Strona główna Fake News Śmierć nastolatki w wielu miastach – przepis na scam „doskonały”?

Śmierć nastolatki w wielu miastach – przepis na scam „doskonały”?

Informacje o rzekomej śmierci dziewczynki są próbą oszustwa.

Śmierć nastolatki w wielu miastach – przepis na scam „doskonały”?

Fot. Jamie Street / Unsplash / Modyfikacje: Demagog

Śmierć nastolatki w wielu miastach – przepis na scam „doskonały”?

Informacje o rzekomej śmierci dziewczynki są próbą oszustwa.

FAKE NEWS W PIGUŁCE

  • Na Facebooku pojawiły się posty (1, 2, 3, 4, 5) o śmierci nastolatki. Do tragedii miało dojść w różnych miejscach Polski, a nawet Europy.
  • Wpisy są próbą internetowego oszustwa mającego na celu wyłudzenie danych osobowych. Część linków, do których odsyłają oszuści została już uznana przez CERT Polska za niebezpieczne.
  • Podobna tragedia, jak ta opisywana w postach, miała miejsce kilka dni po ich publikacji. Do śmierci dwunastolatki doszło w Skierniewicach, a jej powodem było utonięcie.
  • Zdjęcie zamieszczone we wpisach posłużyło m.in. do zilustrowania artykułu nt. śmierci 14-latki w Hertford w Wielkiej Brytanii, opublikowanego na stronie dziendobry.tvn.pl.

Sensacyjne doniesieniatragediach nierzadko stają się metodą oszustów, by przyciągnąć uwagę internautów. Na początku czerwca na Facebooku licznie udostępniano wiadomość (1, 2, 3, 4, 5) o śmierci nastolatki. Internauci wskazywali, że w telefonie dziewczynki znaleziono „wstrząsające nagrania”. Ofiara miała być też „dręczona” w szkole.

Do identycznej sytuacji doszło podobno m.in. w Warszawie, Krakowie, Gdańsku czy w Niemczech.

Zrzut ekranu posta oszustów. Widoczna jest nastolatka trzymająca w dłoni smartfona.

Źródło: www.facebook.com

Oszuści wykorzystują różne strony internetowe – trudniej wychwycić niebezpieczną stronę

Scamerzy zachęcają we wpisach, by odwiedzić wskazaną w nich stronę. Z tytułu „artykułu”, który ma na nas czekać po kliknięciu linku, wynika, że powinno ukazać się więcej informacji nt. rzekomej tragedii nastolatki – takich tam jednak nie znajdziemy.

Informacja o śmierci dziewczynki odnosiła się do różnych miejscowości na mapie Polski, a nawet Europy. Z tego powodu linki, do których kliknięcia jesteśmy zachęcani w postach, prowadzą do odmiennych stron internetowych.

Przy pomocy narzędzia do archiwizacji stron internetowych sprawdziliśmy, co kryje się na witrynach wskazanych przez oszustów (link bezpieczny). Po wejściu w jeden z linków – czego nie warto robić – wyświetla się strona podszywająca się pod Facebooka.

Początkowo otrzymujemy informację o czekającej na nas rzekomo „drastycznej treści”. Następnie, gdy wybierzemy opcję, że chcemy kontynuować, pokazuje się plansza przypominająca wyglądem panel do logowania do facebookowego konta.

Zrzut ekranu ze strony oszustów. Widoczna jest plansza przypominająca wyglądem panel do logowania do facebookowego konta.

Źródło: www.browserling.com

To nie jest prawdziwa strona Facebooka. Podając w tym miejscu swoje dane do logowania, przekazujemy je oszustom. Nie warto tego robić pod żadnym pozorem.

Część adresów stron, do których odwiedzenia odsyłają nas oszuści, znalazła się na liście niebezpiecznych stron prowadzonej przez CERT Polska. Organizacja ta działa w ramach NASK – Państwowego Instytutu Badawczego i we współpracy z operatorami telekomunikacyjnymi prowadzi rejestr witryn internetowych, które stanowią zagrożenie wyłudzania danych. Przykładowo: domena gimnasioalache.com z tego posta została zarejestrowana przez CERT Polska jako niebezpieczna.

Język wpisów budzi zastrzeżenia

Mimo że w odniesieniu do tego scamu oszuści „postarali się” i stworzyli wiele różnych linków, okazuje się, że podobnie jak przypadku poprzednich analizowanych przez nas oszustw zostawili oni pewne „wskazówki”, dzięki którym możemy rozpoznać, że mamy do czynienia z próbą nabrania internautów.

Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na język wpisów. Treść jednego z postów na temat rzekomej tragedii brzmi: „Ja uważam że rodzic czy rodzice powinni sprawdzać ale przecież nie zauważono tego że dziecko się zachowuje inaczej swoję przygnębienie że jest mało rozmowna nie uśmiecha się jest tyle sygnału w że można poznać że dziecko jest inne chyba że rodzicami byli z nazwy?szkoda czasu w biegu ciągle więc szukała ratunku pomocy gdzie indziej wpadła w sidła psychopaty który kłamie że jest nikomu nie potrzebna i coraz bardziej manewruje dzieckiem aż dochodzi do tragiedi!!”.

Oczywiście, gdy szybko piszemy tekst, który chcemy opublikować w mediach społecznościowych, zdarza się popełnić błędy czy nie zauważyć literówek, ale nagromadzenie językowych potknięć widoczne w poście jest tak duże, że prowadzi do wniosku, że mógł on nie być oryginalnie napisany przez osobę posługującą się językiem polskim. Oszuści często tworzą treści, a następnie na masową skalę powielają je w różnych językach.

Czy taka tragedia miała miejsce?

Inną kwestią, którą warto sprawdzić, zanim uwierzymy w sensacyjny przekaz w mediach społecznościowych, jest to, czy wiarygodne media informowały na ten temat. Dobrze jest wyszukać, co (i czy w ogóle) pisały źródła informacji – inne niż anonimowi użytkownicy mediów społecznościowych.

Zdjęcie zamieszczone w postach posłużyło do zilustrowania m.in. artykułu na temat śmierci 14-latki (nie zgadza się wiek ofiary) w Hertford w Wielkiej Brytanii, który opublikowano na stronie dziendobry.tvn.pl. Prawdopodobnie oszuści postanowili „uatrakcyjnić” przekaz poprzez dodanie informacji o tym, że do tragedii doszło w którejś z bliższych im miejscowości, aby zainteresować odbiorców z konkretnych regionów.

Gdy wpiszemy w wyszukiwarkę Google frazę „nie żyje 12 latka” (pisownia celowo taka jak w omawianych wpisach), zauważymy, że podobna tragedia miała miejsce… po publikacji postów. Przykładowo: przekazy o śmierci nastolatki w KrakowieGdańsku zostały opublikowane 3 czerwca, te dotyczące WarszawyNiemiec – 4 czerwca.

5 czerwca media obiegła informacja o zgonie 12-letniej dziewczynki w Skierniewicach. Nastolatka utonęła w tamtejszym zalewie. Nie ma mowy o żadnym znęcaniu się nad nią w szkole, jak wskazano w postach oszustów.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać