Omawiamy ważne fakty dla debaty publicznej, a także przedstawiamy istotne raporty i badania.
Fabryka wątpliwości i przemysł niewiedzy. Dezinformacja klimatyczna koncernów w 6 krokach
Zarówno koncerny tytoniowe, jak i naftowe wiedziały o szkodliwości swoich działań – były świadome szkodliwości palenia papierosów oraz skutków wydobywania paliw kopalnych. Z naszej analizy dowiesz się, jakie stosowały strategie, żeby opinię publiczną wprowadzić w błąd. Wszystko po to, aby blokować niekorzystne dla nich decyzje i regulacje.
Fabryka wątpliwości i przemysł niewiedzy. Dezinformacja klimatyczna koncernów w 6 krokach
Zarówno koncerny tytoniowe, jak i naftowe wiedziały o szkodliwości swoich działań – były świadome szkodliwości palenia papierosów oraz skutków wydobywania paliw kopalnych. Z naszej analizy dowiesz się, jakie stosowały strategie, żeby opinię publiczną wprowadzić w błąd. Wszystko po to, aby blokować niekorzystne dla nich decyzje i regulacje.
Tekst to pierwsza część z analiz o dezinformacji klimatycznej wielkich koncernów. Z drugą częścią możecie zapoznać się na stronie naszego partnera CrazyNauka w tekście pt. „O przyczynie zmiany klimatu firmy paliwowe wiedziały od 60 lat, ale trzymały to w tajemnicy”.
Skąd wiemy o powiązaniu?
O zbieżnych strategiach dezinformacyjnych koncernów tytoniowych i naftowych wiemy dzięki książce Naomi Oreskes i Erika M. Conwaya pt. „Merchats of Doubt. How a Handful of Scientists Obscured the Truth on Issues from Tobacco Smoke to Global Warming”, ktora powstała na skutek upublicznienia materiałów z procesów sądowych przeciwko koncernom tytoniowym, wytoczonym w latach 90. Dokumenty te określane są mianem „Biblioteki dowodów dotyczących przemysłu tytoniowego” („Legacy Tabacco Documents Library”).
W swojej książce Oreskes oraz Conway dowodzą, że w upublicznionych materiałach z procesów znajdziemy informacje o tym, jak koncerny tytoniowe zlecały kreowanie kontrowersji i wątpliwości wobec ekspertów naukowych oraz wobec badań dotyczących szkodliwości palenia (czynnego i biernego).
Dzięki ich analizie wiemy, że tę samą strategię wykorzystał przemysł naftowy.
Wątpliwość i niewiedza na zamówienie
Koncerny tytoniowe były świadome konsekwencji palenia tytoniu już w latach 50. XX wieku (str. 33). Wprowadzenie regulacji dotyczących sprzedaży papierosów było dla nich niekorzystne finansowo, dlatego przeprowadziły kampanie, których celem było dezinformowanie opinii publicznej nt. konsekwencji palenia tytoniu (str. 33).
Koncern ExxonMobil wiedział o skutkach wydobycia ropy już od 1977 roku, a Shell interesował się „efektem cieplarnianym” od 1981 roku. Więcej szczegółów znajdziesz w innej naszej analizie o dezinformacji koncernów naftowych.
Działania te określane są terminem „przemysłu obrony produktów” lub „wytwarzaniem na zamówienie wątpliwości i niewiedzy”. Ich celem jest opóźnianie i długotrwałe blokowanie decyzji politycznych oraz procedur regulacyjnych związanych ze szkodliwymi produktami lub procesami.
Drogą do blokowania niekorzystnych ekonomicznie procedur i decyzji jest konstruowanie oraz podtrzymywanie publicznego przekonania o nieszkodliwości wybranych produktów i rozwiązań – np. palenia tytoniu czy wydobywania paliw kopalnych.
Jak skutecznie manipulować? Fałszywi eksperci, fasadowe instytucje i iluzja symetrii
Co do tego, że obecnie ma miejsce globalne ocieplenie, nauka nie ma wątpliwości. Mamy jednoznaczne dowody, że to emisje gazów cieplarnianych powodowane przez człowieka są przyczyną zmiany klimatu. Potwierdza to ponad 99 proc. recenzowanych prac naukowych na ten temat. Zgadzają się co do tego takie organizacje naukowe jak IPCC, NASA, WHO, WMO, EPA, czy NOAA.
Mimo to istnieją grupy interesu, które promują przekaz, że nauka nie jest w tej kwestii zgodna. Wśród nich są przede wszystkim korporacje, których dochody mogą zmaleć na skutek wdrożenia polityki ograniczania emisji gazów cieplarnianych, ale są to też politycy i media.
Wykorzystanie oręża nauki
Dezinformacja przemysłu naftowego i tytoniowego okazała się skuteczna, ponieważ padła na podatny grunt. Nauka ze swej natury jest otwarta na krytykę, dając szerokie pole do kwestionowania wniosków i kontestacji.
Co więcej, korzystając ze schematu znanego z funkcjonowania instytucji naukowych, koncerny stworzyły siatki aktorów dezinformacji. Znalazły fałszywych ekspertów, którzy na zlecenie wprowadzali opinię publiczną w błąd i którzy wzajemnie cytowali się w artykułach negujących fakty naukowe dotyczące zmiany klimatu i tworzyli fasadowe organizacje.
Dzięki temu osiągnięto iluzję symetrii pomiędzy naukowcami badającymi klimat a osobami podważającymi naukowe ustalenia i rozbudzającymi wątpliwość co do ustaleń klimatologów.
Krok pierwszy: znajdź ekspertów, którzy nie są ekspertami
Przez lata do grona fałszywych ekspertów zwerbowano wiele osób. Do tych najbardziej znanych nazwisk należą: Fredrick Seitz, Fred Singer, Robert Jastrow czy William A. Nierenberg. Mimo że byli oni naukowcami, to nie zajmowali się bezpośrednio klimatem, natomiast często się o nim wypowiadali. O innych osobach możesz dowiedzieć się z bazy na portalu DeSmog.
Działalność takich ekspertów miała na celu wzbudzanie wątpliwości i podważanie autorytetu nauki poprzez określanie poprawnych i wartościowych badań mianem „śmieciowej nauki”.
Seitz i Singer znani są z powiązań zarówno z koncernami tytoniowymi, jak i naftowymi. Pierwszy z nich jest autorem petycji oregońskiej, a drugi – założycielem jednej z fasadowych organizacji denialistycznych (NIPCC), działającej w kontrze do IPCC.
Krok drugi: stwórz im paranaukową organizację
Kolejnym etapem było fundowanie przez koncerny instytucji, za których fasadą chowali się fałszywi eksperci. Ich celem było tworzenie autorytetu naukowego osób niezwiązanych z wybranym obszarem nauki, który komentowali.
Wśród tych organizacji znajdziemy: Heartland Institute (znane ze współpracy z koncernami paliwowymi i naftowymi), Cato Insititute czy wspomniane już NIPCC. Inne jednostki znajdziesz w bazie na portalu DeSmog.
Powoływanie tych instytucji miało budować iluzję istnienia organizacji o charakterze naukowym, które zajmują się badaniem klimatu lub szkodliwości poszczególnych substancji, np. tytoniu czy nikotyny (str. 15-17). Dzięki publikacji fałszywych raportów i wzajemnych cytowań budowali fałszywą symetrię dowodów.
Krok trzeci: przekonaj wszystkich o fałszywej symetrii dowodów
Aby podważyć fakty i dowody naukowe, fałszywi eksperci zorganizowani w fasadowych instytucjach musieli wytworzyć iluzję symetrii pomiędzy ich opiniami a rzeczywistymi wynikami nauki.
Dzięki licznym w mediach publikacjom „sceptycznym” wobec zmiany klimatu ich głos i perspektywa nabrała znaczenia.
Fałszywa symetria, inaczej fałszywa równowaga (s. 8), jest techniką stosowaną przez media. Polega na tym, że eksperci reprezentujący niemal stuprocentowy konsensus naukowy (od 97 proc. do 99 proc.) są traktowani w przekazie medialnym na równi ze stosunkowo nielicznymi denialistami klimatycznymi.
Sprawia to wrażenie, że środowisko naukowe jest podzielone w kwestii zmiany klimatu. Często dzieje się to w sposób niezamierzony i wynika z dziennikarskiej praktyki udzielania głosu obu stronom. Aby nie tworzyć fałszywego przekazu, media powinny informować, która ze stron jest wspierana przez dowody naukowe.
Krok czwarty: Stwórz dokumenty potwierdzające fałszywą tezę
Denialiści klimatyczni zbierają się w grupy, które w sposób zorganizowany przeprowadzają akcje dezinformujące społeczeństwo. Dla uwiarygodnienia swojego przekazu „sceptycy” uciekają się do publikowania fałszywych dokumentów podważających konsensus naukowy, przykładem których są petycja oregońska oraz raport 500.
- Petycja oregońska
Petycja oregońska – pod którą zebrano ok. 30 tys. podpisów – miała na celu przekonanie opinii publicznej, że naukowcy nie zgadzają się w kwestii antropogenicznej przyczyny zmiany klimatu. Jednakże na liście sygnatariuszy petycji znajduje się tylko 39 osób, które zajmują się badaniem klimatu, czyli mniej niż 1 proc. osób podpisanych pod petycją. Znajdują się tam za to m.in. weterynarze czy matematycy.
Co więcej, instytut, który opublikował petycję – Oregoński Instytut Nauki i Medycyny – w rzeczywistości nie prowadzi żadnych badań, a dwóch spośród jego ośmiu członków nie żyje. Mimo że „instytut” podał na swojej stronie adres siedziby, to jednak nie sposób na mapie ją znaleźć.
Według metodologii „instytutu”, aby zakwalifikować się jako „naukowiec”, wystarczyło mieć wykształcenie na poziomie licencjatu.
- Raport 500
Raport czy też lista 500 naukowców faktycznie nie istnieje. Jest to jedynie lista nazwisk klimatologów, które zostały tam umieszczone bez ich zgody. Część „sygnatariuszy” dokumentu już nie żyła w momencie jego powstania.
Autorem listy był Dennis Avery, członek Heartland Institute – organizacji znanej z negowania zmiany klimatu. Według Avery’ego umieszczeni na liście naukowcy uznali, że zachodzące globalne ocieplenie nie jest wywołane przez człowieka.
Wielu z nich zajmowało się badaniem klimatu z przeszłości i opisywało w swoich publikacjach naturalne przyczyny poprzednich zmian klimatu. Wniosek wyciągnięty przez Avery’ego z tych badań był błędny. To, że kiedyś zmiany klimatu zachodziły naturalnie, nie oznacza, że teraz też tak jest. Mamy dowody na to, że obecne globalne ocieplenie spowodowali ludzie.
Krok piąty: Wywołaj skandal pełen sensacji i kontrowersji
Celem zorganizowanej dezinformacji klimatycznej jest uderzenie w podstawy nauki i w naukowe autorytety, Jak to zrobić? Najlepiej przez sfingowanie afery.
Sztandarowym przykładem jest afera Climategate, która wybuchła w 2009 roku, kiedy to ujawniono korespondencję mailową naukowców badających klimat w Climatic Research Unit (CRU). Badacze rzekomo przyznawali się w nich do manipulacji danymi, co miało prowadzić do ukrywania spadku średniej temperatury na Ziemi (hide the decline). Jeden z autorów raportów IPCC miał nawet stwierdzić, że globalne ocieplenie się zatrzymało.
Treść opublikowanych maili została jednak źle zinterpretowana i w rzeczywistości nie zaprzeczono zachodzącej zmianie klimatu. Informacje z korespondencji zostały przeanalizowane przez niezależne ośrodki naukowe, m.in. przez Uniwersytet Stanowy w Pensylwanii, Komisję Nauki i Techniki Izby Gmin, czy przez Uniwersytet Wschodniej Anglii.
Ponadto badania CRU nie są jedynym źródłem danych o klimacie. Podobne pomiary prowadzą też m.in. NASA i NOAA. Organizacje te – mimo że stosują różne metodologie badań – otrzymują wyniki, które są ze sobą spójne.
Krok szósty: Pamiętaj o stwarzaniu pozorów
Jeśli fałszywa nauka to wciąż mało, należałoby stworzyć pozory oddolnych ruchów społecznych, do czego wykorzystano technikę określaną terminem „astroturfing”. Jednocześnie producenci ropy rozpoczęli kampanie, które zwracały uwagę na ich proklimatyczne rozwiązania.
- Rozkładanie sztucznej trawy
Astroturfing jest wykorzystywaniem pozornie oddolnych inicjatyw do kreowania wizerunku np. polityka czy produktu. Odnosi się także do wyrażania poparcia lub sprzeciwu dla danej idei, sprawiając wrażenie, że jest to opinia zwykłych ludzi. W rzeczywistości takie akcje są tworzone przez agencje PR na zlecenie korporacji.
Obecny kierunek polityki proklimatycznej może znacząco wpłynąć na interesy koncernów naftowych. Z tego powodu zakładają one organizacje mające zaburzyć społeczne postrzeganie zmiany klimatu i jej przyczyn.
Docelowo ma to zmienić decyzje polityczne na korzystniejsze dla sektora paliwowego (s. 5-6). Badania wykazały, że astroturfing skutecznie podważa zaufanie obywateli do nauki o klimacie (s. 23). Ta technika jest stosowana przez takie korporacje jak BP, Exxon Mobile czy Chevron.
- Wioska potiomkinowska i greenwashing
W swoich działaniach koncerny wykorzystywały również techniki wioski potiomkinowskiej i greenwashingu. Działanie te opierają się na wznoszeniu fałszywej fasady w celu ukrycia prawdziwej natury sytuacji. Taką aktywność można przypisać krajom Zatoki Perskiej, wśród których znajdują się państwa będące jednymi z największych producentów ropy naftowej na świecie, a także kraje należące do największych emitentów gazów cieplarnianych na osobę.
Jednocześnie państwa te promują swoje „zielone projekty”, np. budowę ekologicznego miasta na pustyni. Innym przykładem są działania koncernu ExxonMobile, promujące „zielone” paliwo z alg.
Zaprzeczanie nie działa? Spokojnie – możesz jeszcze opóźnić działania na rzecz klimatu
Coraz trudniej jest zaprzeczać zachodzącej zmianie klimatu. Średnia globalna temperatura rośnie, a ekstremalne zjawiska pogodowe stają się częstsze i intensywniejsze. M.in. z tego powodu coraz częściej wykorzystuje się strategie opóźniające działania na rzecz klimatu.
Można je podzielić na cztery kategorie:
- strategia przeniesienia odpowiedzialności,
- strategia wdrażania tylko drobnych zmian,
- strategia podkreślania wad rozwiązań,
- strategia poddania się.
To nie my, to oni!
Przeniesienie odpowiedzialności jest wygodną strategią – zakłada bowiem, że ktoś inny powinien najpierw podjąć działania. Wpisuje się w nią m.in. technika whataboutismu, polegająca na przekierowaniu dyskusji na inny problem.
W kontekście zmiany klimatu przykładem jest obwinianie Chin za powodowanie emisji, podczas gdy historycznie to USA wyemitowały najwięcej, a przeliczając emisyjność na osobę – Chiny są dopiero na 43 miejscu wśród krajów świata. Ponadto część emisji Chin pochodzi z dóbr eksportowych.
Łączy się z tym efekt gapowicza – jeśli „my” ograniczymy emisje, a „oni” – nie, to osłabimy swoją pozycję na arenie międzynarodowej.
Plaster na złamaną nogę
Kolejną strategią jest promowanie drobnych zmian i rozwiązań o niewielkiej skuteczności. Przykładem związanych z nią narracji jest technooptymizm – oczekiwanie na technologię przyszłości, która ocali ludzkość. W związku z tym nie ma przecież powodu, aby podejmować działania już teraz.
Innymi słowy, „przyszłość sama się ocali, chociaż niewiele dla niej robimy” – jak pisze prof. Ewa Bińczyk w książce pt. „Epoka człowieka, Retoryka i marazm antropocenu”.
Pojawiają się też twierdzenia, że paliwa kopalne mogą być częścią tej przyszłości bez szkody dla klimatu. W tę strategię wpisują się również negocjacje klimatyczne, które nie przynoszą ograniczenia emisji. Aktywistka Greta Thunberg podsumowała je krótko: „Zielona gospodarka. Bla, bla, bla. Zero netto do 2050 roku. Bla, bla, bla”.
Działania proklimatyczne? Dajcie spokój, kto to słyszał
Strategia podkreślania wad rozwiązań zachęca do szukania rozwiązań dla wszystkich idealnych i przez wszystkich akceptowalnych. Jej zwolennicy odwołują się do sprawiedliwości społecznej – wdrażane rozwiązania mogą zaszkodzić już wrażliwym grupom. Nie powinno się także pozbawiać ludzi możliwości wyjazdu na egzotyczne wakacje.
Sympatycy tej strategii twierdzą również, że nie możemy pozbawiać krajów rozwijających się perspektyw życia na naszym poziomie. Do takiego rozwoju cywilizacyjnego rzekomo konieczne jest spalanie paliw kopalnych. Tymczasem to właśnie mieszkańcy krajów rozwijających się są najbardziej narażeni na negatywne skutki zmian klimatu. Jednocześnie te kraje w najmniejszym stopniu przyczyniają się do jego ocieplenia.
I tak jesteśmy zgubieni
Ostatnią ze strategii jest poddanie się, które bazuje na założeniu, że na wszelkie działania jest już za późno i nie mamy szans na spowolnienie katastrofy klimatycznej. Mówiąc krótko – jesteśmy zgubieni.
W ramach tej strategii mówi się też o tym, że nawet jeśli mamy jeszcze czas na działanie, to proponowane rozwiązania są zbyt utopijne i sprzeczne z naturą człowieka. Dlatego też demokratyczne społeczeństwo nigdy nie zgodziłoby się na zmianę stylu życia. Lepiej jest się po prostu poddać.
Prawdą jest, że nie zatrzymamy już ocieplenia klimatu. Możemy jednak spowolnić zachodzące zmiany poprzez zmniejszenie emisji.
Podsumowanie
Dezinformacja koncernów naftowych w sprawie zmiany klimatu i konsekwencji wydobywania paliw kopalnych była działaniem zorganizowanym i zinstytucjonalizowanym. Dzięki publikacji Oreskes i Conowaya, a także takim podcastom jak „How they made us doubt everything” znamy szczegóły technik wykorzystanych do zwodzenia i podawania w wątpliwość ustaleń naukowych.
Zmiana klimatu jest faktem. Dzięki takim działaniom jak program „Fit for 55” możemy ograniczyć jej najbardziej dotkliwe konsekwencje.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter