Strona główna Fake News Większość zaszczepionych umrze przez mikrozakrzepy? Fake news!

Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.

Większość zaszczepionych umrze przez mikrozakrzepy? Fake news!

Fałszywa teoria dr. Charlesa Hoffe’a powielana w sieci.

Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.

Większość zaszczepionych umrze przez mikrozakrzepy? Fake news!

Fałszywa teoria dr. Charlesa Hoffe’a powielana w sieci.

Temat poważnych skutków ubocznych po szczepieniach, mimo że rzadkich w praktyce, jest częstym obiektem rozważań środowisk antyszczepionkowych, przy czym wykorzystuje się w nich nieprawdziwe informacje, które mają wzmocnić strach i niechęć wobec szczepień. Jak nietrudno zauważyć, w przypadku szczepionek przeciw COVID-19 przybiera to często bardzo skrajne formy (o czym piszemy w zestawieniu fałszywych informacji na temat szczepień). Jedna z popularniejszych narracji środowisk antyszczepionkowych głosi, że większość zaszczepionych umrze w ciągu kilku najbliższych lat, do czego doprowadzą rzekomo tworzące się w organizmach mikrozakrzepy.

Takie informacje pojawiły się m.in. w tekstach „Szczepionki mRNA zabiją większość osób zaszczepionych” na portalu Wolne Media oraz „UWAGA: Lekarz mówi, że szczepionki mRNA »zabiją większość ludzi z powodu niewydolności serca«, 62% zaszczepionych ludzi już wykazuje mikroskopijne zakrzepy krwi” na M-forum. Treści te udostępniono w mediach społecznościowych.

Zrzut ekranu posta na Facebooku na profilu Wolne Media. Do wpisu dołączono zdjęcie z wizerunkiem Byrama Bridla, który miał powiedzieć, że „Popełniliśmy wielki błąd. (...) nie wiedzieliśmy, że samo białko wypustek jest toksyną i jest białkiem patogennym. Więc szczepiąc ludzi nieumyślnie zaszczepiamy ich toksyną”

Źródło: www.facebook.com

Krzepnięcie krwi po szczepionkach przeciw COVID-19 doprowadza wielu zaszczepionych do zgonów? Nie ma na to żadnych dowodów

Doniesienia z tekstów „Szczepionki mRNA zabiją większość osób zaszczepionych” na Wolne Media oraz „UWAGA: Lekarz mówi, że szczepionki mRNA »zabiją większość ludzi z powodu niewydolności serca«, 62% zaszczepionych ludzi już wykazuje mikroskopijne zakrzepy krwi” na M-forum opierają się na wypowiedzi kanadyjskiego dr. Charlesa Hoffe’a, który przekonywał, że wytworzone po podaniu szczepionki białko koronawirusa zaczyna doprowadzać do zapychania naczyń włosowatych. Miałoby to prowadzić do poważnych zdarzeń sercowo-naczyniowych. Wyjaśniał, że ponad 62 proc. zaszczepionych będzie cierpieć z tego powodu, czego potwierdzeniem miały być badania D-dimerów (wyjaśniamy poniżej), a duża część z nich ostatecznie umrze. Jednakże informacja nie została udokumentowana w żadnym dostępnym badaniu, co powinno wzbudzić sceptycyzm odbiorców. Nie wiemy, ilu było takich pacjentów i czy badano ich przed szczepieniem. Ponadto dr Charles Hoffe to lekarz rodzinny, który jest znany z antyszczepionkowych poglądów i już wcześniej rozpowszechniał dezinformujące przekazy na temat szczepień przeciw COVID-19. Nie ma on doświadczenia w badaniach nad szczepionkami i ich bezpieczeństwem.

Szczepionki przeciw COVID-19 wprowadzają swoistą „instrukcję”, dzięki której przez krótki czas w organizmie wytwarzane jest odpowiednio zmodyfikowane białko koronawirusa SARS-CoV-2. Mechanizm różni się w zależności od rodzaju szczepionki: szczepionki mRNA wprowadzają mRNA, dzięki któremu organizm zaczyna wytwarzać białko, a z kolei przypadku szczepionek wektorowych do organizmu wprowadzany jest zmodyfikowany i niezakaźny adenowirus, który przekazuje komórkom informację – analogicznie jak w przypadku mRNA – o tym, jak wytworzyć zmodyfikowane białko, przeciwko któremu będzie budowana odpowiedź immunologiczna. Nie jest jednak tak, że mRNA czy białko będą nieskrępowanie krążyć w nieskończoność w organizmie. Zarówno mRNA, jak i białko zanikają z czasem: to pierwsze niedługo po szczepieniu, a drugie w miarę budowy odporności organizmu. Białko samo w sobie nie jest toksyną, co wyjaśnialiśmy w analizie „Szczepionki produkują toksyczne białko kolca? Fake news!”.

Co jednak z rzekomymi wynikami testów na D-dimery? W normalnych warunkach skrzep krwi zanika, gdy zagoi się uszkodzona tkanka, jednak w przypadku zaburzeń krzepnięcia krwi skrzepy mogą powstawać niezależnie od uszkodzeń i pozostać w organizmie, co może przyczynić się do poważnych komplikacji. Wykryciu takich zjawisk ma służyć test D-dimerów, który polega na wyszukiwaniu D-dimerów we krwi, tj. fragmentów białek, które powstają, gdy w organizmie powstaje skrzep krwi. Wyższy poziom D-dimerów może oznaczać, że badany ma zaburzenia krzepnięcia krwi (choć może się to wiązać także z innymi problemami zdrowotnymi). Należy zauważyć jednak, że wykonanie testu nie mówi nic na temat tego, co wywołało skrzep krwi ani gdzie dokładnie się on znajduje. Podwyższony poziom D-dimerów może być zaobserwowany – jak tłumaczył prof. Jacek Musiał (m.in. specjalista z zakresu immunologi) dla EUROIMMUNBlog – przy jakimkolwiek stanie zapalnym, a także przy niewielkich stanach zapalnych wywołanych szczepionką, co nie oznacza jeszcze, że stanowi to zagrożenie dla zdrowia (wszystko zależy od określonych poziomów D-dimerów). Ze względu na to, że nie wiemy, ilu i na jakich pacjentach dr Charles Hoffe wykonywał testy D-dimerów, nie można założyć, że ponad 60 proc. zaszczepionych pacjentów ma niebezpieczne mikrozakrzepy z powodu szczepienia przeciw COVID-19. 

Należy pamiętać, że szczepionki przeciw COVID-19 zostały przebadane pod kątem bezpieczeństwa przed ich dopuszczeniem do obrotu i w ocenie naukowej wykazano, że korzyści wynikające ze szczepionki muszą znacznie przewyższać jakiekolwiek potencjalne ryzyko (tak jak w przypadku każdego innego leku). Wbrew założeniu dr. Charlesa Hoffe’a testy D-dimerów wykorzystywano także do badań bezpieczeństwem szczepionek przeciw COVID-19, co pomogło wykryć możliwy bardzo rzadki związek między zakrzepami a szczepionką Vaxzevria. Nie jest więc tak, że świat nauki pozostaje „ślepy” na możliwość wykonania takich testów. Same testy D-dimerów jednak nie wystarczą do formułowania tak dalekich wniosków, jakie wysnuł dr Charles Hoffe’a, gdyż mają one mocno „wstępny” charakter.

Badania nad bezpieczeństwem szczepionek w czasie szczepień populacyjnych. Potencjalne zagrożenia są monitorowane i wykrywane

Tak jak każdy inny preparat dopuszczony do funkcjonowania, szczepionki są monitorowane pod kątem poważnych, najrzadziej występujących, zdarzeń niepożądanych. To właśnie dzięki temu wykryto wspomniany wyżej, możliwy związek między bardzo rzadką zakrzepicą a szczepionkami Vaxzevria od AstraZeneca, podobnie jak w przypadku prawdopodobnego, bardzo rzadkiego powiązania zapalenia mięśnia sercowego i zapalenia osierdzia ze szczepionkami mRNA od Pfizer/BioNTech i Moderna. To dowodzi tylko temu, jak dokładnie monitorowane są preparaty pod kątem bezpieczeństwa, za co są odpowiedzialne organy regulacyjne UE i koncerny farmaceutyczne. Większe ryzyko wystąpienia zdarzeń związanych z zakrzepicą zostało powiązane z samym COVID-19, czemu można zapobiec poprzez szczepienie.

Podsumowanie

Nie ma żadnych dowodów na to, że większość zaszczepionych będzie miała poważne problemy lub umrze z powodu przyjęcia szczepionki przeciw COVID-19. Badania wykazały bezpieczeństwo szczepionek, a wszelkie argumenty odnoszące się do negatywnych efektów ubocznych szczepień powinny być poparte badaniami, ponieważ w przeciwnym przypadku pozostaną dowodami anegdotycznymi (bez wartości naukowej).

Z wiarygodnymi informacjami na temat szczepionek przeciw COVID-19 można zapoznać się na stronach Światowej Organizacji Zdrowia, Amerykańskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, Europejskiej Agencji Leków, a także w białej księdze pt. „Szczepienia przeciw COVID-19. Innowacyjne technologie i efektywność”, opracowanej przez inicjatywę Nauka Przeciw Pandemii.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać