Strona główna Fake News Teoria Anny Martynowskiej o pandemicznych oszustwach jest fałszywa

Teoria Anny Martynowskiej o pandemicznych oszustwach jest fałszywa

Teoria Anny Martynowskiej o pandemicznych oszustwach jest fałszywa

Zawieszona lekarka powiela wiele nieprawdziwych teorii spiskowych.

W mediach społecznościowych krąży nagranie z udziałem lekarki Anny Martynowskiej, według której pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 jest globalnym oszustwem. Lekarka twierdzi, że patogen nie istnieje, nigdy go nie wyizolowano, nie da się go zdiagnozować, a szczepionki są bezużyteczne, ponieważ nie są w stanie przed niczym chronić. Martynowska nie dostarczyła jednak żadnego przekonującego i wiarygodnego dowodu, na podstawie którego jej teorie można by było uznać za prawdziwe. 

Film pojawił się na facebookowym profilu Wiadomości Płock. Kopia została udostępniona również przez inne profile i grupy, w tym m.in. ZJEDNOCZENI, Dla Rzeczpospolitej oraz STRAŻNICY WOLNOŚCI – ROZLICZYĆ KŁAMSTWO KORONAWIRUSOWE.

Zrzut ekranu wpisu na Facebooku wraz z udostępnieniem filmu autorstwa lek. Anny Martynowskiej. Na zrzucie widoczna jest klatka z nagrania. W centralnym punkcie widoczna jest kobieta, która znajduje się w przestronnym pomieszczeniu.

Źródło: www.facebook.com

Kopia filmu z profilu Wiadomości Płock została udostępniona ponad 3,7 tys. razy. Na post zareagowało pozytywnie ponad 2 tys. osób, a w sekcji komentarzy wyrażano dziesiątki podziękowań za głoszenie teorii uznanych błędnie za prawdziwe: „Brawo Pani Doktor, gratulacje za odwagę”, „Jest Pani prawą osobą. Dziękujemy szkoda, że takich ludzi jest tak mało”, „Jest Pani wspaniałym człowiekiem, wspaniałym lekarzem, których tak niewielu zostało. Gdyby nie tacy wspaniali ludzie jak Pani już dawno załamałabym się z powodu tego co obecnie się dzieje” – komentowali entuzjastycznie internauci. 

Nagranie Anny Martynowskiej – lekarki zawieszonej w prawach wykonywania zawodu

Anna Martynowska to lekarka, która pełniła funkcję kierownika przychodni im. Marianny Orańskiej w Stroniu Śląskim. Po tym, jak w licznych wystąpieniach online i na żywo podczas marszów antycovidowców głosiła teorie spiskowe o nieistnieniu koronawirusa SARS-CoV-2, została tymczasowo zawieszona w prawach wykonywania zawodu. W styczniu bieżącego roku okres jej zawieszenia został przedłużony przez Sąd Lekarski na kolejne sześć miesięcy. Martynowska twierdzi, że obecne wydarzenia są „atakiem szatana” na ludzką cywilizację i polegają na mistyfikacji sytuacji kryzysowej. Do tej pory lekarka nie wycofała się ze swoich sprzecznych z wiedzą naukową poglądów, a w środowiskach koronasceptyków cieszy się dużą popularnością. Jej zwolennicy założyli nawet własny facebookowy fanpage o nazwie „Murem za dr Anną Martynowską”

Nagranie rozpoczyna się od oświadczenia, w którym kobieta wskazuje, że została zawieszona w prawach wykonywania zawodu. Swoje wystąpienie traktuje jako akcję służącą uświadomieniu odbiorców, że pandemia została zaplanowana. Martynowska powiela jednak przekonania, które nie mają żadnego odniesienia do wiarygodnych informacji i wiedzy naukowej. Wszystkie zaprezentowane przez nią poglądy opierają się o wielokrotnie powielane teorie spiskowe i fałszywe informacje, które były już przedmiotem weryfikacji ekspertów i organizacji fact-checkingowych z całego świata.

Nie ma żadnej nowej choroby i zwiększonej śmiertelności? Fałszywa podstawa przekonań o pandemii

Według Anny Martynowskiej choroba COVID-19 nie istnieje. Swoje przekonania lekarka uzasadnia tym, że objawy chorobowe takie jak katar, kaszel, gorączka oraz utrata węchu i smaku są typowe również dla innych chorób obserwowanych przez nią od wielu lat. Martynowska dodaje także, że nie zaobserwowała zwiększonej śmiertelności w związku z ogłoszeniem pandemii. Pogląd, zgodnie z którym COVID-19 nie istnieje, przewija się przez całe dalsze wystąpienie i leży u podstaw wszystkich argumentów wysnuwanych przez zawieszoną lekarkę. 

Choroba COVID-19 wywoływana przez koronawirusa SARS-CoV-2 została zidentyfikowana pod koniec 2019 roku w Chinach, gdzie zaobserwowano jej pierwsze ognisko. W przypadku łagodnego przebiegu choroba może dawać objawy podobne do zwykłego przeziębienia, ale nie jest to dowód na to, że nie stanowi żadnego zagrożenia. Ciężki, a nawet śmiertelny przebieg choroby potencjalnie może dotknąć wszystkich – najczęściej osoby starsze i z chorobami współistniejącymi. Od momentu wystąpienia pierwszego przypadku na całym świecie zanotowano ponad 110 mln zakażeń, które doprowadziły do śmierci przeszło 2,4 mln osób.

W związku z rosnącą liczbą zakażeń i przypadków zgonów na całym świecie chorobę uznano za pandemiczną. To nie sama śmiertelność wyrażana jako procentowy udział liczby zgonów w stosunku do liczby wykrytych zakażeń (wskaźnik CFR) stanowi problem, lecz szybka i niekontrolowana transmisja patogenu, powodująca coraz więcej zgonów wyrażonych w liczbach całkowitych. W ten sposób choroba przyczyniła się do sparaliżowania systemów służby zdrowia w wielu zakątkach świata. Przekłada się to na wzrost liczby przypadków śmiertelnych z powodu samej choroby, jak i innych chorób, których zwalczanie jest utrudnione ze względu na cięższe warunki pracy przedstawicieli zawodów medycznych. 

Według danych Europejskiego Urzędu Statystycznego od stycznia do listopada 2020 roku, podczas pierwszego szczytu zachorowań największą nadmierną śmiertelność notowano w kwietniu w Hiszpanii (wzrost o 78,9 proc.), Belgii (wzrost o 73,9 proc.) i Holandii (wzrost o 53,6 proc.). Gwałtowny wzrost śmiertelności pojawił się również w czasie drugiego szczytu, który przypadł na jesień. Dotknął on m.in. państwa, które początkowo nie odczuły tak mocno pandemii, w tym Bułgarię (wzrost o 94,5 proc.), Polskę (wzrost o 97,2 proc.), Słowenię (wzrost o 91,4 proc.), Czechy (wzrost o 75,6 proc.), Rumunię (wzrost o 54,1 proc.) i Węgry (wzrost o 53,4 proc.).

Wirus SARS-CoV-2 nie został jak dotąd wyizolowany? Wyizolowano go wielokrotnie

Anna Martynowska twierdzi, że koronawirus SARS-CoV-2 nigdy nie został wyizolowany. Założenie to jest nieprawdziwe i opiera się na pominięciu danych, które są dostępne od samego początku pandemii. Brak wyizolowanego wirusa to jeden z najczęściej powielanych w sieci mitów na temat COVID-19, towarzyszący większości teorii spiskowych. Odwoływaliśmy się do tego zagadnienia w wielu analizach powiązanych z tematem koronawirusa. 

Tak naprawdę wirusa wyizolowano już wielokrotnie w różnych miejscach na świecie, w tym w Chinach (po raz pierwszy), Korei Południowej, Indiach, Stanach Zjednoczonych oraz w Polsce (dokonali tego naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego). Wyizolowanie pozwala na określenie sekwencji genetycznej patogenu, dzięki czemu możliwe są badania nad koronawirusem, a także opracowanie potencjalnych leków, terapii i szczepionek.

Testy PCR nie nadają się do diagnozowania? 

Anna Martynowska twierdzi, że testy PCR nie nadają się do diagnozowania osób zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2, ponieważ dają całkowicie błędne wyniki, a sam wirus jest wyimaginowanym problemem. Teoria ta opiera się jednak na fałszywych informacjach, które nie mogą stanowić dowodu na bezużyteczność testów. 

Testy PCR to jedna z najdokładniejszych metod diagnostycznych dostępnych na rynku, umożliwiająca zidentyfikowanie zachorowania na podstawie wyniku testu i zaobserwowanych objawów. Od lat z powodzeniem stosuje się je w diagnostyce wielu innych chorób (w tym także grypy). Gdyby teorie o tym, że testy PCR dawały pozytywne wyniki u wszystkich ludzi bez względu na zakażenie, udział procentowy pozytywnych wyników w poszczególnych państwach byłby bardzo wysoki, a tak nie jest. W rzeczywistości odsetek pozytywnych wyników zależny jest od skali epidemii w danym państwie oraz przyjętej strategii testowania.

Błędne spostrzeżenia Martynowskiej zostały oparte najprawdopodobniej o fałszywą informację, według której jeden ze starterów zawierających sekwencję nukleotydów podobną do ósmego chromosomu ludzkiego DNA wpływa na wynik testu. Nie jest to jednak prawdą – na taką sytuację nie pozwoliłaby konstrukcja starterów, o której pisaliśmy w analizie pt. „Testy PCR nie mogą dawać pozytywnego wyniku u każdej osoby” opublikowanej jeszcze w listopadzie 2020 roku. 

Problem wyników fałszywie ujemnych (błędnie niewykryte zakażenie) i fałszywie pozytywnych (błędnie wykryte zakażenie) rodzi wiele niejasności. Wyniki fałszywie pozytywne stanowią zdecydowaną mniejszość wszystkich wyników, o czym można się przekonać, korzystając z kalkulatora autorstwa British Medical Journal. Znacznie większy problem pod kątem reagowania na sytuację epidemiczną stanowi niedoszacowanie całkowitej liczby przypadków. Obiekt badań stanowi również jednostkowe cierpienie związane z odsyłaniem pacjentów na kwarantannę na podstawie błędnego wyniku testu. Naukowcy na bieżąco dostarczają ważnych wskazówek pod kątem udoskonalania diagnostyki. 

Maseczki ochronne nie spełniają funkcji ochronnej? W praktyce to dobra forma ochrony

Zawieszona lekarka uważa, że zakrywanie ust i nosa nie spełnia swoich funkcji ochronnych. Martynowska określa maseczki mianem „kagańców” i uważa je za przejaw utraty wolności obywatelskich. Przekonanie o braku skuteczności maseczek jest jednak błędne. Zakrywanie ust i nosa to jedna z kilku najlepszych i najprostszych do wdrożenia w społeczeństwie metod dystansowania. 

Liczne badania dowiodły, że prawidłowe stosowanie maseczek chirurgicznych przyczynia się do ograniczenia transmisji koronawirusa SARS-CoV-2 (w różnym stopniu, w zależności od materiału, z jakiego wykonana jest maseczka) i wiąże się z szeregiem potencjalnych korzyści. Jak wskazują Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), ECDCCDC, maseczki są skutecznym sposobem na ochronę osób z naszego bliskiego otoczenia, jeżeli nie jesteśmy świadomi własnego zakażenia. Materiał hamuje bowiem rozprzestrzenianie się kropelek śliny, w których może być zawarty koronawirus SARS-CoV-2. Maseczki zapewniają także pewien poziom ochrony osobistej, przy czym ważne jest zachowanie wszelkich innych środków dystansowania i higieny w ramach kompleksowego działania

Fałszywym wiadomościom na temat maseczek przyglądaliśmy się w kilku analizach, w tym „Mała średnica SARS-CoV-2 nie świadczy o bezużyteczności maseczek” oraz „Noszenie maseczki nie jest zagrożeniem dla zdrowia psychicznego i fizycznego”

Szczepionki zostały opracowane zbyt szybko i przed niczym nie chronią? AnnaMartynowska pominęła ważne informacje

Anna Martynowska zakłada, że szczepionki przeciw COVID-19 nie działają, ponieważ nie mają przed czym chronić. Problem tego założenia tkwi w fałszywości samej przesłanki, na podstawie której opiera się wnioskowanie lekarki. Jak już wskazywaliśmy, Martynowska uważa, że wirus SARS-CoV-2 nie istnieje. Zniechęca również do stosowania szczepionek, twierdząc, że opracowano je zbyt szybko. 

Dopuszczone do obrotu szczepionki przeciw COVID-19 musiały spełnić szereg norm, takich samych jak w przypadku każdego innego tego typu preparatu wprowadzonego na rynek. Ich skuteczność i bezpieczeństwo zostały potwierdzone w szeroko zakrojonych badaniach klinicznych trzeciej fazy. Szczepionki zostały opracowane tak szybko ze względu na szczególną sytuację pandemiczną, która wymusiła opracowanie preparatów w jak najkrótszym czasie. Realizacja przedsięwzięcia wymagała uruchomienia olbrzymich środków ludzkich i finansowych. Uproszczono niektóre procedury i zdawanie dokumentacji z wynikami badań, ale – co ważne – stało się to bez straty dla jakości badań. 

W dobie pandemii w sieci roi się od dezinformacyjnych treści promowanych przez grupy antyszczepionkowców, którzy wykorzystują luki informacyjne i brak dostatecznie rozpowszechnionej wiedzy na temat szczepionek przeciw COVID-19. Wielu fake newsom i teoriom spiskowym przyglądaliśmy się w naszych analizach, które prezentujemy w ramach zestawienia pt. „Szczepionki – zestawienie fałszywych informacji. Sprawdź, jaka jest prawda!”. Z kolei w raporcie „Cała prawda o szczepieniach na COVID-19” udzielamy odpowiedzi na najważniejsze pytania związane ze szczepionkami. Zarówno w analizach, jak i w raporcie odnosimy się do kwestii tempa badań nad szczepionkami. 

Podsumowanie

„Infodemia” towarzysząca pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 obnażyła zagrożenia związane z nadmiarem i łatwością publikacji informacji w sieci. Nieprawdziwe treści mogą docierać do wszystkich z prędkością i w ilościach niespotykanych wcześniej w historii. Narażone są na to także osoby wykształcone i zawodowo związane ze światem nauki. Zaufanie do ekspertów powinno opierać się na refleksyjnym podejściu do prezentowanych przez nich treści, a nie na samym autorytecie lub zgodności przekonań autora danego poglądu z naszymi własnymi przeświadczeniami. Nieprzestrzeganie tej zasady może napędzać powstawanie i utrwalanie fałszywych informacji. 

Nagranie z udziałem Anny Martynowskiej weryfikowała wcześniej redakcja AFP Sprawdzam. W maju 2020 roku pojawił się również dezinformujący wywiad z lekarką, która przekonywała o istnieniu światowego spisku. Rozmowę analizował portal PAP Fake Hunter

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram