Strona główna Analizy Z kamerą wśród spisków. Odcinek #40 – Pole odpychające huragany

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #40 – Pole odpychające huragany

Co mieszkańcy Hongkongu uważają o jednym z najbogatszych mieszkańców miasta?

Z huraganu wyłania się mężczyzna, od którego odchodzą pomarańczowe kreski sugerujące promieniowanie

fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #40 – Pole odpychające huragany

Co mieszkańcy Hongkongu uważają o jednym z najbogatszych mieszkańców miasta?

Nietypowe zjawiska pogodowe to jeden z tematów narracji dezinformacyjnych, które co jakiś czas powracają w mediach społecznościowych. Miłośnicy spisków (a tacy się tu na pewno zbierają) na pewno słyszeli o HAARP i jego rzekomym destrukcyjnym wpływie na atmosferę. Kilka miesięcy temu w sieci popularne były fałszywe doniesienia o kosmicznych laserach wywołujących pożary na Hawajach.

Dziś z kolei mam dla Was teorię, która zabierze nas w podróż na Daleki Wschód.

To tylko lekki wietrzyk

W 2006 roku do Hongkongu, czyli specjalnego regionu administracyjnego Chin, a także miejsca, gdzie mieszka największa liczba bogaczy na świecie, zbliżał się tajfun Prapiroon. Cyklon uformował się w okolicach Filipin i około 1 sierpnia zaczął powoli zbliżać się do azjatyckiego miasta.

Gdy tajfun dotarł do Hongkongu, rozpętał się chaos: wiatr osiągał prędkość 170 km/h, a w szczytowym momencie anemometry wskazały ponad 200 km/h, zanim zostały zniszczone przez żywioł. Po przejściu tajfunu odnotowano ponad 600 zgłoszeń o połamanych drzewach, a także doniesienia o podtopieniach i osuwiskach.

Mimo to obserwatorium meteorologiczne w Hongkongu nie ogłosiło 8 stanu zagrożenia, zgodnie z którym mieszkańcy miasta mają obowiązek pozostać w domach, co oznacza, że nie idą do pracy.

To z kolei wywołało podejrzenie, że tego typu działanie może nie być przypadkowe. W kolejnych latach do Hongkongu zbliżały się następne tajfuny, jednak zdarzało się, że na chwilę przed tym, jak miały uderzyć w miasto, nagle zmieniały kierunek. Na tej podstawie wyrosły teorie o tym, że przedsiębiorca Li Ka-shing, jeden z najbardziej wpływowych azjatyckich biznesmenów, jest w posiadaniu technologii, która „odpycha huragany”, dzięki czemu mieszkańcy Hongkongu mogą dalej pracować… i zarabiać pieniądze m.in. dla jego firm.

„It’s a prank bro!”

Teoria, według której jeden z najbogatszych ludzi na świecie posiada technologię zdolną odpychać huragany, jest rodzajem prześmiewczego wytworu kultury internetowej. Nikt w Hongkongu i okolicach raczej nie wierzy, że gdy do miasta zbliża się kataklizm, pan Li wyciąga palec, wciska wielki czerwony przycisk i uruchamia pole siłowe.

Przez lata teoria ta zdobywała popularność nie tylko wśród członków różnych internetowych społeczności, ale przedarła się także do mainstreamu. W 2015 roku Yahoo Hongkong przygotowało prześmiewczy materiał promocyjny, w którym Li wydaje swoim poplecznikom rozkaz uruchomienia osłony.

W 2016 roku, kiedy do miasta zbliżał się tajfun Nida, hongkońska strona rządowa na Facebooku wydała ostrzeżenie informujące o zagrożeniu. Wpis wieńczy pytanie: „Czy pole siłowe Li zadziała tym razem?”.

Mnie z kolei najbardziej bawi założenie, że to właśnie działanie „Pola Li” powstrzymało koniec świata w 2012 roku, co zgrabnie podsumowuje obrazek, na którym napakowany biznesmen ratuje planetę przed Godzillą, asteroidą i kosmitami.

 

W każdym żarcie jest ziarno prawdy

Sprawa istnienia futurystycznego pola siłowego jest zabawna, jednak są w tej historii pewne elementy, które każą szukać drugiego dna. Jak wspomniałem, hongkońskie obserwatorium meteorologiczne to rządowa instytucja odpowiedzialna za ogłaszanie sygnałów ostrzegawczych przed huraganem.

Jednak w latach 2006 i 2010, mimo wystąpienia groźnych huraganów, nie pojawił się ani jeden sygnał zwalniający ludzi z pracy. W związku z tym zaczęto podejrzewać, że ktoś decyduje za ekspertów, kiedy włączać alarm, a kiedy nie.

Jak odkryli internauci, obserwatorium było powiązanebiurem rozwoju komercyjnego i ekonomicznego Hongkongu. Informacja ta spowodowała pojawienie się spekulacji, że informacje o huraganach są celowo umniejszane, aby pracownicy mogli dalej wykonywać swoje obowiązki, a firmy nie odnotowywały strat z powodu tajfunów.

W związku z pojawieniem się tych zarzutów głos zabrali przedstawiciele obserwatorium, którzy jasno zakomunikowali, że „pole Li” nie istnieje. Podkreślili, że ich praca zawsze ma na uwadze dobro publiczne i nie przedkłada zysków ekonomicznych ponad życie obywateli. Jako dowód podali wydawanie ostrzeżeń 8 stopnia (czyli tych przyznających ekstra urlop, by zabarykadować swój dom), które ogłaszano chociażby w 2008, 2009 czy 2012 roku.

Skąd jednak te nagłe zmiany kierunku tajfunów, które już miały uderzyć w Hongkong – ale nagle zmieniły zdanie? Jak się okazuje, istnieje prawdopodobne naukowe wyjaśnienie tego zjawiska. Wody Morza Południowochińskiego (nad którym leży Hongkong) są cieplejsze od Pacyfiku, znad którego przychodzą huragany. To z kolei powoduje powstawanie obszarów wysokiego ciśnienia, które blokują przybycie tajfunu.

Werdykt: „Nie pozwolę ci przejść!”

Jak się okazuje, nie tylko Hongkong jest wyposażony we własną wersję Gandalfa, który nie pozwala przejść tajfunom i odbiera dni darmowego urlopu. Podobne urządzenie ma mieć ponoć Makau, czyli inny specjalny region administracyjny w Chinach, znany ze swoich kasyn. Wieść niesie, że wokół miasta wznosi się „hazardowy mur” (s. 122), który ma pozwalać klientom tracić swoje oszczędności na maszynach i przy pokerze bez strachu przed rozwścieczoną naturą.

Choć „pole Li” to tylko zmyślona miejska legenda, to jednocześnie stanowi ciekawy wyznacznik podejścia mieszkańców do władz. Jak opisali autorzy artykułu „Warning signal: Political trust, typhoons and the myth of the ‘Li’s field’ in Hong Kong” („Sygnał ostrzegawczy: Zaufanie polityczne, tajfuny i mit »pola Li « w Hongkongu”), teoria spiskowa jest jednym z wyrazów niezadowolenia z połączeń między politykami a biznesmenami.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!