Sprawdzamy wypowiedzi polityków i osób publicznych pojawiające się w przestrzeni medialnej i internetowej. Wybieramy wypowiedzi istotne dla debaty publicznej, weryfikujemy zawarte w nich informacje i przydzielamy jedną z pięciu kategorii ocen.
Kohabitacja w III RP. Ile razy miała miejsce?
Kohabitacja w III RP. Ile razy miała miejsce?
Jeśli się nie mylę, to jest [gdy dojdzie do rządów koalicji KO-TD-NL – przyp. Demagog] czwarta kohabitacja. Pierwsza to była Lecha Wałęsy z lewicą. Druga była prezydenta Kwaśniewskiego z AWS-em. Trzecia prezydenta Kaczyńskiego z Platformą.
- Kohabitacja to sytuacja, w której prezydent i premier (rząd) wywodzą się z odmiennych opcji politycznych.
- W historii III RP kohabitacja miała miejsce pięć razy. Jeśli obecna opozycja utworzy nowy rząd, będzie to szósty przypadek.
- W każdym z tych pięciu przypadków prezydent mógł występować w roli „hamulcowego”. Partie rządzące nie miały niezbędnej większości głosów do odrzucenia weta prezydenta.
- Piotr Zgorzelski nie myli się, gdy stwierdza, że kohabitacja występowała w historii III RP. Do takiej sytuacji doszło dotychczas pięć razy, a nie trzy – jak sugeruje polityk. W związku z tym wypowiedź oceniamy jako częściową prawdę.
[Aktualizacja 19.01.2024] Z początkiem 2024 roku nazwę oceny „częściowy fałsz” zmieniliśmy na „częściowa prawda”. Z tego powodu nazwę oceny zmieniliśmy także w opublikowanych wcześniej analizach wypowiedzi.
Wciąż nie wiemy komu prezydent powierzy misję utworzenia rządu
We wtorek i środę prezydent Andrzej Duda odbył spotkania z przedstawicielami komitetów wyborczych, które dostały się do Sejmu X kadencji. Prezydent nie wskazał jeszcze osoby, którą desygnuję na stanowisko premiera w ramach pierwszego kroku konstytucyjnego.
Zjednoczona Prawica oznajmiła, że ich kandydatem na premiera jest Mateusz Morawiecki. Prezydent Duda poinformował, że podczas spotkania został zapewniony, że obóz ten zakłada, że będzie dysponować większością głosów w sejmie.
Większość głosów w sejmie deklaruje również potencjalnie przyszła koalicja: Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi oraz Nowej Lewicy. Kandydatem na premiera tych trzech ugrupowań jest Donald Tusk.
KO, Trzecia Droga i Nowa Lewica z większością w sejmie
Arytmetyka sejmowa jest nieubłagana. O ile to PiS samodzielnie posiada najwięcej mandatów (194), o tyle to wspomniana koalicja trzech partii dysponuje większością w izbie niższej (248 mandatów).
PiS razem z Konfederacją posiada w sumie 212 mandatów. Do większości 231 miejsc brakuje więc 19 posłów. Trzecia Droga zapowiada, że nie zamierza wchodzić w koalicję z PiS. Co więcej, Konfederacja również podtrzymuje swoje stanowisko i podkreśla, że nie ma w planach współrządzenia z tą partią.
Szykuje się kohabitacja?
Wygląda więc na to, że przyszły rząd stworzą trzy siły polityczne, które znajdują się jeszcze w opozycji. Pytaniem pozostaje, w którym kroku konstytucyjnym zostanie powołana Rada Ministrów. Jeżeli Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica dojdą do władzy, Polska wejdzie w okres kohabitacji.
Kohabitacja to sytuacja, w której premier (rząd) i prezydent pochodzą z różnych ugrupowań politycznych. Wprawdzie prezydent w trakcie sprawowania urzędu nie należy do partii politycznej, jednak de facto wywodzi się z określonej opcji politycznej. W przypadku Andrzeja Dudy jest to PiS.
Zgorzelski: Kohabitacja nie będzie nowością
Jak zauważył Piotr Zgorzelski, kohabitacja nie jest niczym nowym w polskim systemie politycznym. W przeszłości miało dojść już do trzech takich sytuacji. Jego zdaniem współpraca z prezydentem będzie kluczowa, jeżeli koalicja zamierza wdrażać swoje postulaty w życie.
Dlaczego to takie istotne? Prezydent dysponuje prawem weta. Gdy prezydent nie złoży podpisu pod ustawą, sejm może jeszcze odrzucić weto głowy państwa. Do tego potrzeba obecnie większości ⅗, czyli 276 głosów (art. 122 ust. 5 konstytucji)
Do tej pory kohabitacja wystąpiła pięć razy
Aktualizacja 02.11.2023
W poprzedniej wersji tego akapitu znalazła się informacja, że w 2005 roku doszło do kohabitacji prezydenta Kwaśniewskiego z rządem PiS, Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony. Nasi czytelnicy zwrócili uwagę, że LPR i Samoobrona wstąpiły do rządu dopiero w 2006 roku, gdy prezydentem był już Lech Kaczyński.
W 2005 roku został powołany rząd Kazimierza Marcinkiewicza. Był to mniejszościowy rząd Prawa i Sprawiedliwości. Oznacza to, że w 2005 roku mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdy współrządził prezydent Kwaśniewski z nowopowołanym rządem mniejszościowym PiS.
W demokratycznej Polsce, czyli po roku 1989, pięciokrotnie dochodziło do kohabitacji:
- w latach 1993–1995 prezydentem był Lech Wałęsa, wywodzący się z Solidarności, podczas gdy rząd tworzyła koalicja SLD-PSL,
- w latach 1997–2001 urząd prezydenta sprawował Aleksander Kwaśniewski pochodzący ze środowiska SLD, natomiast rząd formowała koalicja AWS-UW,
- w roku 2005 (przez dwa miesiące) prezydent Kwaśniewski współrządził z nowo powołanym rządem PiS.
- w latach 2007–2010 głową państwa był Lech Kaczyński, wywodzący się z PiS, z kolei Radę Ministrów tworzyła koalicja PO-PSL,
- w roku 2015 (przez niespełna cztery miesiące) doszło do sytuacji, w której prezydentem był Andrzej Duda z ramienia PiS, a rząd wciąż należał do koalicji PO-PSL.
Koniec aktualizacji 02.11.2023
W demokratycznej Polsce, czyli po roku 1989, pięciokrotnie dochodziło do kohabitacji:
- w latach 1993–1995 prezydentem był Lech Wałęsa, wywodzący się z Solidarności, podczas gdy rząd tworzyła koalicja SLD-PSL,
- w latach 1997–2001 urząd prezydenta sprawował Aleksander Kwaśniewski pochodzący ze środowiska SLD, natomiast rząd formowała koalicja AWS-UW,
- w roku 2005 (przez dwa miesiące) prezydent Kwaśniewski współrządził z nowo powołanym rządem PiS, LPR i Samoobrony,
- w latach 2007–2010 głową państwa był Lech Kaczyński, wywodzący się z PiS, z kolei Radę Ministrów tworzyła koalicja PO-PSL,
- w roku 2015 (przez niespełna cztery miesiące) doszło do sytuacji, w której prezydentem był Andrzej Duda z ramienia PiS, a rząd wciąż należał do koalicji PO-PSL.
Prezydent – „hamulcowym”
To, jak przebiega okres kohabitacji, zależy od osobistych relacji na linii rząd – prezydent, ale też od układu sił. Jeżeli ugrupowania reprezentujące rząd w sejmie mają większość głosów niezbędną do odrzucenia weta prezydenta, wówczas pozycja prezydenta jest słabsza.
Do tej pory tak się jednak nie stało, co znaczy, że prezydent mógł wcielać się w rolę „hamulcowego”, blokując ustawy, które uznawał za niestosowne. Było tak nawet w sytuacji, gdy rząd SLD-PSL dysponował 303 mandatami w sejmie. Do odrzucenia weta prezydenta (w ramach „małej” ustawy konstytucyjnej z 1992 roku) potrzebna była jednak większość ⅔ (307 głosów).
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter