artykuł Jana Bodakowskiego powiela nieprawdziwe informacje na temat szczepień przeciw COVID-19 i praw ekonomii.
Nieprawdziwe informacje w tekście Jana Bodakowskiego
Artykuł Jana Bodakowskiego powiela nieprawdziwe informacje na temat szczepień przeciw COVID-19 i praw ekonomii.
FAKE NEWS W PIGUŁCE
- Tekst powiela nieprawdziwe informacje na temat COVID-19. Czytamy w nim m.in., że szczepionki nie spełniają definicji szczepionek, są eksperymentem i nie przyczyniają się do ograniczenia transmisji wirusa.
- Według Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego szczepionki przeciw COVID-19 spełniają definicję szczepionki. Szczepionki nie są eksperymentem. Zgodnie z informacjami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) szczepionki oferują częściową ochronę przed transmisją i zakażeniem.
W serwisie medianarodowe.com został opublikowany tekst Jana Bodakowskiego, który na swoim oficjalnym koncie na Twitterze przedstawia się m.in. jako politolog i autor artykułów, recenzji i relacji. W artykule Bodakowskiego, w którym atakuje on ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, czytamy nieprawdziwe informacje na temat szczepień przeciw COVID-19, m.in.: „wstrzykiwanie preparatu (szczepionka przeciw COVID-19 – przyp. Demagog) jest eksperymentem naukowym”.
Artykuł jest udostępniany na Facebooku. Dotychczas największą popularnością cieszy się post linkujący do tekstu Bodakowskiego, opublikowany na fanpage’ach STOP 447, MediaNarodowe.com oraz Społeczny ruch poparcia Pawła Kukiza – Oświęcim i okolice.
Z komentarzy opublikowanych pod postami z linkiem do artykułu wynika, że niektórzy internauci dali się zwieść dezinformacji. „Jak Bill Gates. Ma fundacje szczepionkowa a nie jest lekarzem tylko chce depopulacji ludzi” – napisano w jednym z komentarzy.
Atakowano też ministra zdrowia Adama Niedzielskiego: „Poraża to, że jeden Żyd, wcale nie lekarz, z twarzą Sfinksa manipuluje milionami Polaków! Głosząc coraz to inne myśli ustawia ich w kolejce po mieszankę powolnego działania! A oni idą! Nikt nie grozi im bronią ani zesłaniem, a oni idą! Boże drogi! Co trzeba mieć w głowie, aby sądzić, że chodzi o zdrowie!?” – czytamy w innym.
Powszechna zgoda ekonomistów? Nie, nic takiego nie istnieje
Jan Bodakowski przedstawia ekonomię jako naukę ścisłą, w obrębie której panuje konsensus. „Ekonomi(ści) jednoznacznie wskazuje, że niskie podatki, proste prawa, wolność gospodarcza, i prywatna inicjatywa, zapewniają rozwój gospodarczy i dobrobyt obywatelom” – pisze Bodakowski.
Na problem konfliktu wartości, z którym muszą się mierzyć ekonomiści, zwracał uwagę na łamach biuletynu wydawanego przez Polskie Towarzystwo Ekonomiczne prof. Marek Belka, ekonomista i były szef Narodowego Banku Polskiego:
„Wśród ekonomistów, także w Polsce, przez dziesiątki lat panowało przekonanie, że ekonomia jest nauką niemalże przyrodniczą, tak jak na przykład fizyka. Uważano, że zależności ekonomiczne, które w istocie dotyczą zachowań ludzkich, da się zapisać bardzo rygorystycznie, niemal w formie równań matematycznych. Rozwiązując te równania, otrzyma się odpowiedzi, jak będą zachowywać się ludzie i jak należy prowadzić politykę gospodarczą.
Tymczasem ekonomia nie jest taką nauką. Jest nauką społeczną, albo wręcz – nauką polityczną, to znaczy nauką, w której bardzo wiele zależy od tego, jakie wartości reprezentujemy i w co wierzymy. Dlatego należy zrozumieć, że ekonomista uczciwy to taki, który nie ukrywa swoich poglądów, który wprost mówi, na jakich założeniach podstawowych opiera swoje rozumowanie. Innymi słowy, odkrywa karty i nie udaje, że przedstawia jakąś wiedzę absolutną, gdyż w ekonomii nie ma prawd absolutnych”.
Wśród ekonomistów nie ma konsensusu, że niskie podatki przyczyniają się do rozwoju gospodarczego. Naturalnie są specjaliści głoszący takie tezy, ale w 2012 roku nie podzielało jej 40 wpływowych amerykańskich ekonomistów.
A ekonomista dr Paweł Doligalski z University of Bristol i grupy eksperckiej Dobrobyt na Pokolenia wyliczył w 2019 roku, że „podatki w Polsce od zarobków przekraczających 200 tys. złotych rocznie mogłyby bezpiecznie wzrosnąć do prawie 50% zarówno dla pracowników jak i samozatrudnionych – bez strat dla budżetu”.
Szczepionka przeciw COVID-19 nie modyfikuje komórek
W tekście znajduje się sugestia, że szczepionki przeciw COVID-19 są „produktem inżynierii genetycznej, który modyfikuje komórki”.
Przekonanie, jakoby szczepionki przeciw COVID-19 ingerowały w ludzki genom, jest jedną z fałszywych teorii na temat szczepionek. Wielokrotnie obalono już tę teorię, o czym pisaliśmy też kilka razy na łamach Demagoga.
Największe wątpliwości wzbudzają szczepionki mRNA (czyli te, które wyprodukowały firmy Moderna i Pfizer). Zawierają one sekwencję genetyczną, będącą swoistą „instrukcją” do wytwarzania części białka kolczastego (zmodyfikowanego w taki sposób, by nie stanowiło zagrożenia dla organizmu), które zostanie rozpoznane przez układ odpornościowy pacjenta jako obce. Będzie to bodźcem do wytworzenia przeciwciał oraz aktywacji limfocytu T.
Dzięki temu, gdy pacjent zostanie wystawiony na kontakt z wirusem SARS-CoV-2, układ odpornościowy rozpozna zagrożenie i będzie w stanie się przed nim obronić.
Wykorzystywane w tym procesie mRNA nie pozostaje w organizmie, ale ulega rozpadowi wkrótce po szczepieniu. Ani wprowadzone mRNA, ani wytworzone białko nie integrują się z jądrem komórkowym pacjenta i nie dochodzi do ingerencji w ludzkie DNA.
Szczepienia nie są eksperymentem
Jan Bodakowski pisze, że szczepionka jest „eksperymentem naukowym”. Ponadto czytamy w jego tekście: „Oficjalnie preparat ten nie przeszedł normalnej drogi badań dopuszczających do użytkowania, takiej, jaką przechodziły preparaty przed rzekomą pandemią. Preparat ten oficjalnie został dopuszczony warunkowo, a nie na normalnej drodze. Oficjalnie prace badawcze nad nim nadal trwają. Nie może być inaczej, producenci tego preparatu nie mieli czasu na to, by zbadać konsekwencje jego przyjęcia, nie wiadomo więc jakie będą konsekwencje”.
Powyższe twierdzenia Bodakowskiego nie mają pokrycia w faktach. O tym, że szczepionki przeciw COVID-19 przeszły wszystkie wymagane fazy badań i nie są eksperymentem medycznym, pisaliśmy wielokrotnie.
Obecne na rynkach europejskim i amerykańskim szczepionki przeciw COVID-19 przeszły przez wszystkie wymagane fazy badań przedklinicznych i klinicznych – I, II i III fazę w zakresie skuteczności bezpieczeństwa – co bardzo dokładnie wyjaśniał Rzecznik Praw Pacjenta.
Niektóre z testów wciąż trwają, ale nie oznacza to, że szczepionka stanowi eksperyment medyczny. W Unii Europejskiej warunkowe pozwolenie (CMA) wydaje się w szczególnych okolicznościach. Taką okolicznością jest np. pandemia.
Wydanie tego rodzaju pozwolenia gwarantuje, że lek lub szczepionka podlegają rygorystycznym ramom oceny, w tym analizom bezpieczeństwa (także po ich wprowadzeniu).
Mogą być wdrożone do powszechnego użytku tak, jak preparaty przyjęte w ramach normalnej procedury, ale w krótszym czasie – poprzez zastosowanie mechanizmu rolling review (przeglądu etapowego). Więcej na ten temat znajdziesz w naszej analizie na temat eksperymentów medycznych.
Z raportu „Conditional marketing authorisation Report on ten years of experience at the European Medicines Agency” można dowiedzieć się, że warunkowe pozwolenie wydaje się wielu lekom i preparatom każdego roku, i w żadnym razie nie nazywa się ich eksperymentem.
Na tej zasadzie podawanie szczepień przeciw COVID-19, dopuszczonych do użytku w ramach szczepień populacyjnych, nie stanowi eksperymentu. Ten dotyczy tylko tych preparatów, które nie zostały jeszcze zarejestrowane w ramach zwykłej procedury rejestracyjnej lub warunkowego pozwolenia.
Warto też pamiętać, że 23 sierpnia 2021 roku Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) udzieliła pełnej autoryzacji dla szczepionki Pfizer/BioNTech.
Szczepionka przeciw COVID-19 nie jest szczepionką? To fake news!
W artykule pojawia się informacja, że ze względu na sposób działania szczepionek mRNA przeciw COVID-19 „nadużyciem jest (…) nazywanie tego preparatu szczepionką”. To kolejny w tekście Bodakowskiego popularny fake news, o którym przeczytasz, np. tutaj.
Według Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego szczepionka jest produktem leczniczym, który imituje naturalną infekcję i prowadzi do rozwoju odporności analogicznej do tej, którą organizm uzyskuje w przypadku zetknięcia z prawdziwym drobnoustrojem (np. wirusem).
W taki sposób funkcjonują zarówno szczepionki tradycyjne (zawierające już gotowy antygen), jak i szczepionki mRNA lub wektorowe (zawierające informację o produkcji antygenu).
Na podobną definicję wskazuje Centers for Disease Control and Prevention (CDC). Według tej instytucji szczepionka to produkt, który stymuluje układ odpornościowy osoby do wytworzenia odporności na określoną chorobę, chroniąc ją przed tą chorobą.
W Unii Europejskiej do tej pory do użytku dopuszczono warunkowo pięć szczepionek. Dwie z nich to szczepionki mRNA (Pfizer/BioNTech oraz Moderna), a dwie wektorowe (AstraZeneca i Johnson & Johnson). Z kolei dopuszczona pod koniec grudnia 2021 roku szczepionka firmy Novavax to szczepionka tradycyjna.
Bodakowski cytuje nieprawdziwe informacje Pospieszalskiego
Dodatkowo Bodakowski powiela nieprawdziwą informację, która pojawiła się w felietonie Jana Pospieszalskiego opublikowanego na łamach „Do Rzeczy”.
„W swym felietonie Jan Pospieszalski zdradził, »że za osoby w pełni zaszczepione Ministerstwo Zdrowia uznaje tylko te, u których upłynęło więcej niż 14 dni od przyjęcia ostatniej dawki, a mniej niż pół roku. Zatem do zmarłych niezaszczepionych trafiają również zmarli zaraz po przyjęciu kolejnej dawki, zaszczepieni jedną dawkę, a także osoby, które przyjęły ostatnią dawkę ponad sześć miesięcy temu. Ponadto statystyki mogą być fałszowane przez fakt, że zaszczepieni są rzadziej testowani. Do niedawna było nawet takie odgórne rozporządzenie«” – czytamy w tekście Bodakowskiego.
Informacje zawarte w tekście Pospieszalskiego, które powiela Bodakowski są fałszywe, o czym przeczytasz w naszej analizie, którą w całości poświęciliśmy artykułowi z „Do Rzeczy”.
Podział na zaszczepionych i niezaszczepionych przyjęty przez Ministerstwo Zdrowia wynika z faktu, że rozwój pełnej odporności trwa do dwóch tygodni po przyjęciu pełnej serii szczepień przeciw COVID-19.
Za osoby w pełni zaszczepione uznaje się te, które przyjęły pełny schemat szczepień (bez uwzględnienia dawki przypominającej). Fakt ten jest znany już od początku prowadzenia kampanii szczepień przeciw COVID-19.
Jednocześnie wbrew temu, o czym miał pisać Jan Pospieszalski w tygodniku „Do Rzeczy”, nie jest prawdą, że po sześciu miesiącach od podstawowego schematu szczepień osoby zaszczepione z powrotem traktowane są jako „niezaszczepieni”. W statystykach dotyczących zgonów takie osoby cały czas są ujmowane jako w pełni zaszczepione.
Ministerstwo Zdrowia podaje nam, że: „w statystykach zakażeń i zgonów z powodu COVID-19 z uwzględnieniem zaszczepienia przeciw COVID-19 udostępnionych pod linkiem https://basiw.mz.gov.pl/index.html#/visualization?id=3761 osoby w pełni zaszczepienie to osoby zaszczepione dwiema dawkami szczepionki dwudawkowej lub szczepionką jednodawkową (oraz osoby po zaszczepieniu dawką uzupełniającą lub przypominającą), po upływie 14 dni od zaszczepienia”.
W rozmowie telefonicznej z przedstawicielem ministerstwa dowiedzieliśmy się, że w pełni zaszczepiona osoba wcale nie zostaje przeniesiona do grupy niezaszczepionych po upływie sześciu miesięcy – to fake news. Nie jest więc tak, że do grona zmarłych niezaszczepionych trafiają osoby, które – jak pisał Jan Pospieszalski – „przyjęły ostatnią dawkę ponad sześć miesięcy temu”.
Szczepienia nie ograniczają transmisji wirusa? To fake news!
W tekście obecna jest także sugestia, że „szczepienia [na covid] nie hamują rozprzestrzeniania się wirusa”.
O tym, że szczepionki mogą ograniczać transmisję koronawirusa, przeczytasz w jednym z naszych artykułów.
Przypomnijmy, że zgodnie z informacjami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) szczepionki oferują częściową ochronę przed transmisją i zakażeniem. Jak podkreśla organizacja, „istnieją również dowody na to, że zaszczepienie zmniejszy prawdopodobieństwo przeniesienia wirusa na inne osoby, co oznacza, że decyzja o zaszczepieniu chroni również osoby wokół ciebie”.
Dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus w listopadzie 2021 roku przekonywał, że przed pojawieniem się wariantu Delta szczepionki zmniejszyły transmisję wirusa o ok. 60 proc., a w przypadku wariantu Delta zmniejszenie transmisji wirusa szacuje się na ok. 40 proc.
Zgodnie z informacjami CDC, czyli agencji rządu federalnego Stanów Zjednoczonych wchodzącej w skład Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej, szczepionki przeciw COVID-19 redukują ryzyko transmisji.
Najnowsze wyniki badań wykazują też, że osoby zaszczepione, z przełomową infekcją wariantem Delta, rozprzestrzeniają patogen przez krótszy czas w stosunku do osób niezaszczepionych.
Podsumowanie
Tekst Jana Bodakowskiego powiela nieprawdziwe informacje na temat szczepień przeciw COVID-19. Z wiarygodnymi informacjami na temat szczepionek na COVID-19 można zapoznać się na stronach Światowej Organizacji Zdrowia, Amerykańskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, Europejskiej Agencji Leków, a także w białej księdze pt. „Szczepienia przeciw COVID-19. Innowacyjne technologie i efektywność”, opracowanej przez inicjatywę Nauka przeciw pandemii.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter