Strona główna Analizy Szarlatan kontra media: Jak Jerzy Zięba próbuje cenzurować swoich krytyków

Szarlatan kontra media: Jak Jerzy Zięba próbuje cenzurować swoich krytyków

Szarlatan, antyszczepionkowiec i znachor – tak, zgodnie z wyrokami sądów, można nazywać Jerzego Ziębę, znanego przedsiębiorcę i propagatora pseudonauki. Zięba przedstawia się jako przeciwnik szeroko pojętej cenzury, ale sam próbuje kontrolować publikacje i komentarze na swój temat. Jednak z coraz mniejszym powodzeniem.

fot. Shutterstock / X.com / Adam Stępień – Agencja Gazeta / Modyfikacje: Demagog

Szarlatan kontra media: Jak Jerzy Zięba próbuje cenzurować swoich krytyków

Szarlatan, antyszczepionkowiec i znachor – tak, zgodnie z wyrokami sądów, można nazywać Jerzego Ziębę, znanego przedsiębiorcę i propagatora pseudonauki. Zięba przedstawia się jako przeciwnik szeroko pojętej cenzury, ale sam próbuje kontrolować publikacje i komentarze na swój temat. Jednak z coraz mniejszym powodzeniem.

Wielokrotnie dementowaliśmy fake newsy, które rozpowszechnia Jerzy Zięba, propagator pseudomedycyny, czym naraziliśmy się na ataki z jego strony. Już w 2021 roku Zięba nazwał pracowników Demagoga „nieobliczalnymi cenzorami” czy „śmierdzącymi tchórzami” (nagranie zostało już usunięte). Wytoczył także proces członkowi naszego zespołu, Marcelowi Kiełtyce, za nazwanie go „szarlatanem” we wpisie na X.

Ten ruch Jerzego Zięby traktujemy jako przykład zastosowania tzw. metody SLAPP, czyli podjęcia kroków prawnych w celu uciszenia krytyków. Zięba chciał, aby wpis Marcela Kiełtyki został usunięty, żądał także przeprosin, ale przegrał proces. W uzasadnieniu wyroku sąd wskazał (s. 21): 

„Sąd w całej rozciągłości popiera stanowisko pozwanego Marcela Kiełtyki, uznając, w świetle zaprezentowanego licznymi dowodami sposobu prowadzenia przez powoda Jerzego Ziębę działalności, jego postawy co najmniej lekceważącej środowisko medyczne i naukowe – zaliczenie go do bliżej nieokreślonego grona szarlatanów nie narusza w żadnym stopniu jego dóbr osobistych”.

Nazwanie Zięby szarlatanem sąd ocenił jako trafną i umiarkowaną w swym ciężarze krytykę. 

Zięba narzeka: „Cenzurowany jest cały świat”.

Po śledztwie portalu Frontstory i po przeprowadzeniu przez Demagoga pogłębionej analizy działalności Jerzego Zięby stało się jasne, że trafiliśmy na czarną listę naturoterapeuty (jak sam siebie określa przedsiębiorca). Krótko po wspomnianych publikacjach Zięba ubolewał nad wszechobecną jego zdaniem cenzurą w sieci: 

– Dawno temu ja nie wyobrażałem sobie czegoś takiego, że ktoś może sterować tym, co nam wolno obejrzeć, a czego nam nie wolno obejrzeć – przyznał pytany o działalność Demagoga przez prowadzących kanał Siewcy Prawdy [czas nagrania: 9:20]. Jako przykład podał reakcję Facebooka na udostępnioną na swoim koncie wypowiedź prof. Krzysztofa Simona o tym, że COVID-19 jest zwykłą grypą. Zięba został za to zbanowany.

– Przecież to wypowiada się polski profesor, profesor medycyny, to co, ktoś cenzuruje jego wypowiedź i karze mnie za to? Zacząłem się temu przyglądać i zobaczyłem, jak ta cenzura wygląda i jak cenzurowany jest cały świat [czas nagrania: 10:52].

Sęk w tym, że to właśnie Jerzy Zięba próbuje cenzurować polskie media oraz środowisko lekarzy. Każdego, kto zarzuci mu rozpowszechnianie nieprawdziwych treści i szkodzenie w ten sposób innym. Przykładów nie brakuje.

Zięba grozi dziennikarzom pozwami. „Straszy redakcje”

W kwietniu 2023 roku magazyn „Press” opublikował artykuł, w którym wskazuje, że część redakcji usuwa teksty o Jerzym Ziębie i publikuje sprostowania. Domaga się tego sam Zięba, a pracownicy niektórych mediów mu ulegają. Usunięty został m.in. artykuł z portalu tvs.pl – tekst pod tytułem: „Lekarz z Tychów walczy z antyszczepionkowcami i teoriami znachora. Zięba jest znany z rozpowszechniania pseudonaukowych teorii”. Aktualnie dostępne jest tylko sprostowanie przedsiębiorcy.

Podobny los spotkał artykuł opublikowany na portalu pacjenci.pl – tekst pod tytułem: „Rzucił wyzwanie osobom niewierzącym w epidemię. Zgłosiła się jedna osoba”. Zięba informuje o sprostowaniach na swojej oficjalnej stronie. Tam też na bieżąco odnosi się do publikacji medialnych na swój temat.

Na szczęście większość redakcji zdecydowanie nie boi się Jerzego Zięby. Już trzy lata temu propagatorowi pseudonauki sprzeciwiła się redakcja „Dziennika Gazety Prawnej”. O Ziębie pisał wówczas Patryk Słowik, dziennikarz pracujący obecnie w Wirtualnej Polsce. 

– Do redakcji przyszedł mail z kancelarii prawniczej, który tak naprawdę był groźbą: albo usuniecie materiał, albo skierujemy przeciwko wam pozew. Redakcja jednak nie ugięła się i artykuł wciąż jest dostępny. Później jednak ze zdziwieniem zauważyłem, ile artykułów o Jerzym Ziębie zniknęło z innych mediów  – komentuje dla Demagoga dziennikarz.

Jak tłumaczy, mniejsze redakcje wolały ustąpić przedsiębiorcy, niż narazić się na proces sądowy i ewentualne straty finansowe.

Te kilka lat temu zdziwiłem się, jak skuteczny w czyszczeniu Internetu potrafi być Jerzy Zięba. A dzisiaj chciałbym, żeby ten temat nie był już aktualny. To, że Zięba nadal działa i żeruje na ludzkiej bezradności i nie ponosi żadnych konsekwencji, jest porażką polskiego państwa.

Patryk Słowik, Wirtualna Polska

„Durne lekarskie łby z licencją na zabijanie”

Zięba może i skutecznie przestraszył wizją pozwu sądowego kilka redakcji, ale z wieloma swoimi oponentami przegrał. Z początkiem tego roku z Ziębą wygrało wydawnictwo Termedia, które ogłosiło po tym zdarzeniu, że jest to sukces „całego środowiska naukowego i medycznego opartego na rzetelnych faktach”. W 2021 roku Zięba pozwał Termedia za artykuł „Jerzy Z. skazany” na temat procesu wytoczonego mu przez Wielkopolską Izbę Lekarską w związku ze znieważeniem i zniesławieniem medyków.

Zięba tak opisał lekarzy, którym nie udało się uratować dziewczynki chorej na sepsę: „Najchętniej odrąbałbym im te durne lekarskie łby zawierające bezużyteczną substancję jaką są ich gówniane, bezlitosne »lekarskie mózgi « z licencją na zabijanie” (oryginalny post został usunięty). Za ten wpis Jerzy Zięba został skazany w październiku 2022 roku, ale wyrok był wówczas nieprawomocny – prawomocny zapadł dopiero w 2023 roku.

Jak relacjonują Termedia, z wydawnictwem skontaktowała się prawniczka przedsiębiorcy i zażądała usunięcia artykułu, który miał naruszać dobra osobiste jej klienta i przekazywać nieprawdę. Ponadto w złożonym pozwie domagano się zadośćuczynienia pieniężnego i wpłaty znaczącej (w ocenie wydawnictwa) kwoty na rzecz wyznaczonej fundacji.

Marcin Kępczyński, dyrektor wykonawczy wydawnictwa Termedia, w rozmowie z Demagogiem dodaje, że pozew Zięby dotyczył także nazwania go w artykułach znachorem. – Należy podkreślić, iż Pan Zięba ma bardzo sprawny zespół prawników, który zajmuje się przeczesywaniem zawartości i „czyszczeniem Internetu” ze wszystkiego, co nie jest mu przychylne. Do czasu rozstrzygnięcia sprawy w sądzie postanowiliśmy usunąć nasze materiały na jego temat, czekając na rozstrzygnięcie sądu – relacjonuje nasz rozmówca.

Jak dodaje, określenia „znachor” nie użyto w celu obrażenia przedsiębiorcy. Niemniej jednak  Zięba poczuł się tym dotknięty.  – Argumentowaliśmy, że „znachor” określa osobę, która bez wymaganych kwalifikacji medycznych zajmowała się dawniej lub dziś aktywnością quasi-medyczną, stosując inne porady lub procedury niż te, które są oparte na ugruntowanej, akademickiej wiedzy medycznej – zaznacza dyrektor wydawnictwa. 

Wydawnictwo Termedia wniosło apelację od pierwszego wyroku i ostatecznie sąd stanął po jego stronie.  – Na pewno w jakiś sposób pomogło to innym redakcjom, które miały podobne problemy – komentuje Marcin Kępczyński.

Walczy z cenzurą, ale cenzuruje Wykop. Ziębie nie podobały się komentarze

I rzeczywiście, nie tylko Termedia czy pracownik Demagoga sądzili się z Jerzym Ziębą.

W 2021 roku przedsiębiorca pozwał Wykop.pl za „szereg publikacji i komentarzy, które naruszają jego dobra osobiste” i domagał się ich usunięcia. Problem w tym, że serwis Wykop służy użytkownikom do dzielenia się znalezionymi w sieci publikacjami (tzw. „znaleziskami”) i spostrzeżeniami na ich temat.

– Sprawa pozwu pana Zięby przeciwko Wykopowi to klasyczny przykład próby ograniczenia wolności słowa w Internecie. Pan Zięba wielokrotnie domagał się od nas usunięcia opinii Wykopowiczów, jednak w przeważającej większości zgłoszenia te były bezpodstawne – mówi w rozmowie z Demagogiem Michał Białek, członek zarządu Wykop.pl.

– Użytkownicy Wykopu, jak i wszyscy obywatele, mają pełne prawo do oceny i wyrażania swoich poglądów na temat publicznie dostępnych informacji – zaznacza.

Każdy, kto publicznie przedstawia kontrowersyjne, często niezgodne z nauką twierdzenia, musi liczyć się z tym, że zostanie poddany ocenie społecznej. Próby uciszenia dyskusji poprzez pozwy i próby narzucania cenzury są wyrazem braku zrozumienia zasad wolności słowa i nie powinny mieć miejsca w demokratycznym społeczeństwie.

Michał Białek, członek zarządu Wykop.pl

Ostatecznie sąd uznał roszczenia Zięby za bezpodstawne. W uzasadnieniu czytamy: „[…] wskazać należy, iż bezsprzecznie to kontrowersyjność głoszonych przez powoda poglądów doprowadziła do umieszczania przez internautów szeregu komentarzy jakie pojawiły się u pozwanej. Z faktem tym powód winien się w oczywisty sposób liczyć prowadząc taką działalność i to opartą przede wszystkim na komunikacji internetowej”. 

Sąd zauważył, że zarówno komentarze wulgarne, jak i te naruszające regulamin serwisu Wykop.pl zostały usunięte. Wskazał także, że Jerzy Zięba w przesłanych do pracowników Wykopu mailach wskazywał niekiedy całe sekcje komentarzy pod konkretnymi „znaleziskami” i nie uściślał które wpisy uważa za naruszające jego dobre imię. Na prośby o wskazanie konkretnych komentarzy przedsiębiorca nie reagował.

„Chłopak, który mógłby być moim synem”. Zięba kontra Sakowski

W sądzie z Jerzym Ziębą wygrał także pozwany przez niego Łukasz Sakowski, znany jako autor bloga „To Tylko Teoria”. Ale najpierw to właśnie Sakowski złożył przeciwko Ziębie prywatny akt oskarżenia za to, jak przedsiębiorca wypowiadał się o nim w swoich mediach społecznościowych. Zięba skrytykował tekst Sakowskiego opublikowany na portalu Newsweek.pl i dotyczący działalności propagatora pseudomedycznych teorii. Zięba nazwał wtedy Sakowskiego m.in. „chłopcem, który mógłby być jego synem” i „gówniarzem”.

To postępowanie zostało jednak umorzone przez sąd z przyczyn formalnych (niestawiennictwo oskarżyciela). Gdy sprawa była jeszcze w toku, Zięba postanowił wytoczyć proces Sakowskiemu, między innymi z tego powodu, że bloger nazwał go szarlatanem, celebrytą i antyszczepionkowcem. Ostatecznie jednak Zięba przegrał sprawę. 

Jak pisze Sakowski: „Sąd w swoim uzasadnieniu stwierdza m.in., że miałem prawo do krytyki koncepcji promowanych przez Jerzego Ziębę i że w krytyce tej opierałem się na faktach; że Jerzy Zięba faktycznie podważa konwencjonalną medycynę”. 

Wyrok sądu skomentował także sam przedsiębiorca – przekonywał, że wygrana blogera uderza w dzieci chorujące na lekooporną padaczkę, którym pomaga.

„To dezinformatorzy cenzurują, nie fact-checkerzy”

Sposób działania Jerzego Zięby pokazuje, jak słusznie wskazał jeden z naszych rozmówców, że przedsiębiorca stara się maksymalnie kontrolować treści na swój temat. Narzeka na cenzurę, a sam ją uprawia.

– Wielu dezinformatorów zarzuca organizacjom factcheckingowym czy mediom to, że cenzurują treści i chcą odebrać nam wolność słowa. Jednak jak się okazuje, to właśnie ci dezinformatorzy, z Jerzym Ziębą na czele, próbują zamykać usta swoim krytykom i wykorzystywać cenzurę jako narzędzie w walce z faktami – komentuje Marcel Kiełtyka, członek zarządu Demagoga i dyrektor ds. komunikacji i PR.

– To jeszcze nie koniec walki z cenzurą oraz ze szkodliwymi i antynaukowymi tezami Zięby, który cały czas dzięki nim zarabia. Jednak sądy wydają wyroki zgodne z faktami, a media zaczynają uświadamiać społeczeństwu, z kim mamy do czynienia. Nie możemy ulegać próbie zastraszania i presji ze strony osób szerzących niebezpieczne społecznie treści – dodaje.

Za pomoc w prowadzeniu sprawy przeciwko Ziębię bardzo dziękujemy adwokatowi Michałowi Suchońskiemu.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!