Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Rosja wysyła książki do „nowych regionów”? To okupowane tereny!
Fałszywe informacje w poście Rosyjskiego Domu w Warszawie.
Fot. Tom Hermans / Unsplash / Modyfikacje: Demagog
Rosja wysyła książki do „nowych regionów”? To okupowane tereny!
Fałszywe informacje w poście Rosyjskiego Domu w Warszawie.
FAKE NEWS W PIGUŁCE
- Rosyjski Dom w Warszawie zamieścił na Facebooku post z informacją, że „wolontariusze kultury wysłali do bibliotek szkolnych DRL i ŁRL ponad 2500 książek”. Ma to wynikać z tego, że „w nowych regionach brakuje literatury”.
- Tereny te nie są „nowymi regionami” Rosji. DRL (Doniecka Republika Ludowa) i ŁRL (Ługańska Republika Ludowa) powstały po tzw. referendum w 2014 roku, zorganizowanym w czasie wojny w Donbasie. Referendum nie jest uznawane przez żaden kraj ONZ, poza Rosją. Tereny te są przez nią okupowane.
- Rosjanie niszczą książki w Donbasie. Dochodzi do konfiskat ukraińskich publikacji i palenia ich.
- Rosyjski Dom w Warszawie nie jest wiarygodnym źródłem informacji na temat wojny w Ukrainie. Organizacja powiela komunikaty rosyjskich władz, a także materiały tamtejszych propagandowych mediów.
Trwająca w Ukrainie wojna nie przestaje być tematem dezinformujących materiałów. 10 marca 2023 roku na facebookowej stronie o nazwie Rosyjski Dom w Warszawie pojawił się post na temat przekazania książek do „nowych regionów Rosji”. „Wolontariusze kultury wysłali do bibliotek szkolnych DRL i ŁRL ponad 2500 książek” – czytamy. Ma to związek z tym, że „w nowych regionach brakuje literatury historycznej dla dzieci bez zniekształcania faktów”.
Komentarze pod postem Rosyjskiego Domu w Warszawie świadczą o entuzjastycznych reakcjach internautów na przekazaną w nim treść. „Brawo Rosja” – napisał jeden z użytkowników Facebooka. Inny wstawił gif chwalący działania przedstawione we wpisie.
„Nowe regiony Rosji”? To tereny Ukrainy!
W omawianym poście czytamy, że książki trafiły do „nowych regionów Rosji”, czyli DRL (Doniecka Republika Ludowa) i ŁRL (Ługańska Republika Ludowa). W istocie tereny te nie są żadnymi „nowymi regionami” Federacji Rosyjskiej, a obszarem okupowanym przez ten kraj.
DRL i ŁRL powstały po tzw. referendum w 2014 roku, zorganizowanym w czasie wojny w Donbasie. Wyniki głosowania, zgodnie z którym republiki te określiły się jako niepodległe, nie zostały uznane przez żaden kraj należący do ONZ – aż do 21 lutego 2022 roku, kiedy to DRL i ŁRL zostały uznane przez Rosję.
Separatystyczne republiki w Donbasie powstały wskutek działań Rosji, która – wzniecając antyukraińskie nastroje – dążyła do oderwania tych regionów od reszty kraju. Wydarzenia w 2014 roku były konsekwencją wieloletnich starań Rosji, mających na celu destabilizację sytuacji w tym regionie poprzez m.in. zbieranie podpisów pod referendum, czy też wydawanie paszportów republik separatystycznych.
Dlaczego w Donbasie może brakować książek?
Z posta wynika, że w Donbasie „brakuje literatury historycznej dla dzieci”. We wpisie nie poinformowano jednak, co powoduje książkowe braki na tym terenie. Aby się tego dowiedzieć, warto sięgnąć do wiarygodnych źródeł informacji. Tam możemy przeczytać (1, 2, 3), że na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy dochodzi do konfiskat książek i palenia ich. Ukraińskie tytuły są wycofywane z zasobów bibliotek.
Do tego typu działań doszło w mieście Roweńki w obwodzie ługańskim. Rosjanie spalili tam dużą liczbę książek w kotłowniach. Jak informuje Centrum Narodowego Oporu Ukrainy, Rosjanie uzasadniają niszczenie książek tym, że usuwają „literaturę nazistowską”, a na listę takich pozycji wpisują wszystkie ukraińskie tytuły. Są to metody podobne do tych stosowanych przez niemieckich nazistów kilkadziesiąt lat temu.
Rosyjski Dom w Warszawie – co to za organizacja?
Rosyjski Dom w Warszawie, który udostępnił analizowany post na Facebooku, jest organizacją powstałą w 1962 roku, czyli jeszcze w czasach PRL (wówczas jako Rosyjski Ośrodek Nauki i Kultury w Warszawie). Jak wynika z informacji zamieszczonych na stronie Domu, można dzięki niemu np. „zapoznać się z wystawami malarstwa i fotografii”, „zobaczyć występy zespołów teatralnych”, czy też spróbować nauki języka rosyjskiego.
Co ważne, na stronie, jak i w mediach społecznościowych organizacji Rosja jest przedstawiana wyłącznie w pozytywnym świetle. Na facebookowym fanpage’u Domu znajdziemy m.in. zachęty do wycieczek nad Bajkał, pochwały walorów przyrodniczych Rosji oraz doniesienia o rozbudowie metra w Moskwie.
Poza tymi neutralnymi treściami zamieszczane są tam dezinformujące przekazy, a także komunikaty rządowe, które w bezpośredni sposób powielają rosyjską propagandę. Organizację tę należy więc traktować jako element rosyjskiego soft power.
24 lutego 2023 roku, w rocznicę pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, Rosyjski Dom w Warszawie opublikował na Facebooku trzy posty:
- serię zdjęć z opisem: „Kreml nowogrodzki pod osłoną nocy” i hashtagiem #PodróżujPoRosji;
- zachętę do studiowania w Rosji;
- informację o złożeniu kwiatów na cmentarzach, m.in. na Cmentarzu Radzieckich Jeńców Wojennych w Choroszczy i Białymstoku.
Podsumowanie – obwinianie ofiary to znana metoda manipulacji
To nie pierwszy raz, kiedy rosyjska propaganda stara się przedstawić najeźdźcę jako kogoś, kto wspiera rozwój okupowanych terenów. W jednej z naszych analiz przyglądaliśmy się nagraniu, z którego wynikało, że Rosjanie odbudowują Mariupol. Tymczasem to właśnie rosyjska inwazja doprowadziła do zniszczeń w tym mieście.
To Rosja zaatakowała Ukrainę i jest odpowiedzialna za trwającą tam wojnę. Pomimo rosyjskich działań propagandowych przekłamujących wiadomości o wydarzeniach w Ukrainie, wojna w tym kraju cały czas trwa. Rosjanie nadal atakują ludność cywilną Ukrainy, popełniają zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter