Strona główna Analizy 15 lat w króliczej norze – Brent Lee opowiada, jak to jest żyć w świecie teorii spiskowych

15 lat w króliczej norze – Brent Lee opowiada, jak to jest żyć w świecie teorii spiskowych

Opowieść o tym, jak można wpaść do alternatywnej rzeczywistości, jak wygląda codzienne życie fana teorii spiskowych oraz jak przebiega proces powrotu do normalności.

Brent Lee o tym, jak to jest wierzyć w teorie spiskowe

Brent Lee o tym, jak to jest wierzyć w teorie spiskowe

15 lat w króliczej norze – Brent Lee opowiada, jak to jest żyć w świecie teorii spiskowych

Opowieść o tym, jak można wpaść do alternatywnej rzeczywistości, jak wygląda codzienne życie fana teorii spiskowych oraz jak przebiega proces powrotu do normalności.

Przez 15 lat był na dnie króliczej nory. Po długim czasie bycia osobą zanurzoną w teoriach spiskowych wreszcie udało mu się wydostać na światło dzienne. Teraz pomaga innym, którzy sami są na drodze do wyzdrowienia. O tym, jak wygląda życie człowieka wierzącego w teorie spiskowe, opowiada Brent Lee Regan nawrócony „spiskowiec”, współprowadzący podcast „Some Dare Call It Conspiracy”, w którym dekonstruuje teorie spiskowe.

 

Przeczytaj wywiad lub posłuchaj podcastu!

Mateusz Cholewa:

Będziemy rozmawiać o Twojej niezwykłej podróży od 2003 do 2023 roku, czyli trwającej bez mała 20 lat. Oglądałem krótki dokument o Tobie, który wyszedł jakieś 5-6 miesięcy temu, a także widziałem Twoje własne wideo nazwane „Spowiedź foliarza”. Gdybyś mógł na początku naszej rozmowy opowiedzieć nam nieco o tym, jak ta podróż się zaczęła, te 20 lat temu.

Brent Lee Regan:

W 2003 roku przez przypadek natknąłem się na kilka filmów o teoriach spiskowych. Pobierałem filmy z serwisu peer-to-peer, gdzie szukałem po prostu dokumentów do obejrzenia. Znalazłem tam folder, w którym było kilka dokumentów o 11 września, i pomyślałem, że warto je obejrzeć, ponieważ dorastałem w wojskowym otoczeniu.

Mój ojczym jest lotnikiem i większość życia spędziłem w Niemczech. Gdy dorastałem, miałem bardzo antywojenne poglądy i interesowałem się geopolityką. Terroryzm był czymś, co mnie interesowało. Zawsze starałem się być czujny, ponieważ baza, w której dorastałem, była celem ataku terrorystycznego, kiedy byłem młody. Jeden lotnik stracił wtedy życie. Wywarło to na mnie duży wpływ, więc byłem tym bardzo zainteresowany. 

Wpadłem na niby-dokumenty o 11 września i uznałem, że – tak:  chcę je pobrać i ich posłuchać. I tak się złożyło, że były to teorie spiskowe na temat 11 września. Mówiąc szczerze, byłem zaskoczony. Sposób, w jaki opowiedziano tę historię, sprawił, że absolutnie w to uwierzyłem.

Dla kontekstu trzeba wspomnieć, że w roku 2003 byliśmy na skraju wojny z Irakiem i mnóstwo kłamstw krążyło dookoła na temat broni masowego rażenia. Odbywało się też sporo protestów, z którymi się utożsamiałem.

Więc kiedy te niby-filmy dokumentalne o 11 września pokazały, że tak naprawdę zamachy zostały celowo zaplanowane przez Amerykanów, aby rozpocząć wojnę na Bliskim Wschodzie – po prostu ze względu na sposób, w jaki o tym opowiedzieli – od razu się w to wkręciłem.

Potem musiałem się dowiedzieć, kim byli ci ludzie, którzy to zaplanowali. Zacząłem przyglądać się takim rzeczom, jak tajne stowarzyszenia, masoni, wszystkie tego rodzaju rzeczy, które trafiają się na początku spiskowej podróży. To właśnie wciągnęło mnie do króliczej nory.

MCH:

Kim właściwie byłeś, nim zagłębiłeś się w teorie spiskowe? Jak wyglądało Twoje życie? Byłeś po prostu normalną osobą pracującą od 8 do 16 i ten jeden konkretny moment zmienił Twoje życie? Jak to wyglądało?

BL:

Byłem trochę hipisem, żyłem trochę na marginesie. Byłem w zespole, miałem wielu przyjaciół, byłem bardzo mocno związany ze sceną muzyczną w moim mieście, więc byliśmy przyjaciółmi wszystkich zespołów. Miałem spore grono znajomych, tak mi się wydawało. Interesowały mnie różne dziwne rzeczy, od czasu do czasu paliłem marihuanę – po prostu to, co robisz, gdy jesteś nastolatkiem. 

Ale zawsze miałem coś w rodzaju antyestablishmentowego przechyłu, ponieważ po prostu nie lubiłem autorytetu, z którym dorastałem, tego twardego wojskowego autorytetu w bazie. Nigdy mi się to nie podobało i uważałem, że jest to bardzo pretensjonalne. Nienawidziłem patriotyzmu i tego typu rzeczy, więc chyba taka była moja osobowość. 

MCH:

Czy w tamtym czasie kwestionowałeś informacje z mediów głównego nurtu, czy szukałeś jakichś alternatywnych źródeł wiedzy? Korzystałeś z jakiś niezależnych forów internetowych czy czegoś w tym rodzaju, zanim jeszcze zacząłeś sam promować teorie spiskowe?

BL:

Zawsze byłem otwarty na nowe idee. Ale tak naprawdę nie było nic, co ugruntowałoby moją ideologię lub to, w jaki sposób patrzyłem na świat. Myślę, że kiedy jesteś nastolatkiem, tak naprawdę nie kształtujesz pewnego rodzaju zrównoważonej struktury tego, czym jest świat. Przynajmniej ja tak nie robiłem, byłem zbyt zajęty zabawą.

Tak naprawdę nie zwracałem uwagi na różnicę między wiadomościami głównego nurtu a tymi alternatywnymi. Poza tym pamiętajmy, to było jakieś 20 lat temu, więc internet był w powijakach i nie było mediów społecznościowych. W tamtym czasie były tylko fora i czaty AOL. Tak właśnie ludzie w tamtym czasie komunikowali się w internecie. Ponieważ byłem otwarty na słuchanie innych rzeczy, z przyjemnością pobierałem ich coraz więcej i więcej, nawet takich, w które nigdy bym nie uwierzył. Sprawdzałem je, ponieważ zawsze byłem otwarty.

MCH:

À propos tych różnych rzeczy, powiedziałeś o 2003 roku i 11 września, co stało się tym wielkim początkiem tej nietypowej i mrocznej podróży. Jak szybko zmieniłeś się z człowieka, który po prostu natknął się na jakąś teorię spiskową, w kogoś całkowicie pochłoniętego przez alternatywny świat, alternatywne fakty i kogoś, kto żyje w spiskowym wszechświecie?

BL:

Czułem się, jakbym od razu wsiąknął. Czułem, że jest jakaś sprawa do rozwiązania, że jest coś, nad czym muszę popracować. Coś tu jest naprawdę nie tak i muszę na to znaleźć odpowiedź, ponieważ może to być odpowiedź na pytanie: „Dlaczego te wszystkie złe rzeczy dzieją się na świecie?”.

Pamiętam, że po prostu utknąłem w pobieraniu tak bardzo, jak tylko mogłem. Osoba, od której ściągałem foldery, jako pierwsza miała te filmy dokumentalne, ponieważ była to usługa peer-to-peer, czyli łączysz się z komputerami innych osób i masz udostępniony folder. Wysłałem do tej osoby wiadomość w aplikacji i zapytałem, skąd mogę pobrać więcej rzeczy z tego folderu, a on odpowiedział: „Och, jestem w innym hubie, w innym pokoju rozmów, w którym wszyscy mają te rzeczy, ale to prywatny serwer, więc wyślę ci link z zaproszeniem”.

Więc przesłał mi ten link, zajrzałem tam i to była istna skarbnica: PDF-y, MP3 i filmy, po prostu tak wiele wszystkiego, nawet całe książki. Pobrałem wszystko i po prostu nie spałem, oglądałem spiski do białego rana i robiłem notatki za każdym razem, gdy słyszałem coś interesującego, a potem próbowałem to sprawdzić i zobaczyć, co mówią o tym inne źródła. To była robota na pełny etat. Tak naprawdę nie mogę sobie przypomnieć momentu, w którym zdałem sobie sprawę, jak mocno mnie to wciągnęło.

W 2005 roku dołączyłem do mojego pierwszego forum. Czułem, że muszę porozmawiać o tym z większą liczbą osób, ponieważ ludzie wokół mnie nie chcieli o tym mówić. Szukałem więc forów, które chciałyby rozmawiać o tego typu rzeczach. I jednym z forów, które znalazłem na początku, było forum Davida Icke’a, gdzie ludzie rozmawiali na te tematy, i nie byli to tylko fani Icke’a. To byli ludzie, którzy byli zainteresowani tymi wszystkimi rzeczami. Tam dzieliliśmy się coraz większą liczbą materiałów i linków do pobrania.

MCH:

Tak, w Demagogu bardzo lubimy Davida Icke’a, osobiście jestem jego fanem, ale nie w taki spiskowy sposób. Po prostu kocham odkrywać go w różnych przekazach polskich promotorów spisków. Czasem po prostu wyskakuje jak filip z konopi i mam takie uczucie: „O, tu jest mój ulubiony człowiek od reptylian”. 

Może to zabrzmi śmiesznie, ale czy miałeś taką komiksowo wyglądającą ścianę z nitkami łączącymi poszczególne punkty, zdjęcia? Wiesz… jak w filmach. Czy były to po prostu jakieś małe ściągi, aby pomóc ci ścigać tę całą wielką tajemnicę? 

BL:

Po prostu miałem notatnik, a ponieważ jestem tekściarzem, piszę teksty i poezję, miałem nadzieję, że coś z tego będzie. Miałem pobazgrane masę zeszytów, w których zapisywałem wiele różnych odniesień, nazwisk, miejsc lub rzeczy, które wydawały mi się interesujące. Kiedy usłyszałem coś ciekawego, miałem takie uczucie: „Co to jest? Czy to naprawdę wydarzyło się w 1776 roku? Kim są ci bawarscy Iluminaci? 

MCH:

Muszę przyznać, że zapoznawanie się z Twoją historią przed wywiadem momentami było trudne. Czasem miałem wrażenie, że wspominając o swojej przeszłości, mówisz o kimś z obsesją. Inaczej, kiedy ktoś jest muzykiem, pisarzem albo jakimś rzemieślnikiem. To było jak zobaczenie osoby, która przez cały ten poświęcony czas robiła sobie krzywdę.

BL:

Tak, spędziłem wiele godzin na wykładach Davida Icke’a, które trwały około dziewięciu godzin. Oglądałem je w kółko. „Secret’s of the Matrix” Davida Icke’a obejrzałem co najmniej 20 razy w swoim życiu. Najpierw oglądałem to sam, a potem próbowałem namówić moich przyjaciół, aby to obejrzeli. Większości ludzi się to nie podobało. Kilku znajomych, kilku przyjaciół mówiło: „Och, to jest interesujące”, dopóki nie dotarli do trzeciej części i nie zaczęła się mowa o reptilianach.

MCH:

9-godzinny wykład brzmi strasznie długo. Nigdy bym nie pomyślał, że on ma aż tyle do powiedzenia.

BL:

To jest właśnie sedno ich działania. Mają tak wiele informacji, którymi Cię bombardują, aż dochodzi do przeciążenia informacyjnego. Jest tego tak dużo, że nie możesz nawet nadążyć i pod koniec jesteś po prostu zmęczony. To jest jak pranie mózgu.

Mogę teraz usiąść i obejrzeć ponownie te materiały, żeby zobaczyć, jak taktyka, której używają przy pewnych kwestiach do stawiania ram narracyjnych lub do pokazywania niepokojących obrazów, aby – w pewnym sensie – wywołać u ciebie szok, jest manipulacyjna

Czasem będą się z tobą śmiać, sprawią, że poczujesz się, jak byś był ich przyjacielem lub coś w tym rodzaju. I to jest właśnie manipulacja. 

Jednocześnie jest to tak wiele informacji, dosłownie, ponieważ Icke wypowiada się na setkę różnych tematów i jednym z nich są reptilianie. Możesz w sumie odrzucić reptilian, ale wciąż 99 innych rzeczy, o których mówi, jest całkiem interesujących. Na tym właśnie polega ich metoda.

MCH:

Przez 15 lat, między 2003 a 2018 rokiem, widziałeś pewnie więcej teorii spiskowych, niż ja usłyszę przez całe swoje życie, a jestem kimś, kto robi to profesjonalnie. Które z tych teorii uznawałeś za prawdziwe? Które spiski z tego całego wielkiego basenu różnych historii, alternatywnych uniwersów, niepokojących aktorów i satanistów były Ci bliskie? 

BL:

Zasadniczo nazywam to konspiracjonizmem. Uważam, że różni się to od teorii spiskowych, ponieważ jest jak ideologia. To system wierzeń. Każda teoria spiskowa odgrywa w nim swoją rolę, część może być uznawana za bardziej prawdziwe.

Na przykładzie spisku księżycowego. O lądowaniu na Księżycu jest cała masa różnych teorii spiskowych, ale wszystkie sprowadzają się do tego, że tam nie polecieliśmy. Jest tak, że lądowanie na Księżycu mógł wyreżyserować Stanley Kubrick lub że nigdy nie polecieliśmy, ponieważ Ziemia jest płaska, lub z wielu innych powodów, ale sednem tej teorii spiskowej jest to, że nie wylądowaliśmy na Księżycu.

W różnym czasie wierzyłem w różne rzeczy na temat każdego rodzaju teorii spiskowej, ponieważ czułem, że wszystkie te teorie lub akty korupcji służyły większemu spiskowi. Służyły nowemu porządkowi świata, globalnej dominacji tajnych stowarzyszeń lub satanistycznych elit.

Niekoniecznie wierzyłem w każdą pojedynczą teorię spiskową, ale miałem opinię na temat prawie każdej z nich. Wróćmy do reptilian, o których mówi David Icke. Nie mogłem sobie wyobrazić, że to prawda. Ale zamiast powiedzieć sobie: „To głupota” i po prostu to odrzucić, musiałem gdzieś znaleźć na to miejsce. David Icke przekonywał, że rozmawiał z ponad 200 osobami, które widziały reptilian, a potem jedna z tych osób mówi: „Tak, widziałam, jak zmienił się przed moją twarzą”.

Myślałem sobie, że te 200 osób nie może kłamać: może widzieli coś innego i to nie jest gad. W końcu stałem się chrześcijaninem i to całkiem religijnym. Zacząłem myśleć: OK, może to nie gady – to demony, a może to jeszcze coś innego. Więc, zamiast odrzucić zmiennokształtne jaszczury, musiałem je jakoś dopasować.

MCH:

Kiedy ludzie są tak głęboko wkręceni w konspiracjonizm, kiedy słyszą dwie rzeczy, które wzajemnie się ze sobą wykluczają – np. nie wylądowaliśmy na Księżycu, bo Ziemia jest płaska, i nie wylądowaliśmy na nim, bo Kubrick nakręcił o tym film – czy ktoś, kto wierzy w teorie spiskowe, jest w stanie dojrzeć te paradoksy? Czy te osoby widzą to, że wierzą w dwie zupełnie odrębne rzeczy? Jak potrafią wytłumaczyć sobie logicznie, że te dwie rzeczy istnieją w tym samym czasie? 

BL:

Potrafią w to wierzyć, ponieważ jedna grupa uważa, że ma rację, a inne grupy się mylą. Moim zdaniem spiskowa społeczność jest jak wielkie kręgi, które dzielą się na wiele mniejszych części. 

Niektóre z nich są większe niż inne, np. teorie o 11 września. Niektórzy sądzą, że to było celowe działanie, inni myślą coś innego. Jedni uważają, że było to kontrolowane wyburzenie, inni są zdania, że zrobił to kosmiczny laser. Ale wszyscy się zgadzają, że to nie był przypadek. Więc przynajmniej zgadzamy się co do jednego.

Nawet jeśli uważamy, że ta grupa myli się w szczegółach, to wciąż jesteśmy po tej samej stronie, ponieważ jesteśmy przeciwko nim.

MCH:

Czyli to jest jak z katolikami i protestantami: są między nami różnice, ale wciąż wierzymy w to samo?

BL:

Tak, powiem więcej: cała struktura chrześcijaństwa, cała struktura islamu i judaizmu to monoteiści. Zatem wszystko jest wciąż takie samo, wszyscy nadal wierzą w jednego Boga, ale wierzą w wiele różnych szczegółów.

MCH:

Chciałbym zapytać Cię o jedną, konkretną teorię spiskową, która – jak słyszałem – miała na Ciebie duży wpływ, prawie tak duży jak 11 września. Chodzi o teorie dotyczące 7 lipca 2005 roku. Czy możesz powiedzieć o teoriach związanych z tym wydarzeniem nieco więcej i dlaczego wywarły one na Ciebie tak duży wpływ?

BL:

To się wydarzyło jakieś trzy miesiące po tym, jak dołączyłem do forum Davida Icke’a. 7 lipca 2005 roku w Londynie nastąpił atak terrorystyczny, było czterech zamachowców samobójców. Trzy bomby eksplodowały w metrze, a jedna w autobusie. Tego ranka byłem na forum Davida z innymi ludźmi rozmawiającymi o byle czym i usłyszeliśmy w wiadomościach o zamachach. Ludzie zaczęli mówić na forum o tym, co się dzieje, i wszyscy pomyśleliśmy, że to nasz 11 września.

Okazało się, że 52 osoby zginęły tego dnia z powodu bomb i wszyscy byliśmy bardzo wkurzeni. Byliśmy mocno zdenerwowani, bo myśleliśmy, że nasz rząd właśnie przeprowadził atak terrorystyczny na naszych ludzi i zabił własnych obywateli. Te emocje były siłą napędową mojego przekonania, że 7 lipca nie był atakiem terrorystycznym, tylko celowym działaniem brytyjskiego rządu.

Inny powód, dla którego to wydarzenie miało dla mnie tak duże znaczenie, to okazało się, że mój dziadek był na stacji przed wybuchem jednej z bomb. Czekał na pociąg, a gdzieś tam w tunelu wybuchła bomba. Jeden przystanek wcześniej i jedną z ofiar mógł być mój dziadek.

Ponieważ to wydarzyło się w Anglii, pomyślałem, że powinienem przestać mówić o 11 września i powinienem skupić się w pełni na 7 lipca. Stwierdziłem, że muszę uświadomić brytyjskie społeczeństwo o tej masowej niesprawiedliwości. 

Okazało się, że to nie była fałszywa flaga, tylko prawdziwy atak terrorystyczny. Moim zdaniem żaden z ataków, które wydarzyły się w ciągu ostatnich dwudziestu kilku lat, nie ma nic wspólnego z celowym działaniem rządu i nie był fałszywą flagą.

To było coś, co wywarło na mnie naprawdę duży wpływ.

MCH:

Jak głęboko byłeś w tej króliczej norze? Zakładam, że byłeś blisko dna, więc jakie były najdziwniejsze teorie, w które wierzyłeś w tamtym okresie, a teraz wydają Ci się kompletnie bzdurne? Nie chodzi mi o wielką konspirację, nie o 11 września, spisek księżycowy itd. Jaka jest taka dziwna rzecz, na którą natrafiłeś i powiedziałeś sobie: „O tak, to może być prawda”?

BL:

Myślałem, że całym światem rządzi symbolika różnego rodzaju, sterowana przez Iluminatów. Kiedyś uważałem, że Glastonbury Festival w Anglii jest rytuałem. Cały festiwal był rytuałem, swego rodzaju pochwałą jakiegoś boga, którego czcili. 

Uważałem tak, bo wszystkie wydarzenia działy się na scenie wyglądającej jak piramida, a ludzie, którzy zaprojektowali tę scenę w latach 60., twierdzili, że stworzyli ją jako duchową satelitę do wysyłania energii w kosmos. Więc myślałem: „No spójrzcie, sami się do tego przyznają”, a nie wiedziałem, że to po prostu byli hipisi, którzy mówili rzeczy, które pewnie nawet nie były prawdą.

Byłem pewien, że ceremonie olimpijskie były wielkimi rytuałami, ale rzecz w tym, że sądziłem, że te rytuały polegały na rzucaniu czarnej magii na całą populację, aby wyprać nam mózgi, żeby trzymać nas w ryzach, żebyśmy nie zobaczyli świata takim, jakim jest. Robią na nas to wielkie „hokus-pokus”. Wierzyłem w to tak bardzo, że pisałem o tym na blogu. Ja i moja partnerka spędzaliśmy całe dni na dekodowaniu tych ukrytych przekazów i tworzyliśmy te olbrzymie wpisy, aby pokazać, co udało nam się odkryć. 

Mógłbym tak wymieniać przez wieczność. Nawet kiedyś byłem przekonany, że dzieci rodziny królewskiej, George i Charlotte, będą antychrystem i nierządnicą babilońską. Myślałem tak o dwójce małych dzieci. Jest ta dwójka małych dzieci księcia Williama i Kate – jedno z nich ma trzy latka, drugie roczek – i jestem ja, siedzący tam i mówiący: „Dobra, trzylatek będzie antychrystem, a to roczne dziecko – nierządnicą babilońską”. Co było ze mną nie tak?! Dajcie spokój!

MCH:

Skoro już mowa o siedzeniu i oglądaniu telewizji, to jak wyglądało Twoje zwyczajne życie? Jak wyglądała Twoja codzienność od poniedziałku do niedzieli przez te 15 lat? Było to takie zwyczajne życie, czy uznajesz je jednak za coś innego?

BL:

Wykonywałem dorywcze prace: pracowałem na stacji benzynowej, sprzątałem, byłem dozorcą, ale tak naprawdę nie robiłem nic związanego z karierą zawodową, bo zawsze chciałem być muzykiem. Z drugiej strony myślałem też, że wytwórnie płytowe i wszystko inne jest satanistyczne i prowadzone przez Iluminatów, więc odmówiłem udziału w głównym nurcie i zdecydowałem się na bycie niezależnym twórcą.

Naprawdę kochałem muzykę, to była największa miłość ze wszystkich i to była rzecz, która trzymała mnie przy ziemi. Miałem ujście, powiedzmy, że kreatywne, ale to było coś, co wypuszczałem do małego grona. Kiedy stworzyłem konto na MySpace, znalazłem innych artystów, którzy byli zwolennikami teorii spiskowych lub spiskowcami, i dużo czasu spędzałem z nimi na budowaniu społeczności, budowaniu czegoś, co nazwałem „prawdziwym katalogiem muzycznym”, który był stroną MySpace. 

Skupiałem się na tym aż do – powiedzmy – 2010 czy 2011 roku. W 2010 poznałem moją partnerkę, a w 2011 roku przeprowadziłem się do jej miasta i mieszkaliśmy razem. W tamtym czasie wspólnie robiliśmy znacznie więcej własnego researchu, pisaliśmy blogi o teoriach spiskowych i wspólnie odkodowywaliśmy ukryte przekazy z wydarzeń na świecie. Zostaliśmy mało znanymi influencerami od teorii spiskowych. W tamtym czasie dużo rozmyślałem nad tym, jak nie za bardzo lubię spotykać się z ludźmi spoza swojego świata. Kilkoro przyjaciół i członków rodziny, ale zasadniczo byłem zamknięty w bańce.

Nie wziąłem hipoteki, bo byłem przekonany, że Nowy Porządek Świata przejmie kontrolę nad wszystkim, więc jaki to ma sens? Nie robiłem żadnych planów na przyszłość. To są rzeczy, które przegapiłem. Mam teraz 44 lata, nie mam emerytury, nie mam hipoteki, nie mam swojej rodziny. Wspólnie z partnerką nie mieliśmy dzieci, ponieważ byliśmy przekonani, że pewnego dnia będziemy musieli je zabrać i uciec.

Ale tak naprawdę nigdy nie traktowałem takiego sposobu myślenia jako rodzaju opresji. Po prostu tak było, nie żyłem w strachu. Po prostu pomyślałem, że pewnego dnia stanie się to, co przewidujemy.

MCH:

Odnośnie do tych relacji. Powiedziałeś, że spotkałeś swoją partnerkę i mieszkałeś z nią. Czy wciąż masz jakieś relacje pozainternetowe z ludźmi, którzy wierzyli w teorie spiskowe? Czy wciąż masz z nimi kontakt?

BL:

Bardzo rzadko, mówiąc szczerze, po kilku latach jakby się odsunąłem. To ja odizolowałem się od wszystkich związanych z tą społecznością, ponieważ nie jestem typem osoby, która będzie wpychać ci wiedzę do gardła. Nie będę za wszelką cenę próbował zmusić cię do wiary w rzeczy, w które sam wierzę, jeśli sam nie chcesz słuchać. Nie będę z tobą rozmawiał o teoriach spiskowych, jeśli tego nie chcesz, a wszystko, czego chciałem, jest po to, aby móc o tym rozmawiać. Więc jeśli nie masz na to ochoty, po prostu nie będę się z tobą spotykał.

Zasadniczo tak to jest, że ludzie, z którymi się spotykałem, to kilku facetów, z którymi tworzyłem muzykę. Byli raperami. Jeden z moich przyjaciół był producentem i obaj produkowaliśmy muzykę. I to w zasadzie tyle. Relacje miałem powiązane albo z tworzeniem muzyki, albo z teoriami spiskowymi, i nic poza tym.

Moi przyjaciele byli zawsze w świecie muzyki. Ponieważ dorastałem w różnych krajach i byłem w wojskowym otoczeniu, nie mam żadnych przyjaciół z dzieciństwa. Nie mogłem ich mieć, bo jeśli co dwa lub trzy lata zmieniasz otoczenie, to oni znikają. Nie miałem tej bazy, tego fundamentu. Nie mam żadnych przyjaciół z dzieciństwa ani nic w tym stylu.

MCH:

Czy bycie kimś, kto wierzy w teorie spiskowe na pełen etat, jest czymś jak uzależnienie? 

BL:

Wydaje mi się, że pewne elementy się pokrywają. Część cech pewnie jest wspólnych, ale ja po prostu bardzo pasjonowałem się tym, w co wierzyłem, i bardzo pasjonowałem się zdobywaniem wiedzy. To było inaczej niż w szkole, gdzie raczej nie ciągnęło mnie do nowych informacji, ale ten rodzaj wiedzy sprawiał, że zagłębiałem się w historię, geografię, politykę – wszystko nagle stało się fascynujące. 

Szczerze mówiąc, nie wiem, jak bardzo pokrywa się to z uzależnieniami. Bardziej jestem zdania, że jest to coś na kształt sekty. Może są również jakieś powiązania pomiędzy byciem w sekcie a uzależnieniem.

MCH:

A jakie jest Twoim zdaniem ryzyko, że ktoś zacznie oglądać np. „Starożytnych kosmitów”, a chwilę później będzie promował dezinformację, chociażby na temat szczepionek? Jakie jest ryzyko przejścia o ten jeden krok dalej, że najpierw robisz coś weekendami dla przyjemności, a potem nagle budzisz się w króliczej norze? 

BL:

Jest to niebezpieczne, gdy przeistacza się w konspiracjonizm, gdy zaczyna się zwracać uwagę na ten nadrzędny wielki spisek, w którym prawie wszystko jest możliwe, a ostateczne zło może przyjść z każdej strony.

Zawsze w takich przypadkach mówię o płaskiej Ziemi i o chemtrails. Ludzie przeważnie uznają te tematy za zabawne. Są zdania, że nie ma nic groźnego w wierze w takie rzeczy, więc na ogół jest to w porządku. Problem w teorii takiej jak chemtrails jest taki, że jeśli wierzysz w takie rzeczy, to jednocześnie musisz wierzyć, że wszystkie rządy na świecie są w tym spisku. Wszystkie one próbują nas zabić, to jest ogromny spisek. Życie na takim poziomie paranoi na pewno nie jest zdrowe

To samo z płaską Ziemią. Wiara w ten spisek wpływa na to, w jaki sposób postrzegasz rzeczywistość. Musisz odrzucić całą naukę, bo jeśli wierzysz w płaską Ziemię, to oznacza, że każdy naukowiec jest w spisku. Cały system edukacji jest w zmowie, każdy polityk. Wszyscy kłamią na temat płaskiej Ziemi. Nasze całe życie jest kłamstwem i znowu – nie ma nic zdrowego w wierze, że to prawda, podczas gdy tak nie jest. Gdyby to była prawda, to jasne, myśl o tym przez cały dzień, spróbuj to ogarnąć, ale rzecz w tym, że tak nie jest.

MCH:

Jakie były powody, które wpłynęły na Twoją decyzję, aby wreszcie wygrzebać się z tej spiskowej dziury? Zdaję sobie sprawę, że to był proces. Co właściwie go rozpoczęło?

BL:

To był bardzo, bardzo długi proces. Zwykle mówię, że zaczęło się to pomiędzy 2015 a 2018 rokiem, ale widzę pęknięcia pojawiające się już wcześniej, w 2013 czy 2012. To właśnie w tym roku wydarzyła się strzelanina w szkole w Sandy Hook, gdzie zginęły dzieci. Wtedy to Alex Jones i wielu innych twórców teorii spiskowych zaczęli tworzyć nowe teorie. Wcześniej traktowaliśmy takie wydarzenia jako fałszywą flagę: nasi obywatele zostali zamordowani przez rząd, niewłaściwi ludzie zostali oskarżeni za to wydarzenie.

Sandy Hook się wydarzyło i to zmieniło wszystko. Nagle teoretycy spiskowi zaczęli mówić, że nikt nie zginął, wszystko to było oszustwem, a ludzie zaangażowani w to tak naprawdę byli podstawieni. To pierwszy przypadek, w którym usłyszeliśmy o tej nowej teorii spiskowej, którą od razu odrzuciłem. Moim zdaniem to było szalone, ponieważ wówczas wierzyłem, że tego typu wydarzenia miały być rytuałem, ofiarą.

Mój przyjaciel, który bardzo interesował się tymi tematami, był grafikiem komputerowym. Pokazywał mi zdjęcia z Sandy Hook i mówił, że to zostało przerobione w Photoshopie. Było to interesujące, ale przecież ludzie umarli, musieli umrzeć, aby rytuał mógł się spełnić. Ta teoria spiskowa ciągle się pojawia. Od 2012 roku każdy kolejny podobny atak jest oszustwem. Są opłaceni aktorzy, nic tak naprawdę się nie wydarza, to wszystko jedno wielkie przedstawienie.

Ponieważ od 2012 do 2015 roku działo się to coraz częściej i częściej, zacząłem odsuwać się od społeczności, coraz mniej się udzielałem, zacząłem coraz mniej rozmawiać z poszczególnymi członkami. Pisałem na blogu, robiłem swoje, ale nie wchodziłem w dyskusje o celowo opłacanych aktorach biorących udział w oszustwie. Kiedy prawie wszyscy w to wierzyli, ja nie byłem w stanie.

Potem z powodu tej izolacji, w której byłem tylko ze swoją partnerką, zaczęliśmy zwracać uwagę na wydarzenia, które nie pasowały do naszych z góry przyjętych wyobrażeń na temat Nowego Porządku Świata. 

Taką rzeczą był np. wybór Trumpa na prezydenta. Na 100 proc. byłem przekonany, że będzie to Hilary Clinton, ponieważ była częścią dynastii, ona i jej mąż. Przez tyle lat NWO ustawiało wszystko pod nią. Muszę tutaj dodać, że w tamtym czasie wierzyłem, że wszystkie wybory były sfałszowane. Nie było najmniejszych szans, aby ktoś spoza układu mógł wygrać wybory, ponieważ to wszystko było oszustwo: liderzy byli desygnowani, nie – wybierani

To jest główna narracja w ideologii konspiracjonizmu – nic nie dzieje się bez ich wiedzy

Więc pojawia się Trump i jest to dziwne, ponieważ nie jest to część planu. Kolejną rzeczą niepasującą do układanki był Brexit. Wielka Brytania opuściła Unię Europejską i znowu – to nie ma sensu. Na świecie miał zapanować rząd światowy, a nagle Wielkiej Brytanii nie ma w Unii, która miała być kolejnym krokiem do jego ustanowienia. Cały ten układ rozpadał się na moich oczach. No i znowu, skoro każde wybory to oszustwo, jak mogło do tego dojść?

A co dzieje się potem? Partia Pracy wybrała nowego lidera, którym został ten koleś o antywojennych poglądach. Pamiętałem go jeszcze z czasów wojny w Iraku – był zupełnie spoza establishmentu. I znowu – liderów się nie wybiera, tylko desygnuje. Partia Pracy jest częścią układu. Nie pozwolą, aby ten człowiek przejął kontrolę, a to nagle się stało. A potem to samo w Białym Domu.

Zacząłem zdawać sobie sprawę, że głosowania mają znaczenie, że wybory nie są fałszowane, że tak naprawdę ludzie chcą uczestniczyć w demokracji i nie sądziłem, że to jest prawdziwe. Nie sądziłem, że demokracja jest prawdziwa. Ten moment był dla mnie takim szokiem, ponieważ zwracałem szczególną uwagę na ludzi dyskutujących w mediach społecznościowych o wpływie osób idących na wybory i wyrażających swoje poglądy polityczne. To naprawdę otworzyło mi oczy.

Jakoś w 2018 miałem już coraz bardziej dość tego, co widziałem na Facebooku. Scrollowałem swoją tablicę i ludzie, których opinie mi się wyświetlały, byli po prostu wkurzający. Wciąż widziałem te same zwykłe teorie spiskowe i zdałem sobie sprawę, że ci ludzie byli jak stado owiec – po prostu cały czas powtarzali to samo. Byłem tak bardzo zirytowany, że stwierdziłem „Dobra, wylogowuję się”. I zrobiłem to. Dosłownie wylogowałem się na trzy lata. Wróciłem na moment, wrzuciłem parę swoich zdjęć, ale poza tym całkowicie się od tego odciąłem. Miałem dość rozmawiania z tymi ludźmi, bo i tak nie mieli pojęcia o niczym, co się naprawdę dzieje.

Od 2018 do 2021 byłem już w króliczej norze innego typu – był nią mój własny mózg.

MCH:

Jak się czujesz, gdy opowiadasz o swojej przeszłości? Jakie to uczucie, gdy po raz kolejny wracasz do tego wszystkiego? Wydaje mi się to bardzo trudne.

BL:

Czasem może być to bardzo upokarzające, ale próbuję patrzeć na to jakby na pewien rodzaj terapii, muszę umieć mówić o tych rzeczach. To pomaga mi wyzdrowieć. Pozwala też lepiej poukładać sobie rzeczy w takim kontekście, który pozwoli mi lepiej zrozumieć, co zrobić z sobą, ponieważ chcę wiedzieć, jak do tego wszystkiego doszło. Dlaczego skasowałem tę czy inną rzecz? To pomaga wyzdrowieć nie tylko mi, ale wydaje się, że pomaga także innym osobom, więc wszyscy dzięki temu wygrywamy.

MCH:

Kim są tak naprawdę ludzie, którzy promują te teorie spiskowe? Czy robią to celowo, bo boją się rzeczy, o których opowiadają, i są w nie zaangażowani, czy robią to celowo z jakichś innych pobudek? Jak to wygląda z Twojej perspektywy?

BL:

Wszystkie z wymienionych, ponieważ moim zdaniem to jest pół na pół. To jest tak, że część robi to ze złych pobudek. Niektórzy rozsiewają fałszywe informacje celowo, inni przypadkowo. I koniec końców, nie ma to znaczenia, ponieważ efekt jest ten sam. Ale niektórzy robią to z premedytacją, a inni robią to z głupoty, szczerze wierzą w ten przekaz. Wyjątkowo trudno jest rozpoznać, kto wierzy w treść tych teorii, a kto nie.

Z mojego doświadczenia mam wrażenie, że ludzie na samym szczycie, którzy zarabiają pieniądze na promowaniu teorii spiskowych, nie są tymi, którzy w nie wierzą. Z kolei ludzie na samym dole, którzy spędzają cały swój wolny czas, eksplorując ten temat, są tymi, którzy gorąco wierzą. A ci kolesie na szczycie chcą, aby ci u podnóża im pomagali. I wiesz, ci z dołu wykorzystają każdą okazję, aby tylko się wykazać. 

Jeśli jakiś wpływowy promotor teorii spiskowych stwierdzi: „Potrzebuję kogoś, kto zrobi dla mnie zdjęcia” albo „Potrzebny mi ktoś, kto zarezerwuje dla mnie nagranie podcastu”, ludzie wykorzystają każdą nadarzającą się okazję, by pomóc, ponieważ w pełni w to wierzą. A szarlatani na samym szczycie tylko to wykorzystują

Mam własne przemyślenia ze swojego 20-letniego doświadczenia w słuchaniu takich ludzi jak Alex Jones czy David Icke. Niektórzy z nich wierzą w większość z tych teorii bardziej niż pozostali, ale na pewno nie wierzą we wszystko, co mówią. Osobiście uważam, że Alex Jones prawdopodobnie wierzy w połowę rzeczy, o których opowiada, ze względu na swoje poglądy polityczne i zapalczywość religijną. 

Potem masz takie osoby jak Stew Peters, który zrobił film „Zmarł nagle” i który jest także płaskoziemcą. Moim zdaniem on wierzy w ok. 90 proc. rzeczy, o których mówi, ponieważ ma bardzo skrajne poglądy religijne. Z kolei David Icke wydaje mi się, że wierzy tylko w jakieś 5 proc. rzeczy, o których opowiada. Moim zdaniem on zdaje sobie sprawę, że jest oszustem, i robi to tylko dla kasy.

MCH:

Więc mamy cyników, mamy szczerze wierzących i mamy kogoś pośrodku jak Alex Jones. Dlaczego w ogóle jest ważne, aby wyjść z tej spiskowej bańki? Dlaczego tak ważne jest, aby to porzucić i zacząć żyć inaczej? W końcu jest to jakaś strefa komfortu. Jest to, w pewien specyficzny sposób, wzajemnie wspierająca się grupa. Więc dlaczego próbować żyć inaczej?

BL:

Moim zdaniem to po prostu strata czasu. Wiara w teorie spiskowe wypacza obraz rzeczywistości i jest po prostu niezdrowa. Jeśli myślisz, że gdzieś w lesie czai się potwór, to nigdy nie wyjdziesz ze swojej wioski, a gdzieś tam jest cały wielki świat i nie ma żadnego potwora z lasu. Po prostu wyjdź i ciesz się światem.

Poważnie, po prostu zacznij żyć prawdziwym życiem, ponieważ nic nie jest pewne i trzeba cieszyć się chwilą. Przestań wierzyć w rzeczy, które nie są prawdą, marnujesz swój czas. W ten sposób zmarnowałem sobie życie. Zmarnowałem swoją dorosłość.

Mam jeszcze czas, aby to w pewnym sensie naprawić, ale czuję, że to wszystko było straszną stratą czasu, energii i mojego życia, i że mogłem robić inne rzeczy. Nie żałuję ani jednego dnia ze swojej przeszłości, ponieważ to ukształtowało, kim jestem. Ale wciąż czuję, że zmarnowałem sobie życie. Dlatego tak często mówię ludziom, aby się obudzili, przestali marnować swoje życie. Możesz to wszystko zakończyć i po prostu zacząć żyć, mieć superdoświadczenia, zrobić coś ciekawego, zamiast siedzieć i oglądać 9-godzinny wykład Davida Icke’a. Idź obejrzeć film Marvela czy coś – wszystko będzie lepsze od propozycji spędzenia 4 godzin z nimi.

Wspieraj niezależność!

Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Masz prawo do prawdy!

Przekaż 1,5% dla Demagoga

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!