Strona główna Analizy Polityka, pandemia i wojna – jak dezinformują internetowe boty?

Polityka, pandemia i wojna – jak dezinformują internetowe boty?

Internetowe boty mogą wpływać na debatę publiczną. Jednak czy ich udział jest jedynym czynnikiem rozpowszechniania dezinformacji w sieci?

Fot. https://www.shutterstock.com/pl/ Modyfikacje: Demagog.org.pl

Polityka, pandemia i wojna – jak dezinformują internetowe boty?

Internetowe boty mogą wpływać na debatę publiczną. Jednak czy ich udział jest jedynym czynnikiem rozpowszechniania dezinformacji w sieci?

– Dzień dobry. Tu Klara Sobieraj, ja dzwonię z działu wsparcia ekologii – w 2021 roku Polska była zalana tego typu komunikatami. Klara dzwoniła do Polaków, nawet jeśli nie mieli nic wspólnego z programem dofinansowania zakupu fotowoltaiki, który promowała. Po drugiej stronie nie siedziała jednak konsultantka telefoniczna, lecz bot.

Klara Sobieraj i programy podobne do niej są tylko przykładem na to, że boty wkraczają do naszego życia. Już dawno przestały zasilać jedynie opowieści science fiction. Rozmawiają z nami, pomagają w rekrutacji i sprawdzają dla nas ceny w sklepach.

Jednak o botach słyszy się częściej w kontekście ich negatywnego wpływu na opinię publiczną. Czy Klara Sobieraj może nie tylko zachęcić nas do kupna paneli słonecznych, ale też wskazać nam kandydata, na którego warto głosować w kolejnych wyborach?

Czym są boty?

Dyskusja o botach przewija się w wielu miejscach w mediach społecznościowych i internecie. Brakuje w nich jednak czasem informacji o tym, czym one właściwie są? 

Zasadniczo bot jest programem komputerowym, stworzonym w celu symulowania ludzkiej aktywności. Docelowo ma on pozwolić na zautomatyzowanie pewnych czynności. Dzięki odpowiednio zaprogramowanym botom można np. rozsyłać wiadomości mailowe lub wyszukiwać konkretnych danych w sieci.

Boty stanowią sporą część ruchu internetowego. Zgodnie z raportem firmy Barracuda, odpowiedzialnej za bezpieczeństwo w sieci, komputerowe programy odpowiadają za 64 proc. aktywności w sieci (str. 3).

Od rozmówców po hakerów – jakie są rodzaje botów?

Korzystając z internetu, każdego dnia mamy szansę natknąć się na jakiegoś rodzaju bota. Zazwyczaj będą to programy stworzone w słusznym celu – pomogą nam w zakupach lub odpowiedzą na nurtujące nas pytania. 

Wśród pomocnych botów można wyróżnić np.:

  • Chatboty – programy stworzone w celu symulowania konwersacji z człowiekiem. Mogą być to proste boty, odpowiadające na konkretne pytania, bądź złożone twory, które zbierając dane w trakcie rozmowy z użytkownikiem, dostosowują się do niego. 

Wyróżnia się kilka rodzajów chatbotów: od takich, które pomagają klientom sklepów internetowych, przez prowadzących dialog, jak np. chatbot klimatyczny Demagoga, po prowadzące rozmowę głosową z człowiekiem, jak wspomniana we wstępie Klara Sobieraj.

  • Shopboty – programy tego typu przeszukują sieć w poszukiwaniu najlepszych cen danego produktu.
  • Transactional bots – boty ułatwiające przeprowadzenie transakcji, przenoszące dane z jednej platformy na drugą.
  • Cryptocurrency bots – oprogramowania stworzone do handlu kryptowalutami, pozwalające na zautomatyzowanie procesu kupna i sprzedaży.

Może się jednak zdarzyć, że natkniemy się na programy, stworzone po to, aby nam zaszkodzić. Spośród botów działających jako złośliwe oprogramowania można wyszczególnić np.:

  • Spamboty – boty stworzone do rozpowszechniania wiadomości, mające na celu m.in. przekierowanie ruchu internetowego na konkretne strony.
  • DoS boty – programy stworzone w celu przeprowadzania ataków na strony internetowe, które korzystają z metody denial-of-service (DoS), polegającej na przeładowaniu witryny próbami wejścia, a w konsekwencji powodujące wyłączenie serwera.
  • Boty brute-force – oprogramowania, które stworzono w celu łamania haseł internetowych. Tego rodzaju bot – metodą prób i błędów – próbuje uzyskać dostęp np. do naszych profili w mediach społecznościowych.
  • Keyloggery – boty stworzone do kopiowania naszego działania na klawiaturze komputera lub telefonu. W ten sposób możemy np. nieświadomie przekazać hakerom dostęp do naszego konta bankowego.

Zgodnie z raportem Barracudy złośliwe boty odpowiadały za prawie 40 proc. ruchu internetowego w pierwszej połowie 2021 roku.

Boty na Facebooku i Twitterze, czyli czym są socialboty?

„Kuzynki i kuzyni” Klary Sobieraj mogą być obecni także w mediach społecznościowych. Tzw. social bots mają za zadanie symulować zachowanie użytkowników m.in. Facebooka czy Twittera. Zwykle są wykorzystywane w celach marketingowych lub politycznych.

Boty w mediach społecznościowych stosuje się, aby wpłynąć na opinię w danym temacie. W tym celu programy wyszukują internetowe dyskusje dotyczące konkretnego zagadnienia, a następnie angażując się w rozmowy lub zostawiając komentarze, starają się zmienić zdanie realnych użytkowników.

Departament Bezpieczeństwa Krajowego Stanów Zjednoczonych (DHS) w swoim opracowaniu na temat botów w mediach społecznościowych przestrzega także przed ich innymi działaniami. Boty mogą zwiększać widoczność konkretnych wpisów, podnosząc liczbę polubień lub udostępniając je dalej. Mogą także zostać wykorzystane do atakowania konkretnych użytkowników, zalewając ich falą negatywnych wiadomości lub komentarzy.

Polityka, pandemia i wojna – boty chcą zmienić Twoje zdanie na wiele tematów

Kiedy Klara Sobieraj dzwoni do nas, namawiając na program instalowania fotowoltaiki, na ogół nie grozi nam to większymi szkodami. Możemy być zdenerwowani, bo ktoś dzwoni do nas np. w niedzielę (jak bohater tego nagrania), ale raczej nie wpłynie to znacząco na nasze życie. Co się jednak stanie, kiedy odpowiednik Klary zacznie retweetować wpisy o tym, że szczepionka przeciw COVID-19 zabija? Albo spróbuje przekonać nas w komentarzach, że głosowanie na konkretnego polityka to jakby wybierać szatana?

Internetowe boty odcisnęły swoje piętno na dyskusjach dotyczących różnych tematów.

Wpływ botów na politykę

Pisząc o botach i ich wpływie na opinię publiczną, jako pierwsze nasuwają się na myśl wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku. To właśnie w trakcie wyścigu o fotel w Białym Domu zrobiło się głośno o kontach w mediach społecznościowych, które wspierały zarówno Donalda Trumpa, jak i Hillary Clinton.

Grupa badaczy z Oxfordu sprawdziła aktywność kont na Twitterze, szukając tych, które zachowywały się jak boty. Jak się okazało, odsetek wysoce zautomatyzowanej aktywności w mediach społecznościowych wynosił w czasie debat prezydenckich nawet 27 proc.

„Korzystanie ze zautomatyzowanych kont było celowe i strategiczne przez cały czas kampanii wyborczej. Najbardziej widoczne było to w przypadku zwolenników Trumpa, którzy starannie dostosowali czas produkcji treści podczas debat, strategicznie skolonizowali hasztagi popierające Clinton, a następnie wyłączyli zautomatyzowane działania po dniu wyborów”.

„Bots and Automation over Twitter during the U.S. Election”

Działania botów nie tylko w USA

Jednak to nie amerykańskie wybory były pierwszym przykładem tego, jak boty mogą wpływać na politykę. Pierwszy tak duży wpływ zautomatyzowanych kont na rzeczywistość zaobserwowano w trakcie Arabskiej Wiosny w latach 2010–2011.

Jak opisało openDemocracy, po wybuchach niezadowolenia społecznego władze państw arabskich uaktywniły boty zarówno w celu atakowania zwolenników przemian, jak i wspierania proreżimowej narracji. Często fałszywe konta przedstawiały siebie jako zwykłych mieszkańców danego kraju albo aktywistów lub dziennikarzy, by w ten sposób zdobyć zaufanie odbiorców.

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez platformy Facebook i Twitter najbardziej zaangażowane w tego rodzaju aktywność było pięć państw:

  • Arabia Saudyjska,
  • Zjednoczone Emiraty Arabskie,
  • Egipt,
  • Izrael,
  • Iran.

Prawie 31 mln użytkowników tych mediów społecznościowych obserwowało chociaż jedno z fałszywych kont. Boty stanowiły tylko część strategii dezinformacyjnej. Arabia Saudyjska płaciła równowartość 3 tys. dolarów amerykańskich miesięcznie za prowadzenie kont, które atakowały ich przeciwników. W ten sposób można było oszukać algorytmy wyszukujące boty na platformach.

Boty a pandemia COVID-19

Konta udające prawdziwych ludzi, a w rzeczywistości będące botami, były także używane do rozpowszechniania fałszywych informacji o pandemii COVID-19. Od 53 proc. do 66 proc. botów znanych z poprzednich badań zostało wykorzystanych do dezinformowania o SARS-CoV-2 (tabela 2).

Boty miały istotny wpływ na grupy odbiorców np. na Facebooku. Jak wykazali autorzy jednej z prac naukowych, prawie 51 proc. postów udostępnionych na grupach, będących pod największym wpływem social botów, promowało teorie spiskowe dotyczące negatywnego wpływu masek ochronnych (tabela 2). Spośród przewijających się twierdzeń były te dotyczące wpływu Agendy 2030, wynajętych fact-checkerów, a także opłaconych ekspertów (tabela 1).

Boty a wojna w Ukrainie

Wątek botów powraca także wraz z wojną toczącą się na terytorium naszego sąsiada. W raporcie Europejskiego Obserwatorium Mediów Cyfrowych (EDMO) opisano sieć kont rozsiewających rosyjską dezinformację. Jak się okazało, prawie ⅓ profili rozpowszechniających fałszywe informacje o denazyfikacji Ukrainy czy o amerykańskich laboratoriach broni biologicznej to prawdopodobnie boty.

Platformy starały się przeciwdziałać wpływowi zautomatyzowanych kont. 4 marca Twitter zablokował 100 tys. kont, które publikowały wpisy z hasztagiem „#IstandwithPutin”. Jednocześnie, jak opisało EDMO, spora część z tych kont, bo ponad 70 proc. opublikowała pierwsze posty po 24 lutego, czyli po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Czy boty są wszystkiemu winne?

Winę za wpływ internetowej dezinformacji na opinię publiczną najłatwiej byłoby w całości zrzucić na Klarę Sobieraj i jej cyfrową „rodzinę”. Usprawiedliwianie się działaniem tajemniczych programów komputerowych może i wpasowuje się w wizję niczym z Matrixa, prawda jest jednak bardziej brutalna.

Do kształtowania dyskusji nie zawsze trzeba angażować programy komputerowe. Czasem wystarczy uczynić to zajęciem wystarczająco dochodowym.

Cofnijmy się do wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku. Jednym z najciekawszych z punktu widzenia dezinformacji przypadków była macedońska miejscowość Wełes. To właśnie tam nastolatkowie wzbogacili się na promowaniu fałszywych informacji, a także na budowaniu poparcia dla wybranych kandydatów. Zarabiając na reklamach umieszczanych w angażujących wiadomościach o wyborach, wpływali oni na opinię publiczną po drugiej stronie globu. Osoby zupełnie niezwiązane z USA były w stanie prowadzić strony na Facebooku, mające w sumie 3 mln polubień.

Fałszywe wiadomości promowane tak samo szybko przez boty, jak i przez ludzi

Fałszywe informacje rozchodzą się szybko nie tylko z udziałem botów, lecz są za to odpowiedzialni również ludzcy użytkownicy. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez Massachusetts Institute of Technology (MIT) w 2018 roku. Jak powiedział prof. Soroush Vosoughi, jeden ze współautorów pracy  badawczej:

„Kiedy usunęliśmy wszystkie boty z naszego zbioru danych, różnice między rozprzestrzenianiem się fałszywych i prawdziwych wiadomości pozostały niezmienione”.

Jednym z powodów tego zjawiska może być to, że fałszywe wiadomości były bardziej nowatorskie niż prawdziwe doniesienia, co sugeruje, że ludzie częściej dzielili się nowymi informacjami.

Boty mogą stanowić tylko część odpowiedzi na pytanie: dlaczego media społecznościowe zalane są dezinformacją? Nie można zapominać o przeładowaniu informacjami, pośpiechu i wpływie FOMO na sposób, w jaki konsumujemy wiadomości.

eseju opublikowanym w odpowiedzi na badanie przeprowadzone przez MIT grupa 16 naukowców pisze: „Musimy przeprojektować nasz ekosystem informacyjny w XXI wieku (…) Mówiąc szerzej, musimy odpowiedzieć na fundamentalne pytanie: w jaki sposób możemy stworzyć ekosystem i kulturę wiadomości, które cenią i promują prawdę?”.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!