Strona główna Fake News Operatorzy płacą za maszty jako rekompensata za choroby? Fałsz!

Operatorzy płacą za maszty jako rekompensata za choroby? Fałsz!

Fałszywe informacje na temat promieniowania elektromagnetycznego.

Operatorzy płacą za maszty jako rekompensata za choroby? Fałsz!

Fot. ArtisticOperations / Pixabay / Modyfikacje: Demagog

Operatorzy płacą za maszty jako rekompensata za choroby? Fałsz!

Fałszywe informacje na temat promieniowania elektromagnetycznego.

FAKE NEWS W PIGUŁCE

  • Na Facebooku opublikowano post, w którym stwierdza się, że jeśli pozwolimy na postawienie masztu telekomunikacyjnego w swoim otoczeniu, „DOSTANIESZ 45 000 złotych i ZDECHNIESZ w MĘCZARNIACH”. Opłata ma rzekomo stanowić rekompensatę za to, że instalacje te „wywołują liczne nowotwory”.
  • Konrad Domański, ekspert Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIT), podkreślił w komentarzu dla Demagoga, że umowa najmu lub dzierżawy powierzchni na potrzeby instalacji infrastruktury telekomunikacyjnej przewiduje wynagrodzenie dla strony, która udostępnia dane miejsce.
  • Jak tłumaczy Domański, „kwota 45 tys. zł jest wielokrotnie wyższa od miesięcznych czynszów stosowanych przez operatorów nawet w najlepszych lokalizacjach”, a opłata stanowi „wynagrodzenie wynajmującego wyłącznie z tytułu wynajmu i w żaden sposób nie jest elementem rekompensaty za rzekome szkodliwe skutki wywoływane przez pole elektromagnetyczne”.

W związku z technologiami mobilnymi – szczególnie 5G – wciąż pojawia się wiele dezinformujących materiałów. Jedną z osób aktywnie zaangażowanych w ich powielanie jest dr inż. Jerzy Weber. To fikcyjna postać przedstawiająca się jako ekspert ds. promieniowania elektromagnetycznego, a w rzeczywistości – odpowiadająca za publikowanie nieprawdziwych informacji na temat technologii.

Ostatnio na jednym z jego kont pojawiła się informacja, że pozwalając na postawienie masztu telekomunikacyjnego w swoim otoczeniu, „DOSTANIESZ 45 000 złotych i ZDECHNIESZ w MĘCZARNIACH”, co określono jako „biznes dla idotów”. Opłata ma rzekomo stanowić swego rodzaju rekompensatę za to, że instalacje te „w szybkim czasie wywołują liczne nowotwory”.

poście pojawiło się również nawiązanie do treści antyszczepionkowych. „TAKI maszt na dachu domu lub na dachu u któregoś sąsiada, to tak samo jakbyś przyjął 5 dawek i to Astra Zeneki” – czytamy.

Zrzut ekranu opisywanego posta. Do wpisu dołączono zdjęcie instalacji telekomunikacyjnej na dachu budynku mieszkalnego.

Źródło: www.facebook.com

Post zdobył ponad 380 reakcji i ponad 680 udostępnień. Wśród ponad 140 komentarzy możemy znaleźć następujące stwierdzenia: „.. uważam że ten co ma odejść odejdzie..a pieniądze to wabik dla ciemnych…”; „Te maszty wszędzie straszą ale nikt nie zwraca na nie uwagi. Ludzi interesuje tylko dobry zasięg i szybki internet. Ciemnogród”.

45 tys. za postawienie masztu jako zapłata za choroby? To nieprawda!

poście czytamy, że firmy telekomunikacyjne „zaproponują Wam 45000 zł za postawienie sobie ich masztu 5G na dachu domu”, co ma stanowić rzekomą rekompensatę za liczne choroby wywoływane przez anteny. To nieprawdziwe doniesienia. Po informację, jak rzeczywiście wygląda stawianie instalacji telekomunikacyjnych, zwróciliśmy się do Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIT).

Ekspert w tej dziedzinie – Konrad Domański – podkreślił w komentarzu dla nas, że „instalowanie stacji bazowych na dachach budynków jest zazwyczaj regulowane w umowie najmu lub dzierżawy zawieranej na wiele lat (na ogół od 5 do 10 lat) z właścicielem lub zarządcą obiektu/terenu”. Umowa ta, jak każda tego typu, przewiduje wynagrodzenie dla strony, która udostępnia określoną powierzchnię dachu czy terenu na potrzeby instalacji infrastruktury telekomunikacyjnej.

„Wysokość czynszu jest za każdym razem elementem negocjacji pomiędzy dysponentem powierzchni, a najemcą i jako taka pozostaje tajemnicą stron umowy. Wiadomo jednak, że stawka takiego czynszu zależy przede wszystkim od lokalizacji obiektu/gruntu. Przywołana w zapytaniu kwota 45 tys. zł jest wielokrotnie wyższa od miesięcznych czynszów stosowanych przez operatorów nawet w najlepszych lokalizacjach”.

Konrad Domański, ekspert PIITLighthouse, w komentarzu dla Demagoga

Jak podkreśla ekspert, „czynsz stanowi, co oczywiste, wynagrodzenie wynajmującego wyłącznie z tytułu wynajmu i w żaden sposób nie jest elementem rekompensaty za rzekome szkodliwe skutki wywoływane przez pole elektromagnetyczne”.

Nowotwory wywoływane przez maszty są nieuleczalne? Nie – bo nie ma nowotworów „od masztów”

W analizowanym poście czytamy, że „maszty w szybkim czasie wywołują liczne nowotwory”. Co więcej, „rak od masztu jest zwykle nieuleczalny, nie działa na niego ani chemia, ani radioterapia, ani żadne zioła”.

Odpowiedzialność telefonii komórkowych za nowotwory to popularny fake news, o którym wielokrotnie pisaliśmy na łamach Demagoga. Pole elektromagnetyczne (PEM) wytwarzane przez anteny ma charakter niejonizujący. Oznacza to, że nie wywiera negatywnego wpływu na organizm człowieka, nie ingeruje w budowę komórki, nie modyfikuje jej i nie wpływa na jej funkcje.

Wiarygodnym źródłem informacji na temat PEM jest m.in. biała księga Ministerstwa Cyfryzacji. Wynika z niej, że pomimo prowadzonych na szeroką skalę badań epidemiologicznych nie dowiedziono wzrostu ryzyka zachorowalności na nowotwory mózgu, głowy i okolic szyi na skutek zwiększonej ekspozycji na PEM.

„Badania populacyjne nad związkami między ekspozycją na PEM i zachorowalnością na choroby nowotworowe u ludzi są zaś bardzo trudne w interpretacji: w niektórych badaniach nie obserwuje się korelacji między ekspozycją i zachorowalnością, w innych zachorowalność rośnie wraz z ekspozycją. W interpretacji wyników należy jednak uwzględnić postęp w diagnostyce chorób nowotworowych, który powoduje, że nie zmienia się odsetek chorych, lecz rośnie wykrywalność stanów patologicznych”. 

Biała księga Ministerstwa Cyfryzacji pt. „Pole elektromagnetyczne a człowiek. O fizyce, biologii, medycynie, normach i sieci 5G”

W kontekście ewentualnego powiązania promieniowania elektromagnetycznego z nowotworami Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podkreśla, że „pomimo wielu badań dowody na jakikolwiek efekt pozostają bardzo kontrowersyjne”. W publikacji WHO czytamy, że naukowcy nie doszli do wniosku, by wyniki badań wskazywały na „związek przyczynowo-skutkowy między ekspozycją na pole i chorobami”.

Za normami promieniowania elektromagnetycznego stoją badania naukowe

We wpisie pojawia się również informacja, że „te maszty wprowadzają bez badań, do tego podnieśli normę promieniowania na 10 000 000 uW/m2”.

Podana w poście wartość „10 000 000 uW/m2” prawdopodobnie odnosi się do 10 000 000 qW/m2, czyli 10 W/m2, którą dopuszcza rozporządzenie ministra zdrowia. Nie ma takiej jednostki jak uW/m2.

Dopuszczalne poziomy PEM zmieniły się 17 grudnia 2019 roku wraz z rozporządzeniem ministra zdrowia. Ustalono je na 10 W/m2 gęstości mocy i 61 V/m składowej elektrycznej. Zmiana norm PEM nastąpiła po to, by wyrównać dopuszczalny poziomy promieniowania w Polsce do przepisów obowiązujących w Unii Europejskiej.

Przy okazji jednej z naszych wcześniejszych analiz zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do eksperta w tej sprawie. Dr inż. Jacek WszołekInstytutu Telekomunikacji Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie podkreślił, że badania w tym zakresie prowadzone są od lat. „Z falami elektromagnetycznymi mamy do czynienia od ponad wieku, a z falami elektromagnetycznymi w kontekście sieci komórkowych przynajmniej od lat 90., kiedy pojawiła się sieć 2G, a komórki trafiły pod strzechy” – przekazał naukowiec.

Jak wyjaśnił Demagogowi Jakub Kwiecień z Zakładu Badań Systemów i Urządzeń Instytutu Łączności – Państwowego Instytutu Badawczego, „wartości dopuszczalne są wyznaczane na podstawie licznych (dziesiątki tysięcy) badań naukowych i regularnie są poddawane weryfikacji”. Co więcej, „obecne wartości dopuszczalne zostały wyznaczone z 50-krotnym marginesem bezpieczeństwa”.

Operatorzy telefonii komórkowych, lekarz i politycy działają na szkodę obywateli? To teorie spiskowe

Według informacji zawartych w poście spisek związany z masztami nie obejmuje tylko operatorów telekomunikacyjnych, lecz także lekarzy i polityków. We wpisie znajduje się bowiem nawiązanie do tzw. Big Pharmy („45 000 zł to ledwo co wystarczy Wam na łapówkę dla lekarza, bo tyle dziś biorą, a na leczenie to kolejne 45 000 będzie zbyt mało”), a także stwierdzenie, że „wielu polityków siedzi dodatkowo w biznesie telekomunikacyjnym”, co rzekomo może doprowadzić do zmiany prawa w przyszłości tak, aby „taki dom z ich stacją bazową przejąć po iluś latach na własność”.

Na potwierdzenie tych tez nie podano w poście żadnych dowodów. Wszystkie one stanowią jedynie domysły niepotwierdzone faktami. 

Zwolennicy teorii o tzw. Big Pharmie twierdzą, że najważniejszym celem lekarzy, firm farmaceutycznych i osób sprawujących władzę jest generowanie zysków, kosztem zdrowia obywateli. Ma się to odbywać w ramach tajnego spisku elit. Na istnienie takiego sojuszu nie ma jednak żadnych dowodów.

Powiązanie telekomunikacji ze szczepionkami przeciw COVID-19 – dwie fałszywe narracje w jednym poście

poście stwierdzono, że maszty są „gorsze od szprycy na koronkę. TAKI maszt na dachu domu lub na dachu u któregoś sąsiada, to tak samo jakbyś przyjął 5 dawek i to Astra Zeneki”.

Nazywanie szczepionek „szprycami” odnosi się w sieci najczęściej do preparatów przeciw COVID-19. Jednak te są bezpiecznym i skutecznym sposobem walki z tą chorobą. Postawienie anteny telefonii komórkowej na dachu budynki nie jest równoznaczne z przyjęciem „5 dawek” szczepionki – w żaden sposób nie oddziałuje na możliwości ochrony organizmu przed COVID-19.

Połączenie teorii spiskowych na temat szkodliwości szczepionek z rzekomym zagrożeniem dla zdrowia, stwarzanym przez sieć 5G, to jeden z popularnych motywów dezinformujących treści. Wielokrotnie pisaliśmy na ten temat na łamach Demagoga.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać