Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Zegarki, które noszą dzieci, są niebezpieczne dla zdrowia? Fałsz
Fałszywe informacje na temat promieniowania z zegarków elektronicznych.
fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog
Zegarki, które noszą dzieci, są niebezpieczne dla zdrowia? Fałsz
Fałszywe informacje na temat promieniowania z zegarków elektronicznych.
Analiza w pigułcE
- Na Facebooku opublikowano posty na temat zegarka elektronicznego noszonego przez dzieci (1, 2). „UWAGA POLACY, ten niepozorny ZEGAREK ZABIJA, można dostać RAKA przez jego długotrwałe noszenie!” – czytamy.
- Promieniowanie emitowane przez smartwatche jest niewystarczające, aby oddziaływać na organizm. Te urządzenia emitują niskie poziomy PEM, które są zdecydowanie poniżej tych mogących powodować szkodliwe skutki dla zdrowia.
- W przypadku zegarków elektronicznych mamy do czynienia z promieniowaniem elektromagnetycznym o charakterze niejonizującym. Oznacza to, że nie wywiera ono negatywnego wpływu na organizm, nie ingeruje w budowę komórki, nie modyfikuje i nie wpływa na funkcje jej elementów. Nie może więc powodować raka.
„UWAGA POLACY, ten niepozorny ZEGAREK ZABIJA, można dostać RAKA przez jego długotrwałe noszenie!” – czytamy w postach (1, 2) udostępnionych na Facebooku. Dalej w ich treści możemy się zapoznać z kolejnymi ostrzeżeniami: „Wasze dzieci to noszą do szkół! […] ZABIJACIE JE! OBUDŹCIE się nieoczytani IDIOCI!” [pisownia oryginalna].
Jeden z postów opublikowano na profilu związanym z fikcyjnym naukowcem dr. inż. Jerzym Weberem. To konto należy do osób, które podszywają się pod nieistniejącego eksperta ds. promieniowania i zarabiają na rozpowszechnianiu dezinformacji.
Omawiane wpisy (1, 2) cieszą się zainteresowaniem użytkowników Facebooka. Jeden z nich udostępniono ponad 1,3 tys. razy. Reakcje internautów wskazują, że część z nich uwierzyła w przekazaną w nich treść. „To już w ogóle jest koszmar bo dotyka bezpośrednio skóry” [pisownia oryginalna] – stwierdził jeden z komentujących. „Oczywiście, że jest szkodliwy. Przecież jeśli ktoś zna fizykę, to chyba rozumie, że jest to promieniowanie elektromagnetyczne. Stosując słuchawki do uszu z bluethootem dostaje te fale prosto do glowy” [pisownia oryginalna] – napisał z kolei inny użytkownik.
Zegarki elektroniczne i inne urządzenia emitują promieniowanie
W postach (1, 2) czytamy, że widoczny na zdjęciach „niepozorny zegarek” zabija i można przez niego „dostać raka”.
Urządzenia, które mamy w domu, emitują niejonizujące promieniowanie elektromagnetyczne (PEM). Mowa tu m.in. o telefonach komórkowych, telewizorach, komputerach, tabletach, kuchenkach mikrofalowych, kuchenkach indukcyjnych, suszarkach do włosów oraz zegarkach elektronicznych.
„Promieniowanie elektromagnetyczne jest powszechne w środowisku naturalnym. Słońce, Ziemia i inne ciała niebieskie emitują różne rodzaje promieniowania elektromagnetycznego, w tym promieniowanie ultrafioletowe, rentgenowskie i kosmiczne. Warto jednak zauważyć, że poziomy promieniowania elektromagnetycznego emitowanego przez urządzenia w naszych domach są zwykle znacznie niższe niż te, które występują w środowisku naturalnym”.
Promieniowanie z zegarka nie jest szkodliwe dla zdrowia
AAP Fact-Check, redakcja factcheckingowa z Australii, sprawdzała podobne twierdzenie na temat zegarków i doszła do wniosku, że jest ono fałszywe. Jak czytamy w analizie tamtejszych fact-checkerów, „emisje o częstotliwości radiowej ze smartwatchy są niewystarczające, aby oddziaływać na organizm”.
Na stronie polskiego projektu „Sprawna telekomunikacja mobilna jako klucz do rozwoju i bezpieczeństwa”, realizowanego przez Ministerstwo Cyfryzacji we współpracy z Instytutem Łączności – Państwowym Instytutem Badawczym (IŁ – PIB), dowiadujemy się ponadto, że urządzenia, o których mowa, emitują niskie poziomy PEM, które są „zdecydowanie poniżej poziomów, które mogą powodować szkodliwe skutki dla zdrowia”.
Co więcej, w przypadku omawianych urządzeń mamy do czynienia z promieniowaniem elektromagnetycznym o charakterze niejonizującym. Oznacza to, że nie wywiera ono negatywnego wpływu na organizm, nie ingeruje w budowę komórki, nie modyfikuje jej i nie wpływa na funkcje jej elementów, czyli – nie może wywoływać raka.
Nie ma powodów do obaw, gdy dzieci w klasie noszą zegarki elektroniczne
W postach (1, 2) znajdujemy też radę, by „sprawdzić też, czy dzieci w klasach tego nie mają, bo dyrekcja raczej nie zna zagrożenia, a jeden uczeń może oddziaływać tym na całą klasę”.
Jak już wyjaśniliśmy, zegarek nie jest szkodliwy dla kogoś, kto go nosi. Podobnie sprawa ma się w odniesieniu do osób znajdujących się w pobliżu. Promieniowanie elektromagnetyczne emitują też np. wspomniane wyżej suszarki do włosów.
Gdy ktoś z naszych domowników suszy włosy, jest bezpieczny, jeśli chodzi o promieniowanie elektromagnetyczne – my także nie mamy powodów do obaw. Gdy nasze dziecko nosi na ręce smartwatcha, nie musimy bać się o skutki zdrowotne ani u niego, ani u siebie.
Badacze z włoskiej instytucji badawczej National Research Council (CNR) sprawdzili poziomy narażenia człowieka na pola elektromagnetyczne ze względu na urządzenia noszone na ciele i działające w paśmie częstotliwości 5G. Wnioski z ich pracy są następujące:
„We wszystkich analizowanych konfiguracjach wyższe wartości ekspozycji koncentrowały się głównie na powierzchni bezpośrednio pod samą anteną (urządzenia do noszenia na ciele – przyp. Demagog). Co więcej, rozkłady te zawęziły się wokół wartości szczytowych i wykazywały tendencję do spłaszczania się w kierunku niższych wartości w odległych obszarach anatomicznych. Wreszcie, wszystkie poziomy narażenia były zgodne z wytycznymi ICNIRP, jeśli oceniano je z uwzględnieniem realistycznej mocy wejściowej”.
Amatorski miernik i amatorski wynik pomiaru promieniowania z zegarka
W postach (1, 2) czytamy również, że ktoś „ostatnio mierzył ten model Smart Watch-a” widoczny na zdjęciach i „cały czas emitował 100 000 uW/m2”. Problem w tym, że tego typu mierzenie na własną rękę nie ma sensu. Nie doprowadzi nas do wiarygodnych wyników.
Amatorskie mierniki, dostępne w sieci, nie nadają się do pomiaru promieniowania elektromagnetycznego. Jak wskazuje IŁ – PIB:
„Wynik pomiaru […] nie pozwala stwierdzić, co dokładnie jest źródłem mierzonych pól. Mogą je wytwarzać urządzenia niezwiązane w ogóle z telekomunikacją”.
Manipulacja wynikami – jednostki mają znaczenie
W jednej z naszych analiz przyglądaliśmy się pomiarom wykonanym przy użyciu amatorskiego miernika PEM. Jakub Kwiecień z IŁ – PIB wskazywał, że mamy do czynienia z „manipulacją, polegającą na wyrażaniu wartości w jednostkach »podwielokrotnych«”. Autobus mający 18 tys. m byłby znacznie dłuższy od najdłuższego tego typu pojazdu na świecie. Jeśli natomiast autobus ma 18 tys. mm, okaże się, że mowa np. o modelu Solaris Urbino 18 – zwykłym autobusie jeżdżącym po ulicach m.in. Warszawy, Wrocławia czy Krakowa.
Dopuszczalna norma PEM wynosi 10 W/m² (gęstość mocy). Jak podaje IŁ – PIB, wartość ta nie jest mierzona, lecz wyliczana na podstawie natężenia pola. Z postów (1, 2) wynika, że ktoś dokonał pomiaru gęstości mocy, a wynik wyniósł 100 000 uW/m² (chodzi zapewne o µW/m²). Przedstawiono to jako wartość bardzo wysoką, budzącą „przerażenie”.
Tymczasem po przeliczeniu 100 000 µW/m² na adekwatne jednostki otrzymujemy: 0,1 W/m². Jest to wartość mieszcząca się w normach (s. 3) i będąca znacznie poniżej ich górnego limitu, który wynosi 10 W/m².
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter