Strona główna Fake News Wychodzenie z domu bez filtra UV jest bezpieczne? Fałsz!

Wychodzenie z domu bez filtra UV jest bezpieczne? Fałsz!

Sprawdzamy, czy filtry UV są niebezpieczne, powodują raka skóry i czy powinniśmy przestać ich używać?

Fot. Pixabay

Wychodzenie z domu bez filtra UV jest bezpieczne? Fałsz!

Sprawdzamy, czy filtry UV są niebezpieczne, powodują raka skóry i czy powinniśmy przestać ich używać?

FAKE NEWS W PIGUŁCE

  • Na Facebooku opublikowano post odnoszący się do artykułu o nieskuteczności, a wręcz szkodliwości stosowania filtrów UV.
  • Jest to fake news, ponieważ – mimo pewnego pozytywnego wpływu Słońca na organizm – ochrona przeciwsłoneczna jest konieczna.
  • Nadmierna ekspozycja na promieniowanie UV zwiększa ryzyko m.in. nowotworówzaćmy.

Na facebookowym profilu Rytmy natury – Dietetyk, Uroda opublikowano post, w którym przekonywano, że ludzie nie powinni obawiać się promieniowania UV, a stosowanie kremów z filtrem w celu ochrony przed nim jest „mitem”. We wpisie czytamy, że: „Ewidentnie zostaliśmy zastraszeni i umiejętnie zmanipulowani tak, aby strach przed Słońcem nie opuszczał nas nawet na krok a wyjście z domu bez nałożonego filtra równał się z wyrokiem (…)”. 

poście podano link do artykułu na blogu autorki wpisuRytmy Natury. Tam czytamy, że człowiek prowadzi dzienny tryb życia, w związku z czym Słońce wpływa na organizm pozytywnie, zaś filtry UV ten dobroczynny wpływ blokują.

Zrzut ekranu posta fanpage’a Rytmy Natury — dietetyk, uroda o zacytowanej wyżej treści

www.facebook.com

Post zebrał ponad 500 reakcji, ponad 100 komentarzy i został udostępniony ponad 200 razy. Użytkownicy Facebooka komentowali: „Oczywiscie ze sciema i wielki biznes…ja od lat do opalania uzywam oleju kokosowego bio…tanio naturalnie i skutecznie…”, „Nam kiedys nauczycielka na biologii powiedziala, że te filtry to w sumie bzdura, bo skoro promienie jednak przedostaja się na ziemię przez warstwę ozonową itd, to cóż mi taki filtr pomoże? To bylo jakos na początku lat 90 i tak mi utkwiło”.

Czy Słońce to „nasz sprzymierzeniec”? Tak, ale zbyt długa ekspozycja niesie zagrożenia!

artykule czytamy, że: „wiele faktów przemawia za tym, że Słońce to nasz sprzymierzeniec a nie wróg, co tak usilnie się nam wmawia”, a dalej wymienia się, że kontakt ze światłem słonecznym leczy depresję, uczestniczy w produkcji witaminy D3 i serotoniny. Oczywiście ekspozycja na Słońce ma wiele pozytywnych skutków: promieniowanie UV przyczynia się do poprawy nastroju, a terapia światłem jest stosowana w psychiatrii w leczeniu depresji sezonowej. Niemniej jednak treści z artykułu należy uznać za manipulację, ponieważ jest to niezgodne z dowodami naukowymi i jest niebezpieczne dla zdrowia.

Światło słoneczne jest też potrzebne do produkcji witaminy D, która pomaga zmniejszać ryzyko zachorowania na niektóre nowotwory. Jednak do osiągnięcia jej odpowiedniego stężenia w organizmie wystarczy ekspozycja 2-3 razy w tygodniu twarzy, rąk i dłoni na około 5 minut (zależnie od typu skóry, szerokości geograficznej i pory roku). W Polsce wskazuje się, że: „optymalny czas to 15 minut wystawienia na Słońce w godzinach 10–15, przy odsłonięciu 18 proc. ciała (krótka koszulka i spodenki), bez filtrów UV oraz zachmurzenia lub smogu” – czytamy na pacjent.gov.pl.

Problemem staje się jednak nieumiarkowane wystawianie się na Słońce. Nadmierna ekspozycja na promieniowanie UV przyczynia się do zwiększonego ryzyka zaćmyraka skóry. Wiąże się również z przyspieszonym starzeniem skóry. Dzieje się tak, ponieważ promieniowanie UV jest zdolne generować reaktywne formy tlenu, które uszkadzają DNA. Może ono również hamować odpowiedzi immunologiczne organizmu. Jak szacuje Skin Cancer Foundation, ponad 400 tys. przypadków zachorowania na raka skóry jest związane z nadmierną ekspozycją na Słońce.

Czy filtry UV zwiększają nadwrażliwość na światło słoneczne?

tekście podano, że „(…) wiele substancji wchodzących w skład filtrów UV chemicznych zwiększa nadwrażliwość na światło słoneczne”. Przekonanie to może wynikać z tendencji do dłuższego przebywania na Słońcu, jeśli taki filtr zastosowaliśmy. Taką tendencję opisano w badaniu opublikowanym w International Journal of Cancer. W czasie ekspozycji na światło słoneczne często używana jest mniejsza ilość kremu z filtrem, niż zalecana – to nie oznacza, że kremy z filtrem zwiększają nadwrażliwość na światło słoneczne.

Jak wynika z przeglądu publikacji naukowych, przedstawionego w American Journal of Human Genetics, każdy człowiek ma wrodzoną wrażliwość na Słońce. Zależy ona od genów i może mieć różny stopień nasilenia. Wrażliwość mogą zwiększać niektóre leki. To, ile czasu możemy bezpiecznie przebywać na Słońcu, zależy też od indeksu UV w danym dniu.

Filty UV mogą absorbować, rozpraszać lub odbijać promieniowanie. Niektóre substancje zawarte w filtrach UV mogą wywoływać reakcje alergiczne u części osób. Niepożądanymi skutkami mogą być w efekcie kontaktowe zapalenie skóry, a po ekspozycji na promieniowanie UV — fotokontaktowe zapalenie skóry. Nie jest to jednak równoznaczne ze zwiększeniem nadwrażliwości na światło słoneczne.

Czy filtry UV mogą powodować raka skóry? To zbyt duża ekspozycja na Słońce może do tego doprowadzić!

Dalej w tekście czytamy: „(…) podczas stosowania produktów z filtrami UV w czasie ekspozycji na Słońce, faktycznie zwiększa się reaktywność organizmu na promienie UV a tym samym ryzyko zachorowania na raka skóry”. Przytoczone informacje nie są prawdziwe – to nie filtry UV powodują wzrost ryzyka zachorowania na nowotwory. Każde poparzenie słoneczne zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów. Ochrona przeciwsłoneczna – w tym stosowanie filtrów UV – jest skuteczną metodą zmniejszania ryzyka zachorowania na raka skóry

Po nałożeniu kremu z filtrem nie możemy czuć się beztrosko i zaprzestać stosowania innych środków ostrożności, np. unikania nadmiernej ekspozycji na Słońce w godzinach 10-16, korzystania z cienia czy noszenia odzieży ochronnej. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca też reaplikację filtrów co 2 godziny lub po każdej aktywności fizycznej i pływaniu. Czynności te zmniejszają ilość kremu, która pozostaje na skórze.

Czy składniki filtrów mineralnych w kontakcie ze światłem słonecznym uwalniają wolne rodniki, które uszkadzają komórki i DNA?

tekście czytamy też, że: „Niejako alternatywą filtrów chemicznych są filtry mineralne ale wchodzący w ich skład dwutlenek tytanu i tlenek cynku poddane działaniu promieni słonecznych ulegają rekcji chemicznej, która uwalnia wolne rodniki. Powodują one uszkodzenia komórek i DNA, przyspieszają procesy starzeniowe, zwiększają ryzyko zachorowania na raka skóry”. 

To nie są informacje w pełni zgodne z prawdą, ponieważ – choć te są zdolne do generowania wolnych rodników – nie oznacza to jeszcze, że zwiększają ryzyko zachorowania na raka skóry. W filtrach stosowane są takie substancje w postaci nanocząstek, jak tlenek cynku (ZnO) i dwutlenek tytanu (TiO2). 

Nanocząstki tlenku cynkudwutlenku tytanu ogólnie mają zdolność do generowania wolnych rodników, które mogą uszkadzać komórki i DNA. Nie można jednak stwierdzić, że są one toksyczne dla ludzi. Nanocząstki tlenku cynku nie przenikają przez skórę lub dzieje się to w minimalnym stopniu. Dotyczy to również skóry poparzonej Słońcem. Toksyczność nanocząstek wobec komórek ludzkich różni się jednak w zależności od kilku czynników, m.in. od ich wielkościładunku powierzchniowego.

Jakie są skutki nadmiernej ekspozycji na Słońce i co ma z tym wspólnego dziura ozonowa?

Autorka pisze, że „(…) większość filtrów UV blokuje promienie UVB natomiast szkodliwe UVA przenikają, Powoduje to, iż witamina D3 nie jest produkowana”. Jest to częściowy fałsz, ponieważ prawdą jest to, że właśnie promieniowanie UVB uczestniczy w produkcji witaminy D, ale oba rodzaje promieniowania mogą być szkodliwe.

Spektrum promieniowania UV dzieli się na trzy obszary. Zdecydowaną większość docierającą do powierzchni Ziemi stanowi promieniowanie UVA. Nie jest to 5 proc., jak twierdzi autorka. Jest ono najmniej szkodliwe, jednak wciąż powoduje starzenie się skóry i przyczynia się do zwiększonego ryzyka raka skóry. Pozostała część to promieniowanie UVB o silniejszym i bardziej szkodliwym wpływie. Najgroźniejsze, UVC, jest całkowicie pochłaniane przez ozon w stratosferze i nie dociera do powierzchni Ziemi. 

Rosnąca liczba zachorowań na raka skóry nie jest winą stosowania filtrów UV, a zmianą naszego stylu życia i zaniku warstwy ozonowej. Duża część promieniowania UVB jest przez nią blokowana. Uległa ona jednak zubożeniu, co doprowadziło do powstania dziury ozonowej. Pomimo, że ludzkość wdrożyła skuteczne działania w walce z dziurą ozonową, skutki będą utrzymywać się jeszcze wiele lat. Nie jest ona „wymysłem”, jak twierdzi autorka. Więcej przeczytasz o tym w innej analizie.

Niebezpieczne propozycje na ochronę przed światłem słonecznym i promieniowaniem UV

Autorka artykułu poleca różne alternatywne metody ochrony przed Słońcem, m.in. nawilżanie ciała od środka, stopniowe przyzwyczajanie się do Słońca, odpowiednią dietę czy stosowanie naturalnych olejków zamiast filtrów. W wielu przypadkach zastosowanie się do przedstawionych porad może być szkodliwe dla zdrowia.

Czy nawadnianie ochroni nas przed promieniowaniem UV? 

Pot nie zastąpi nam filtrów przeciwsłonecznych. Udowodniono, że pot na skórze w pewnym stopniu chroni przed jednym z pośrednich skutków ekspozycji na promienie UV — zaburzeniem rozszerzania się naczyń krwionośnych. Mechanizm ten to jeden z elementów ochrony organizmu przed stresem cieplnym. Pot wpływa jednak na nawilżenie warstwy rogowej skóry, zmniejszając jej zdolność do rozpraszania promieniowania UV. Zwiększa to ryzyko poparzenia słonecznego. 

Czy można przyzwyczaić się do promieniowania słonecznego?

Intensywniejsza opalenizna nie chroni przed szkodliwym wpływem promieniowania UV. Nie istnieje coś takiego, jak bezpieczna opalenizna. Nawet jeśli nasza skóra nie ma tendencji do poparzeń słonecznych, wciąż jesteśmy w grupie średniego ryzyka zachorowania na raka skóry.

Ryzyko groźnych skutków zależy od rodzaju skóry. Naturalnie brązowa lub ciemna skóra pozwala na relatywnie bezpieczną ekspozycję na Słońce bez znaczącego wzrostu ryzyka poparzenia słonecznego czy zachorowania na raka skóry. Najbardziej narażone są osoby o jasnej skórze i włosach, z licznymi piegami i pieprzykami, które łatwo ulegają poparzeniom słonecznym. Ryzyko uszkodzenia oczu jest takie samo dla wszystkich. 

Kolorowe warzywa i karotenoidy – czy chronią tak dobrze jak filtry?

Twierdzenie, że zastąpi to filtry UV jest błędne. Spożywanie produktów bogatych w karotenoidy pomaga w ochronie przed poparzeniem słonecznym. Jest to jednak zalecane jako działanie uzupełniające do ochrony miejscowej. Efekt ten widoczny jest dopiero po 7-10 tygodniach regularnego spożywania. Natomiast odpowiednie ubranie może pomóc w ochronie przeciwsłonecznej, jednak stopień ochrony zależy m.in. od rodzaju włókna, gęstości tkaniny czy koloru.

Czy powinniśmy przestać nosić okulary z filtrem UV?

W ochronie przed nadmierną ekspozycję na światło słoneczne należy nosić okulary z filtrem UV, ponieważ promieniowanie z zakresu UV ma udowodniony szkodliwy wpływ na oczy, prowadzący do rozwoju zaćmy. W ich ochronie przed promieniowaniem ważne jest noszenie okularów z soczewkami z odpowiedniego materiału lub pokrytych warstwą ochronną.

Podsumowanie

Stosowanie filtrów UV skutecznie chroni nas przed szkodliwym wpływem promieniowania słonecznego. Należy też pamiętać o ich regularnym stosowaniuunikaniu długotrwałej ekspozycji. W ograniczonej ilości promieniowanie UV ma jednak na nas pozytywny wpływ. Stopniowe opalanie czy nakładanie olejów roślinnych na skórę nie ochroni nas w wystarczającym stopniu przed zwiększonym ryzykiem zachorowania na raka skóry po ekspozycji. Substancje w filtrach nie są rakotwórcze, a ich składniki mogące uwalniać wolne rodniki nie przenikają przez skórę w stopniu zagrażającym zdrowiu.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać