Sprawdzamy wypowiedzi polityków i osób publicznych pojawiające się w przestrzeni medialnej i internetowej. Wybieramy wypowiedzi istotne dla debaty publicznej, weryfikujemy zawarte w nich informacje i przydzielamy jedną z pięciu kategorii ocen.
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Reporterzy rzucali cukierki migrantom? Wyjaśniamy sytuację z Michałowa
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Reporterzy rzucali cukierki migrantom? Wyjaśniamy sytuację z Michałowa
Pamiętajmy, co robili niektórzy, tzw. dziennikarze, kiedy rzucali cukierki w obozie dla uchodźców po to, żeby te dzieci lepiej wyglądały w kadrach.
- Michał Woś nawiązuje do wydarzeń z początku października, kiedy prorządowe media (m.in. TVP Info) informowały, że fotoreporterka „Gazety Wyborczej” rzekomo rzucała słodycze przebywającym na granicy dzieciom, aby te zbliżyły się do obiektywu, by możliwe było wykonanie lepszego zdjęcia.
- Domniemana sytuacja została nagrana przez dziennikarzy Onetu.
- Zarówno zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, jak i autorzy nagrania zaprzeczają, że w filmie widać fotoreporterkę. Dziennikarze Onetu zapewniają, że zarejestrowali przypadkową osobę, która akurat dawała dzieciom słodycze.
- Na tej podstawie wypowiedź Michała Wosia oceniamy jako fałszywą.
Michał Woś o sytuacji dziennikarzy na granicy
Wiceminister sprawiedliwości gościł 22 listopada w programie „Kwadrans polityczny” na antenie TVP Info. Rozmowa dotyczyła przewidywanej eskalacji konfliktu na granicy z Białorusią. Wiceminister zauważył, że działania Mińska i Moskwy zaczynają nosić znamiona wojny hybrydowej polegającej m.in. na kontrolowaniu przepływu informacji. W związku z tym prowadzący program zapytał, czy problem ten udałoby się rozwiązać, wpuszczając na granicę dziennikarzy.
Michał Woś zauważył, że Sejm przyjął już przepisy, zgodnie z którymi Służba Graniczna ma zapewnić bezpieczeństwo i ochronę przedstawicielom mediów. Od razu przypomniał jednak, jak rzekomo niektórzy dziennikarze „rzucali cukierki w obozie dla uchodźców po to, żeby te dzieci lepiej wyglądały w kadrach”. Polityk nazwał to zachowanie „skandalicznym”.
Awantura wokół dziennikarzy pochodzi sprzed ponad półtora miesiąca
Słowa Michała Wosia najprawdopodobniej nawiązują do sytuacji z początku października. Wówczas niektóre prawicowe media, np. TVP Info, TV Republika i portal niezalezna.pl, oraz przedstawiciele środowiska dziennikarskiego (jak np. redaktor naczelny „Dziennika Polskiego” Wojciech Mucha i dyrektor TVP3 Opole Mateusz Magdziarz) rozpowszechniali informację, jakoby fotoreporterzy niektórych mediów rzucali słodycze dzieciom koczującym na granicy, aby przekonać je do zbliżenia się do obiektywu.
Wyrwane z kontekstu nagranie przedstawiające kobietę rzucającą coś w kierunku dzieci po raz pierwszy pojawiło się 1 października na Twitterze, na greckim koncie @stavroforos_ (pisownia grecka Σταυροφόρος). Obecnie publikowane przez to konto wpisy kończą się na 10 października, jednak zrzut ekranu tweeta zawierającego film zachował portal OKO.press. W treści tweeta czytamy:
„Polska, na granicy z Białorusią (Michałowo). Solidarność w obecności kamer za ogrodzeniem, rzucanie czekoladkami, aby przyciągnąć dzieci i robienie zdjęć, których potrzebują, aby manipulować publicznością poprzez emocjonalny szantaż”.
Wideo wraz z informacją, że przedstawia ono dziennikarkę, udostępnił również wspomniany Mateusz Magdziarz.
Na nagraniu widać, jak kobieta rzuca coś do znajdujących się za płotem imigrantów. W grupie znajduje się kilkoro dzieci. Kiedy te próbują podejść do ogrodzenia, są zatrzymywane przez funkcjonariuszy. – Pozwólcie im odebrać, ludzie, przecież już podchodzili do płotu – mówi do strażników kobieta. Po jakimś czasie ci przepuszczają dzieci, które zabierają spod ogrodzenia paczki – prawdopodobnie ze słodyczami.
Nagranie przedstawia dziennikarkę? Dwa niezależne źródła zaprzeczają
Oryginalny film pochodzi z portalu onet.pl (warto zauważyć, że @stavroforos_ nie podaje tej informacji). Nagranie służy jako ilustracja do reportażu Mateusza Baczyńskiego i Marcina Wyrwała pt. „Kraina strachu. Strefa wyjątkowa”. W tekście nie ma mowy o tym, że kobieta rzucająca paczki jest dziennikarką. Wideo zostało zatytułowane „Kobieta rzuca do migrantów produkty ponad głowami strażników”. Jak piszą autorzy:
„Zgromadzeni przy bramie ludzie próbują podawać jedzenie przez pręty bramy. Strażnicy w ostry sposób nakazują migrantom pozostać na miejscu i nie podchodzić do ogrodzenia. Ludzie rzucają batony, paczki ciastek, banany, pieluchy, butelki z wodą – tak, aby doleciały do potrzebujących”.
Dwa dni później, 3 października, portal TVP Info podał, że kobietą widoczną w filmie jest fotoreporterka „Gazety Wyborczej” Agnieszka Sadowska.
Kolejnego dnia, 4 października, doniesienia te w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl sprostował zastępca redaktora naczelnego GW Mikołaj Chrzan, który poinformował, że:
„Osoba próbująca przerzucać jedzenie do dzieci, zarejestrowana na filmie Onetu, nie pracuje dla naszej redakcji. Ale jej zachowanie jest dla mnie całkowicie zrozumiałe. Chęć dostarczenia jedzenia (także kalorycznych słodyczy) dla osób w takim stanie, zasługuje na pochwałę, nie na potępienie. Przy wyraźnym oddzieleniu grupy migrantów od ulicy, przerzucenie jedzenia nad płotem i kordonem strażników wydaje się jedyną możliwością udzielenia pomocy”.
Tego samego dnia informację sprostowali również dziennikarze Onetu, którzy opublikowali oryginalne nagranie. Baczyński i Wyrwał przekonują, że wideo przedstawia przypadkową osobę:
„Michałowo było jedynie epizodem w naszej podróży, więc nie spędziliśmy tam wiele czasu. Dokumentując jednak sytuację na miejscu, sfilmowaliśmy scenę, w której pewna osoba rzuca różne artykuły zgromadzonym na podwórku placówki migrantom”.
Zmiany dotyczące sytuacji dziennikarzy na granicy
Od momentu wprowadzenia stanu wyjątkowego media nie mają wstępu do strefy przygranicznej. Dziennikarze bazują w zasadzie jedynie na informacjach przekazywanych przez rząd oraz Straż Graniczną. Stan wyjątkowy ma jednak wygasnąć z początkiem grudnia, dzięki czemu sytuacja mediów na granicy ulegnie zmianie.
17 listopada Sejm uchwalił nowelizację ustawy o ochronie granicy państwowej i niektórych innych ustaw. Przyjęte rozwiązania pozwolą na obecność dziennikarzy w obszarze przygranicznym, jednak ich praca będzie mogła odbywać się na specjalnych zasadach.
Jak przekazał wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Maciej Wąsik:
„Właściwy miejscowo komendant Straży Granicznej będzie mógł umożliwić obecność dziennikarzy przy granicy. Zdajemy sobie sprawę, że musi to być realizowane w sposób uporządkowany”.
W punkcie drugim art. 12b ust. 2 projektu ustawy czytamy, że:
„W uzasadnionych przypadkach właściwy miejscowo komendant placówki Straży Granicznej może zezwolić na przebywanie, na czas określony i na określonych zasadach, na obszarze objętym zakazem, o którym mowa w art. 12a ust. 1, innych osób niż wymienione w ust. 1, w szczególności dziennikarzy w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r.”.
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, zapytany o dopuszczenie mediów na granicę, zapowiedział jednak: „Przypuszczam, że to będą ogólnopolskie stacje telewizyjne, a nie lokalne”.
Również prezes PiS Jarosław Kaczyński na antenie Polskiego Radia stwierdził, że obecność mediów na granicy będzie „raczej możliwością incydentalną niż trwałą praktyką”.
Ustawa znajduje się obecnie w rękach prezydenta i marszałka senatu. Ponieważ rządowy projekt jest rozpatrywany w trybie pilnym, Senat ma tylko 14 dni na zajęcie stanowiska. Powinno to nastąpić najpóźniej 6 grudnia.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter