Strona główna Wypowiedzi Jaki proc. ceny prądu to opłata klimatyczna UE?

Jaki proc. ceny prądu to opłata klimatyczna UE?

Jaki proc. ceny prądu to opłata klimatyczna UE?

Jacek Ozdoba

Poseł
Prawo i Sprawiedliwość

Ceny prądu, 60 proc., to cena polityki klimatycznej, czyli ten podatek ETS, który został zaakceptowany przez panią premier Ewę Kopacz.

Woronicza 17, 06.02.2022

Fałsz

Wypowiedź uznajemy za fałsz, gdy:  

  • nie jest zgodna z żadną dostępną publicznie informacją opartą na reprezentatywnym i wiarygodnym źródle,  
  • jej autor przedstawia nieaktualne informacje, którym przeczą nowsze dane, zawiera szczątkowo poprawne dane, ale pomija kluczowe informacje i tym samym fałszywie oddaje stan faktyczny.  

Sprawdź metodologię

Woronicza 17, 06.02.2022

Fałsz

Wypowiedź uznajemy za fałsz, gdy:  

  • nie jest zgodna z żadną dostępną publicznie informacją opartą na reprezentatywnym i wiarygodnym źródle,  
  • jej autor przedstawia nieaktualne informacje, którym przeczą nowsze dane, zawiera szczątkowo poprawne dane, ale pomija kluczowe informacje i tym samym fałszywie oddaje stan faktyczny.  

Sprawdź metodologię

  • Najwięksi krajowi wytwórcy energii zainicjowali w ostatnich dniach kampanię edukacyjno-informacyjną dotyczącą kosztów produkcji energii elektrycznej. Dowiadujemy się z niej, że przyczyną wzrostu cen energii jest polityka UE, a 60 proc. kosztu wytworzenia energii elektrycznej w Polsce to koszty opłaty klimatycznej.
  • Najdalej posunął się Tauron, sugerując, że 59 proc. ceny prądu to koszt uprawnień do emisji CO2, wynikający z polityki klimatycznej UE.
  • Koszt produkcji elektrycznej jest jednak jedną z kilku składowych ceny, jaką za prąd płacą konsumenci. Na cenę prądu składają się również podatki, akcyza czy opłaty dystrybucyjne.
  • Z wyliczeń Forum Energii wynika, że koszt uprawnień do emisji dwutlenku węgla odpowiada za 23 proc. finalnego rachunku za prąd. Z kolei obliczenia portalu WysokieNapiecie.pl wskazują, że w 2022 roku koszt uprawnień do emisji dwutlenku węgla będzie stanowić 27 proc. ceny na rachunku.
  • Na kampanie informacyjną prowadzoną w Polsce zareagowała Komisja Europejska. Jej zdaniem udział ETS w cenie prądu stanowi ok. 20 proc.
  • W 2014 roku przywódcy Unii Europejskiej zgodzili się na redukcję emisji CO2 o 43 proc. w sektorach objętych ETS. Z kolei w sektorach poza ETS zobowiązano się do ograniczenia emisji o 30 proc. Polskę na unijnym szczycie reprezentowała Ewa Kopacz.
  • Koszt uprawnień do emisji CO2 stanowi ponad 20 proc. ceny za prąd płaconej przez konsumentów. Wspomniane przez Jacka Ozdobę „60 proc.” odnosi się wyłącznie do kosztu wytwarzania energii elektrycznej, czyli jednej ze składowych cen prądu. W związku z tym jego wypowiedź uznajemy za fałszywą.

Obóz władzy obwinia Unię Europejską i PO

6 lutego wśród gości nadawanego na antenie TVP Info programu „Woronicza 17” był Jacek Ozdoba. Jednym z tematów rozmowy były podjęte przez rząd działania mające na celu walkę z inflacją oraz zahamowanie cen prądu i gazu. Wiceminister klimatu i środowiska stwierdził, że wzrost cen energii wynika głównie z polityki klimatycznej UE.

W opinii Ozdoby za 60 proc. ceny prądu odpowiada „podatek ETS”, zaakceptowany przez premier Ewę Kopacz w 2014 roku. Polityk miał na myśli oczywiście unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS).

Termin „podatek ETS” jest stale stosowany przez obóz władzy; ostatnio posłużył się nim również premier Mateusz Morawiecki podczas grudniowego posiedzenia Sejmu.

Kampania spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa

Najwięksi krajowi wytwórcy energii: Tauron Wytwarzanie, Enea Wytwarzanie, Enea Połaniec, PGE GiEK oraz PGNiG Termika zainicjowali pod koniec stycznia kampanię edukacyjno-informacyjną dotyczącą kosztów produkcji energii elektrycznej.

Według jej autorów kampania ma na celu poinformowanie społeczeństwa, jaka jest struktura kosztów produkcji prądu w Polsce oraz jaki wpływ na podwyżki cen energii ma polityka klimatyczna Unii Europejskiej.

– Polska energetyka zmienia się, ale transformacja energetyczna to proces. Dzisiaj nadal ok. 70 proc. energii elektrycznej wytwarzanej w Polsce pochodzi z konwencjonalnych elektrowni węglowych, które ze względu na unijną politykę klimatyczną kupują uprawnienia do emisji CO2. W ciągu ostatniego roku cena uprawnień do emisji CO2 drastycznie wzrosła. W konsekwencji 60 procent kosztu wytworzenia energii elektrycznej w Polsce to koszty opłaty klimatycznej – przekonują spółki.

Źródło: Polskie Elektrownie

PKEE: 59 proc. kosztów produkcji energii wynika z ETS

Wcześniej podobne liczby podawał Polski Komitet Energii Elektrycznej (PKEE) – stowarzyszenie, którego członkami są kontrolowane przez państwo koncerny energetyczne. Według wyliczeń z grudnia 2021 roku największy udział w strukturze kosztów produkcji energii (59 proc.) miały koszty uprawnień do emisji CO2.

25 proc. stanowiły pozostałe koszty związane z produkcją energii, 8 proc. koszty OZE i efektywności energetycznej, wynikające z polityki klimatycznej UE. Natomiast 6 proc. stanowią koszty własne sprzedawców energii, a po 1 proc. stanowiły marża sprzedawców i akcyza. Opłata za energię elektryczną stanowi średnio około połowy wysokości rachunku. Pozostała kwota to koszty dystrybucji.

ETS ma wpływ na ceny energii, ale nie tak wysoki, jak sugeruje rząd

Do kampanii informacyjnej spółek energetycznych oraz wypowiedzi polityków twierdzących, że opłata za CO2 stanowi aż 60 proc. kosztu energii elektrycznej odniósł się w swojej analizie think tank Forum Energii.

Autorzy zwracają uwagę, że taki przekaz kreuje wrażenie, że każdy z nas w rachunkach za prąd płaci głównie za emisje, a w rzeczywistości tak nie jest. Co gorsza, taki komunikat „przynosi wiele szkody – odwraca uwagę od fundamentalnych problemów polskiej energetyki. Oddala nas od rozwiązań, które skutecznie mogą powstrzymać wzrost cen”.

Rachunek za prąd składa się z szeregu pozycji. Ponad połowę stanowi koszt energii elektrycznej, który zasadniczo wynika z kosztu paliwa i kosztu emisji.

Około jednej trzeciej rachunku stanowią opłaty dystrybucyjne – głównie za korzystanie z sieci. W rachunku zawarte są również inne opłaty wynikające ze wspierania inwestycji, np. opłata kogeneracyjna (0,5 proc.) lub OZE (0,1 proc.), lub ze starych zobowiązań (rozwiązania kontraktów długoterminowych KDT) – tzw. opłata przejściowa. Nowym składnikiem ceny jest opłata mocowa, płacona elektrowniom za to, że są w systemie (ponad 6 proc.).

Istotną pozycją są obciążenia podatkowe – VAT, który w poprzednich latach wynosił 23 proc., i akcyza w wysokości 5 zł/MWh. W ramach tzw. tarczy inflacyjnej rząd zniósł akcyzę, a VAT obniżył do 5 proc.

Koszt uprawnień do emisji dwutlenku węgla, według wyliczeń Forum Energii, odpowiada za ok. 23 proc. łącznego rachunku za prąd (w taryfie G11).

Źródło: Forum Energii

Na wzrost cen energii ma wpływ kilka czynników

Za obecny wzrost cen energii elektrycznej odpowiada szereg czynników:

  • zwiększone zapotrzebowanie na energię,
  • rosnące koszty zakupu surowców energetycznych (głównie gazu) i uprawnień do emisji CO2,
  • wzrost marży wytwórców.

„Odbiorcy mogliby płacić mniej za energię elektryczną, gdyby Polska wcześniej zaczęła zmniejszać emisje i dywersyfikować swój miks. Polityka klimatyczna w UE jest realizowana od 2005 r., a na forum ONZ od 1992 r.” – czytamy w analizie.

Autorzy raportu zwrócili uwagę, że dochody ze sprzedaży uprawnień zasilają budżet krajowy. Wysokie ceny spowodowały rekordowe wpływy do polskiego budżetu. W latach 2019–2021 wyniosły odpowiednio 11, 14 i 25,5 mld zł.

Dodają również, że „Polska energetyka potrzebuje inwestycji w zeroemisyjne źródła, które nie generują kosztów CO2 – ich rozwój jest zbyt wolny. To będzie obniżać hurtowe ceny energii w dłuższej perspektywie. Za węgiel płacimy wielokrotnie: wspierając elektrownie węglowe w rynku mocy, dopłacając do górnictwa, ponosząc koszty uprawnień do emisji CO2 i inne koszty środowiskowe”.

Udział CO2 w rachunku w ostatnich latach wzrósł, lecz nie do 60 proc.

Obliczenia dotyczące wpływu ceny uprawnień do emisji CO2 opublikował również branżowy portal WysokieNapiecie.pl. Według niego koszty uprawnień do emisji w 2022 roku będą stanowić 27 proc. kosztów ponoszonych przez gospodarstwa domowe w rachunkach za prąd. W roku 2021 było to z kolei 32 proc.

Źródło: WysokieNapiecie.pl

Według portalu w kampanii zainicjowanej przez kontrolowane przez Skarb Państwa spółki zapomniano wspomnieć o najwyższych od lat zyskach branży energetycznej i najważniejszych powodach wzrostów cen energii.

W analizie możemy przeczytać, że, oczywiście, efektem polityki klimatycznej Unii Europejskiej jest wzrost cen uprawnień do emisji CO2, jednak na bardzo szybki wzrost cen uprawnień w ostatnim roku w Europie miał wpływ wielu czynników:

„Przemysł szybko zaczął się odbudowywać, aby dostarczyć towary, których nie kupowaliśmy podczas lockdownu, poprzednia zima się dłużyła, zwiększając zapotrzebowanie na ogrzewanie, na Morzu Północnym wiało zauważalnie mniej niż zwykle, w Skandynawii i Alpach spadła ilość wody poruszającej turbiny hydroelektrowni, a we Francji przedłużały się remonty i przeglądy elektrowni atomowych.

Jednym słowem produkcja energii z bezemisyjnych źródeł przestała nadążać za rosnącym popytem.  To samo zjawisko dotyczyło zresztą całego świata. W efekcie popyt na paliwa kopalne wzrósł tak bardzo, że ich ceny też przebiły sufit, co dodatkowo podsycają zmniejszone dostawy gazu z Rosji do Europy. 

I to właśnie ceny gazu, a nie uprawnień do emisji CO2, od kilku miesięcy napędzają rekordowo wysokie ceny energii elektrycznej na europejskich giełdach”.

Portal zwraca też uwagę, że nawet w krajach, gdzie nie działa system handlu emisjami (Turcja i Serbia) ceny prądu bardzo wzrosły. Co potwierdza tezę o bardziej złożonych przyczynach drogiej energii.

Komisja Europejska prostuje narrację rządu

Na narrację polskiego rządu zareagowali również przedstawiciele Komisji Europejskiej, publikując tweeta. Ich zdanie, wysoki udział w kosztach wytwarzania nie uwzględnia innych składników rachunków za prąd, takich jak wykorzystanie sieci przesyłowej, krajowych opłat i podatków. Z punktu widzenia konsumenta udział ETS w cenie prądu stanowi ok. 20 proc.

Unijni urzędnicy w rozmowie z portalem 300gospodarka.pl podkreślają, że rachunek za prąd konsumenta w Polsce jest wypadkową trzech składowych:

  • produkcji energii (ok. 32 proc.),
  • wykorzystania sieci (ok. 32 proc.),
  • podatków i opłat krajowych (36 proc).

Wspomniane przez Jacka Ozdobę „60 proc.” odnosi się wyłącznie do produkcji energii, a więc 1⁄3 finalnego kosztu rachunku za prąd.

Komisja Europejska wskazuje także, że wysokie koszty są skutkiem oporów Polski przed dekarbonizacją. Jej zdaniem na ceny energii w Polsce wpływa koszt utrzymania starej infrastruktury, a polski rząd pomija znaczenie dochodów ze sprzedaży pozwoleń na emisję, które wpływają do polskiego budżetu.

Koszt CO2 jest trudny do oszacowania

Z kolei ze styczniowego raportu energetycznego wydanego przez  Instytut Jagielloński (przytaczanego przez „Parkiet”), dowiadujemy się, jak trudno jest określić jedną liczbą wpływ kosztów zakupu uprawnień do emisji CO2. Wynika to z podziału na technologie, emisyjność i czas pracy poszczególnych bloków węglowych.

W przypadku jednostek odznaczających się sprawnością na poziomie 45 proc. koszty CO2 stanowią ok. 35 proc. kosztów zakupu energii. Dla jednostek węglowych o niższej sprawności, np. na poziomie 35 proc., udział ten wynosi już 43 proc. Te wyliczenia dotyczą cen za grudzień 2021 roku.

Ewa Kopacz na szczycie UE

Podczas szczytu w Brukseli 23 października 2014 roku przywódcy państw członkowskich Unii Europejskiej uzgodnili cele polityki klimatycznej UE do roku 2030. Na czele polskiego rządu stała wtedy Ewa Kopacz.

W kwestii ETS założono, że redukcja emisji gazów cieplarnianych objętych systemem EU ETS osiągnie w 2030 roku 43 proc. w stosunku do poziomu emisji w 2005 roku. Zdecydowano również, że w celu ochrony międzynarodowej pozycji konkurencyjnej europejskich przedsiębiorstw w dalszym ciągu w systemie EU ETS dopuści się przyznawanie 100 proc. darmowych uprawnień w sektorach narażonych na ryzyko ucieczki emisji (carbon leakage). 

Mechanizmy kompensujące

W konkluzjach zawarta była decyzja o wsparciu finansowym dla uboższych krajów UE, które miałoby być realizowane głównie za pomocą trzech mechanizmów.

Po pierwsze, dla państw członkowskich, w których wartość wskaźnika PKB per capita kształtuje się poniżej 60 proc. średniej unijnej, zaproponowano utworzenie specjalnego funduszu, którego środki miałyby wspierać konieczne dodatkowe inwestycje w sektorze energetycznym.

Fundusz ten miały tworzyć wpływy ze sprzedaży uprawnień ze specjalnie wydzielonej rezerwy obejmującej 2 proc. całkowitej puli uprawnień w EU ETS.

Druga forma wsparcia uboższych państw członkowskich to dodatkowe uprawnienia do emisji pochodzące z wydzielenia 10 proc. puli przeznaczonej na aukcje. Oznacza to, że poza uprawnieniami z 90 proc. puli aukcyjnej rozdzielonymi według kryterium emisji historycznych, państwa członkowskie, w których wskaźnik PKB per capita jest niższy od 90 proc. średniej wartości w UE, otrzymały dodatkowe uprawnienia z owej 10 proc. puli.

Ponadto dopuszczono specjalne wsparcie dla sektora wytwarzania energii polegające na dopuszczeniu przyznawania mu do 40 proc. darmowych uprawnień w krajach z PKB per capita poniżej 60 proc. średniej w UE (40 proc. tego, co otrzymują z puli 90-procentowej). 

ETS ma na celu redukcję emisji CO2

Unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS) został wprowadzony w 2005 roku (na podstawie Dyrektywy nr 2003/87/WE, znowelizowanej później przez będącą częścią pakietu klimatycznego z 2008 roku Dyrektywę nr 2009/29/WE). Narzędzie ma na celu skuteczną redukcję emisji gazów cieplarnianych, poprzez uwzględnienie kosztu emisji CO2 w produkcji energii i wyrobów przemysłowych. 

Ma to sprawić, że wysokoemisyjna działalność stanie się droższa niż w przypadku wykorzystania w niej czystych alternatyw. EU ETS zobowiązuje emitentów do pozyskania i umarzania uprawnień do emisji CO2 (ang. EU allowances – EUA). 

Co do zasady uprawnienia są kupowane na rynku z dostępnej puli, znanej wszystkim uczestnikom rynku. Od tej reguły są jednak wyjątki: ciepłownictwo oraz przemysł i lotnictwo, które są narażone na tzw. ucieczkę emisji, otrzymują część uprawnień za darmo. 

Ponieważ system ETS ma przede wszystkim prowadzić do ograniczenia emisji CO2 do atmosfery, pula dostępnych na rynku uprawnień z roku na rok maleje, zgodnie z celami redukcyjnymi UE. Ograniczona podaż podnosi ceny uprawnień.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!