Strona główna Wypowiedzi W Mariupolu doszło do tragedii. Janusz Korwin-Mikke powiela fake newsy

W Mariupolu doszło do tragedii. Janusz Korwin-Mikke powiela fake newsy

W Mariupolu doszło do tragedii. Janusz Korwin-Mikke powiela fake newsy

Janusz Korwin-Mikke

Konfederacja

Wygląda na to, że Ukraińcy powtórzyli scenariusz (w Mariupolu – przyp. Demagog) szpitala położniczego w Kuwejcie z 1990 roku, który został całkowicie zainscenizowany przez firmę Hill & Knowlton za $10,7 mln, aby przekonać Radę Bezpieczeństwa ONZ do interwencji w Iraku w ramach operacji Pustynna Tarcza/Sztorm . 

Twitter, 06.04.2022

Fałsz

Wypowiedź uznajemy za fałsz, gdy:  

  • nie jest zgodna z żadną dostępną publicznie informacją opartą na reprezentatywnym i wiarygodnym źródle,  
  • jej autor przedstawia nieaktualne informacje, którym przeczą nowsze dane, zawiera szczątkowo poprawne dane, ale pomija kluczowe informacje i tym samym fałszywie oddaje stan faktyczny.  

Sprawdź metodologię

Twitter, 06.04.2022

Fałsz

Wypowiedź uznajemy za fałsz, gdy:  

  • nie jest zgodna z żadną dostępną publicznie informacją opartą na reprezentatywnym i wiarygodnym źródle,  
  • jej autor przedstawia nieaktualne informacje, którym przeczą nowsze dane, zawiera szczątkowo poprawne dane, ale pomija kluczowe informacje i tym samym fałszywie oddaje stan faktyczny.  

Sprawdź metodologię

Janusz Korwin-Mikke szerzy nieprawdziwe informacje

Wiarygodność informacji dotyczącej zbombardowania szpitala w Mariupolu podważył w ostatnich dniach ambasador Rosji w Polsce. W sieci roi się również od nieprawdziwych informacji i teorii spiskowych, które insynuują, że atak na placówkę medyczną był inscenizacją.

W tę fałszywą narrację wpisał się Janusz Korwin-Mikke. W zamieszczonym tweecie oznajmił, że Ukraina upozorowała atak. Poseł Konfederacji w przeszłości zasłynął z podobnych wypowiedzi. Pod koniec marca w audycji Radia Poznań oznajmił, że rzeź w całym Mariupolu to ustawka. W rzeczywistości w wyniku rosyjskich ataków zniszczone zostało 80 proc. infrastruktury miasta.

Bombardowanie szpitala w Mariupolu

9 marca Rada Miasta Mariupol poinformowała na Telegramie o ataku:

„Rosyjskie siły okupacyjne zrzuciły kilka bomb na szpital dziecięcy. Zniszczenia są ogromne. Budynek placówki medycznej, w której niedawno leczono dzieci, został całkowicie zniszczony. Wyjaśniane są informacje o rannych dzieciach”.

Wideo z chwili bombardowania zostało zamieszczone w mediach społecznościowych. Film na YouTubie opublikowała agencja Associated Press.

Niezależne instytucje potwierdzają

Atak na szpital w Mariupolu został odnotowany w systemie nadzoru nad atakami na opiekę zdrowotną Światowej Organizacji Zdrowia (World Health Organization’s Surveillance System for Attacks on Health Care). Bombardowanie zarejestrowano również w raportach Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OHCHR). Atak potwierdziła także organizacja pozarządowa Human Rights Watch.

W wyniku ataku rannych zostało 17 osób, co potwierdziło WHO. Rada Miejska w Mariupolu informowała też o 3 zmarłych osobach, w tym jednym dziecku.

Rosyjska dezinformacja

Dzień po zdarzeniu, 10 marca, na twitterowym profilu rosyjskiej ambasady w Wielkiej Brytanii pojawił się wpis mówiący o tym, że zbombardowany szpital nie pełnił już swojej funkcji. Powód? Rzekomo mieli w nim stacjonować uzbrojeni neonaziści batalionu „Azow”.

Rosyjskiej narracji zaprzeczają m.in. materiały wideo opublikowane na instagramowym profilu Mstyslava Chernova. Jest na nich widoczna ewakuacja zbombardowanego szpitala. Nic na nagraniach nie wskazywało na stacjonowanie w budynku jednostki wojskowej, a w szpitalu widoczny był jedynie porozrzucany i zniszczony sprzęt medyczny.

Rosjanie idą w zaparte

W działania dezinformacyjne włączyła się ambasada rosyjska w Izraelu, która opublikowała na Twitterze rzekomy dowód na stacjonowanie batalionu „Azow” w szpitalu. Miało za tym przemawiać zdjęcie stojącego pod budynkiem wozu wojskowego. Jak wykazała analiza przeprowadzona przez dziennikarzy śledczych Bellingcat, miejsce, w którym zostało zrobione zdjęcie, jest oddalone od szpitala o ponad 10 km.

Rzekoma gra aktorska dowodem inscenizacji

Wspomniana już ambasada Rosji w Wielkiej Brytanii zamieściła na Twitterze dwie fotografie: ciężarnej kobiety schodzącej po schodach i ciężarnej transportowanej na noszach wśród gruzów. Rosyjska propaganda utrzymywała, że jest to jedna osoba – Marianna Podgurskaja, ukraińska blogerka, która wcieliła się rzekomo w rolę ciężarnej kobiety. W rzeczywistości kobieta w chwili ataku była w zaawansowanej ciąży.

Sprawa szpitala położniczego w Kuwejcie

Janusz Korwin-Mikke odwołał się do sytuacji z 1990 roku. Wówczas 15-letnia dziewczyna o imieniu Nayirah zeznawała przed amerykańskim Kongresem o zbrodniach popełnianych przez irackich żołnierzy w Kuwejcie. Dziewczyna opowiadała o szturmujących żołnierzach do szpitala Al Adan w Kuwejcie, gdzie zgłosiła się na ochotniczkę jako pielęgniarka. ​​Irakijczycy mieli wyjąć 312 dzieci z inkubatorów i zostawić je na zimnej podłodze.

Sprawę szybko podchwyciły media. Co więcej, Amnesty International w grudniu 1990 wypuściło raport, który dotyczył opisywanych okrucieństw. Organizacji nie udało się  ustalić, w jaki sposób zginęły dzieci, a zespół nie znalazł wiarygodnych dowodów na to, że to Irakijczycy spowodowali śmierć dzieci poprzez wyciągnięcie ich z inkubatorów.

Jak się okazało, Hill & Knowlton – firma zajmującą się public relations – otrzymała 10,8 mln dolarów od wspieranej przez rząd Kuwejtu organizacji Citizens for Free Kuwait. Ponadto Nayirah przed przesłuchaniem w Kongresie przeszła szkolenie przeprowadzone przez Hill & Knowlton. Celem całej akcji było pozyskanie przychylności amerykańskiej opinii publicznej dla amerykańskiej interwencji w Iraku.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!