Sprawdzamy wypowiedzi polityków i osób publicznych pojawiające się w przestrzeni medialnej i internetowej. Wybieramy wypowiedzi istotne dla debaty publicznej, weryfikujemy zawarte w nich informacje i przydzielamy jedną z pięciu kategorii ocen.
Czym jest dług publiczny i jak się go spłaca?
Czym jest dług publiczny i jak się go spłaca?
Na koniec tego roku zadłużenie wyniesie 1 767 mld PLN. (…) To znaczy, że każdy z nas będzie zadłużony na 46,5 tys. PLN. Te pieniądze trzeba będzie kiedyś spłacić.
- Arkadiusz Marchewka mówił o zadłużeniu Polski i podał dane dotyczące długu publicznego liczonego według metodologii unijnej (EDP).
- Według szacunków Ministerstwa Finansów na koniec 2023 roku dług ten ma wynieść 1,8 bln zł. Licząc według stanu ludności na koniec 2022 roku, na jednego mieszkańca Polski przypadałoby 47 tys. zł długu.
- Poseł PO zasugerował, że dług publiczny będą musieli spłacić obywatele Polski. Rzeczywiście, do spłaty długu instytucje publiczne wykorzystają m.in. środki pochodzące z podatków pobieranych od obywateli.
- Jednocześnie w 64,5 proc. dług publiczny jest zaciągnięty u podmiotów krajowych. Spłacone środki trafią więc do firm i osób z Polski.
- Poza tym, jak pokazała reforma OFE z 2014 roku, państwo może łatwo anulować część długu wyrażonego w obligacjach skarbowych.
- Ze względu na pominięcie tych ważnych informacji, wypowiedź Arkadiusza Marchewki oceniamy jako manipulację.
Zadłużenie Polski w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości
20 lipca 2023 roku Platforma Obywatelska na swoim tiktokowym koncie opublikowała filmik o zadłużeniu Polski w czasach rządów PiS. Poseł PO Arkadiusz Marchewka podał w nim dane dotyczące zadłużenia kraju. Polityk stwierdził, że PiS zadłuża Polskę na ogromne kwoty. Według jego słów zadłużenie na koniec 2023 roku będzie wynosić 1 767 mld zł, co oznacza, że każdy obywatel Polski będzie zadłużony na 46,5 tys. zł.
Sprawdźmy, jakie są przewidywania w kwestii zadłużenia Polski na koniec 2023 roku. Wyjaśnimy też, o jakim długu mówił poseł Marchewka.
Dług publiczny liczony na dwa sposoby
Ministerstwo Finansów regularnie publikuje sprawozdania z wykonania budżetu państwa. Znajdziemy tam m.in. dane dotyczące państwowego długu publicznego (PDP) i liczonego według metodologii unijnej długu sektora instytucji rządowych i samorządowych (EDP).
Patrząc na kwoty podane przez Arkadiusza Marchewkę, uznaliśmy, że miał na myśli właśnie kwotę EDP. Zarówno PDP, jak czytamy w leksykonie budżetowym, jak i EDP, jak wyjaśnia unijne rozporządzenie, określają zadłużenie instytucji publicznych. Różnica polega na tym, że EDP uwzględnia także niektóre fundusze, których nie bierze się pod uwagę przy liczeniu PDP.
Przykładem pieniędzy uwzględnianych w EDP, a pomijanych w PDP, jest Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Na te i inne fundusze zarządzane przez Bank Gospodarstwa Krajowego i Polski Fundusz Rozwoju zwróciła uwagę Najwyższa Izba Kontroli. Zdaniem NIK wydatkowanie pieniędzy przez BGK i PFR to sposób na zaniżanie rzeczywistego długu publicznego.
Ile wynosi dług publiczny?
Według ostatniego rocznego sprawozdania z wykonania budżetu państwowy dług publiczny (PDP) na koniec 2022 roku wyniósł 1 209 604,9 mln zł. Z kolei dług sektora instytucji rządowych i samorządowych (EDP) osiągnął kwotę 1 512 234,9 mln zł.
Możemy przeliczyć kwotę tego długu przez liczbę mieszkańców Polski. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego na koniec 2022 roku nasz kraj liczył 37,7663 mln osób. Oznacza to, że na jedną osobę przypadało 32 028,68 zł lub 40 041,91 zł długu publicznego, w zależności od przyjętej metodologii jego obliczania.
Ministerstwo Finansów przygotowało też prognozy długu publicznego na koniec 2023 roku. Wynika z nich, że do końca roku PDP osiągnie poziom 1 345 600 mln zł, a EDP: 1 767 500 mln zł. Wtedy na jednego mieszkańca Polski będzie przypadało 35 629,65 zł lub 46 800,98 zł. Arkadiusz Marchewka miał więc prawdopodobnie na myśli dług liczony metodą EDP przewidywany na koniec 2023 roku.
Czy dług publiczny obciąża każdego mieszkańca Polski?
Dane i obliczenia przedstawione przez Arkadiusza Marchewkę są poprawne. Polityk PO nie wyjaśnił jednak wprost, że mówi o długu publicznym. Dodał także, że dług ten trzeba będzie spłacić. Pytanie tylko, kto będzie go spłacał?
Z pewnością nie jest tak, że dług publiczny będzie musiał spłacać każdy mieszkaniec Polski indywidualnie. Według dokładniejszych danych Ministerstwa Finansów na koniec I kwartału 2023 roku dług instytucji publicznych branych pod uwagę w metodologii unijnej (EDP) w 64,5 proc. posiadały podmioty rezydujące w naszym kraju: 43,9 proc. to dług zaciągnięty w polskim sektorze bankowym, a 20,6 proc. u pozostałych rezydentów.
Dług publiczny jest zatem w większości długiem, który instytucje publiczne zaciągają w kraju. Z jednej strony będą one spłacać je m.in. z naszych podatków. Z drugiej – spłacone kwoty trafią do firm i osób z kraju. Spłacanie długu publicznego można więc porównać z przekładaniem pieniędzy z kieszeni do kieszeni.
Jak anulować część długu publicznego? Przykład OFE
Choć wzbudza to kontrowersje, instytucje publiczne mogą część długu stosunkowo łatwo anulować. Tak stało się w 2014 roku podczas reformy Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE).
Część długu publicznego to obligacje skarbowe. Na koniec czerwca 2023 roku państwo było przez obligacje zadłużone u gospodarstw domowych na kwotę 94 695,69 mln zł. To 5,36 proc. planowanego na koniec roku długu liczonego według EDP.
Otwarte Fundusze Emerytalne również inwestowały swoje środki w dużej mierze w obligacje skarbowe. Rząd Donalda Tuska chciał uniknąć sytuacji, w której państwo – aby OFE mogło wypłacić emerytury – musiałoby najpierw spłacić obligacje. Dlatego na mocy ustawy środki OFE wyrażone w obligacjach przeniesiono na indywidualne konta ubezpieczonych w ZUS. W ten sposób państwo umorzyło te obligacje, jednocześnie biorąc na siebie obowiązek przyszłej wypłaty emerytur.
Państwo nie tylko zadłuża obywateli. Państwo także samo się u nich zadłuża
Arkadiusz Marchewka zasugerował w swojej wypowiedzi, że państwo zaciąga ogromne długi, które spłacimy w końcu my sami – jako obywatele. Rzeczywiście, instytucje publiczne, aby spłacić ten dług, muszą mieć na to środki, a te pochodzą m.in. z podatków. Poseł PO pominął przy tym dwa ważne fakty.
Po pierwsze: posłużył się danymi o długu publicznym, który w większości jest długiem zaciąganym u podmiotów krajowych. Oznacza to, że spłacone środki powinny trafić do firm i osób z naszego kraju. Po drugie: państwo w ramach tego długu może nie tylko przekładać pieniądze z kieszeni do kieszeni. Może także ten dług po części anulować, co pokazała reforma OFE z 2014 roku.
Ze względu na pominięcie tych ważnych faktów, a przez to fałszywe przedstawienie istoty długu publicznego, wypowiedź Arkadiusza Marchewki uznajemy za manipulację.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter