Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Anteny groźne dla zdrowia? Fake news!
Fałszywe informacje w nagraniu z udziałem dr. Jerzego Jaśkowskiego.
Fot. Georg Schierling / Fot. Unsplash / Modyfikacje: Demagog
Anteny groźne dla zdrowia? Fake news!
Fałszywe informacje w nagraniu z udziałem dr. Jerzego Jaśkowskiego.
FAKE NEWS W PIGUŁCE
- Na Facebooku pojawiło się nagranie na temat rzekomej szkodliwości pól elektromagnetycznych (PEM). Z filmu wynika, że stanowią one przyczyny chorób psychicznych (czas nagrania 00:00) i wielu innych problemów zdrowotnych (czas nagrania 03:03).
- PEM to naturalne zjawisko fizyczne, którego źródłami – poza urządzeniami wytworzonymi przez ludzi – są m.in. Ziemia, Słońce i każdy człowiek.
- Urządzenia służące do wykorzystania częstotliwości radiowych wytwarzają PEM o charakterze niejonizującym, co oznacza, że nie mogą powodować negatywnych skutków dla zdrowia.
Technologie mobilne wciąż wywołują u niektórych osób obawy, co sprawia, że w sieci nadal pojawiają się fałszywe doniesienia na ten temat. Jedną z postaci najaktywniej zaangażowanych w rozprzestrzenianie nieprawdziwych informacji w tym zakresie jest osoba podająca się za eksperta do spraw promieniowania – dr. inż. Jerzy Weber. Na różnych profilach tej postaci publikowano już przekazy na temat rzekomej szkodliwości 5G, Wi-Fi, czy też kuchenek mikrofalowych.
Ostatnio na jednym z kont Jerzego Webera pojawiło się nagranie z udziałem dr. Jerzego Jaśkowskiego, który wygłasza twierdzenia na temat „zagrożenia zdrowia, jakie niosą z sobą smartfony i maszty 5G”.
Zdaniem mężczyzny „stałe poddawanie się działaniu pól elektromagnetycznych” może wywoływać choroby psychiczne (czas nagrania 00:00), jak również wiele innych dolegliwości zdrowotnych (czas nagrania 03:03). W filmie pada także stwierdzenie, że urządzenia Wi-Fi i stacje przekaźnikowe wprowadzono „bez żadnych badań” (czas nagrania 01:00).
Post, w którym zamieszczono wideo, został udostępniony ponad 1,4 tys. razy. Fragment nagrania z udziałem Jaśkowskiego był już wcześniej zamieszczony na innym profilu Webera. Pisaliśmy na temat tamtej publikacji w jednej z naszych analiz.
Kim jest „ekspert” z nagrania?
Mężczyzna, który wypowiada się w filmie to dr Jerzy Jaśkowski, naukowiec, któremu w przeszłości zdarzyło się powielać fałszywe informacje, m.in. na temat szczepień, chemtrails, czy też rzekomego przejmowania polskiej wody przez żydowskie koncerny.
Władze Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, w którym kiedyś pracował Jaśkowski, oficjalnie zdystansowały się wobec wygłaszanych przez niego poglądów:
„Władze Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego oświadczają, że poglądy dotyczące szczepień ochronnych publicznie prezentowane przez dr. Jerzego Jaśkowskiego są wyłącznie Jego prywatnymi opiniami i w żaden sposób nie mogą być utożsamiane ze stanowiskiem Uczelni. GUMed zdecydowanie dystansuje się wobec wypowiedzi dr. Jaśkowskiego krytykujących szczepienia, wygłaszanych podczas bezpośrednich wystąpień, jak i za pośrednictwem środków masowego przekazu – radia, prasy i telewizji. Jednocześnie informujemy, że podający się za eksperta AMG dr Jaśkowski nie jest pracownikiem Uczelni i nie należy wiązać jego osoby z gronem specjalistów reprezentujących GUMed”.
Oświadczenie Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego z 2016 roku
Jaśkowski był zatrudniony na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym w latach 1973–2000. Od dwudziestu dwóch lat nie pracował na uczelni. Od 2017 roku Jaśkowski jest zawieszony przez Naczelną Izbę Lekarską w wykonywaniu zawodu – nie może wykonywać go w żadnej formie.
Czym jest PEM, przed którego działaniem ostrzega się w filmie?
PEM, czyli pole elektromagnetyczne to naturalne zjawisko fizyczne. Jest wszędzie. Jak czytamy na stronie Systemu Informacyjnego o Instalacjach wytwarzających Promieniowanie Elektromagnetyczne (SI2PEM), naturalnymi źródłami PEM są m.in.
- Ziemia,
- Słońce,
- zjawiska atmosferyczne związane z wyładowaniami piorunowymi,
- każda materia o temperaturze wyższej niż zero bezwzględne, czyli −273°C,
- każdy człowiek.
W codziennym życiu korzystamy też ze sprzętów i instalacji będących sztucznymi źródłami PEM. Przykłady są widoczne na poniższej grafice.
Promieniowanie elektromagnetyczne dzieli się na niejonizujące i jonizujące. Urządzenia służące do telekomunikacji, wykorzystujące częstotliwości radiowe, wytwarzają PEM o charakterze niejonizującym. Oznacza to, że nie mogą one wywoływać negatywnych skutków dla zdrowia.
Działanie pól elektromagnetycznych nie jest przyczyną chorób psychicznych
W filmie pada stwierdzenie, że „stałe poddanie się działaniu pól elektromagnetycznych” (czas nagrania 00:00) może być przyczyną chorób psychicznych. To nieprawda.
Nie ma wiarygodnych dowodów potwierdzających zależność pomiędzy odziaływaniem PEM na człowieka a chorobami psychicznymi.
Z przeglądu badań przeprowadzonego przez Francesco Gamberale ze szwedzkiego Narodowego Instytutu Medycyny Pracy (National Institute of Occupational Health), opublikowanego na łamach „Scandinavian Journal of Work, Environment & Health” wynika, że pola elektromagnetyczne „nie powodują skutków fizjologicznych ani psychologicznych, które należy uznać za zagrożenie dla zdrowia”.
O tym, że PEM nie wywołuje chorób psychicznych, mówił prof. Krzysztof Dołowy z Katedry Fizyki i Biofizyki Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie w wypowiedzi dla Serwisu Samorządowego PAP:
„Były prowadzone długotrwałe badania i na zwierzętach i na ludziach, i tych badań były tysiące. Stwierdzono, że nie ma żadnego dowodu na to, że takie promieniowanie, które dociera do nas ze słupów, ze stacji nadawczych, lub promieniowanie, które wysyła nasz telefon do stacji nadawczej, może szkodzić zdrowiu […]
Jeżeli przez telefon – co się chyba często zdarza – ktoś rozmawia przez osiem godzin dziennie, to coś mu się z głową musi stać, ale nie z powodu promieniowania, tylko z powodu tego gadania, tracenia czasu, czy uzależnienia się psychicznego od rozmów telefonicznych”.
Prof. Krzysztof Dołowy dla Serwisu Samorządowego PAP
PEM nie wywołuje chorób psychicznych, ale strach przed technologiami może powodować dolegliwości na tle psychicznym
Samo PEM nie jest źródłem chorób psychicznych, ale naukowcy dowodzą istnienia tzw. elektrowrażliwości. Dolegliwość ta nie jest wywoływana przez PEM, lecz ma naturę psychogenną.
Zdarza się, że osoby mieszkające w pobliżu anten telefonii komórkowej skarżą się na bezsenność, bóle głowy, piski w głowie i rozdrażnienie. Nie wynika to jednak z samego oddziaływania pola elektromagnetycznego na organizm, lecz z efektu nocebo.
Polega on na tym, że przekonanie o negatywnym wpływie PEM powoduje pogorszenie zdrowia. Jest to zjawisko przeciwne do placebo, kiedy to pacjent, wierząc w skuteczność metody leczenia, odczuwa poprawę zdrowia.
Dariusz Aksamit, fizyk medyczny z Wydziału Fizyki Politechniki Warszawskiej, w krótkim materiale zamieszczonym na YouTube tłumaczy, czym jest elektrowrażliwość i że „to nie pole elektromagnetyczne szkodzi tym ludziom, ale wyobraźnia i strach” (czas nagrania 05:13).
Badanie przeprowadzone przez Stacy Eltiti, Denise Wallace, Riccarda Russo i Elaine Fox, opublikowane w czasopiśmie „Frontiers in Psychology” potwierdza istnienie w tym przypadku efektu nocebo. Naukowcy udowodnili, że negatywny efekt działania PEM był przez pacjentów odczuwalny niezależnie od tego, czy urządzenie w danym momencie emitowało fale elektromagnetyczne, czy też było całkowicie wyłączone. Ważne w tym kontekście było samo przekonanie badanego o byciu narażonym na PEM, a nie faktyczna ekspozycja na jego działanie.
W opublikowanym na stronie rządowej artykule lek. Artura Kacprzyka czytamy, że:
„Aktualnie nie są dostępne żadne rekomendacje postępowania oraz nie zostały zidentyfikowane pewne kryteria diagnostyczne, które mogłyby być użyte w codziennej praktyce lekarskiej. Biorąc pod uwagę postulowaną psychogenną naturę schorzenia, postępowanie powinno być nakierowane na uspokojenie pacjenta i dostarczenie możliwie rzetelnych informacji dotyczących tego zjawiska”.
Wi-Fi i stacje bazowe wprowadzono „bez żadnych badań”? Urządzenia wprowadzane na rynek muszą być bezpieczne
Dr Jerzy Jaśkowski stwierdza w analizowanym wideo, że Wi-Fi i stacje przekaźnikowe wprowadzono „bez żadnych badań środowiskowych” (czas nagrania 01:00).
Jak wyjaśnił w komentarzu dla Demagoga Arkadiusz Kalinowski, ekspert Instytutu Łączności – Państwowego Instytutu Badawczego z Zakładu Badań Systemów i Urządzeń, „wszystkie urządzenia, które trafiają na rynek UE, muszą być bezpieczne dla ich użytkowników”.
„Urządzenia radiowe także muszą być bezpieczne dla użytkownika pod względem wykorzystania widma częstotliwości radiowych, kompatybilności elektromagnetycznej, wymagań dotyczących bezpieczeństwa elektrycznego oraz ochrony zdrowia przed narażeniem użytkownika na promieniowanie elektromagnetyczne o częstotliwości radiowej. To szczególne wymaganie, ponieważ dotyczy urządzeń, które intencjonalnie wytwarzają pole elektromagnetyczne”.
Arkadiusz Kalinowski, ekspert Instytutu Łączności – PIB, dla Demagoga
Co więcej, Jaśkowski mówi o „badaniach środowiskowych” (czas nagrania 01:00). Czym są takie badania i dlaczego nie mają nic wspólnego z wprowadzeniem nowych produktów na rynek?
Badania środowiskowe wykonuje się w miejscu pracy i mają one na celu profilaktykę chorób zawodowych i dolegliwości związanych z wykonywaniem pracy. Sieć Badawcza ŁUKASIEWICZ – Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów PIAP wymienia wśród nich: „badania klimatyczne, pyłoszczelności, udarowe, wibracyjne”. Badania te przeprowadza pracodawca, co wynika z art. 227 § 1 p. 2 Kodeksu pracy.
Przekroczone normy promieniowania elektromagnetycznego? To fałszywe doniesienia
Zdaniem Jaśkowskiego „przeciętnie w odległości 200 metrów od takiej stacji bazowej jest przekroczony poziom pól elektromagnetycznych wysokiej częstotliwości” (czas nagrania 01:23). Nie jest to prawdą.
Rozporządzenie ministra zdrowia 17 grudnia 2019 roku ustala dopuszczalne poziomy PEM w środowisku na 10 W/m2 (gęstość mocy) i 61 V/m (składowa elektryczna).
Jak czytamy na stronie SI2PEM„wyniki pomiarów z ostatnich lat wykazują, że natężenie pola elektromagnetycznego w środowisku na terenie Polski utrzymuje się na niskim poziomie, nie przekraczając wartości 7 V/m”.
Model rozkładu PEM, utworzony dzięki pomiarom z istniejących stacji bazowych telefonii komórkowych i nadajników DVB-T pokazuje, że na terenie całej Polski mamy do czynienia z wartościami na poziomie od 0 do 1 proc. wartości granicznej.
Jak tłumaczył Demagogowi przy okazji jednej z naszych poprzednich analiz Jakub Kwiecień z Zakładu Badań Systemów i Urządzeń Instytutu Łączności – Państwowego Instytutu Badawczego, „wartości dopuszczalne są wyznaczane na podstawie licznych (dziesiątki tysięcy) badań naukowych i regularnie są poddawane weryfikacji”.
„Obecne wartości dopuszczalne zostały wyznaczone z 50-krotnym marginesem bezpieczeństwa. Oznacza to, że nawet potencjalne zbliżenie się lub przekroczenie tej wartości dopuszczalnej (co się nie zdarza, ponieważ podlega sankcjom dla operatora takiego urządzenia) nie spowoduje negatywnego oddziaływania na organizm ludzki”.
Jakub Kwiecień z Zakładu Badań Systemów i Urządzeń Instytutu Łączności – Państwowego Instytutu Badawczego w komentarzu dla Demagoga
„Teoria” o efekcie cieplnym jest „fikcją literacką”? Przeciwnie – to jedyne potwierdzone działanie promieniowania elektromagnetycznego na człowieka
Jaśkowski stwierdza w materiale, że „stara teoria mówiąca, że pole elektromagnetyczne działa szkodliwie tylko przez temperatury, jest fikcją literacką. Już dawno to zostało obalone” (czas nagrania 01:55). Jest wprost przeciwnie – to właśnie tzw. efekt termiczny jest jedynym dowiedzionym naukowo wpływem promieniowania elektromagnetycznego na organizm człowieka, w odniesieniu do poziomów zgodnych z ustalonymi normami.
Po opublikowaniu analizy otrzymaliśmy komentarz Dariusza Aksamita, fizyka medycznego z Wydziału Fizyki Politechniki Warszawskiej. Wynika z niego, że „żaden efekt inny niż termiczny nie ma możliwości wystąpić z powodu telekomunikacji, a i ten jest praktycznie nieosiągalny” w związku z telekomunikacją.
Efekt ten polega na nagrzewaniu się skóry i warstw powierzchownych ciała, przykładowo podczas rozmowy telefonicznej, gdy trzymamy telefon blisko ucha. Organizm reaguje na podniesienie temperatury, np. zwiększając przepływ krwi. Identyczny mechanizm działa przy zwiększonym wysiłku fizycznym.
Na stronie amerykańskiej Agencji Żywności i Leków czytamy, że dotychczasowe badania, a było ich wiele, nie doprowadziły do jednoznacznych dowodów na to, że ekspozycja na fale o częstotliwości radiowej wywołuje jakiekolwiek niekorzystne skutki biologiczne – poza efektem termicznym.
Pole elektromagnetyczne nie zmienia DNA! Informacje z nagrania nie mają potwierdzenia w faktach
Zdaniem Jaśkowskiego „pole elektromagnetyczne przede wszystkim zmienia informacje w komórce i ta informacja powoduje skutki negatywne i choroby” (czas nagrania 02:07). W innym momencie filmu mężczyzna mówi, że „wystarczy minimalne pole, żeby zmienić transformację naszego genomu” (czas nagrania 02:52). W obu przypadkach nie ma racji.
Promieniowanie niejonizujące, czyli takie, jakie wytwarzają m.in. anteny telefonii komórkowej, nie ingeruje w budowę komórki, nie zmienia jej i nie wywiera wpływu na jej funkcjonowanie.
Amerykański Narodowy Instytut Nowotworów (NCI) informuje, że promieniowanie elektromagnetyczne – w przeciwieństwie do promieniowania jonizującego – nie może bezpośrednio uszkadzać DNA ani komórek. Nie jest znany żaden mechanizm, za pomocą którego mogłoby mieć takie działanie.
Liczne choroby powodowane przez PEM? To szereg fałszywych informacji
W filmie podano następujące objawy, będące rzekomo skutkiem działania pola elektromagnetycznego: „niewyspanie, jakieś zaburzenia senne, nawet zaburzenia rytmu pracy serca […] bóle głowy, zmiany produkcji pewnych hormonów czy enzymów, nadczynność albo niedoczynność danego narządu, potliwość rąk lub suchość, pękanie skóry” (czas nagrania 03:03). Jaśkowski stwierdza też, że PEM ma „duże znaczenie” na układ rozrodczy (czas nagrania 03:44), w związku z czym „plemniki są niepełnowartościowe” (czas nagrania 04:19).
W wielu naszych analizach podkreślaliśmy, że PEM nie jest szkodliwe dla zdrowia. Powtórzmy to raz jeszcze – nie ma dowodów na powiązanie powyższych ani żadnych innych dolegliwości z ekspozycją na pole elektromagnetyczne.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) dokonała przeglądu ok. 25 tys. badań naukowych na temat potencjalnie negatywnego wpływu promieniowania elektromagnetycznego na zdrowie człowieka i doszła do wniosku, że „obecne dowody nie potwierdzają istnienia żadnych konsekwencji zdrowotnych wynikających z narażenia na pole elektromagnetyczne o niskim poziomie”, czyli takie, jakie wytwarzają m.in. anteny telefonii komórkowych.
Brak zagrożenia dla zdrowia ze strony PEM potwierdziły również badania naukowców z Colegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autorzy opracowania pt. „Aspekty medyczne i biofizyczne promieniowania elektromagnetycznego o częstotliwości radiowej” informują, że dotychczas nie udowodniono efektów promieniowania elektromagnetycznego na zdrowie człowieka.
Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC) prowadzi klasyfikacje czynników rakotwórczych dla ludzi. Pole elektromagnetyczne o częstotliwości radiowej znalazło się w grupie 2B, czyli na równi z ekstraktem z liści aloesu, czy też kiszonymi warzywami (tradycyjnymi azjatyckimi).
Odnośnie do oddziaływania PEM na układ rozrodczy, odpowiedź znajdziemy w rzetelnym – w przeciwieństwie do analizowanego nagrania – źródle. W Białej księdze Ministerstwa Cyfryzacji czytamy, że:
„Stwierdzono, że ekspozycja na pole emitowane przez telefon komórkowy ma negatywny wpływ na ruchliwość plemników i ich żywotność, ale nie obniża ich liczebności, przy czym autorzy (metaanalizy – przyp. Demagog) wiążą obserwowane obniżenie jakości nasienia ze wzrostem temperatury jąder. Uważają jednak, że wzrost temperatury spowodowany jest nagrzewającym się telefonem, a nie wynika z bezpośredniego działania PEM na tkanki”.
Biała księga Ministerstwa Cyfryzacji pt. „Pole elektromagnetyczne a człowiek”
Podsumowanie
W analizowanym nagraniu nie pada żaden dowód na potwierdzenie stwierdzeń wypowiadanych przez dr. Jerzego Jaśkowskiego. Przypomnijmy, że ciężar dowodowy spoczywa na osobie, która wygłasza daną tezę.
Zawsze warto sprawdzić wiarygodność nie tylko twierdzeń, z którymi spotykamy się w sieci, ale również osoby, która za nimi stoi – nawet jeśli przedstawia się jako znawca danej dziedziny. W tym przypadku zarówno fikcyjna postać samozwańczego eksperta ds. promieniowania, dr. inż. Jerzego Webera, jak i prawdziwy dr Jerzy Jaśkowski, nie są wiarygodnymi źródłami informacji.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter