Strona główna Analizy Upamiętnienie rzezi wołyńskiej. Polska daleko przed Ukrainą

Upamiętnienie rzezi wołyńskiej. Polska daleko przed Ukrainą

Upamiętnienie rzezi wołyńskiej. Polska daleko przed Ukrainą

fot. Gov.pl / Wikimedia Commons / CC BY 3.0 PL / creativecommons.org/licenses/by/3.0/pl/deed.en / Modyfikacje: Demagog

Upamiętnienie rzezi wołyńskiej. Polska daleko przed Ukrainą

11 lipca 1943 roku doszło do „Krwawej niedzieli” – w ten sposób określono punkt kulminacyjny rzezi wołyńskiej. W 80. rocznicę tych tragicznych wydarzeń analizujemy, czy po latach udało się godnie upamiętnić ofiary. Wiele w tej kwestii ma do nadrobienia Ukraina.

Kwestia rzezi wołyńskiej od lat jest jednym z najpoważniejszych sporów między Polską a Ukrainą. W latach 1943–1945 ukraińscy nacjonaliści mordowali Polaków na terenach Wołynia i Małopolski Wschodniej. Według prof. Grzegorza Motyki zbrodnia ta spełnia definicję ludobójstwa.

Jak poinformowała Demagoga dyrektorka Instytutu Pamięci Narodowej Magdalena Głowa, na tablicach przy warszawskim pomniku Ofiar Rzezi Wołyńskiej wymieniono 2 136 miejscowości, w których mordowano Polaków. „Z pewnością nie jest to pełna lista” zaznacza IPN. 

Magdalena Głowa podkreśla, że prawdopodobnie zginęło ponad 100 tys. osób. Jest to liczba podawana w odniesieniu do wszystkich zbrodni ludobójczych dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach.

Pamięć o rzezi wołyńskiej w Polsce

Według badań CBOS coraz więcej Polaków wie o rzezi wołyńskiej. W 2008 roku 20 proc. respondentów „wiele o niej słyszało”, w 2013 roku – było to 28 proc., a w 2018 roku – już 37 proc. Według najnowszego badania z 2023 roku 64 proc. badanych osób wie o tych tragicznych wydarzeniach. To wciąż może wydawać się mało, ale jak wskazuje dr hab. Filip Musiał z krakowskiego oddziału IPN, przez lata o tej zbrodni mówiło się niewiele.

– Milczano na ten temat zwłaszcza w czasach PRL, m.in. dlatego, by nie wzbudzać niechęci do jednego z narodów tworzących ZSRR – zaznacza dr hab. Filip Musiał. Przełomowy okazał się rok 2013. To wtedy odsłonięto w Warszawie wspomniany już pomnik Ofiar Rzezi Wołyńskiej.

Pomniki pamięci ofiar ukraińskich nacjonalistów postawiono też m.in. w Szczecinie, w Gdańsku, w Lublinie czy we Wrocławiu. Kilka dni przed 80. rocznicą rzezi wołyńskiej premier Mateusz Morawiecki pojechał do Ukrainy, gdzie wkopał symboliczny krzyż na terenie dawnej wsi Ostrówki.

Polacy nie mają trudności z oceną wydarzeń na Wołyniu. Jak wynika z sondażu SW Research, przeprowadzonego w 2018 roku dla portalu rp.pl, 72 proc. respondentów uważa, że zbrodnię tę należy nazywać ludobójstwem. Nie zgadza się z tym jedynie 8,7 proc. 

Filmowe upamiętnienie rzezi wołyńskiej

Co roku w rocznicę rzezi wołyńskiej, obchodzoną 11 lipca, organizowane są wydarzenia upamiętniające tragedię. Ten dzień – na mocy uchwały Sejmu z 2016 roku – ustanowiono Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu. W tym dokumencie po raz pierwszy zbrodnie ukraińskich nacjonalistów oficjalnie nazwano ludobójstwem.

Do popularyzacji wiedzy o tych zbrodniach przyczynił się także film „Wołyń”, w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego, który swoją premierę miał w tym samym roku co wspomniana wyżej ważna dla upamiętnienia rzezi wołyńskiej uchwała. Prof. Grzegorz Motyka skomentował to w Polskim Radiu następująco: 

– Pamięć jest obecna w wielu polskich rodzinach. Film „Wołyń” przypieczętował ostatecznie tę pamięć. Biorąc pod uwagę wiedzę o innych wydarzeniach historycznych, to wiedza o ludobójczych działaniach UPA przeciwko Polakom prawie dorównuje wiedzy nt. zbrodni katyńskiej.

Polska czeka na gest Ukrainy

Przed 80. rocznicą rzezi wołyńskiej polscy politycy zaczęli przypominać, że strona ukraińska nadal nie upamiętniła godnie ofiar rzezi wołyńskiej. Mówili o tym m.in. Konrad Berkowicz, poseł Nowej Nadziei, były premier Leszek Miller, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz czy premier Mateusz Morawiecki

Chodzi nie tylko o pomniki czy tablice, ale też ekshumację ofiar czy ogólne „rozliczenie”, o którym mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. Pojawiły się też głosy, że Ukraina powinna oficjalnie przeprosić za zbrodnie ukraińskich nacjonalistów – tego domaga się Paweł Kukiz.

 

 

W podobnym tonie wypowiedział się były rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasz Jasina, który wskazał, że przeprosiny powinny paść z ust prezydenta Zełenskiego. Na tle tych głosów wyróżnia się to, co przed 80. rocznicą mówił prezydent Andrzej Duda. 

– My prowadzimy spokojną politykę, a nie politykę biegania z widłami, tylko politykę spokojnego szukania porozumienia w sprawach trudnych historycznie, które liczą sobie wiele dziesięcioleci, są bardzo skomplikowane, niezwykle bolesne dla istotnej grupy naszych rodaków – powiedział w Radiu Zet.

Jego wypowiedź nie przez wszystkich została dobrze przyjęta. Wszystko przez sformułowanie „biegać z widłami”. – Jest prostackie. To jest też takie podejście do środowisk wiejskich ze strony tych, co mieszkają w wielkich miastach – skomentował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, przypominając, że większość ofiar rzezi wołyńskiej stanowili chłopi. 

Byli prezydenci Ukrainy prosili o wybaczenie

W 2016 roku za rzeź wołyńską przeprosili pośrednio byli prezydenci Ukrainy: Leonid Krawczuk i Wiktor Juszczenko, a także przywódcy Kościołów prawosławnego i greckokatolickiego oraz ukraińscy intelektualiści.

„Prosimy o przebaczenie za popełnione przez nas zbrodnie i krzywdy – to jest to naszą myślą przewodnią. Prosimy o przebaczenie oraz my tak samo przebaczamy zbrodnie i krzywdy, popełnione wobec nas – to jedyna formuła moralna, która winna być motywacją każdego ukraińskiego oraz polskiego serca, pragnącego pokoju oraz porozumienia” – czytamy w liście.

„Wzywamy naszych sojuszników, polskie władze państwowe i parlamentarzystów, by zatrzymać każdą nieobliczalną deklarację polityczną, uchwalenie której nie ukoi bólu, ale pozwoli naszym wspólnym wrogom wykorzystać go przeciwko Polsce oraz Ukrainie” – dodano.

Z jednej strony list spotkał się z krytyką. Jerzy Haszczyński w „Rzeczpospolitej” pisał, że autorom zabrakło odwagi, aby nazwać rzeź wołyńską ludobójstwem. Z drugiej strony Robert Tyszkiewicz, wówczas wiceszef komisji spraw zagranicznych Sejmu, w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” określił list jako odważny.

Brak oficjalnego upamiętnienia ofiar w Ukrainie

W komentarzu dla Demagoga IPN zaznacza, że nie ma wiedzy o inicjatywach ukraińskiej administracji rządowej w sprawie upamiętniania pomordowanych Polaków. Instytut nie dysponuje także danymi dotyczącymi liczby upamiętnień ofiar rzezi wołyńskiej na terytorium Ukrainy. 

Jeśli weźmiemy pod uwagę skalę rzezi wołyńskiej, niewiele było aktów upamiętnienia, w których brały udział władze Ukrainy. W 2003 roku w Pawliwce (dawny Poryck) ówcześni prezydenci Polski i Ukrainy: Aleksander Kwaśniewski i Leonid Kuczma, wspólnie uczcili 60. rocznicę rzezi wołyńskiej, nazwaną wówczas w oficjalnym komunikacie „tragedią”.

Odsłonięto wtedy pomnik pojednania polsko-ukraińskiego, poświęcony ofiarom ukraińskich nacjonalistów pomordowanych w tej miejscowości. Jak czytamy na portalu dzieje.pl, był to pierwszy monument, na powstanie którego zgodę wyraziły władze wolnej Ukrainy. 

Na terenie Ukrainy są symboliczne upamiętnienia ofiar wśród mieszkańców konkretnych miejscowości, zwykle w miejscu pochówku. Zazwyczaj na tablicach czy pomnikach widnieje tylko informacja o pomordowanych, rzadziej wskazuje się, że byli to Polacy. Jeszcze trudniej znaleźć informację o tym, kto dokonał zbrodni.

Przykładami mogą być: krzyż w dawnej Janowej Dolinie (teraz Bazaltowe), pomnik w Hucie Pieniackiej czy w Podkamieniu (z inicjatywy rządu RP i rodzin zamordowanych).

Polska czeka na zielone światło od Ukrainy 

Kolejną kwestią sporną jest ekshumacja ofiar. Jak poinformował Demagoga IPN, „na terenie Ukrainy istnieją cmentarze i groby ofiar zbrodni wołyńskiej, gdzie pochowani są w większości mieszkańcy miejscowości, w których zbrodnie zostały dokonane”. Nie jest jednak możliwe określenie całkowitej liczby grobów ani tożsamości ofiar.

IPN dodaje, że wiele mogił uległo zniszczeniu lub zatarciu, wiele też nie zostało jeszcze zlokalizowanych. IPN prowadzi Bazę Ofiar Zbrodni Wołyńskiej, w której znajduje się 43 tys. miejsc zbrodni i ofiar z ośmiu przedwojennych województw.

Jak wygląda obecnie kwestia poszukiwania kolejnych mogił i identyfikacji ofiar? IPN odsyła nas do oświadczenia wydanego w czerwcu br. po wywiadzie z Antonem Drobowyczem, dyrektorem ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Jasno wskazano w nim, że: 

„Władze ukraińskie nie wyraziły jak dotąd zgody na działania polskich archeologów z Instytutu Pamięci Narodowej: zarówno na prace poszukiwawcze, jak i na prace ekshumacyjne. Wnioski o wyrażenie zgody na prace poszukiwawcze, kierowane przez IPN do strony ukraińskiej, jak dotąd pozostały bez odpowiedzi lub spotkały się z odpowiedzią odmowną”.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział dalsze starania o ekshumację wszystkich ofiar rzezi wołyńskiej. – Nie spoczniemy, ja nie spocznę, dopóki ostatnia ofiara tamtej strasznej zbrodni wołyńskiej, zbrodni Galicji Wschodniej, nie zostanie odszukana – powiedział podczas wizyty w Ukrainie.

Andrzej Duda tonuje krytyczne głosy

Znowu wśród tych głosów i oświadczeń wyróżnia się to, co mówił przed 80. rocznicą rzezi wołyńskiej Andrzej Duda. W wywiadzie dla Interii poinformował o rozpoczęciu działań poszukiwawczych, ale o szczegółach na razie publicznie się nie wypowiada. 

Działania poszukiwawcze są cały czas prowadzone, nie są już blokowane. To jest realizowane w spokoju, w ciszy – i cała sprawa nie potrzebuje rozgłosu politycznego wokół niej – stwierdził prezydent.

9 lipca Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski wspólnie oddali hołd ofiarom rzezi wołyńskiej w katedrze Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łucku. Podczas tych uroczystości nie padło jednak ze strony Zełenskiego słowo „przepraszam”, co niektórych rozczarowało.

Z krytyką spotkał się też wpis na Twitterze opublikowany przez Kancelarię Prezydenta RP. „Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy! Razem jesteśmy silniejsi”. Dokładnie taki sam komunikat pojawił się na profilu prezydenta Ukrainy, co wskazuje na to, że mogła to być ustalona wcześniej wspólna narracja.

Pod wpisami pojawiły się negatywne komentarze, m.in. Konfederacji, które wskazywały, że celowo pominięto narodowość ofiar. Później Andrzej Duda już ze swojego konta dodał wpis, w którym jasno wskazał, że chodzi o pomordowanych Polaków. Strona ukraińska tego nie zrobiła. 

Oficjalne konto biura prezydenta Zełenskiego nie wspomniało w mediach społecznościowych o upamiętnieniu ofiar rzezi wołyńskiej.

Szef ukraińskiego IPN: prosiliśmy o wybaczenie

We wspomnianym już wywiadzie Anton Drobowycz powiedział, że ze strony ukraińskiej wielokrotnie padły kondolencje, a także sformułowanie: wybaczamy i prosimy o wybaczenie. Mimo że dyrektor ukraińskiego IPN stwierdził, że nie chce zaogniać sytuacji przed kolejną rocznicą, to jednocześnie źle ocenił współpracę z obecnym kierownictwem polskiego Instytutu Pamięci Narodowej.

Anton Drobowycz zwrócił uwagę na zaniedbanie ze strony Polski, którym miała być m.in. kwestia przywrócenia w Monasterze tablicy upamiętniającej żołnierzy UPA zabitych przez NKWD. Powiedział: 

„Strona ukraińska uważa, że dopóki ten pomnik nie zostanie w Polsce przywrócony, nie możemy wydać zgody na nowe wykopaliska i ekshumacje Polaków pochowanych w Ukrainie, ponieważ ukraińskie groby w Polsce są nadal zagrożone”.

Polski IPN podkreślił w swoim oświadczeniu, że ten zarzut jest całkowicie fałszywy. W stanowisku wskazano:

„Nigdy żadna instytucja państwa polskiego, w tym IPN, nie podejmowała działań skutkujących likwidacją ukraińskich grobów. W przypadku Werchraty – wzgórza Monasterz, zastrzeżenia budziły dane umieszczone na pamiątkowej tablicy, a nie sama mogiła. Nikt też nie podejmował prób jej likwidacji”.

Stosunek Ukraińców do rzezi wołyńskiej: badanie Centrum Mieroszewskiego

W sierpniu 2022 roku na zlecenie Centrum Mieroszewskiego przeprowadzono badanie „Polska i Polacy oczami Ukraińców”. Wynika z niego, że jedynie 15 proc. Ukraińców „dużo słyszało” na temat rzezi wołyńskiej, a 62 proc. coś o niej słyszało. Z kolei 22 proc. badanych nigdy nie słyszało o tych zbrodniach.

Warto dodać, że 42 proc. respondentów nie wie, w jaki sposób określić rzeź wołyńską. Tylko 5 proc. uważa, iż była to czystka etniczna przeciw Polakom przeprowadzona z rozkazu dowództwa UPA. 27 proc. uznało, że była to wzajemna wojna polskiego i ukraińskiego podziemia, której ofiarą padła zarówno polska, jak i ukraińska ludność cywilna.

Stosunek Ukraińców OUN – UPA: badanie KMIS

Zgodnie z badaniem Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS), przeprowadzonym we wrześniu ub.r., na przestrzeni ostatniej dekady znacząco polepszyła się ocena działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii w czasie II wojny światowej.

W 2013 roku działania nacjonalistów pozytywnie oceniało 22 proc. respondentów, podczas gdy w 2022 roku było to już 43 proc. ankietowanych. Działalność ukraińskich nacjonalistów oceniało negatywnie 42 proc. badanych w 2013 roku, a 9 lat później takiego zdania było już jedynie 8 proc. Ukraińców.

Co istotne, aż 37 proc. Ukraińców uważa, że trudno odpowiedzieć”, czy oceniają oni UPA pozytywnie, czy negatywnie. W porównaniu z badaniem z 2013 rok jest to wzrost o 10 punktów proc. 

Należy podkreślić, że znaczące wzrosty pozytywnych ocen odnotowano w każdej grupie wiekowej. Przykładowo: wśród najmłodszych ankietowanych w wieku od 18 do 29 lat odnotowano wzrost z poziomu 28 proc. w 2013 roku do 43 proc. w roku 2022. Największy wzrost odnotowano w grupie od 60 do 69 lat – z poziomu 20 proc. w 2013 roku do 45 proc. w roku 2022.

W najstarszej grupie wiekowej osób powyżej 70. roku życia odnotowano wzrost z poziomu 16 proc. ocen pozytywnych w 2013 roku do 29 proc. w roku 2022. Jednocześnie, w tej grupie wiekowej odsetek negatywnie oceniających OUN – UPA zmniejszył się z poziomu 50 proc. w 2013 roku do poziomu 16 proc. w roku ubiegłym.

Stosunek Ukraińców do Stepana Bandery: badanie Grupy Rating

W październiku 2022 roku Grupa Rating opublikowała badanie opinii publicznej prezentujące ranking najwybitniejszych Ukraińców wszech czasów. 

Zwycięzcą okazał się ukraiński wieszcz narodowy Taras Szewczenko, którego wskazało 63 proc. ankietowanych. Razem z nim na podium znaleźli się prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski (30 proc. głosów) i poetka Łesia Ukrainka (20 proc.)

Symbol ukraińskiego nacjonalizmu, Stepan Bandera, zajął 5. miejsce. Wskazało go 12,8 proc. Ukraińców

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!