Sprawdzamy wypowiedzi polityków i osób publicznych pojawiające się w przestrzeni medialnej i internetowej. Wybieramy wypowiedzi istotne dla debaty publicznej, weryfikujemy zawarte w nich informacje i przydzielamy jedną z pięciu kategorii ocen.
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Jarosław Kaczyński wobec kwestii wprowadzenia stanu klęski żywiołowej
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Jarosław Kaczyński wobec kwestii wprowadzenia stanu klęski żywiołowej
Kiedy 10 lat temu w powodzi zginęło 25 osób, Jarosław Kaczyński (wtedy w opozycji) uważał wprowadzenie stanu klęski żywiołowej za zasadne. Dziś z powodu epidemii koronawirusa zmarło już 59 osób i liczba ta, niestety, będzie rosnąć – ale prezes PiS do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej „nie widzi przesłanek”.
Powódź 2010
W roku 2010 w maju i czerwcu na terenie Europy Środkowej wystąpiły obfite opady deszczu, które przyczyniły się m.in. do podwyższenia stanu wód w rzekach. Konsekwencją tego były powodzie, które dotknęły również Polskę. Według ówczesnych szacunków rządowych straty sięgnęły 12,5 mld zł, poszkodowanych zostało ponad 66 tys. rodzin i zginęło 25 osób.
Pomimo powodzi rząd nie zdecydował się na wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Jak twierdził wówczas premier Donald Tusk,
Wciąż nie uważam za konieczne wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Choć mamy klęskę żywiołową. (…) Jej wprowadzenie oznaczałoby przesunięcie wyborów. O tym też pamiętamy, choć obecnie jest to nawet sprawa drugorzędna w zestawieniu z ogromem cierpienia doświadczanym przez ludzi na zalanych terenach.
Odmienne zdanie na ten temat miał lider wówczas znajdującego się w opozycji Prawa i Sprawiedliwości i kandydat tej partii w wyborach prezydenckich, Jarosław Kaczyński. Stwierdził on, że nie będzie sprzeciwiał się wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej, jednocześnie podkreślając, iż decyzja ta należy do premiera.
Interesy polityków, interesy ludzi, którzy uczestniczą w życiu publicznym przemawiałyby przeciwko temu, ale jest kwestia interesów ludzi. (…) Grozi nam trzecia fala. Taki stan bardzo zwiększa sprawność działania, bo pozwala całą władzę dotyczącą walki z powodzią umieścić w jednym ręku, (…) pozwala dokonywać też zmian, tam gdzie ktoś działa w sposób niewłaściwy, są możliwości odnoszące się do zakładów pracy, do przesuwania ludzi i potem odszkodowań za to, że zostali odsunięci, są możliwości odnoszące się do szczepień przymusowych, w szczególnych przypadkach także do ewakuacji
Kaczyński dodał, że decyzja o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej należy do rządu, a jego partia nie będzie się jej sprzeciwiać:
Jeśliby została podjęta, to z całą pewnością ze strony mojej partii nie będzie tutaj sprzeciwu, nie będzie wołania, że chodzi o jakieś inne cele.
Lider PiS odniósł się wówczas również do słów krytyki urzędującego premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że opozycja, komentując działania rządu wokół walki z powodzią, „wtyka nos w nieswoje sprawy”:
Opozycja w kraju demokratycznym niejako reprezentuje społeczeństwo. Społeczeństwo, a przynajmniej jego część jest zagrożona (…) Zupełnie tego określenia nie rozumiem, wydaje mi się, że emocje zwyciężyły w tej sprawie
– ocenił Kaczyński.
Tłem dla debaty o zasadności wprowadzenia stanu klęski żywiołowej w 2010 roku, podobnie jak obecnie, były wybory prezydenckie. W 2010 roku odbyły się one w przyspieszonym terminie w dwóch turach – 20 czerwca i 4 lipca, z uwagi na śmierć urzędującego prezydenta Lecha Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej. Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej oznaczałoby ich przesunięcie. Ówczesny rząd Donalda Tuska ostatecznie się na to nie zdecydował.
COVID-19
21 marca w wywiadzie dla radia RMF Jarosław Kaczyński, komentując możliwość ewentualnego przesunięcia majowych wyborów prezydenckich z uwagi na epidemię koronawirusa, stwierdził:
Jestem przekonany, że w tej chwili nie ma żadnych przesłanek do tego, żeby wprowadzić stan klęski żywiołowej czyli ten – można powiedzieć – najsłabszy ze stanów nadzwyczajnych. A tylko wtedy wybory mogą być odłożone, więc pamiętajmy o tym ograniczeniu konstytucji.
W podobnym tonie lider PiS wypowiedział się 3 kwietnia na antenie Polskiego Radia w Sygnałach dnia:
Zgodnie z Konstytucją te wybory powinny się w tej chwili odbyć, chyba że zostałby wprowadzony stan nadzwyczajny, ale żeby ten stan nadzwyczajny był wprowadzony, to zgodnie z Konstytucją muszą być spełnione pewne warunki. Te warunki w tym momencie nie są spełniane i w związku z tym konstytucyjnie rzecz biorąc nie ma możliwości odłożenia wyborów prezydenckich w ogóle, a już w szczególności nie ma takiej możliwości na rok, bo ja słyszę takie propozycje, że mają być odłożone te wybory na rok.
To właśnie do tego wywiadu z 3 kwietnia bezpośrednio odwołuje się w swojej wypowiedzi Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Według danych Ministerstwa Zdrowia na dzień 3 kwietnia liczba zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2 wynosiła 3149 osób, z których 59 zmarło.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter