Strona główna Analizy Czy KPO to pożyczka? Solidarna Polska manipuluje danymi

Czy KPO to pożyczka? Solidarna Polska manipuluje danymi

Informowanie, że pieniądze z KPO to darmowa darowizna, jest dezinformacją i hiperkłamstwem – przekonują politycy Solidarnej Polski. Budują przy tym narrację opartą częściowo na manipulacjach, a częściowo na zwykłych szacunkach. Wyjaśniamy, skąd Unia Europejska bierze pieniądze na Fundusz Odbudowy i czy rzeczywiście KPO nie opłaca się Polsce.

Czy KPO to pożyczka? Solidarna Polska manipuluje danymi

Fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog.org.pl

Czy KPO to pożyczka? Solidarna Polska manipuluje danymi

Informowanie, że pieniądze z KPO to darmowa darowizna, jest dezinformacją i hiperkłamstwem – przekonują politycy Solidarnej Polski. Budują przy tym narrację opartą częściowo na manipulacjach, a częściowo na zwykłych szacunkach. Wyjaśniamy, skąd Unia Europejska bierze pieniądze na Fundusz Odbudowy i czy rzeczywiście KPO nie opłaca się Polsce.

29 grudnia w Sejmie odbyła się konferencja prasowa z udziałem Michała Wójcika i Janusza Kowalskiego z Solidarnej Polski. Politycy poruszyli temat kosztów wynikających z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Najwięcej czasu poświęcili krytyce przekazów, zgodnie z którymi Polska otrzyma od Unii Europejskiej bezzwrotną dotację.

Według posłów wspomniane twierdzenie jest dezinformacją. – Jeżeli ktoś myśli, że dobry wujek w Unii Europejskiej wyciągnie zaskórniaki i w przypływie wielkiej miłości do Polaków po prostu przekaże środki finansowe w tej części dotacyjnej, darmowe pieniądze, to jest w bardzo daleko idącym błędzie. Te pieniądze zostaną pokryte i to z różnych źródeł – mówił Wójcik.

Politycy przedstawili również szereg danych i wyliczeń na temat polskiej składki członkowskiej oraz innych opłat, które musimy wnieść do unijnego budżetu, m.in. tzw. podatku od plastiku. To wszystko ma sprawiać, że KPO będzie dla Polski nieopłacalne. A jak jest naprawdę?

Polska wciąż bez pieniędzy z KPO

W związku z kryzysem gospodarczym wywołanym pandemią COVID-19 Rada Europejska w 2020 roku zatwierdziła plan odbudowy dla Europy. W jego ramach przewidziano łączną pomoc w wysokości 672,5 mld euro. Aby otrzymać pieniądze, każdy kraj członkowski zobowiązany został do przedłożenia Komisji Europejskiej indywidualnego Krajowego Planu Odbudowy.

Polski KPO został zatwierdzony przez Komisję Europejską 1 czerwca 2022 roku, a następnie 17 czerwca przez Radę UE. Na jego podstawie Polsce przyznano 35,4 mld euro, w tym 23,9 mld w formie dotacji oraz 11,5 mld w formie pożyczki.

Pieniądze wciąż jednak nie trafiły na polskie konto, ponieważ KE stawia warunek cofnięcia zmian w sądownictwie. Prawo i Sprawiedliwość dąży do realizacji postawionych przez Komisję kamieni milowych. Działania partii rządzącej blokuje jednak jej koalicjant, czyli Solidarna Polska.

Skąd UE weźmie te pieniądze?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy zrozumieć, jak działa wspólnotowy budżet. Unia Europejska ma pięć podstawowych źródeł dochodów:

  • część dochodu narodowego brutto (DNB) każdego kraju UE w zależności od poziomu jego zamożności – czyli po prostu składka członkowska,
  • cła nakładane na towary przywożone spoza UE,
  • niewielka część podatku od wartości dodanej (VAT) pobieranego przez każdy kraj UE,
  • składka wyliczana na podstawie ilości odpadów z tworzyw sztucznych, które nie są poddawane recyklingowi,
  • inne dochody (np. grzywny nakładane w przypadku nieprzestrzegania przez przedsiębiorstwa przepisów UE).

Z tych samych źródeł jest finansowany również plan odbudowy. Dotacje w jego ramach – choć są definiowane jako środki, których państwa członkowskie nie muszą zwracać – zostaną sfinansowane tak samo jak pozostałe działania UE.

Oznacza to, że 23,9 mld dotacji, które ma otrzymać Polska, Unia pozyska w większości ze składek państw członkowskich. To najważniejsze źródło dochodów UE. Składki odpowiadają nawet za ponad 70 proc. budżetu.

Ile płaci Polska?

Według wstępnych danych w okresie od stycznia do listopada 2022 roku Polska zapłaciła składkę członkowską w wysokości 29 933 200 tys. zł (dane za cały rok nie są jeszcze dostępne). W 2023 roku ta kwota prawdopodobnie wzrośnie do 33 072 735 tys. zł (s. 82), co w przeliczeniu na euro, według aktualnego kursu, daje ponad 7 mld euro.

Są to niebagatelne kwoty. Nie znaczy to jednak, że członkostwo w UE Polsce się nie opłaca. Jeśli spojrzymy na polsko-unijne rozliczenia, okaże się, że do 2021 roku ani razu nie mieliśmy ujemnego salda przepływu. Przed dwoma laty, mimo konieczności zapłaty ponad 7 mld euro składki członkowskiej, polska gospodarka zyskała ponad 11,5 mld euro, czyli – zgodnie z ówczesnym kursem – prawie 53 mld zł.

W poprzednich latach do polskiego budżetu wpływały kwoty jeszcze wyższe. Więcej na temat przepływów finansowych między Polską a UE przeczytasz w jednej z naszych analiz.

W jaki sposób Polska dokłada się do Funduszu Odbudowy?

Wróćmy do zarzutów Solidarnej Polski. Janusz Kowalski, powołując się na minister finansów Magdalenę Rzeczkowską oraz dokumenty Rady Ministrów, poinformował, że do 2058 roku Polska zapłaci 19 mld euro składki członkowskiej na rzecz spłaty części dotacyjnej KPO. Wcześniej Michał Wójcik zaznaczył, że jest to „górny przedział widełkowy”.

To tylko częściowo prawda.uzasadnieniu do ustawy o ratyfikacji decyzji o unijnych zasobach własnych czytamy (s. 6):

„Zakładając, że udział Polski w finansowaniu budżetu UE w okresie 2028–2058 mógłby wahać się w przedziale 4,3%–5%, wówczas łączne koszty spłaty kapitału pożyczek zaciągniętych przez Komisję z przeznaczeniem na dotacje w kwocie 390 mld EUR wynosiłyby w przypadku Polski ok. 16,8–19,5 mld EUR (w cenach stałych z 2018 r.)”.

W rzeczywistości więc podana przez posłów Solidarnej Polski kwota odnosi się do lat 2028–2058. W latach 2021–2027 poniesione zostaną koszty odsetek na szacowanym poziomie 550 mln euro. Należy pamiętać, że nie jest to koszt składki członkowskiej – ten będzie prawdopodobnie wyższy – ale wkład w spłatę zaciągniętych przez UE pożyczek.

Polska i tak wyjdzie na plus

Rząd wskazuje ponadto, że Komisja Europejska nie przedstawiła aktualnych prognoz gospodarczych wykraczających poza 2027 rok, dlatego podana kwota kosztów spłaty pożyczki ma charakter wyłącznie szacunkowy.

Jeśli chodzi o kilka najbliższych lat, Polska ma szansę uzyskać środki unijne w kwocie ok. 125 mld euro. Wpłata składki za lata 2021–2027 szacowana jest łącznie na ok. 45 mld euro. Według rządu stawia to nasz kraj w pozycji głównego beneficjenta netto (s. 5).

Co z opłatą od plastiku?

Jak wskazują politycy Solidarnej Polski, składka członkowska to nie jedyny koszt, jaki Polska poniesie w związku z finansowaniem Funduszu Odbudowy. Podczas konferencji prasowej sporo miejsca zostało poświęcone składce od niezrecyklingowanych produktów z tworzyw sztucznych, błędnie nazywanej podatkiem od plastiku.

– Jeżeli chodzi o podatek od plastiku, to wyliczenia naszych ekspertów pokazują, że do 2058 roku zapłacimy nawet do 40 mld zł za ten podatek tylko – mówił Michał Wójcik.

Rada Ministrów przedstawiła szacunki tylko do 2027 roku (s. 5). Według nich kwota wpłaty dla Polski w latach 2021–2027 wyniesie średniorocznie ok. 371 mln euro, czyli zgodnie z obecnym kursem ok. 1,7 mld zł. Suma ta obejmuje obniżkę przysługującą biedniejszym państwom, która w przypadku Polski oznacza oszczędność 117 mln euro rocznie.

Zmanipulowane dane na temat opłaty od plastiku

Posłowie mówili o opłacie od plastiku w taki sposób, jakby stanowiła ona osobne obciążenie budżetu, niezależnie od składki członkowskiej. Pominęli oni jednak jeden ważny fakt. Jak wskazuje rząd, opłata ta zastąpi część składki członkowskiej:

„Prognozowana wpłata nie stanowi w całości dodatkowego obciążenia dla Polski z tytułu wprowadzenia nowej kategorii dochodów budżetu UE, zastąpi ona bowiem część wpłat wynikających z zasobu DNB (dochodu narodowego brutto – przyp. Demagog)”.

Wiceminister finansów Piotr Patkowski wyjaśnia, że w przypadku niewprowadzenia opłaty od plastiku część tej kwoty i tak zostałaby poniesiona w ramach przekazywanego Unii wkładu opartego na dochodzie narodowym brutto.

25-proc. podatek od ETS? To dopiero plan

Michał Woś i Janusz Kowalski zwrócili uwagę na jeszcze jeden rzekomy sposób odbierania Polsce pieniędzy przez UE. Odnieśli się do pomysłu Komisji Europejskiej, by w przyszłości 25 proc. dochodów z handlu uprawnieniami do CO2 w UE trafiało do unijnego budżetu.

Taka propozycja ze strony Komisji rzeczywiście padła pod koniec 2021 roku. Szacuje się, że dzięki temu w latach 2026–2030 UE mogłaby uzyskać dodatkowe 12 mld euro rocznie (średnio 9 mld euro w okresie 2023–2030). Obecnie większość dochodów ze sprzedaży na aukcji uprawnień do emisji jest przekazywana do budżetów krajowych.

Oprócz spłaty środków udostępnionych w ramach Funduszu Odbudowy te nowe dochody finansowałyby Społeczny Fundusz Klimatyczny, zaproponowany przez Komisję w lipcu 2021 roku.

Według Michała Wójcika spowodowałoby to, że do budżetu Unii Europejskiej wpływałoby rocznie ok. 6,5 mld zł. Jak bowiem wynika z danych, polski budżet w 2021 roku zarobił na systemie ETS 5,6 mld euro, czyli ponad 25 mld zł. Należy jednak zaznaczyć, że takie rozwiązanie wciąż jest wyłącznie propozycją Komisji, a nie uchwalonym prawem.

Dlaczego wyliczenia Solidarnej Polski można nazwać manipulacją?

Polska ma otrzymać w ramach KPO 35,4 mld zł. Politycy Solidarnej Polski słusznie zauważyli, że te pieniądze nie zostaną przekazane Polsce w całości jako bezzwrotna darowizna. Jednocześnie ich wyliczenia dotyczące kosztów, jakie ma ponieść Polska, opierają się na informacjach niewłaściwie prezentowanych, niepełnych lub wynikających z niepewnych prognoz.

Z Funduszu Odbudowy dla Polski przewidziano 23,9 mld euro bezzwrotnej dotacji i 11,5 mld euro niskooprocentowanej pożyczki. Koszt spłaty pożyczki do 2027 roku rząd szacuje na 550 mln euro, a w latach 2028–2058 na kolejne 16,8-19,5 mld euro. Dodatkowo średniorocznie Polska będzie zobowiązana płacić ok. 371 mln euro w ramach opłaty od niezrecyklingowanego plastiku. Opłata ta nie będzie dla budżetu dodatkowym obciążeniem, ponieważ zastąpi częściowo inne opłaty, wliczane obecnie do składki członkowskiej.

Posłowie Solidarnej Polski niewłaściwie przedstawili wspomniane 19 mld euro jako wymiar składek członkowskich płaconych do 2058 roku. W rzeczywistości składki wynoszą ok. 7 mld euro rocznie i nie przekraczają kilkunastomiliardowych zysków, jakie Polska osiąga co roku z członkostwa w Unii. Z kolei podana przez nich kwota 40 mld euro, którą Polska miałaby zapłacić z „podatku od plastiku” to wartość szacunkowa, niemająca poparcia w obliczeniach rządowych. Ponadto zmiany w systemie ETS, przez które Polska miałaby wpłacać do budżetu Unii dodatkowe 6,5 mld zł rocznie, są wciąż niezaakceptowaną propozycją Komisji.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!