Strona główna Fake News Sławomir Mentzen nie żyje? Fake news

Sławomir Mentzen nie żyje? Fake news

Linki dołączone do postów uznano za niebezpieczne.

Sławomir Mentzen nie żyje? Fake news

fot. Facebook / Modyfikacje: Demagog

Sławomir Mentzen nie żyje? Fake news

Linki dołączone do postów uznano za niebezpieczne.

Fake news w pigułce

  • Na kilku profilach facebookowych (1, 2, 3, 4) pojawiła się informacja o tym, że Sławomir Mentzen nie żyje.
  • Takiej informacji nie znajdziemy w wiarygodnych mediach.
  • Linki dołączone do postów (1, 2, 3, 4) przekierowują na adresy, których domeny wpisano na listę niebezpiecznych stron, prowadzoną przez CERT Polska.

Na przełomie marca i kwietnia 2024 roku na kilku grupach facebookowych opublikowano informację o rzekomej śmierci Sławomira Mentzena (1, 2, 3, 4). „Kraj stracił jednego z najpotężniejszych mężczyzn” – napisano w postach. Dołączono do nich linki, które miały prowadzić do artykułu na stronie Gazeta.pl.

Zrzut ekranu posta na Facebooku. Dołączono do niego zdjęcie płonącej świeczki. Obok wklejono czarno-białe zdjęcie Sławomira Mentzena w garniturze i białej koszuli.

Źródło: www.facebook.com

Sławomir Mentzen nie żyje? To nieprawda

Wiadomość o śmierci polityka nie pojawiła się w żadnych mediach, w tym na Gazeta.pl. Nie ma jej także na stronie kancelarii Mentzena, partii Nowa NadziejaKonfederacja ani na oficjalnych profilach w mediach społecznościowych polityka:  FacebookuInstagramie.

Informacje o rzekomej śmierci Mentzena pojawiały się w sieci już wcześniej. Wtedy  skomentował je na swoim profilu na portalu X.

Na jaką stronę prowadzi link dołączony do posta? Nie do serwisu Gazeta.pl

Sensacyjna treść ma zachęcić do wejścia w podejrzany link. W przypadku części omawianych wpisów informację opublikowano m.in. na profilach ze słowem „News” w nazwie (1, 2). Ma to sprawiać wrażenie, że pochodzi z serwisów informacyjnych. Profile nie mają wielu obserwujących (1, 2) i opublikowano na nich mało postów. To powinno wzbudzić nasze podejrzenia, że profile mogą nie być wiarygodnym źródłem informacji.

Aby bezpiecznie podejrzeć zawartość dołączonych do postów linków, można je otworzyć np. przy pomocy wirtualnej przeglądarki takiej jak browserling. W ten sposób zauważymy, że linki nie prowadzą do serwisu Gazeta.pl służą tylko do przekierowana pod inny adres.

Po odkryciu prawdziwych adresów stron można sprawdzić ich domeny na liście podejrzanych stron dostępnej na CERT.pl. Wszystkie uznano za niebezpieczne, część z nich już zablokowano.

W Demagogu weryfikowaliśmy już próby wykorzystania wizerunku polityka do wyłudzenia danych. W ostatnim czasie miał on rzekomo przekazać „informacje finansowe mogące wstrząsnąć fundamentami polskiego społeczeństwa”. Z kolei w okresie kampanii wyborczej pojawiło się kilka wpisów pokazujących jego rzekome aresztowanie.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać