Strona główna Analizy Fake newsy stare jak świat – obieg fałszywych treści w historii cywilizacji

Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.

Fake newsy stare jak świat – obieg fałszywych treści w historii cywilizacji

W historii świata fałszywe informacje to nic nowego. Stosowano je, by wygrywać wojny, dorabiać się fortun lub nadszarpnąć czyjś wizerunek – jednym słowem wykorzystać w czyimś interesie. Wspólnie prześledźmy ich historię.

Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.

Fake newsy stare jak świat – obieg fałszywych treści w historii cywilizacji

W historii świata fałszywe informacje to nic nowego. Stosowano je, by wygrywać wojny, dorabiać się fortun lub nadszarpnąć czyjś wizerunek – jednym słowem wykorzystać w czyimś interesie. Wspólnie prześledźmy ich historię.

Fake newsy wczoraj i dziś

Do rozpowszechniania fałszywych treści używano monet, plakatów, pamfletów i każdego narzędzia, które jakkolwiek mogło przyczynić się do legitymizacji nieprawdziwych historii.

I choć fałszywe treści towarzyszyły nam od zawsze, nigdy jeszcze nie osiągnęły takiej skali jak dzisiaj. Mimo wszystko, stworzenie fikcyjnego państwa, to wciąż nie atak na Kapitol.

Monety, fałszywe państwo i ciastka zamiast chleba

Jedną z najstarszych metod włączania do publicznego obiegu fałszywych treści było nanoszenie ich na monety, które ze względu na państwowy monopol (na ich produkcję), w prosty sposób mogły stać się narzędziem propagandy.

Ponieważ monety były powszechne oraz produkowane w olbrzymich ilościach, mogły się stać narzędziem dystrybucji nieprawdziwych informacji, dzięki którym osiągano polityczne korzyści.

Już w starożytności wykorzystywano monety do obiegu fałszywych informacji.

Propaganda monetarna

Znana jest historia o tym, jak Oktawian podczas walki o władzę w Imperium Rzymskim z Markiem Antoniuszem, posłużył się monetami do osłabienia wizerunku swojego przeciwnika.

Aby osiągnąć swój cel, wybijał monety, które przedstawiały Antoniusza jako słabego władcę, zależnego od Kleopatry z którą romansował (więcej informacji o roli monet w propagandzie Imperium Rzymskiego znajdziesz pod tym linkiem).

Fikcyjne państwo

Inną nieprawdopodobnie ciekawą historią jest przypadek fikcyjnego państwa Poyais. XIX wiek był czasem rewolt i dynamicznego podboju globu przez europejskie mocarstwa. W tym okresie co rusz powstawały nowe państwa i republiki.

W 1820 Gregor MacGregor, szkocki żołnierz i awanturnik, zakupił od Jerzego Fryderyka Augusta I, tytularnego króla grupy etnicznej Moskito Sambu, teren o wielkości 8 000 000 akrów.

Choć ziemia ta nie nadawała się absolutnie do uprawy roli czy hodowli żywego inwentarza, była świetną podkładką pod fikcyjne państwo, o który niedługo miało zrobić się głośniej.

By uwiarygodnić istnienie państwa Poyais, MacGregor zaplanował całą kampanię informacyjną — wypuścił walutę, stworzył hymn, udzielał wywiadów, a nawet stworzył przewodnik.

1,3 mld funtów zysku

W tym czasie inwestycje w nowe państwa szybko się zwracały, zatem wiele osób postanowiło zainwestować w nowe państwo swoje oszczędności, zaś w 1822 r. do Poyais wypłynęły statki z osadnikami. Na całej akcji MacCgergor zarobić miał, według The Economist, 1,3 mld funtów.

Maria Antonina

Ciekawym przypadkiem nieprawdziwej historii jest również plotka dotycząca Marii Antoniny, legendarnej królowej Francji i żony Ludwika XVI. Dla swoich poddanych była synonimem przepychu, rozrzutnego stylu życia i próżności, która miała doprowadzić państwo do ruiny.

Przypadek chciał, że za rządów jej męża we Francji trwał potężny kryzys finansowy, który mimo wszystko nie był bezpośrednio spowodowany przez zwyczaje dworu i rodziny królewskiej.

Co gorsza, Maria nie cieszyła się zbyt pochlebną opinią publiczną i z reguły przedstawiana była jako osoba o dość przeciętnej inteligencji, a w rozpowszechnianych pamfletach nie szczędzono na jej temat dotkliwych słów.

Wizerunek Marii Antoniny w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud’s

Brakuje chleba? Niech jedzą ciastka!

Według plotki, w czasie kryzysu Maria Antonina w odpowiedzi na czyjś komentarz o głodujących chłopach, którym brakuje chleba, miała rzucić “Niech jedzą ciastka!”.

Niemniej jednak, zdanie to zostało napisane po raz pierwszy przez Jana Jakuba Rousseau w 1737 r., kiedy Maria Antonina liczyła zaledwie 10 lat i przebywała w Austrii (do Francji przyjechała dopiero dwa lata później).

Nawet jeśli anegdota ta byłaby prawdziwa, warto nadmienić, iż w czasie kryzysu we Francji wprowadzono nakaz sprzedaży ciastek w cenie chleba, którego brakowało.

Wojna mediów i tania prasa

W przypadku możliwości dystrybucji fałszywych informacji najważniejszą rolę odgrywają media, dzięki którym proces obiegu treści jest szybszy, a jego skala większa. Podczas gdy podstawową funkcją monety jest możliwość dokonania płatności i wymiany, tak celem radia, telegramu czy prasy jest głównie przekaz informacji.

Niestety, w obliczu potrzeby finansowania swoich działań, które osiągane są przez płatny dostęp do nich lub opłaty pobierane za przestrzeń reklamową, media mogą szukać sensacji, która zwiększy liczbę czytelników (co przełoży się na wzrost odbiorców i atrakcyjności dla reklamodawców), umożliwiając większy zarobek.

Wojna Światów

W tym kontekście, interesującym wydarzeniem jest konflikt prasy z radiem, który doskonale obrazuje mityczna panika po emisji legendarnego słuchowiska “Wojny Światów”, Orsona Wellsa. W ramach cyklu The Mercury Theater on the Air, 30 października 1938 r., radio CBS nadało słuchowisko będące adaptacją powieści H.G. Wellsa, pod tym samym tytułem, “Wojna światów”.

Według popularnego mitu, miliony słuchaczy miało wpaść w panikę spowodowaną zbyt dosłownym odbiorem audycji i przerażeniem związanym z inwazją kosmitów na Ziemię. Tymczasem, według magazynu Slate, audycji słuchało niewiele osób (2 proc. ankietowanych w wieczór emisji), a rzekoma panika była mitem stworzonym na potrzeby prasy.

Słuchowisko „Wojna Światów” Orsona Wellesa nie przyczyniło się do „masowej histerii”.

Obraz histerii po słuchowisku został nakreślony przez gazety, które po wzroście popularności radia, zaczęły masowo tracić reklamodawców rezygnujących z ogłaszania się w prasie. W związku z tym kampania fałszywych treści dotyczących słuchowiska miała na celu zdyskredytować radio i przedstawić je jako nierzetelne medium.

Artykuł krytykujący audycję i ideę samego radia opublikował nawet The New York Times.

Niestety, mit uwiarygodniły również badania Hadleya Cantrila, psychologa społecznego z Princton, który w pracy Invasion from Mars: A Study in the Psychology of Panic analizował panikę, której (jak już wiesz) nie było.

Penny Press i prasa partyjna

W historii rozpowszechniania fałszywych informacji olbrzymią rolę odegrała prasa. Jej początek sięga już XV wieku, choć bardziej współczesną i znaną nam formę przybrała około trzystu lat później, w wieku XVIII.

Dość szybko okazało się, że przychody ze sprzedaży prasy nie pokrywają wszystkich kosztów, w związku z czym redakcje zaczęły szukać innych sposobów na finansowanie. W USA jednym z nich okazało się powiązanie czasopism z partiami politycznymi, a czas, w którym do tego doszło, określa się mianem okresu prasy partyjnej.

Przyniosło to powiązania prasy ze sceną polityczną oraz pogłębiło obecność propagandy w treściach poszczególnych czasopism.

Z kolei rewolucja przemysłowa była przyczyną wzrostu czytelnictwa oraz spadku cen produkcji, co dało początek fenomenowi penny press (penny to moneta jednopensowa), czyli skrajnie taniej prasy.

Gazzette

Co ciekawe, określenie “gazzette” pochodzi od słowa “gazza” określającego zarówno monetę o niskiej wartości, co do dosłownie oznacza “małą srokę” i odczytywane jest jako aluzja do fałszywej paplaniny. W latach 90. XIX wieku szukanie sensacji poskutkowało powstaniem yellow journalismu (o czym przeczytasz w naszym artykule tutaj), zaś sto lat później prasa zaczyna przenosić się do internetu.

Wraz z przejściem do sfery cyberprzestrzeni rośnie skala dostępu do informacji oraz pojawia się możliwość udostępniania i manipulacji nią przez każdego z użytkowników.

Internet i zmiany

Fałszywe informacje są częścią naszej historii. Nie zaczęły się wraz z internetem, ale istniały od początku cywilizacji, by osiągać cele polityczne, finansowe, osobiste czy wizerunkowe.

Internet jednak w istotny sposób zmienił sposób, w jaki się komunikujemy. Przyspieszył wymianę informacji, jednocześnie znacznie zwiększając ich ilość. Usunął także pośredników, takich jak redakcje, które, mimo że zawodziły, starały się (choć nie zawsze) weryfikować newsy.

W Internecie nie wszyscy mają obowiązek (np. indywidualni użytkownicy mediów społecznościowych) publikowania sprostowań nieścisłej lub nieprawdziwej informacji, której źródło, podobnie jak autorów, niekiedy trudno wytropić.

Aktualnie niemożliwa jest weryfikacja wszystkich nieprawdziwych informacji w sieci. Mimo że istnieje coraz więcej organizacji o profilu fact-checkingowym, skala fałszywych informacji w internecie jest zbyt wielka.

Działanie w ramach projektu „Fakty w debacie publicznej” realizowanego z dotacji programu „Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy”, finansowanego z Funduszy EOG.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!