Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Nieprawdziwie informacje na temat szczepień w materiale PL1.TV
Sprawdzamy informacje dotyczące efektów szczepień, obecności pasożytów w preparatach i wpływie szczepień na rozprzestrzenianie się COVID-19.
Nieprawdziwie informacje na temat szczepień w materiale PL1.TV
Sprawdzamy informacje dotyczące efektów szczepień, obecności pasożytów w preparatach i wpływie szczepień na rozprzestrzenianie się COVID-19.
Fake news w pigułce
Na początku września 2021 roku w PL1.TV wywiadu udzielił Zbigniew Hałat. W trakcie rozmowy wypowiadał się na temat bezpieczeństwa szczepionek przeciw COVID-19 oraz ich składu. Zwracał uwagę, że w jednym z preparatów wykryty został grafen, a same szczepionki powodują wzrost zakażeń, a także mogą być niebezpieczne dla osób zaszczepionych.
Istnieją badania, które wykazały, że szczepionka koncernu Pfizer/BioNTech nie zawiera tlenku grafenu. Dodatkowo szczepionki przeciw COVID-19 nie powodują zakażenia. Nie są w stanie tego robić, ponieważ żadna z funkcjonujących na rynku szczepionek nie zawiera żywego wirusa.
Po raz kolejny na portalu PL1.TV pojawił się wywiad ze Zbigniewem Hałatem, byłym wiceministrem zdrowia, znanym ze swoich antyszczepionkowych wypowiedzi. Rozmowę o nazwie „Detoks poszczepienny, jak ratować ludzi, którzy przyjęli preparat” przeprowadziła Edyta Paradowska, która w swoich wcześniejszych wystąpieniach negowała sens obostrzeń pandemicznych, a także skuteczność szczepień populacyjnych. Rozmowa była przeprowadzana przed konferencją „Detoks poszczepienny” i dotyczyła przede wszystkim kwestii szkodliwości szczepionek.
Nagranie pojawiło się m.in. na takich profilach na Facebooku jak Towarzystwo Lekarzy Medycyny Zintegrowanej czy Globalne oślepienie.
Szczepionka przeciw COVID-19 jest bezpieczna
W jednej ze swoich wypowiedzi Zbigniew Hałat zwraca uwagę na możliwość wystąpienia problemów z układem immunologicznym po podaniu szczepionki przeciw COVID-19: „Są prognozy biologów molekularnych, którzy uznają to za wielkie ryzyko związane z odczynem immunologicznym, odczynem opartym o przeciwciała, bardzo silnym, powodującym burzę cytokinową, czyli zalewanie płuc wydzieliną i skutki takie, które się opisuje nazwą ADE, czyli wspomaganym przez przeciwciała odczynem immunologicznym, odczynem odpornościowym nadmiernym” (czas nagrania 5:28).
O występowaniu ADE w kontekście szczepionek pisaliśmy w jednej z naszych analiz. Wzmocnienie zależne od przeciwciał (ADE) to znane w świecie nauki zjawisko, które rzadko występuje w przypadku niektórych wirusów lub szczepionek wówczas, gdy przeciwciała wygenerowane poprzez zakażenie lub szczepienie nie są w stanie zneutralizować infekcji.
Badania kliniczne na zwierzętach i ludziach przeprowadzone przez producentów szczepionek mRNA przeciw COVID-19 nie wykazały, by szczepionka przyczyniała się do cięższego przebiegu choroby u osób zaszczepionych. Ryzyko ADE istniało w przypadku niektórych szczepionek, które bezskutecznie opracowywano w poprzednich latach przeciwko innym koronawirusom. Jak jednak zauważył dr Derek Lowe na łamach czasopisma akademickiego „Science Translational Medicine”, brak powodzenia został potraktowany jako „lekcja”, dzięki której obecnie uniknięto tego problemu.
Odnośnie burzy cytokinowej mającej być niepożądanym efektem poszczepiennym wypowiedziała się także prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog z Instytutu Nauk Biologicznych Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej:
„To, że szczepionka wywołuje stan zapalny, jest naturalną reakcją organizmu na obce białko. Wiadomo, że w stanie zapalnym pojawiają się cytokiny – białka przenoszące informację pomiędzy komórkami immunologicznymi, co jest konieczne do ich aktywacji. Jednak nie można mylić tego z burzą cytokinową!”.
W programie można także usłyszeć Zbigniewa Hałata mówiącego o nowych, odkrywanych przez Europejską Agencję Leków skutkach ubocznych związanych ze szczepionkami: „Skoro już mamy dużą listę powikłań poszczepiennych, które jak pani redaktor może pamięta, zaczynały się od zakrzepicy, potem weszło zapalenie mięśnia sercowego i osierdzia, a niedawno zupełnie, przed paroma tygodniami EMA przyznała, że rzeczywiście powikłanie w postaci tocznia rumieniowatego, zapalenia kłębuszków nerkowych i nerczyca jest powikłaniem poszczepiennym po tych szczepionkach na tzw. COVID” (czas nagrania 6:32).
Przywołane przez Zbigniewa Hałata skutki uboczne były sprawdzane w jednym z naszych artykułów. 11 sierpnia br. w aktualizacji do możliwych działań niepożądanych Europejska Agencja Leków (EMA) rozpoczęła badanie, czy zaburzenia w pracy nerek mogą być wywołane przez szczepionkę Comirnaty. Ocena obecnie trwa i nie ma na chwilę obecną potwierdzonej informacji ze strony EMA, że istnieje związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniem a zespołem nerczycowym czy kłębuszkowym zapaleniem nerek. Nie jest więc prawdą, jak sugeruje to Zbigniew Hałat, że EMA przyznała, że taki związek faktycznie istnieje.
Inny z przywołanych skutków ubocznych związanych ze szczepieniem ma dotyczyć kobiet, u których po podaniu preparatu pojawiły się problemy z menstruacją: „Są zaburzenia np. miesiączkowania, dysregulacja układu hormonalnego żeńskiego i na razie jest napisane, że jest to w trakcie badań, ale gdyby uwzględnić doświadczenia lekarzy amerykańskich, którzy od dawna o tym piszą, że jest jakieś dziwne powinowactwo do estrogenów tych preparatów tzw. szczepionkowych” (czas nagrania 7:21).
O rozpoczęciu badań mających wskazać, czy rzeczywiście istnieje związek pomiędzy szczepieniem a miesiączką, poinformował 23 września Departament Ginekologii i Położnictwa Johns Hopkins Medicine. Jak powiedział prowadzący badania dr n. med. Mostafa Borahay: „Te badania pomogą nam lepiej zrozumieć, czy istnieje prawdziwy związek między szczepionkami COVID-19 a tymi zmianami menstruacyjnymi, czy też jest to coś innego, na przykład zmiany stylu życia lub stres związany z pandemią”.
Przed uzyskaniem wyników badań nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, czy szczepienie przeciw COVID-19 rzeczywiście prowadzi do problemów w kobiecym układzie hormonalnym.
Głos w tej sprawie ponownie zabrała prof. Szuster-Ciesielska. Zwraca ona uwagę, że istnieje wiele czynników, które mogą wpłynąć na miesiączkę u kobiet, zarówno infekcyjnych, jak i nieinfekcyjnych (np. stres). Co zatem mogło powodować krótkotrwałe zmiany w cyklu menstruacyjnym po szczepieniu?
- Reakcja immunologiczna na szczepionkę i stan zapalny, jaki się z tym wiąże.
- Trudniejszy czas po szczepieniu może pojawić się u kobiet, które przeszły wiele cykli menstruacyjnych, i u tych, które rodziły, ponieważ układ naczyniowy macicy jest bardziej rozbudowany.
- Wysoki bazowy poziomu estrogenu (np. u kobiet powyżej 40 roku życia) i wysoki poziom kortyzolu (zdenerwowanie z powodu szczepienia).
Artykuł naukowy dotyczący tej kwestii opublikował także British Medical Journal. Autorzy zwracają uwagę na 30 tys. przypadków problemów z miesiączką po podaniu szczepionki. Tego typu informacje zostały zgłoszone do systemu „żółtej kartki”, funkcjonującego w ramach Agencji Regulacji Leków i Produktów Opieki Zdrowotnej (MHRA) w Wielkiej Brytanii, zbierającego dane dotyczące niepożądanych odczynów poszczepiennych (NOP).
MHRA twierdzi, że ocena zgłoszenia z „żółtej kartki” nie potwierdza związku między zmianami w cyklach menstruacyjnych a szczepionkami przeciwko COVID-19, ponieważ liczba zgłoszeń jest niska zarówno w stosunku do liczby osób zaszczepionych, jak i ogólnej częstości występowania zaburzeń miesiączkowania. Sposób, w jaki zbierane są dane z „żółtej kartki”, utrudnia wyciągnięcie jednoznacznych wniosków. Samo zgłoszenie nie oznacza jednoznacznie korelacji pomiędzy szczepieniem a wystąpieniem potencjalnego skutku ubocznego. O podobnej kwestii pisaliśmy w kontekście systemów VAERS i EudraVigilance.
Szczepienia nie powodują wzrostu zakażeń ani nie sprzyjają zarażaniu osób niezaszczepionych
W trakcie wywiadu Zbigniew Hałat podaje w wątpliwość także skuteczność szczepionek w powstrzymaniu zakażeń COVID-19. Co więcej, jego zdaniem preparaty przyczyniają się do cięższego przebiegu choroby: „Nie ma tutaj żadnych dowodów na to, żeby one (szczepionki przeciw COVID – przyp. Demagog) przed czymkolwiek chroniły, zwłaszcza kiedy mamy do czynienia z przekonaniem takim, że populacje wyszczepione w wysokim odsetku ciężko i wręcz tragicznie przechodzą falę zakażeń właśnie tym patogenem, któremu się przypisuje sprawstwo COVID” (czas nagrania 2:59).
Zbigniew Hałat, opisując to zjawisko, poruszył kwestię tzw. paradoksu wyszczepialności – znanego paradoksu epidemicznego, opisanego w jednej z naszych analiz. Naukowiec Jeffrey S. Morris zajmujący się statystyką i główny inicjator witryny Covid-19 Data Science zwrócił uwagę, że w kontekście śmiertelności wykorzystanie surowych liczb może wyolbrzymiać działanie szczepionki, gdy odsetek zaszczepionych jest niski, a z drugiej strony osłabiać jej skuteczność, gdy poziom wyszczepienia jest wysoki. Tym sposobem wyliczenie śmiertelności jako stosunku zgonów do liczby zakażonych przy niskim poziomie wyszczepienia, jak i z drugiej strony przy wysokim, nie oddaje rzeczywistego działania szczepień.
Zbigniew Hałat stawia także tezę, że to osoby zaszczepione odpowiadają za wzrost liczby zakażeń: „Mamy sytuację niepokojącą bardzo w szczególności wtedy, kiedy słyszymy o roznoszeniu się zakażenia od osób wyszczepionych na osoby niewyszczepione, co by potwierdzały te wszystkie fale następujące po wyszczepieniach, kiedy słyszymy, że pojawiają się nowe warianty” (czas nagrania 8:01).
Informacje o nowych wariantach spowodowanych przez akcje szczepień są fałszywe. Przykładem tego może być pojawienie się wariantów Alfa, Beta i Gamma. Wszystkie trzy odmiany SARS-CoV-2 pojawiły się pod koniec 2020 roku jeszcze przed rozpoczęciem się szczepień populacyjnych.
Jak sprawdzaliśmy w jednej z naszych poprzednich analiz, szczepionki przeciw COVID-19 nie powodują zakażenia. Nie są w stanie tego robić, ponieważ żadna z funkcjonujących na rynku szczepionek nie zawiera żywego wirusa. Warto pamiętać, że dopóki zaszczepiona osoba nie nabędzie odporności w ciągu 7-14 dni od dnia podania drugiej dawki, dopóty może zostać zakażona koronawirusem SARS-CoV-2 w naturalny sposób poprzez kontakt z innym zakażonym i potencjalnie ciężko zachorować. W dalszym ciągu nie ma to jednak związku ze szczepionką.
Badacze spostrzegli, że podanie dawki przypominającej może sprawić, iż skuteczność szczepionki może wzrastać ponownie do ok. 95 proc. tak jak w przypadku wyjściowej skuteczności przeciw COVID-19. Sprawdza się zatem założenie, że podanie trzeciej dawki umacnia odpowiedź immunologiczną u osób, u których odporność z czasem się osłabiła oraz zaraziły się wariantem Delta koronawirusa SARS-CoV-2.
Zgodnie z ustaleniami izraelskiego ministerstwa zdrowia osoby w wieku powyżej 60 lat, które otrzymały trzecią dawkę, były o połowę mniej narażone na hospitalizację niż osoby zaszczepione dwiema dawkami. Skuteczność szczepień w zmniejszaniu liczby hospitalizacji z powodu COVID-19 widać także w liczbie osób niezaszczepionych trafiających do szpitala. Na poniższym wykresie przedstawiono liczbę hospitalizacji na 100 tys. mieszkańców w grupie wiekowej powyżej 60 roku życia. Jasnoniebieska linia to osoby niezaszczepione, jasnozielona odnosi się do osób zaszczepionych dwiema dawkami, a ciemnozielona to osoby zaszczepione trzecią dawką.
Nie jest więc prawdą, jak sugeruje to Zbigniew Hałat, że szczepienia powodują kolejne warianty koronawirusa. Jest odwrotnie. Im więcej osób uzyska odporność dzięki szczepieniom, tym mniejsza jest szansa na powstawanie kolejnych wariantów SARS-CoV-2.
W dalszej części materiału możemy także usłyszeć, jak Zbigniew Hałat przywołuje sytuację ze Szwecji, która ograniczyła wjazdy mieszkańcom Izraela: „Na przykład Szwedzi zabronili mieszkańcom czy też osobom pochodzącym z Izraela przybywać do swojego kraju bez kwarantanny, bo się boją tego ryzyka poszczepiennego COVID” (czas nagrania 3:24).
Ograniczenia, o których mówi Hałat, zostały przyjęte przez szwedzki parlament na początku września. Oprócz Izraela dotyczą one też takich krajów jak: Stany Zjednoczone, Liban czy Czarnogóra. Decyzja ta nie była podyktowana ryzykiem poszczepiennym COVID, jak sugeruje Hałat, lecz aby złagodzić skutki rozprzestrzeniania się COVID-19 i ograniczyć epidemię.
Dowodem na to, że ograniczenia nie zostały nałożone w obawie przed osobami zaszczepionymi, może być decyzja z 23 września, podjęta już po wywiadzie z Hałatem. Osoby zaszczepione z Izraela mogą od 27 września przekraczać szwedzką granicę bez konieczności testowania ani kwarantanny. Zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej świadectwa szczepień wydawane w tym kraju są równoważne z unijnym cyfrowym certyfikatem COVID, co oznacza, że takie zaświadczenia mogą być sprawdzane i weryfikowane w ten sam sposób i przy użyciu tych samych systemów technicznych co certyfikat UE.
W składzie szczepionek nie znajduje się ani grafen, ani pasożyty. Zawartość preparatów nie jest też żadną tajemnicą – każdy może ją przeczytać
W wywiadzie możemy także usłyszeć, jak Zbigniew Hałat mówi o nieznanym składzie szczepionek przeciw COVID-19: „Trzeba powiedzieć, co się dzieje z osobami, które są przymuszane bądź nakłaniane w sposób zupełnie karygodny do poddawania się wstrzyknięciom preparatu o nieznanym składzie i nieznanych skutkach” (czas nagrania 5:11).
Skład preparatów dopuszczonych do użytku opisuje np. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH – Państwowy Instytut Badawczy.
Szczepionka mRNA zawiera cztery rodzaje substancji:
- substancję czynną: mRNA kodujący białko S (kolca) wirusa SARS-CoV-2, pełniące funkcję antygenu,
- tłuszcze w postaci nanocząsteczek lipidowych: 4 rodzaje tłuszczów (lipidów), które tworzą małe nierozpuszczalne w wodzie cząsteczki. Ich zadanie polega na stabilizacji mRNA i jego ochronie przed degradacją, ułatwieniu transportu mRNA do komórek docelowych oraz wzmocnieniu odpowiedzi odpornościowej (działają jak swego rodzaju adiuwant),
- sole, które są dodawane, aby utrzymać odpowiednie pH szczepionki,
- sacharozę, czyli cukier zapobiegający zlepianiu się i przywieraniu cząstek lipidów,
- sodę.
Z kolei szczepionka wektorowa zawiera cztery rodzaje substancji:
- substancję czynną: wektor wirusa z wbudowanym genem białka S wirusa SARS-CoV-2, pełniącego funkcję antygenu,
- sole, które są dodawane, aby utrzymać odpowiednie pH szczepionki,
- Polisorbat 80 pełniący funkcję stabilizującą,
- wodę.
Jak sugeruje prowadząca rozmowę Edyta Paradowska, w skład szczepionki miałyby jednak wchodzić nie tylko substancje czynne, woda itp., ale również pasożyty: „W mediach niezależnych pojawiła się informacja, że jedno z laboratoriów przebadało preparaty wszystkich czterech producentów, były to robione badania niezwykle czułymi mikroskopami. I podobno w szczepionkach Pfizera odkryto pasożyta świdrowca amerykańskiego” (czas nagrania 22:45).
Rzekomą obecność pasożyta w preparacie Comirnaty firmy Pfizer/BionTech sprawdzała redakcja Konkret24. Badania przywołane w wywiadzie zostały przeprowadzone przez Roberta O. Younga, amerykańskiego naturopaty i autora książek o medycynie alternatywnej, promujących dietę alkaliczną. Jeszcze w latach 90. przyznał się do zarzutu usiłowania praktykowania medycyny bez licencji.
Jak stwierdziła dla redakcji Konkret24 dr Magdalena Wytrwał-Sarna, chemiczka z Akademickiego Centrum Materiałów i Nanotechnologii Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie: „Artykuł jest zlepkiem zdjęć mikroskopowych. Techniki mikroskopowe służą do obrazowania, a do identyfikacji substancji służą inne, bardziej wyrafinowane techniki spektroskopowe i analityczne”.
Jeszcze inną teorię na temat składu szczepionek przedstawia Zbigniew Hałat, sugerując obecność grafenu w preparatach: „Kiedy mówimy o tym czynniku, który najbardziej nas straszy, a jest nim grafen czy tlenek grafenu. Wbrew temu, co się mówi, że to jest tylko węgiel, tlen i wodór w składzie, no to gdyby tak było, to nie byłoby bogatej literatury na temat patologii grafenów w różnych organizmach, na temat tego, jak można wykorzystywać do produkcji szczepionek także grafen, niezależnie, czy to jest taka, czy inna forma krystaliczna węgla” (czas nagrania 24:44).
Temat obecności tlenku grafenu w szczepionkach analizowaliśmy w jednym z naszych tekstów. Informacje o tym nanomateriale w tych preparatach opisał prof. Pablo Campra Madrid z Uniwersytetu w Almerii. Autor podkreślił, że zbadał tylko jedną próbkę preparatu oraz że obecność tlenku grafenu nie jest pewna – potrzebne są ewentualne dalsze badania.
Praca ta nie została zrecenzowana, nie została też opublikowana w żadnym medycznym periodyku oraz znajduje się w niej adnotacja, że nie reprezentuje instytucji, dla której naukowiec pracuje. Co więcej, istnieją badania, które wykazały, że szczepionka koncernu Pfizer/BioNTech nie zawiera tlenku grafenu. Tezy o obecności grafenu i pasożyta w szczepionkach nie są zatem poparte żadnymi naukowymi dowodami.
Podsumowanie
Szczepionki są bezpieczną metodą chroniącą przed COVID-19. Nie zawierają ani grafenu, ani pasożytów, a informacje pojawiające się w materiale wideo dotyczące skutków ubocznych (m.in. wzrostu zakażeń) są nieprawdziwe.
Z wiarygodnymi informacjami na temat szczepionek przeciw COVID-19 można zapoznać się na stronach Światowej Organizacji Zdrowia, Amerykańskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, Europejskiej Agencji Leków, a także w białej księdze pt. „Szczepienia przeciw COVID-19. Innowacyjne technologie i efektywność”, opracowanej przez inicjatywę Nauka przeciw pandemii.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter