Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Mała Julka zaginęła? Oszuści chcą wyłudzić twoje dane!
Facebookowe posty mają na celu wyłudzenie danych osobowych.
Źródło: Facebook / Modyfikacje: Demagog
Mała Julka zaginęła? Oszuści chcą wyłudzić twoje dane!
Facebookowe posty mają na celu wyłudzenie danych osobowych.
FAKE NEWS W PIGUŁCE
- Na Facebooku opublikowano posty (1, 2) z wiadomością, że dziewczynka o imieniu Julka została uprowadzona. Wpisy zachęcają, by kliknąć podany w nich link (link zarchiwizowany), aby zobaczyć rzekome nagranie z udziałem sprawcy przestępstwa.
- Wiadomość o porwaniu dziewczynki nie jest prawdziwa. Adres (link zarchiwizowany) wskazany w postach prowadzi do strony podszywającej się pod Facebooka. Wpisy mają na celu wyłudzenie danych osobowych użytkowników.
Internetowi oszuści mają wiele sposobów, by przyciągnąć uwagę użytkowników sieci. Doniesienia o tragediach, utrzymane w sensacyjnym tonie, które nie znajdują potwierdzenia w faktach, są jednym z nich. Naciągacze zapewniali już m.in., że w Rzeszowie Polka została postrzelona przez Ukraińca oraz że trwają policyjne poszukiwania sprawcy gwałtu na dziewczynce. Wszystko po to, by nakłonić internautów do przekazania swoich danych osobowych lub pieniędzy czy też pobrania złośliwego oprogramowania.
Ostatnio na Facebooku pojawiły się posty (1, 2) informujące o tym, że mała dziewczynka o imieniu Julka została porwana podczas „zbierania trawy do zielnika”. Twarz sprawcy przestępstwa oraz jego auto mają być widoczne na filmie znajdującym się pod adresem podanym we wpisach.
Mała Ania jest teraz Julką? Poza imieniem – metody oszustów się nie zmieniły!
Jakiś czas temu w mediach społecznościowych opublikowano liczne posty na temat zaginięcia dziewczynki o imieniu Ania. Wyglądały one bardzo podobnie jak te informujące o uprowadzeniu małej Julki. Wtedy również oszuści starali się nakłonić internautów do kliknięcia w podane w postach adresy stron internetowych.
Co więcej, Ania nie „zaginęła” tylko raz. Wykorzystując tę samą sensacyjną historię, wielokrotnie starano się przekonać użytkowników Facebooka do wejścia na stronę oszustów.
„Córka przyjaciela”? Różne konta opublikowały posty o dokładnie takiej samej treści
Tym, co powinno wzbudzać naszą czujność, jest fakt, że wpisy (1, 2) o identycznej treści zamieściły na Facebooku różne konta. Jeden z nich pojawił się na grupie mieszkańców Krakowa, drugi – na grupie zrzeszającej użytkowników z okolic Błaszek w województwie łódzkim.
Każdy z postów informował o tym, że sytuacja dotyczy córki przyjaciela (niezależnie od miasta). Taka sama treść postów świadczy o tym, że mogły one zostać zamieszczone automatycznie, metodą „kopiuj-wklej”.
Widoczny w postach mężczyzna nie porwał Julki – to stara grafika!
Mężczyzna, którego portret pamięciowy znalazł się we wpisach na temat uprowadzenia dziewczynki, nie jest poszukiwany w związku z podobną sprawą. Z doniesień medialnych z 2012 roku wynika, że wraz z kolegami napadł na dwóch przechodniów i pobił ich. Korzystając ze wstecznego wyszukiwania obrazem, ustaliliśmy, że wizerunek mężczyzny udostępniony w postach jest dostępny w sieci – m.in. na stronie „Expressu Ilustrowanego”.
Dokąd prowadzi link podany przez oszustów? To nie jest strona Facebooka!
We wpisach na temat uprowadzenia dziewczynki poinformowano, że sprawca przestępstwa jest widoczny na nagraniu z kamer monitoringu. Miały one zarejestrować również auto porywacza. W ten sposób oszuści zachęcają internautów, aby – chcąc obejrzeć wspomniane wideo – weszli na podaną przez nich stronę (link zarchiwizowany).
Po wejściu na wskazany w postach adres ukazuje się strona, która wyglądem przypomina Facebooka – nie jest to jednak strona w żaden sposób powiązana z Facebookiem.
To nie jest prawdziwy Facebook, co można rozpoznać po samym adresie strony. Adres stron na Facebooku rozpoczyna się od: www.facebook.com, natomiast adres witryny oszustów brzmi: l.facebook.com – z widocznym „l” na początku.
Chcąc obejrzeć nagranie z udziałem sprawcy przestępstwa, musimy „potwierdzić swój wiek” (podobno z uwagi na drastyczną treść filmu). Wówczas pojawia się panel do logowania, który wyglądem przypomina ten z Facebooka. W ten sposób oszuści wyłudzają numery telefonów, adresy e-mail i hasła do kont użytkowników, gdzie dostępnych może być więcej danych.
Żadne wideo na temat zdarzenia nie istnieje, bo w ogóle do niego nie doszło. Podając w tym miejscu swoje dane, oddajemy je oszustom i narażamy się na wiele potencjalnie przykrych konsekwencji.
Julka jest córką Gabrielli, Rafała, Kamila czy Łukasza? Zatroskani „rodzice” to oszuści
Strona wskazana przez oszustów wyświetla każdorazowo inne imię i nazwisko użytkownika, który „udostępnił” post na Facebooku. Raz pojawia się informacja o poszukiwaniach córki, którą rzekomo zamieścił pan o imieniu Kamil. Innym razem o uprowadzeniu córki pisała pani Gabriella, a jeszcze kolejnym – również córki – poszukiwał pan Rafał lub pan Łukasz.
Wszystkie „posty” mają dokładnie taką samą treść. „Wpisy” mają również taką samą liczbę reakcji i komentarzy. Zostały rzekomo udostępnione dokładnie tego samego dnia o tej samej godzinie. Różni je tylko nazwa konta, które rzekomo dokonało publikacji.
Nie daj się oszustom. Zobacz, jak chronić się przed fałszywymi informacjami typu scam!
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter