Strona główna Analizy Jak szewc! Jak wulgaryzmy sprzyjają dezinformacji?

Jak szewc! Jak wulgaryzmy sprzyjają dezinformacji?

Z okazji nadchodzącego Dnia bez Przekleństw przyglądamy się wulgaryzmom w dezinformujących materiałach.

Jak szewc! Jak wulgaryzmy sprzyjają dezinformacji?

Źródło: Canva / Modyfikacje: Demagog

Jak szewc! Jak wulgaryzmy sprzyjają dezinformacji?

Z okazji nadchodzącego Dnia bez Przekleństw przyglądamy się wulgaryzmom w dezinformujących materiałach.

Co kilka lat Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) przeprowadza badania na temat wulgarności języka w powszechnym użyciu Polaków. Wyniki ostatniego takiego sondażu wskazują jasno: przekleństwa są obecne niemal wszędzie. Na ulicy, w środkach transportu, w pracy i w szkole – niezależnie od naszego stosunku do wulgaryzmów ich obecność w przestrzeni publicznej jest bezsprzeczna.

Warto przyjrzeć się ich dużemu potencjałowi w rozpowszechnianiu dezinformacji.

Czym są przekleństwa i dlaczego autorzy dezinformujących treści po nie sięgają?

Przekleństwa, według słownikowej definicji, to nie tylko wulgarne słowa przekazujące silne emocje, ale również wyrażenie pewnego życzenia, aby komuś przydarzyło się coś złego.

Jak zauważa prof. Andrzej Markowski w publikacji pt. „Kultura języka polskiego”, wulgaryzmy stanowią sposób przekazu informacji, bazujący na silnych emocjach (A. Markowski, s. 106). W związku z tym potencjalne ryzyko dezinformacji jest większe – przy dużych pokładach emocji trudno o zachowanie obiektywizmu. Językoznawca podkreśla również, że chętniej zwracamy uwagę na wiadomości zawierające wulgaryzmy jako na te, które wzbudzają w nas silne odczucia (A. Markowski, s. 107).

Używanie wulgaryzmów niejednokrotnie prowadzi do upraszczania skomplikowanej rzeczywistości. Może też współtworzyć specyficzny obraz świata pełnego wrogości (A. Markowski, s. 106).

Poniżej przedstawiamy różne sposoby zastosowania wulgaryzmów w przedstawianiu dezinformujących treści.

1. Komentarze „na gorąco”

To najbardziej podstawowe zastosowanie wulgaryzmów i równocześnie najprostsze. Potencjalnie nie stwarza zagrożenia, jednak pomaga w budowaniu pewnej narracji.

Bywa, że autorzy treści publikowanych w mediach społecznościowych sięgają po przekleństwa, gdy brakuje im innych sformułowań. Jak podkreśla prof. Markowski w książce „Kultura języka polskiego”, świadczy to ubogości językowej, gdyż zastosowanie wulgaryzmu oznacza, że dana osoba nie potrafiła szybko znaleźć odpowiedniego zastępstwa wśród słów zgodnych z etykietą językową (A. Markowski, s. 106). Wulgaryzmy to często wyrazy wieloznaczeniowe, co pozwala skorzystać z nich, gdy brakuje któregoś ze słów, przez nie zastępowanych.

Niezależnie jednak od kompetencji językowej autora wypowiedzi przekleństwa stanowią łatwy sposób wyrażenia swojego oburzenia lub irytacji, w krótkim czasie i bez większego namysłu.

Natychmiastowe wyrażenie oburzenia po rzekomym upadku rakiety

Przykład takiego zastosowania przekleństw miał miejsce w przypadku opisywanej przez nas fałszywej informacji na temat rzekomego uderzenia kolejnej (po tej w Przewodowie) rakiety na terytorium Polski. Internauci w emocjonalny sposób zareagowali na tę wiadomość, a swoje zdenerwowanie wyrazili w niecenzuralny sposób.

2. Wulgarne porównania

Innym sposobem wykorzystania niecenzuralnego sposobu mówienia o świecie, w ramach dezinformujących przekazów, jest sięganie po wulgarne porównania. Jest to środek służący do ataku na konkretne osoby.

Twórcy dezinformujących treści starają się za pośrednictwem zestawienia jednej postaci z drugą (kojarzoną negatywnie) wzbudzić niechęć lub nawet zdyskredytować danego człowieka. Zdarza się, że ma to miejsce w kontekście funkcji pełnionej przez taką osobę.

Minister zdrowia przedstawiony jako współczesny Mengele

Tego typu porównanie znalazło się w filmie, wykorzystującym wulgarny język i odnoszącym się do pandemii i nakazu noszenia maseczek w placówkach medycznych. Autor nagrania nazwał Adama Niedzielskiego „mordercą” i „idiotą”, po czym porównał go z doktorem Mengele. 

Wulgarne określenie w stosunku do ministra zdrowia ma wywoływać niechęć zarówno do niego, jak i działań rządu, a zarazem wzbudzać wątpliwości co do zasadności przepisów. Sformułowania użyte w odniesieniu do Niedzielskiego w oczywisty sposób deprecjonują również jego kompetencje do sprawowania funkcji ministra.

Zrzut ekranu posta, w którym zamieszczono analizowane nagranie. Widoczny jest mężczyzna w bluzie z kapturem i koszulce w paski. Pod postem widać komentarz podważający kompetencje ministra zdrowia.

Źródło: www.facebook.com

3. Teorie spiskowe wyrażane w niecenzuralny sposób

Wulgaryzmy służą do potocznego opowiadania o rzeczywistości, bez zagłębiania się w skomplikowane relacje międzynarodowe czy niełatwe czasem do zrozumienia zagadnienia związane z medycyną. Taki sposób formułowania przekazów jest charakterystyczny również dla teorii spiskowych, które upraszczają wielowymiarowe kwestie i przedstawiają świat w sposób jasny i zrozumiały – ale niezgodny z prawdą.

Przekleństwa świetnie więc odnajdują się w przekazach zwolenników teorii spiskowych. Osoby zasłaniające usta i nos w trakcie pandemii wystarczy nazwać „frajerami”, a same maseczki określić „szmatami na mordach”. Nie trzeba zagłębiać się w badania naukowe udowadniające skuteczność masek w przeciwdziałaniu rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Nie ma sensu „tracić czasu” na czytanie o bezpieczeństwie ich stosowania. Pandemia to oszustwo, a wszystkiemu winni są Żydzi

To oczywiście ironiczny opis dezinformujących materiałów nawiązujących do teorii spiskowych, ale podkreślający to, co w nich najistotniejsze – upraszczanie skomplikowanych tematów, znalezienie grupy „winnych” i całkowitą jednostronność przekazu.

Teorie spiskowe o celowym przesiedleniu Ukraińców

Przykładem zastosowania wulgaryzmów w rozpowszechnianiu teorii spiskowej jest nagranie, z którego wynika, że uchodźcy z Ukrainy zostali celowo przesiedleni do Polski, gdzie są traktowani jako grupa uprzywilejowana.

filmie pada szereg wulgaryzmów, które – poza niezgodnym z prawdą twierdzeniem o przesiedleniu Ukraińców do Polski – służą wzbudzeniu wrogiego nastawienia do uchodźców. Stwierdzono w nim m.in., że „my, k**wa, Polacy, staniemy się ludźmi drugiej kategorii”, a wsparcie dla osób uciekających przed wojną autorka nagrania określiła tak: „komuś się chyba naprawdę poj****ło we łbie”.

Zrzut ekranu filmu na YouTubie na temat rzekomego uprzywilejowania Ukraińców w Polsce. Widoczna jest kobieta z długimi, ciemnymi włosami w białej koszuli i czerwonej marynarce.

Źródło: www.youtube.com

4. Wulgaryzmy pod rękę ze stereotypami i mową nienawiści

Jak pokazuje powyższy przykład, niecenzuralny język może być nośnikiem uprzedzeń wobec poszczególnych grup społecznych.

Wulgarne określenia w stosunku do przedstawicieli innych narodowości, grup etnicznych czy np. mniejszości seksualnych służą przede wszystkim negatywnemu nastawieniu odbiorców do omawianych zbiorowości. Zdarza się, że stosowane wulgaryzmy są związane z dehumanizacją określanych za ich pomocą osób.

Antysemickie narracje wyrażane w wulgarny sposób

Postrzeganie wpływu Żydów na polską politykę jest wykrzywione przez antysemickie stereotypy, co sprawia, że część Polaków uznaje Żydów za znacznie bardziej wpływowych, niż ma to miejsce w rzeczywistości.

Przykładem wulgarnej dezinformacji wpisującej się w tę narrację są fałszywe doniesienia na temat korzeni genealogicznych Andrzeja Dudy. Prezydent był przedstawiany m.in. jako potomek dowódcy UPA, a także jako Żyd ukraińskiego pochodzenia. Miało to służyć wzbudzeniu nieprzychylnych nastrojów społecznych zarówno wobec Andrzeja Dudy, jak i wobec Żydów i Ukraińców, którzy w świetle tej narracji sprawują realną władzę w Polsce.

Wiadomość na temat fałszywego pochodzenia prezydenta wywołała w jej autorze tak silne odczucia, że skomentował ją następującymi słowami: „k**wa ludzie trzymajcie mnie”. Zdanie to nie wnosi żadnej nowej treści do przekazywanej informacji, wzmaga jedynie negatywne emocje.

Zrzut ekranu posta, w którym zamieszczono informację, że Andrzej Duda ma ukraińskie korzenie. Widoczne są komentarze, w których udostępniono obrazki z napisami o treści: „Polska to nie Polin” i „albo my ich pozbawimy władzy, albo oni pozbawią nas ojczyzny”.

Źródło: www.facebook.com

5. Ramowanie poprzez wulgaryzmy – wizja świata pełnego wrogości i nienawiści

Używanie wulgaryzmów wiąże się także z framingiem – jedną z technik manipulacji przekazem. George Lakoff, jeden z teoretyków ramowania, stwierdził, że polega ono na „narzuceniu języka, który pasuje do twojego światopoglądu”.

Mowa więc o kreowaniu takiego obrazu świata, jaki chcemy go przedstawić odbiorcy. Przykładowo, jeśli stworzymy „ramę” niebezpiecznych ludzi za pomocą odpowiednich narzędzi językowych, możemy kształtować opinię odbiorców, umieszczając różne grupy społeczne w tej „ramie”.

Istnieją do tego oczywiście bardziej „wyrafinowane” metody, ale twórcy dezinformujących materiałów często korzystają z prostego sposobu, jakim są wulgaryzmy. Ich silne nacechowanie emocjonalne ułatwia tworzenie własnej wizji rzeczywistości.

Polska jako kraj zagrożony przez Ukraińców i Żydów

Jednym z przykładów ramowania jest materiał zamieszczony przez Mariusza Maxa Kolonkę na temat uchodźców z Ukrainy i rzekomo żydowskich powiązań polskich władz. Ukraińców nazywa on w wulgarny sposób, a Żydów przedstawia jako odgrywających istotną rolę w polskiej polityce i życiu publicznym. Dokonuje się tutaj ramowanie, zgodnie z którym zarówno Ukraińcy, jak i Żydzi stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa Polaków.

Autor nagrania wypowiada się w wulgarny, obraźliwy sposób, mówiąc np.: „ten syf wjeżdża przy fanfarach i przy pełnej aprobacie tych sukin**nów Żydów, triumwiratu: Duda, Morawiecki i Kurski”. „Syf” w przytoczonej wypowiedzi odnosi się do Ukraińców i stanowi nie tylko nośnik negatywnych emocji, lecz powoduje także dehumanizację tych osób. W świetle tego przekazu Ukraińcy mają nie zasługiwać na szacunek przynależny ludziom.

6. Zmanipulowane nagrania i przerobione zdjęcia

Obraźliwe sformułowania mogą służyć podważeniu autorytetu, zdyskredytowaniu czy też wyśmianiu konkretnej osoby. Dzieje się to nie tylko poprzez wulgarne określenie, użyte bezpośrednio przez autora dezinformującego przekazu. Zdarza się również, że niecenzuralne słowa wykorzystuje się jako element innego, szerszego działania.

Przekleństwa mogą być użyte do manipulacji materiałami wideo oraz zdjęciami. W ten sposób, np. przerabiając zrzut ekranu, autorzy fałszywych materiałów starają się przekonać, że ktoś, kogo chcą wyszydzić, używa niecenzuralnych słów. Ma to być wyrazem jego braku kultury i nieumiejętności zapanowania nad swoimi nerwami.

Taki przypadek miał miejsce w odniesieniu do rzekomego wpisu Macieja Stuhra na Twitterze, który miał w wulgarny sposób bronić swojego ojca, po tym, gdy ten spowodował wypadek samochodowy pod wpływem alkoholu.

Podłożony dźwięk w nagraniu z Zełenskim

Wulgaryzmy pojawiły się również w filmie przedstawiającym wizytę prezydenta Ukrainy w Chersoniu, po wyzwoleniu miasta spod rosyjskiej okupacji. Na oryginalne wideo nałożono dźwięk z innego materiału, przez co wygląda to tak, jakby w stronę Zełenskiego wycelowana została salwa wyzwisk.

Prezydent Ukrainy miał być witany przez mieszkańców Chersonia okrzykami o treści „spie***laj ped*le”. Wulgaryzmy malują się tutaj jako wyraz niezadowolenia, który ma być rzekomo naturalną reakcją oburzonych Ukraińców.

Zrzut ekranu posta, w którym zamieszczono przerobiony film. Widoczne są komentarze o treści: „trafiony zatopiony” i „epickie powitanie”.

Źródło: www.facebook.com

Podsumowanie – język to potężne narzędzie

Jak pisaliśmy w innej naszej analizie o manipulacji językiem w odniesieniu do wojny w Ukrainie i do uchodźców z tego kraju, dezinformacja nie przebiega wyłącznie na poziomie treści fałszywego materiału. Ważny jest również sposób jego przekazania. Metody manipulacji językowej przenikają się i wzajemnie uzupełniają, a użycie jednej z nich nie wyklucza, a wręcz sprzyja wykorzystywaniu kolejnych.

Wulgaryzmy stanowią niezwykle istotny element kreowania dezinformujących przekazów. Poprzez silny wpływ na emocje niekiedy oddziałują na odbiorców mocniej niż sama istota wiadomości. W ten sposób wypowiedź może zyskać większe znaczenie niż sama informacja przekazana za jego pomocą.

Niecenzuralnych słów nie warto jednak postrzegać wyłącznie negatywnie. Mimo wielu wad, ich umiejętne stosowanie może czasem nawet wzbogacić wypowiedź. Jak stwierdził prof. Jerzy Bralczyk:

„Kiedy trudno być cicho, mogę tak przekląć, żeby siłę złości skierować tam, gdzie się przyda. Choćby do rozbawienia. Mało rzeczy daje tyle uciechy, co dobrze użyty język”.

Prof. Jerzy Bralczyk

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!