Strona główna Analizy Donald Tusk złamał Konstytucję po orędziu prezydenta? Sprawdzamy argumenty

Donald Tusk złamał Konstytucję po orędziu prezydenta? Sprawdzamy argumenty

Gdy Donald Tusk wszedł na sejmową mównicę, politycy PiS opuścili salę w geście protestu. Twierdzą, że premier złamał przepisy Konstytucji RP. Co o sporze mówią przedstawiciele rządu i opozycji, a co eksperci? „Można uznać to za formę ominięcia art. 140 Konstytucji RP” – mówi dr hab. Tomasz Słomka, prof. UW.

Waga i Donald Tusk

fot. Shutterstock, Pexels / Modyfikacje: Demagog

Donald Tusk złamał Konstytucję po orędziu prezydenta? Sprawdzamy argumenty

Gdy Donald Tusk wszedł na sejmową mównicę, politycy PiS opuścili salę w geście protestu. Twierdzą, że premier złamał przepisy Konstytucji RP. Co o sporze mówią przedstawiciele rządu i opozycji, a co eksperci? „Można uznać to za formę ominięcia art. 140 Konstytucji RP” – mówi dr hab. Tomasz Słomka, prof. UW.

Dzień po rocznicy ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych, 16 października 2024 roku, Andrzej Duda wygłosił w Sejmie orędzie. Prezydent krytycznie podsumował pierwszy rok nowej kadencji, a przy tym odniósł się do kwestii bezpieczeństwa energetycznego oraz praworządności. Negatywnie ocenił zaproponowany przez premiera pomysł ograniczenia prawa do azylu.

Niecały kwadrans po orędziu prezydenta na mównicę wszedł Donald Tusk. Po chwili politycy klubu Prawa i Sprawiedliwości w geście protestu wobec zachowania premiera opuścili salę [czas nagrania: 05:25].

Politycy PiS wskazują na art. 140 Konstytucji

Prezydent ma prawo wygłosić orędzie do Sejmu, Senatu lub Zgromadzenia Narodowego. Pozwala na to art. 140 Konstytucji RP. W tym przepisie czytamy, że „Orędzia nie czyni się przedmiotem debaty”. W Regulaminie Sejmu RP (art. 186 ust. 1) zawarto podobnie brzmiącą zasadę – „Nad orędziem nie przeprowadza się dyskusji”.

Dlatego prezes PiS Jarosław Kaczyński nazwał zachowanie Donalda Tuska „kolejnym aktem łamania Konstytucji”. Przekonywał, że premier swoją wypowiedzią po orędziu łamie wspomniany powyżej art. 140.

Na platformie X ten argument przedstawili też inni politycy PiS, w tym m.in. posłowie Marcin Horała, Paweł Szrot, Łukasz Schreiber, Piotr Gliński i Sylwester Tułajew, a także europoseł Tobiasz Bocheński. Według portalu Gazeta.pl rozważają oni złożenie wniosku o postawienie premiera przed Trybunałem Stanu.

W jakim trybie premier zabrał głos? Sprawdzamy Regulamin Sejmu

Na początku wystąpienia premiera Marszałek Sejmu Szymon Hołownia wyjaśnił posłom zgromadzonym na sali, że udzielił mu głosu na mocy art. 186 ust. 2 Regulaminu Sejmu [czas nagrania: 00:28]. Przepis ten pozwala wypowiedzieć się z mównicy sejmowej poza kolejnością m.in. przedstawicielom rządu.

„Marszałek Sejmu udziela głosu członkom Rady Ministrów, Prezesowi Najwyższej Izby Kontroli, Szefowi Kancelarii Prezydenta oraz sekretarzowi stanu w Kancelarii Prezydenta zastępującego Szefa Kancelarii Prezydenta na danym posiedzeniu, poza kolejnością mówców zapisanych do głosu, ilekroć tego zażądają”.

Marszałek Hołownia przypominał również, że z tego samego przepisu (art. 186 ust. 2) wielokrotnie korzystali ministrowie PiS – np. podczas posiedzenia Sejmu z dnia 21 listopada 2023 roku (s. 10). Nie odniósł się przy tym bezpośrednio do zarzutu naruszenia Konstytucji.

Jak donosi Gazeta.pl, politycy związani z koalicją rządzącą zgadzają się z marszałkiem i przekonują, że premier miał prawo zagrać głos właśnie w trybie przewidzianym przez art. 186 ust. 2 Regulaminu Sejmu. 

Czy to debata? Sprawa nie jest taka jasna

W odpowiedzi na ten argument poseł Paweł Szrot z klubu PiS przypomniał, że Konstytucja jest aktem nadrzędnym wobec wspomnianego regulaminu. Poza tym odniósł się do słownikowej definicji „debaty”.

Z kolei rzeczniczka marszałka Sejmu Katarzyna Karpa-Świderek podeszła do definicji „debaty” od strony prawnej. Wyjaśniła, że premier zabrał głos w serii wniosków formalnych. Jej zdaniem nie ma więc tu mowy o naruszeniu Konstytucji.

Regulaminie Sejmu pojęcie debaty pojawia się kilkukrotnie (m.in. art. 39, art. 44, art. 46, art. 181). Zazwyczaj wiąże się z przeprowadzeniem szerszej dyskusji na określony temat (np. ogólnych zasad projektu ustawy), w której udział biorą przedstawiciele klubów i kół parlamentarnych. 

Przykładowo 22 maja 2024 roku w Sejmie minister obrony narodowej przedstawił informację w sprawie stanu bezpieczeństwa kraju (s. 12). Następnie marszałek zarządził pięciominutową przerwę i zapowiedział, że rozpocznie się po niej debata (s. 22).

Po przerwie wznowił obrady i ogłosił, że w punkcie obrad dotyczącym informacji ministra Sejm wysłucha oświadczeń klubów i kół poselskich, a następnie otworzył dyskusję (s. 22). Na wpisanie dyskusji do porządku dziennego obrad Sejm zgodził się w drodze głosowania jeszcze przed informacją ministra (s. 7–8).

Wymiana zdań w Sejmie różniła się od typowej debaty

Samo wystąpienie Donalda Tuska nie było częścią typowej, uporządkowanej debaty między klubami i kołami Sejmu. Po orędziu nastąpiła przerwa (od godz. 10:55 do godz. 11:03) i dopiero po niej głosowano nad porządkiem obrad (godz. 11:05:30). Marszałek nie zarządził wtedy głosowania nad propozycją debaty o orędziu prezydenta.

Następnie głos zabrał poseł Patryk Jaskulski, który ogłosił porządek pracy komisji na ten dzień (godz. 11:07:54). Dopiero potem na mównicę wyszedł premier Donald Tusk (godz. 11:09:50). 

Następnie głos zabierali inni posłowie, ale nie w formie oświadczeń klubów i kół. Zgodnie z art. 184 ust. 1 Regulaminu Sejmu marszałek może udzielić głosu posłowi w celu zgłoszenia wniosku formalnego. W takim trybie po słowach Donalda Tuska do marszałka zgłosiło się troje posłów (s. 19). Politycy zgłaszali wniosek o przerwę, odroczenie obrad lub stwierdzenie kworum, odnosząc się przy tym do słów premiera i prezydenta

Potem nastąpiła kolejna przerwa, po której Sejm przystąpił do czytania rządowego projektu ustawy (s. 22). Dopiero po przedstawieniu sprawozdania komisji, która pracowała nad ustawą, wicemarszałek otworzył dyskusję. Swoje oświadczenia na temat projektu przedstawili członkowie klubów i kół poselskich (s. 27). Wpisano je do porządku obrad po uprzednim głosowaniu (s. 15). To znaczy, że dopiero wtedy rozpoczęła się typowa, sejmowa debata – ale już nad innym punktem porządku dziennego.

A czy doszło do dyskusji? Premier odnosił się do słów prezydenta

Wymiana zdań między politykami w Sejmie po orędziu prezydenta nie była więc typową debatą parlamentarną z oświadczeniami klubów i kół wygłaszanymi w ściśle ustalonym czasie. Wciąż jednak można się zastanawiać, czy nie spełniała ona słownikowej definicji debaty.

Słownik Języka Polskiego PWN wskazuje, że debata to „poważna i długa dyskusja na ważny temat”. Nie pojawia się tu warunek, aby debata toczyła się pomiędzy dużą grupą osób (np. posłów). Mówimy o dyskusji, gdy mamy do czynienia z wymianą zdań. A zauważmy, że faktycznie premier i prezydent wymienili się tego dnia swoją perspektywą.

Donald Tusk stał na mównicy przez 25 minut. W tym czasie odnosił się do orędzia i punktów dyskusji podniesionych przez Andrzeja Dudę przez ok. 12 minut i 50 sekund, czyli przez połowę swojego wystąpienia.

Przez pierwsze kilka minut premier opowiadał o rocznicy wyborów 15 października 2023 roku. Wkrótce bezpośrednio odwołał się do orędzia prezydenta – „Przed chwilą z tej mównicy padły słowa nieprawdziwe” [czas nagrania: 06:22]. Premier skontrował słowa prezydenta dotyczące bezpieczeństwa energetycznego i budowy elektrowni jądrowej [czas nagrania: 08:00], a także odniósł się do jego słów na temat praworządności [czas nagrania: 13:30]. 

Szczególnie długo, bo przez ok. 6 minut, premier odpowiadał na podniesiony przez prezydenta zarzut dotyczący sytuacji na granicy polsko-białoruskiej [czas nagrania: 16:20]. Donald Tusk jeszcze dwa razy nawiązał do samego orędzia [czas nagrania: 14:40czas nagrania: 23:00], a w pewnym momencie stwierdził nawet, że „Nic głupszego nie można było powiedzieć” [czas nagrania: 17:17].

Wystąpienie premiera spełnia trzy słownikowe warunki – była to poważna (1. warunek) dyskusja (2. warunek) na ważny temat (3. warunek). A czy była ona długa? To już kwestia subiektywna. Wystąpienie trwało ok. 25 minut, a wcześniejsze orędzie ok. 48 minut.

Prof. Zoll: Nie widzę żadnego naruszenia Konstytucji

O zdanie na temat oskarżeń kierowanych w stronę premiera redakcja Faktu poprosiła prof. dr hab. Andrzeja Zolla prezesa Trybunału Konstytucyjnego w latach 1993–1997. Jego zdaniem w Sejmie nie doszło do żadnego naruszenia Konstytucji, ponieważ nie odbyła się żadna debata. Jak tłumaczy:

„Debata jest wtedy, jeżeli osoba, w stosunku do której wyrażamy jakieś zdanie, jest obecna na sali i jego zwolennicy także. Demonstracyjnie cały PiS opuścił salę, prezydent też, więc trudno tu mówić o debacie”.

Warto przy tym zauważyć, że zdaniem posłów PiS debata zaczęła się, zanim jeszcze wyszli z sali. Jak napisał w serwisie X Marcin Horała „ponieważ premier zaczął taką dyskusję wyszliśmy, by nie uczestniczyć w łamaniu Konstytucji”.

„Można to uznać za formę ominięcia art. 140 Konstytucji RP”

Dodatkowo zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do dra hab. Tomasza Słomki, prof. Uniwersytetu Warszawskiego. Politolog wyjaśnił nam, że z czysto formalnego punktu widzenia nie doszło do naruszenia Konstytucji. W porządku dziennym posiedzenia Sejmu nie znalazł się punkt: „Debata nad orędziem Prezydenta RP”. Ponadto tuż po orędziu Marszałek Sejmu ogłosił przerwę, co wyraźnie zaznaczyło koniec tej części posiedzenia.

„Po przerwie marszałek odwołał się do właściwej regulacji Regulaminu Sejmu, stanowiącej o możliwości zabrania głosu m.in. przez członka Rady Ministrów na jego żądanie. W tym zatem trybie wystąpił Prezes Rady Ministrów. Treść jego wystąpienia wyraźnie nawiązywała jednak do orędzia prezydenta, w związku z tym w sensie materialnym wystąpienie premiera stało się formą debaty nad mową głowy państwa”.

Politolog określił omawiany przypadek mianem „sfalandyzowania” art. 140 Konstytucji RP, czyli, jak wyjaśnia słownik PWN, było to „naginanie prawa zależnie od doraźnych potrzeb”. Zdaniem dr hab. Tomasza Słomki wystąpienie premiera można uznać za „ominięcie” tego artykułu.

Naruszenie Konstytucji może ocenić Trybunał Stanu

Zdaniem polityków PiS premier złamał art. 140 Konstytucji RP, ponieważ zabrał głos i rozpoczął debatę po orędziu prezydenta RP do Sejmu. 

Ich oponenci kontrują ten argument i przekonują, że art. 186 ust. 2 Regulaminu Sejmu pozwala przedstawicielom rządu zabrać głos poza kolejnością i wystąpienie Donalda Tuska nie było zainicjowaniem debaty. Nie jest jasne, czy oceniając, czy była to debata, należy odwołać się do słownikowej definicji (poważna i długa dyskusja na ważny temat), czy do praktyki debat sejmowych (wystąpienia przedstawicieli klubów i kół poselskich w określonej sprawie).

Czy zachowanie Donalda Tuska było naruszeniem art. 140 Konstytucji RP, może ostatecznie ocenić Trybunał Stanu (art. 1 ustawy o TS). Wniosek o postawienie premiera przed Trybunałem może zostać złożony marszałkowi Sejmu przez grupę 115 posłów (art. 6 ust. 1 pkt 2). Klub PiS liczy 190 osób. Kary przewidziane w ustawie to m.in. utrata czynnego i biernego prawa wyborczego i zakaz zajmowania stanowisk w organach państwowych (art. 25 ust. 1).

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!