Omawiamy ważne fakty dla debaty publicznej, a także przedstawiamy istotne raporty i badania.
Jak działa nowe narzędzie UE ograniczania emisji CO2?
CBAM – mechanizm dostosowania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 ma zapobiegać ucieczce emisji. Ostrzegamy przed potencjalną dezinformacją.
Fot. Marcin Jozwiak / Pexels
Jak działa nowe narzędzie UE ograniczania emisji CO2?
CBAM – mechanizm dostosowania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 ma zapobiegać ucieczce emisji. Ostrzegamy przed potencjalną dezinformacją.
18 kwietnia 2023 roku Parlament Europejski przyjął reformę Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (EU ETS) oraz mechanizm uzupełniający go – mechanizm dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 (CBAM). W związku z tym pojawia się pole do potencjalnej dezinformacji. W kwietniu tłumaczyliśmy już te zagadnienia w analizie filmu z Hubertem Czerniakiem, a w wypowiedziach polityków także pojawiało się niezrozumienie działania systemu ETS. Z tej analizy dowiesz się, czym jest CBAM, i ochronisz się przed potencjalną dezinformacją.
Czym jest i jak działa Europejski System Handlu Uprawnieniami do emisji?
Europejski System Handlu Uprawnieniami do Emisji (EU ETS) działa od 2005 roku. Obecnie dotyczy on emisji gazów, takich jak dwutlenek węgla, tlenek azotu (I) i perfluorowęglowodory, z instalacji w niektórych sektorach gospodarki. Na koniec każdego okresu rozliczeniowego podmioty z sektorów objętych EU ETS muszą wykazać, że nabyły uprawnienia do określonego poziomu emisji w danym roku. W przeciwnym razie nakładana jest na nie kara pieniężna.
System opiera się na mechanizmie „cap and trade”, co oznacza, że liczba uprawnień do emisji na rynku jest ograniczona, a podmioty muszą handlować nimi między sobą, aby zmieścić się w limicie. W ten sposób koszty redukcji emisji w całej gospodarce mają być możliwie najniższe.
W teorii niektórym podmiotom bardziej opłaca się redukować emisje i sprzedać nadwyżkę uprawnień, a innym – je kupić. Co ważne, liczba uprawnień na rynku stopniowo maleje z powodu zmniejszania nałożonego odgórnie limitu emisji gazów cieplarnianych.
W ten sposób stają się one coraz droższe, co ma zachęcać podmioty do inwestowania w redukcję emisji. EU ETS wdraża więc w życie zasadę „zanieczyszczający płaci”. Niestety pewne sektory narażone są na ryzyko ucieczki emisji, a CBAM ma pomóc w zwalczaniu tego zjawiska.
Na czym polega ucieczka emisji?
Ucieczka emisji to pewien sposób omijania unijnych przepisów przez przedsiębiorstwa, czyli nieuczestniczenie w europejskim systemie handlu uprawnieniami do emisji. Polega to na przenoszeniu działalności poza Unię Europejską – do krajów, gdzie są mniej restrykcyjne przepisy dotyczące ochrony środowiska i emisyjności, co pozwala zmniejszyć koszty działalności przedsiębiorstwa.
W efekcie emisyjność takich firm może wzrosnąć, a gospodarka UE tym samym – stracić. Dla klimatu nie ma znaczenia, gdzie gazy cieplarniane zostaną wyprodukowane, ponieważ globalne ocieplenie powstaje na skutek skumulowanych emisji. Natomiast każda ilość CO2 niewyemitowanego przez ludzi oraz każdy ułamek stopnia ocieplenia mniej ma znaczenie dla klimatu.
Ucieczka emisji ogranicza pełne funkcjonowanie systemu EU ETS
Z powodu ryzyka ucieczki emisji forma, w jakiej działa EU ETS, jest obecnie ograniczona, ponieważ część sektorów otrzymuje bezpłatne uprawnienia. Domyślnie uprawnienia są kupowane na aukcjach – w ten sposób nabywane jest ok. 57 proc. uprawnień.
Obecnie np. sektor wytwarzania energii nabywa wszystkie swoje uprawnienia na aukcjach. Wyjątek stanowią państwa UE o najniższym dochodzie, które część uprawnień otrzymują bezpłatnie, by zmodernizować system energetyczny. Polska w 2019 roku zrezygnowała z tej możliwości.
Inne sektory (m.in. lotnictwo czy produkcja stali) mają możliwość otrzymywania bezpłatnych uprawnień, a aukcje są wprowadzane stopniowo. Liczba przydzielonych bezpłatnych uprawnień zależy od stopnia narażenia sektora na ucieczkę. Zapewnia to ograniczenie emisji do określonego pułapu, a jednocześnie chroni przed przenoszeniem produkcji za granicę.
Jak CBAM ma pomóc w zwalczaniu tego zjawiska?
CBAM ma być uzupełnieniem systemu handlu uprawnieniami do emisji. Na produkty importowane z krajów o mniejszych ambicjach pod względem ograniczania emisji niż Unia Europejska będzie nakładany podatek. Jego wysokość ma być równa różnicy między opłatą emisyjną w kraju produkcji a tą, którą poniósłby producent w UE.
W ten sposób produkty te nie będą tańsze, niż gdyby były wyprodukowane w UE. Należeć do nich mają m.in. żelazo, stal, cement, aluminium czy nawozy – ich produkcja charakteryzuje się największą energochłonnością.
Mechanizm dostosowania cen będzie wprowadzany stopniowo od 2026 do 2034 roku, w miarę wycofywania bezpłatnych uprawnień. Od 1 października 2023 roku importerzy będą już mieć obowiązek raportowania zgodnie z wymaganiami mechanizmu. Do 2030 roku Komisja Europejska planuje zastosować CBAM do produktów ze wszystkich branż, które są objęte systemem EU ETS.
W kolejnych latach system ma być rozszerzany o kolejne sektory gospodarki, m.in. spalanie odpadów komunalnych czy transport morski. Planuje się także stworzenie odrębnego systemu ETS dla budynków i transportu drogowego od 2027 roku.
Aby chronić obywateli, dopuszcza się – jeśli ceny energii będą wysokie – możliwość wprowadzenia go rok później. Co więcej, jeśli cena uprawnienia w tym systemie wzrośnie do 45 euro, na rynek zostaną wprowadzone dodatkowe bezpłatne uprawnienia.
Mechanizm CBAM nie ma na celu ograniczenia indywidualnych emisji
Zgodnie z obecnym celem Unii Europejskiej wszystkie powyższe działania mają służyć zmniejszeniu emisji o co najmniej 55 proc. do 2030 roku. System handlu emisjami oraz uzupełniający go mechanizm dostosowania cen na granicy nie mają na celu ograniczania emisji generowanych przez poszczególne osoby, lecz całych sektorów gospodarki, zgodnie z ustalonym limitem – tak, aby zmniejszyć koszty redukcji emisji.
W sieci mogą pojawić się fałszywe lub mylące informacje na ten temat. W związku z tym warto zaznaczyć, że CBAM to nie są „paszporty węglowe” przyznawane pojedynczym osobom, które po wyczerpaniu limitu miałyby uniemożliwiać dalszą konsumpcję. CBAM nie działa też jak cyfrowe paszporty, które mają informować konsumentów m.in. o śladzie węglowym kupowanych produktów.
Więcej o mylnej interpretacji uprawnień do emisji i paszportów możesz przeczytać w naszej analizie filmu z Hubertem Czerniakiem.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter