Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Zmiana władz TVP – co wiemy?
Nowa władza chce wprowadzić nowy zarząd do mediów publicznych, aby – jak mówi – „odpolitycznić je”. Stara władza próbuje blokować te zmiany i ostrzega przed „zamachem na wolność słowa”. Co wydarzyło się w ostatnich dniach? Na które przepisy powołują się strony sporu? Jakie narracje tworzą się wokół tych wydarzeń? Wyjaśniamy to w naszym podsumowaniu faktów.
fot. Shutterstock / Modyfikacje: Demagog
Zmiana władz TVP – co wiemy?
Nowa władza chce wprowadzić nowy zarząd do mediów publicznych, aby – jak mówi – „odpolitycznić je”. Stara władza próbuje blokować te zmiany i ostrzega przed „zamachem na wolność słowa”. Co wydarzyło się w ostatnich dniach? Na które przepisy powołują się strony sporu? Jakie narracje tworzą się wokół tych wydarzeń? Wyjaśniamy to w naszym podsumowaniu faktów.
13 grudnia prezydent powołał Donalda Tuska na urząd Prezesa Rady Ministrów. Tym samym nowy rząd mógł przejść do realizacji swoich obietnic. W 17. punkcie umowy koalicyjnej zapowiedziano – „Naprawimy i odpolitycznimy media publiczne”.
Jeszcze w trakcie kampanii obecny premier twierdził, że „po wygranych wyborach i po utworzeniu rządu będziemy potrzebowali dokładnie 24 godziny, żeby telewizja pisowska zamieniła się znowu w publiczną”. Nie ujawniał wtedy dokładnych planów, choć zdradził, że nie będzie potrzebował do tego ustawy ani zgody prezydenta.
W jaki sposób nastąpiła zmiana władz TVP?
Etap 1. Uchwała Sejmu
Blisko tydzień po utworzeniu rządu, 19 grudnia, grupa posłów nowej koalicji rządzącej przedstawiła w Sejmie projekt uchwały „w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej”. Przyjęto ją tego samego dnia. Przeciw głosowali posłowie PiS i Kukiz15. Od głosu wstrzymała się Konfederacja.
Sejm w swojej uchwale wezwał wszystkie organy państwa do niezwłocznego podjęcia działań mających na celu „przywrócenie konstytucyjnego ładu” w obszarze mediów publicznych. Jako jeden z argumentów za tym, że obecny stan mediów jest niezgodny z prawem, posłowie przywołali wyrok Trybunału Konstytucyjnego (TK) z 13 grudnia 2016 roku.
Zdaniem posłów, wyrok TK należy interpretować w ten sposób, że Rada Mediów Narodowych (RMN), która powołała zarządy i rady nadzorcze mediów publicznych, działała niezgodnie z Konstytucją, w związku z czym obecne zarządy i rady zostały powołane wadliwie.
Etap 2. Decyzja ministra kultury i dziedzictwa narodowego
Tego samego dnia minister kultury i dziedzictwa narodowego odwołał dotychczasowych prezesów oraz rady nadzorcze Telewizji Polskiej (TVP), Polskiego Radia (PR) i Polskiej Agencji Prasowej (PAP). Na ich miejsce weszły nowe osoby:
- prezesem TVP został Tomasz Sygut,
- prezesem PR został Paweł Majcher,
- prezesem PAP został Marek Błoński.
Decyzja ministra zapadła w ramach walnych zgromadzeń akcjonariuszy. Media publiczne, zgodnie z art. 26 ustawy o radiofonii i telewizji, są spółkami akcyjnymi Skarbu Państwa. Dlatego w sprawach nieregulowanych innymi przepisami, wobec tych mediów stosuje się przepisy dotyczące spółek handlowych.
Minister, który reprezentuje Skarb Państwa, wystąpił więc jako właściciel tych spółek. Na podstawie art. 385 par. 1 Kodeksu spółek handlowych walne zgromadzenie spółki może odwoływać i powoływać rady nadzorcze. Z kolei zgodnie z art. 368 par. 4 rada nadzorcza może odwoływać i powoływać zarząd.
Etap 3. Faktyczne przejęcie władzy w spółkach
Nowi prezesi nie od razu mogli przejść do wykonywania swoich obowiązków, czyli do faktycznego zarządzania. Odwołani członkowie zarządów i rad nadzorczych, pracownicy mediów i politycy PiS próbowali im to uniemożliwić.
20 grudnia o godz. 11:18 przerwano nadawanie sygnału TVP Info. Po godz. 12:00 Adrian Borecki próbował podczas programu „Agrobiznes” w TVP1 rozpocząć specjalne wydanie „Wiadomości”, jednak szybko został zdjęty z anteny. W siedzibie TVP doszło również do fizycznego starcia pod gabinetem prezesa między zwolennikami starego i nowego porządku.
Dzień pełen emocji w TVP zakończył Marek Czyż o godz. 19:30, gdy zapowiedział nowy program informacyjny w Programie Pierwszym TVP. Natomiast zespół TVP Info, wierny odwołanym władzom, nadał za pośrednictwem swojego konta na portalu X.com alternatywny program informacyjny.
Agnieszka Kamińska, odwołana prezes Polskiego Radia, nie uznała decyzji ministra i nowych rad nadzorczych. Na portalu X.com pisała o „licznej grupie osób”, które zmusiły ją do opuszczenia gabinetu. O 13:58 na stronie spółki poinformowano jednak o zmianie rady nadzorczej i zarządu.
Z kolei odwołany prezes PAP Wojciech Surmacz 21 grudnia wciąż apeluje na stronie agencji, by nie akceptować poleceń nowego prezesa. Jednocześnie w innej zakładce strony znajdziemy już prezentację nowego składu zarządu PAP.
Jakie są wątpliwości prawne?
Pierwsza wątpliwość: skutki uchwały Sejmu
Na wydarzenia z 20 grudnia zareagował prezydent, który skierował pismo do premiera. Andrzej Duda wzywa w nim Donalda Tuska i Radę Ministrów do „respektowania polskiego porządku prawnego”. Zdaniem prezydenta uchwała Sejmu wzywająca do zmian w mediach była próbą obejścia obowiązujących ustaw.
Głowa państwa zwróciła uwagę na przepisy ustawy o Radzie Mediów Narodowych. Zgodnie z art. 2 tej ustawy to właśnie do tej Rady należy kompetencja powoływania i odwoływania organów mediów publicznych.
Prezydent zauważył przy tym, że zgodnie z art. 87 Konstytucji uchwały, w przeciwieństwie do ustaw, nie są aktami powszechnie obowiązującego prawa. Jakiekolwiek zmiany w mediach należało, jego zdaniem, przeprowadzić drogą ustawową.
Druga wątpliwość: legalność decyzji ministra
Głos w sprawie ostatnich wydarzeń zabrał także Trybunał Konstytucyjny (TK). Już 14 grudnia wydał on postanowienie, zgodnie z którym do czasu wydania wyroku w sprawie o sygnaturze akt K 29/23 należy powstrzymać się od dokonywania jakichkolwiek czynności mających na celu zmiany w mediach publicznych. Pierwsze posiedzenie w sprawie planowane jest na 16 stycznia 2024 roku.
Wspomnianą sprawę do TK wnieśli posłowie PiS w dniu powołania obecnego rządu. Dotyczy ona zgodności z Konstytucją tego, co stało się w ostatnich dniach – odwołania zarządów na mocy przepisów Kodeksu spółek handlowych. Zdaniem TK, minister swoim działaniem naruszył powyższe postanowienie zabezpieczające Trybunału.
W art. 385 par. 2 Kodeksu spółek handlowych, na który powołał się minister kultury, gdy zdecydował o zmianie władz mediów, zapisano, że statuty spółek mogą przewidywać własny sposób powoływania i odwoływania rad nadzorczych. Przykładowo: par. 18 statutu TVP przewiduje, że radę nadzorczą powołuje i odwołuje Rada Mediów Narodowych.
Zdaniem samego ministra kultury i dziedzictwa narodowego zabezpieczenie wydane przez TK jest prawnie bezskuteczne. Takie ma być też stanowisko Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej.
Trzecia wątpliwość: interpretacja wyroku TK z 2016 roku
Sejm w swojej uchwale przywołał wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 roku. Autorzy uchwały twierdzą, że w tym wyroku Trybunał uznał za niekonstytucyjne powierzenie Radzie Mediów Narodowych władzy w zakresie decydowania o organach mediów publicznych.
Zdaniem polityków PiS taka interpretacja wyroku jest błędna. Krzysztof Szczucki zauważył, że znajdują się w nim słowa: „Trybunał nie wypowiadał się zatem w kwestii przyznania określonych kompetencji nowo powołanemu organowi, jakim jest RMN”.
Rzeczywiście, wyrok TK nie dotyczył zgodności ustawy o RMN z Konstytucją. Dotyczył on wcześniejszej ustawy, również autorstwa PiS, która przekazywała władzę w zakresie decydowania o organach mediów jednemu z ministrów. Wcześniej była to kompetencja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Jednocześnie Trybunał w swoim wyroku jasno uznał za niekonstytucyjne pozbawianie KRRiT wpływu na sposób obsadzania tych organów. Dlatego już w 2020 roku ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, a potem w kwietniu 2023 roku nowy rzecznik Marcin Wiącek, wzywali do zwrócenia KRRiT – na podstawie tego wyroku – kompetencji RMN.
Czy można było to zrobić inaczej?
Podsumowując, według obowiązującego prawa zmiany w mediach powinny były nastąpić poprzez decyzję Rady Mediów Narodowych. Obecna władza nie uznaje jednak kompetencji tej Rady za zgodne z Konstytucją. Wobec tego rząd postanowił skorzystać z ogólnych przepisów Kodeksu spółek handlowych.
Teoretycznie przekazanie kompetencji między RMN a KRRiT mogło nastąpić w drodze ustawy. Dla obecnej władzy pojawiłoby się jednak ryzyko, że taką ustawę zawetuje prezydent. Zgodnie z art. 122 ust. 5 Konstytucji Sejm może odrzucić weto prezydenta większością 3/5 głosów. Jeśli głosowałaby cała izba, rząd potrzebowałby 276 głosów. Tymczasem obecna koalicja rządząca, nawet razem z głosami Konfederacji, ma ich nie więcej niż 266.
Patryk Słowik z Wirtualnej Polski uważa, że lepszym pomysłem byłoby odwołanie jednego z członków Rady Mediów Narodowych, tak aby obecna władza miała w niej większość. Zgodnie z art. 7 ust. 3 pkt 1 ustawy o RMN członka Rady odwołuje się m.in. wtedy, gdy uczestniczy on w podmiocie dostarczającym usługi medialne. Krzysztof Czabański, członek Rady, ma być, zdaniem dziennikarza, powiązany z Telewizją Republika.
Nowy stan wojenny czy święto polskiej demokracji?
Waldemar Buda z PiS porównał wydarzenia ostatnich dni z wprowadzeniem stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku. O stanie wojennym w Polsce mówili także inni politycy PiS i prawicowi dziennikarze, m.in. Arkadiusz Mularczyk, Rafał Ziemkiewicz, Piotr Cywiński, Hubert Bekrycht czy Mateusz Wyrwicht.
Prof. Andrzej Paczkowski, który opisał pierwsze chwile stanu wojennego z 1981 roku, wspominał o „wtargnięciu do budynków radia i telewizji” oraz o „przerywaniu nadawania programów”, co może wywołać skojarzenia z obecną sytuacją. Przy tworzeniu takich porównań pamiętajmy jednak o faktach na temat represji wojskowej dyktatury tamtych czasów: blisko 10 tys. internowanych, 1,7 tys. skazanych z przyczyn politycznych i ponad 100 ofiar śmiertelnych.
Z drugiej strony Rafał Trzaskowski z PO na antenie TVN24 mówił: – To jest dzień naprawdę święta polskiej demokracji dlatego, że zamknięta została szczujnia, która po prostu niszczyła polską demokrację. Z kolei Michał Szczerba pisał o „końcu bezkarności i kłamstwa”. Paweł Bliźniuk zapowiedział okres „uzdrowienia mediów publicznych”.
Problem trzeba rozwiązać. Pozostaje pytanie o metody
Gdy przyglądamy się faktom, trudno zaprzeczyć tezie, że media publiczne wymagają uzdrowienia. Z badań Instytutu Reutera wynika, że tylko 42 proc. Polaków ufa mediom. Od 2015 roku zanotowano pod tym kątem spadek z poziomu 56 proc. TVP wypadała najgorzej wśród badanych mediów z 28-proc. poziomem zaufania.
Rada Języka Polskiego w 2019 roku stwierdziła otwarcie: „Wiadomości TVP nie przekazują obywatelom obiektywnej informacji, lecz własną wizję omawianych wydarzeń”. Z najnowszego sprawozdania Telewizji Polskiej wynika, że PiS otrzymał tam ponad 73 proc. czasu antenowego przeznaczonego dla partii politycznych.
Zmiany są konieczne. Odpowiedź na pytanie: Czy należało je wprowadzić w taki sposób, jak zrobiła to obecna władza?, pozostawiamy czytelnikom.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter