Strona główna Analizy INFOSKAN #3 – ekspercki newsletter o fact-checkingu

Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.

INFOSKAN #3 – ekspercki newsletter o fact-checkingu

Przed Tobą trzeci numer naszego newslettera, w którym piszemy o:

  • AI w walce z teoriami spiskowymi w Internecie,
  • w jaki sposób media społecznościowe zwalczają fake newsy w dobie pandemii,
  • ile treści politycznych napotyka przeciętny użytkownik na Facebooku,
  • fake newsach wokół amerykańskich wyborów prezydenckich,
  • drodze, jaką pokonują dane użytkownika w Internecie,
  • ile wiedzą o nas aplikacje na naszych smartfonach,
  • pięciu pytaniach, które należy zawsze zadać przy weryfikacji informacji,
  • długich mackach prokremlowskiej propagandy.

W drugim numerze polecamy również darmową wtyczkę przeglądarkową InVid, która z pewnością pomoże Ci w weryfikacji napotkanych treści wideo. A na długie, zimowe wieczory? Tym razem zabraliśmy się za lekturę Wydawnictwa Czarne – „Król darknetu”.

Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.

INFOSKAN #3 – ekspercki newsletter o fact-checkingu

Przed Tobą trzeci numer naszego newslettera, w którym piszemy o:

  • AI w walce z teoriami spiskowymi w Internecie,
  • w jaki sposób media społecznościowe zwalczają fake newsy w dobie pandemii,
  • ile treści politycznych napotyka przeciętny użytkownik na Facebooku,
  • fake newsach wokół amerykańskich wyborów prezydenckich,
  • drodze, jaką pokonują dane użytkownika w Internecie,
  • ile wiedzą o nas aplikacje na naszych smartfonach,
  • pięciu pytaniach, które należy zawsze zadać przy weryfikacji informacji,
  • długich mackach prokremlowskiej propagandy.

W drugim numerze polecamy również darmową wtyczkę przeglądarkową InVid, która z pewnością pomoże Ci w weryfikacji napotkanych treści wideo. A na długie, zimowe wieczory? Tym razem zabraliśmy się za lekturę Wydawnictwa Czarne – „Król darknetu”.

Teoria spiskowa czy potwierdzona konspiracja? Czy na to pytanie odpowie AI?

 

Grupa naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego stworzyła model, w którym rozmowy użytkowników mediów społecznościowych są kategoryzowane pod kątem obecności w nich oznak teorii spiskowych. Cały proces został sprawdzony w boju przy okazji analizy teorii związanej z domniemaną siatką pedofilów działającej w otoczeniu Billa i Hilary Clintonów, czyli Pizzagate, a także komunikacji przedstawicieli ruchów antyszczepionkowych. Aktualnie prowadzone są badania nad popularnym fenomenem spiskowym w USA, który kryje się pod nazwą QAnon.

Uczenie maszynowe polega na użyciu statystyk do znajdowania wzorców w ogromnych ilościach danych. Mogą to być liczby, słowa, obrazy, kliknięcia itp. Najprostszym przykładem uczenia maszynowego są systemy rekomendacji stosowane chociażby w serwisach streamingowych, np. Netflix czy Spotify. Na podstawie zestawu czynników, takich jak: ludzie, miejsca i rzeczy oraz relacji między nimi, sztuczna inteligencja identyfikuje narrację teorii spiskowej na podstawie ponad 17 tys. postów na platformach Reddit oraz 4chan. Poszczególne fragmenty traktowane są jak część większej układanki. W przypadku każdej spiskowej narracji wyodrębnione zostały „warstwy”, czyli elementy, z których składa się dana teoria. W przypadku Pizzagate były to m.in.: bracia Podesta, satanizm i WikiLeaks.

W ramach prac nad modelem badacze porównali Pizzagate z inną znaną teorią spiskową, Bridgegate (amerykański skandal związany z zamknięciem pasa ruchu na Moście Waszyngtona w Nowym Jorku, decyzja ta miała być motywowana politycznie). Jak się okazało, typy narracji w obu teoriach różniły się dwoma podstawowymi elementami. Po pierwsze, czas formowania się teorii: stworzenie schematu Pizzagate zajęło około miesiąca, natomiast w przypadku Bridgegate trwało to prawie siedem lat. Po drugie, trwałość: w przypadku Bridgegate nawet po odjęciu z narracji kilku elementów całość nadal tworzyła logicznie uporządkowaną całość, czego nie można powiedzieć o teorii Pizzagate – po usunięciu niektórych elementów właściwie uległa ona rozpadowi. Spójność lub jej brak w obrębie obu teorii została zobrazowana przez badaczy na wykresach.

Naukowcy przekonują, że ich praca mogłaby zostać wykorzystana do wykrycia jeszcze większej liczby wątków w teoriach spiskowych. Możliwe jest również zaadaptowanie opracowanych rozwiązań jako systemu wczesnego ostrzegania przed nowymi teoriami spiskowymi.

 

Czy i jak media społecznościowe walczą z fake newsami o szczepionce przeciw COVID19?

 

Twitter chwali się dobrymi wynikami w ograniczaniu dezinformacji poprzez wprowadzenie ostrzeżenia przed udostępnieniem tweetów mogących zawierać fałszywe lub zmanipulowane treści – zarówno tych związanych z koronawirusem, jak i wyborami w USA. Co ważne, tweeta można podać dalej po zapoznaniu się z komunikatem ostrzegającym o tym, że jego treść może być wątpliwa. Według Jacka Dorseya dzięki wprowadzeniu tego typu ostrzeżenia liczba publikowanych tweetów zawierających dezinformację spadła o 29 proc.

Facebook dalej prowadzi prace związane z rozwojem Centrum informacji o koronawirusie (COVID-19), dzięki któremu chce zapewnić użytkownikom dostęp do rzetelnych i aktualnych informacji na temat liczby zachorowań, restrykcji wprowadzanych w poszczególnych krajach oraz zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia. Wszystkie zmiany wdrażane na Facebooku w związku z pandemią COVID-19 można śledzić tutaj.

 

 

W sprawę walki z infodemią na Facebooku zaangażował się także założyciel tego portalu Mark Zuckerberg, który przeprowadził godzinną transmisję live z amerykańskim ekspertem ds. chorób zakaźnych, dr. Anthonym Faucim. Przypomnijmy, że Facebook równolegle prowadzi współpracę z niezależnymi weryfikatorami treści z całego świata, którzy codziennie obalają fake newsy pojawiające się na portalu.

Ile treści politycznych widzimy na Facebooku?

 

Laura Hazard Owen z NiemanLab opublikowała wyniki swoich badań, w ramach których przeanalizowała newsfeedy 173 użytkowników Facebooka. Co prawda, próba badawcza jest mało reprezentatywna, ale daje nam pewien ogląd na ilość informacji dotyczących polityki, z którymi stykamy się podczas codziennej aktywności w mediach społecznościowych.

Od każdej osoby „pobrano” próbkę dziesięciu postów. Autorka oparła się na wcześniejszych badaniach swojej redakcyjnej koleżanki Shan Wang, która udowodniła, że użytkownicy social mediów widzą zadziwiająco mało treści politycznych.

 

Wśród wszystkich artykułów informacyjnych Owen nie znalazła ani jednego, który zostałby oznaczony jako „fake news” lub post zawierający sporne informacje. Jak zauważyła autorka, mimo że na liście najpopularniejszych serwisów znalazły się te, którym zdarzyło się publikować kontrowersyjne materiały, to w grupie badanych artykułów pochodzących z tych serwisów nie było żadnych nieodpowiednich treści.

 

 

Owen wyszczególniła nawet skrajnie kontrowersyjne serwisy informacyjne, jednak również i w tym przypadku zabrakło treści, które można by uznać za fałszywe lub zmanipulowane. Oto lista przeanalizowanych serwisów: The Blaze, Counterpunch, The Daily Caller, The Federalist, LifeSiteNews.com, Majority Report, Neon Nettle, Police Tribune, Trending World by The Epoch Times, Truthout, The Washington Examiner, The Washington Times oraz World Socialist Web Site.

Najczęściej występującymi treściami politycznymi, na które natrafiła dziennikarka, były screeny tweetów. Stanowiły one aż 30 proc. wszystkich odniesień do świata polityki. O tym, jakich narzędzi używać, by zweryfikować tweeta, pisaliśmy w pierwszym wydaniu InfoSkanu. Do eksperymentu odniósł się również wiceprezes Facebooka ds. Analityki i dyrektor marketingu Alex Schultz, który stwierdził, że w rzeczywistości tylko 6 proc. tego, co widzimy na naszym newsfeedzie, to treści związane z polityką.

Większość użytkowników, których aktywność poddano analizie, to osoby poniżej 45. roku życia, które Facebooka sprawdzają „kilka” lub „wiele” razy dziennie, a 60 proc. z nich korzysta z portalu za pomocą swojego smartfona. Dokładniejsze informacje o kontach, które posłużyły jak grupa badawcza, znajdziesz tutaj.

 

Amerykańskie wybory w cieniu fake newsów – ciąg dalszy

 

23 listopada Emily Murphy (szefowa General Services Administration, amerykańskiej agencji wspierającej funkcjonowanie agencji federalnych) rozpoczęła proces przekazywania władzy prezydentowi elektowi Joe Bidenowi. Pomimo zwycięstwa kandydata Demokratów w głosowaniu powszechnym i przypieczętowania jego wygranej przez Kolegium Elektorów w dalszym ciągu możemy natknąć się na dezinformujące treści, według których wybory zostały sfałszowane, by uniemożliwić reelekcję Donalda Trumpa. W listopadowym wydaniu InfoSkanu pisaliśmy o rzekomych magicznych głosach znalezionych w Michigan. Od zeszłego miesiąca doszło kilka ciekawych fake newsów dotyczących ostatnich wyborów w USA.

Dominion Voting Systems to firma, która zajmuje się informatyczną stroną wyborów w niektórych stanach USA. Podczas liczenia głosów w noc wyborczą pojawiło się kilka opóźnień oraz błędów (które były na bieżąco korygowane). Wydarzenia te zostały szybko skorelowane z „podejrzanymi” związkami między DVS a Partią Republikańską. Oskarżenia o manipulowanie wynikami przez tych pierwszych przedstawił członek zespołu prawnego obecnego prezydenta Sidney Powell podczas wywiadu udzielonego stacji FOX News. Sprawie przyjrzała się strona The Dispatch, która jednoznacznie uznała, że zarzuty Powella są bezpodstawne.

 

Kolejną niezwykle ciekawą teorią spiskową jest domniemane użycie przez Baracka Obamę superkomputera oraz najnowszego oprogramowania stworzonego w CIA w celu zapewnienia sobie reelekcji w 2012 roku. Przy okazji tegorocznych wyborów po identyczną metodę miał sięgnąć również Joe Biden. Plotki na ten temat wyszły z ust emerytowanego generała amerykańskiego lotnictwa Thomasa McInerneya. Cała wypowiedź generała dostępna jest w podcaście „Two Mikes” w Apple Podcast. Do stworzenia wspomnianego oprogramowania miał przyznać się Dennis Montgomery, który wcześniej pracował jako podwykonawca dla amerykańskich służb wywiadowczych. Mężczyzna miał być odpowiedzialny za stworzenie programu komputerowego, który rozpoznawał wiadomości ukryte w przekazie Al Jazeery i skierowane do uśpionych komórek Al-Kaidy. Na ten cel rząd USA przekazał mu blisko 20 mln dolarów. Całe przedsięwzięcie okazało się jednak fiaskiem.

 

Bezpieczne konto i Twoja prywatność na Facebooku

 

W tej części dowiesz się, jaką drogę pokonują Twoje dane. Od aplikacji, którą instalujesz na swoim smartfonie, przez firmy marketingowe, po… amerykańskie wojsko.

Dzięki serii poradników opublikowanych przez Zaufaną Trzecią Stronę nauczysz się, jak zabezpieczyć swoje dane oraz dostęp do kont w mediach społecznościowych i popularnych usługach internetowych. Pod lupą ekspertów znalazł się m.in. Facebook wraz z dostępnymi na nim ustawieniami prywatności i zabezpieczeniami kont.

Należy być świadomym, jakie informacje udostępniamy na Facebooku oraz w jaki sposób są one wykorzystywane przez serwis. Warto pamiętać, że w każdej chwili możemy pobrać plik z danymi, które portal o nas zgromadził. Znajdziemy w nim m.in. wszystkie wiadomości, zmiany statusów, zdjęcia itp. W zależności od stopnia aktywności użytkownika „paczka” może ważyć od kilkudziesięciu megabajtów do nawet kilku gigabajtów. Pamiętaj, by skutecznie usunąć plik po tym, jak się z nim zapoznasz, ponieważ włamanie się na Facebooka może być trudne i czasochłonne, natomiast włamanie do Twojego komputera już niekoniecznie.

 

 

Zwróć uwagę na to, do jakich aplikacji logujesz się za pośrednictwem Facebooka. Czy utrata dostępu do niego uniemożliwi Ci korzystanie z innych usług, jak chociażby Spotify, Skype, Feedly, Filmweb itp.?

Włącz również dwuskładnikowe uwierzytelnianie. Obowiązkowo! I to nie tylko na Facebooku, ale wszędzie, gdzie to tylko możliwe. Teraz parę słów o tym, co należy wyłączyć. Lokalizacja. Tak długo, jak Twoje urządzenie z niej nie korzysta, ograniczasz możliwości Facebooka w pozyskiwaniu wiedzy o odwiedzanych przez Ciebie miejscach. Ukrócasz również nieco możliwości reklamowe.

 

Co wiedzą o Tobie aplikacje na Twoim smartfonie i czemu tak dużo?

Prawdopodobnie obiło Ci się o uszy stwierdzenie, że jeśli coś jest za darmo, to Ty jesteś produktem. Postawienie sprawy w ten sposób nie oddaje jednak w pełni tego, co autor miał na myśli – jeśli coś jest za darmo w internecie, to Twoje dane są produktem. Firma Clario opublikowała ostatnio zestawienie aplikacji i usług internetowych, które zbierają najwięcej naszych danych.

Poprzez bezmyślne i odruchowe zaakceptowanie polityki prywatności oraz plików cookie dajesz usługodawcom i firmom marketingowym dostęp do ogromnej ilości informacji na nasz temat. Bez zaskoczenia powinniśmy przyjąć fakt, że najwięcej danych zbiera o nas Facebook. Wśród kolekcjonowanych przez portal informacji znajdują się m.in. nasz wiek, płeć, orientacja seksualna, wiara, rasa, posiadane zwierzęta, hobby czy zainteresowania. Lista ta stanowi nieco ponad 70 proc. wszystkich danych, które Facebook potencjalnie mógłby o nas zbierać w legalny sposób. Czy to dużo? Odpowiedź na to pytanie zostawiamy Tobie.

Aż 18 proc. przebadanych przez Clario firm ma wiedzę nawet o tym, ile… ważysz! W przypadku aplikacji fitnessowych, jak np. Stava lub Nike, to całkiem zrozumiałe. Po co jednak Instagram zbiera informacje na temat naszej wagi, możemy się tylko domyślać.

Co ciekawe, po przeciwnej stronie stoi popularna strona z filmami dla dorosłych – Pornhub, która gromadzi najmniej danych o swoich użytkownikach. W porównaniu do innych serwisów jest to zaledwie 5,88 proc. Dane zbierane przez Pornhub to przede wszystkim informacje o urządzeniu, z którego użytkownicy przeglądają stronę, oraz o ich hobby. Z racji specyfiki portalu zbieranie skrajnie małej ilości danych jest bardzo przemyślaną strategią. Pornhub mniej ciekawski od Facebooka?

 

The companies that know most about you
 

Jeszcze bardziej przerażającą wędrówkę naszych danych w ramach poszczególnych aplikacji przedstawił norweski dziennikarz Martin Gundersen. Autor opisał, jak za kwotę przeszło 3 tys. euro zdobyto bazę danych pochodzących z aplikacji mobilnych zainstalowanych na smartfonach dziesiątek tysięcy Norwegów. Dane, według firmy, która je dostarczyła, zostały zanonimizowane. Nie przeszkodziło to jednak dziennikarzowi norweskiego portalu NRKbeta w dotarciu do Karla Bjarne Bernhardsena, którego wszystkie ruchy w 2019 roku były dokładnie monitorowane przez aplikacje, które sam zainstalował na swoim telefonie. W artykule Martina Gundersena przypomniana została również publikacja VICE Motherboard, w której pod lupę wzięto kilka aplikacji, w tym modlitewną dla muzułmanów. Dane, które Muslim Pro pozyskała przy pomocy kilku pośredników, były przekazywane Siłom Zbrojnym Stanów Zjednoczonych.

Bez obaw, InfoSkan Demagoga nie zbiera zbyt wielu informacji na Twój temat. Przy zapisie prosiliśmy Cię tylko o adres mailowy oraz Twoje imię. Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej na temat tego, w jaki sposób jesteśmy cyfrowo nadzorowani, to koniecznie odwiedź stronę internetową fundacji Panoptykon, która zajmuje się m.in. monitorowaniem przejawów ingerencji w naszą prywatność w sieci ze strony państwa lub korporacji.

 

Pięć pytań, które należy sobie zadać podczas weryfikowania informacji 

 

Co jakiś czas staramy się przypominać, jak ważna jest weryfikacja treści w internecie. Większość internautów zna kilka podstawowych technik oraz narzędzi pozwalających sprawdzić, czy napotkany w sieci materiał jest wiarygodny. Dzięki poradnikowi opracowanemu przez twórców strony First Draft Twoja wiedza zostanie usystematyzowana, a niewykluczone, że dowiesz się też kilku nowych rzeczy!

Dwie najważniejsze porady, które płyną z tego poradnika, to po pierwsze pięć pytań, które powinniśmy sobie zadać za każdym razem, gdy mamy wątpliwości co do jakichkolwiek treści w internecie, niezależnie czy chodzi o artykuł, czy o niewinnego mema. Nad czym należy się zastanowić?

  1. Pochodzenie: czy dotarłeś do oryginalnych treści?
  2. Źródło: kto jest autorem?
  3. Data: kiedy dany materiał powstał?
  4. Lokalizacja: skąd pochodzi autor treści? Jaki jest kraj rejestracji domeny? Kto jest jej właścicielem?
  5. Motywacja: dlaczego założono konto, utworzono witrynę internetową lub opublikowano treść?

 

Po drugie, musimy pamiętać, że mamy dostęp do narzędzi, które znacznie przyspieszą i ułatwią naszą pracę.

Żyjemy w świecie, gdzie obrazy zaczynają mieć większą wartość niż ich opis, dlatego warto zapoznać się z kilkoma wytycznymi, które możemy zastosować, gdy mamy podejrzenia co do prawdziwości zdjęcia napotkanego w sieci.

Jak łatwa oraz powszechna jest manipulacja obrazem, niech świadczą fake newsy, które zostały przez nas obalone: krzyczące kobiety na strajku kobietbłyskawica na głowie ministra Czarnkakobieta paląca na noszachfałszywe zdjęcie Doroty Wellmanbabcia nawołująca do konfrontacji z Kaczyńskim to tylko kilka z wybranych przykładów użycia fotografii lub jej przeróbki w celu zmylenia internautów.

Wszystkim tym, którzy chcą się chronić przed wizualną dezinformacją, polecamy zapoznać się również z pięciostopniowym poradnikiem analizy zdjęć, który również znalazł się w poradniku First Draft.

Jeśli nadal chcesz wiedzieć więcej i nie dać się nabrać na fake newsy, tutaj znajdziesz pełny poradnik dotyczący weryfikacji informacji!

Długie macki prokremlowskiej propagandy 

 

Co łączy wojnę w Górskim Karabachu, wybory prezydenckie w Mołdawii oraz szczepionkę przeciw COVID-19? W każdym z tych przypadków można znaleźć bardzo mocne wpływy rosyjskiej machiny propagandowej. Po drugiej turze wyborów prezydenckich w Mołdawii nową głową państwa została Maia Sandu, którą poparło ponad 57 proc. obywateli, z czego większość mieszkających poza granicami kraju. Media z kremlowskim rodowodem informowały o trwających jeszcze przed wyborami przygotowaniach opozycji do masowych protestów, głównie przy wsparciu USA, oraz o możliwej kolorowej rewolucji, do której miałoby dojść w obliczu zwycięstwa konkurenta Sandu, dotychczasowego prezydenta Igora Dodona.

Inne ściśle monitorowane przez rosyjskich propagandzistów wydarzenie to konflikt w Górskim Karabachu, w którym przeciwko sobie stanęły Armenia oraz Azerbejdżan. Aktualny kierunek rosyjskiej narracji skłania się ku wersji, jakoby eskalacja konfliktu była inspirowana przez Turcję i brytyjskie służby wywiadowcze. Ten z pozoru odległy konflikt miał również implikacje w Polsce. Za przykład niech posłużą wydarzenia, które miały miejsce w Katowicach pod koniec października, kiedy to policja interweniowała podczas wiecu obywateli Azerbejdżanu. Jeden z Ormian miał grozić użyciem broni palnej prostującym na katowickim rynku Azerom.

Ciekawe informacje można znaleźć również na grafice porównującej rosyjską narrację w związku z otruciem rosyjskiego oficera służb wywiadowczych Siergieja Skirpala w Salisbury (2018) oraz lidera rosyjskiej opozycji i byłego kandydata na urząd prezydenta Aleksieja Navalnego (2020).

 

 

W przypadku morderstwa Skripala analitycy z EUvsDISINFO wyszczególnili siedem typów narracji, na które można było natknąć się w medialnych przekazach na temat śmierci oficera:

  1. Polowanie na rosyjskie czarownice. Zabójstwo w Sallisbury miało usprawiedliwiać zwiększenie wydatków na obronę krajów NATO. W rosyjskich mediach było przedstawiane jako rusofobiczny atak.
  2. To dzieło Wielkiej Brytanii. Zabójstwo miało być przeprowadzone na zlecenie ówczesnej premier Zjednoczonego Królestwa Theresy May. Dzięki temu w mediach pojawił się temat zastępczy wobec aktualnych problemów, z jakimi zmagała się w tamtym czasie Wielka Brytania: bojkot mistrzostw świata w Rosji w 2018 roku przez przedstawicieli rodziny królewskiej i rządu, Brexit oraz przestępstwa seksualne popełniane na nieletnich w internecie.
  3. To nie była Rosja. Lista winnych jest długa i bardzo ciekawa, a wśród krajów rzekomo odpowiedzialnych za zabójstwo Skripala znalazły się: Gruzja, Ukraina, Słowacja, Czechy, Szwecja oraz USA. Grono podejrzanych uzupełnili ponadto terroryści oraz teściowa córki zamordowanego oficera, Julii Skripal.
  4. Brak jednoznacznych dowodów na udział Rosji w całym przedsięwzięciu. Obecni w czasie zabójstwa na terenie Wielkiej Brytanii oficerowie rosyjskiego wywiadu mieli być jedynie turystami.
  5. Nowiczok wcale nie był produktem rosyjskim, więc nie można obwiniać Rosji za próbę zabójstwa Skripala.
  6. Siergiej i Yulia Skripalowie zostali porwani przez brytyjskie służby specjalne.
  7. Skripalowie nie żyją, zostali zabici przez Brytyjczyków, a ich ciała miały zostać skremowane.

Rosyjski „przemysł” propagandowy posiada liczne narzędzia oraz kilka wypróbowanych wersji stosowanych przez siebie narracji, na czele z rusofobiczną postawą zachodnich społeczeństw. Podobny schemat stosowany jest również w polityce wewnętrznej w celu wywołania poczucia zagrożenia w przeciętnym rosyjskim odbiorcy.

 

Przydatne narzędzia

Weryfikacja wideo za pomocą wtyczki InVid

Narzędziem, które chcemy Ci polecić tym razem, jest InVid. Pozwala ono na analizę zdjęć oraz materiału wideo. Wtyczka dostępna jest dla użytkowników dwóch najpopularniejszych przeglądarek: Mozilla oraz Chrome. Pozwala na błyskawiczne uzyskanie podstawowych informacji o filmach publikowanych na Facebooku oraz YouTube. Umożliwia ponadto analizę materiału wideo klatka po klatce i wyszukiwanie obrazem w popularnych wyszukiwarkach Google, Yandex i Baidu. Dzięki temu narzędziu dostajesz również dostęp do metadanych, w tym lokalizacji (o ile jest ona dostępna). Po zainstalowaniu wtyczki masz również możliwość zapoznania się z materiałami edukacyjnymi na temat fake newsów oraz tutorialami dotyczącymi efektywnego korzystania z możliwości oferowanych przez InVid. Co ważne, wtyczka i wszystkie jej funkcjonalności są dostępne bezpłatnie!

Jako że narzędzie dostępne jest jako open source w GitHubie, dla zaawansowanych użytkowników istnieje możliwość wglądu w kod źródłowy. Dla osób pasjonujących się weryfikowaniem informacji, tak jak wolontariusze Demagoga, dostępna jest aplikacja mobilna dla urządzeń z Androidem oraz iOS.

Co warto przeczytać i obejrzeć?

"Król darknetu" Wydawnictwa Czarne

„Król darknetu” Wydawnictwa Czarne

„Król darknetu”

Słyszałeś już o pojęciu takim jak „darknet”? To tzw. mroczna strona internetu, w której można uzyskać dostęp do wszelkich nielegalnych aktywności, od narkotyków, poprzez kryminalistów do wynajęcia, po pornografię dziecięcą. Książka „Król Darknetu” jest dokumentalną historią, która wciąga niczym dobry thriller. Opowiada ona o tym, jak z pozoru przeciętny dwudziestoletni student fizyki stworzył największą stronę internetową do sprzedaży narkotyków (w okresie działania witryny można było na niej nabyć również fałszywe prawa jazdy, pojawiały się tam też całkowicie legalne pozycje jak odzież, książki, elektronika).

Powodem, dla którego warto sięgnąć po tę pozycję, niech będzie fakt, że autor nie skupia się na technicznych kwestiach związanych z prowadzeniem Allegro z narkotykami, zamiast tego stara się jedynie pokazać drogę, jaką przeszedł twórca tego śmiałego przedsięwzięcia od studenta fizyki na Uniwersytecie Teksańskim w Dallas do magnata na internetowym rynku handlu narkotykami. Dzięki tej książce z pewnością dowiesz się wielu nowych rzeczy o ciemnych zakamarkach sieci.

 

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!