Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Nierówna kampania. Tak samorządowcy naginają zasady
Startowanie z dwóch komitetów, wykorzystywanie gminnych mediów społecznościowych, promowanie się w zależnych gazetach – to tylko kilka kreatywnych sposobów na prowadzenie tegorocznej kampanii wyborczej. Przyglądamy się im i sprawdzamy, jak mają się one do przepisów i co możemy z tym zrobić.
fot. Facebook / Modyfikacje: Demagog
Nierówna kampania. Tak samorządowcy naginają zasady
Startowanie z dwóch komitetów, wykorzystywanie gminnych mediów społecznościowych, promowanie się w zależnych gazetach – to tylko kilka kreatywnych sposobów na prowadzenie tegorocznej kampanii wyborczej. Przyglądamy się im i sprawdzamy, jak mają się one do przepisów i co możemy z tym zrobić.
Podczas kampanii komitety wyborcze nie mogą wydać więcej pieniędzy, niż pozwala im na to limit wyznaczony prawem (art. 135 Kodeksu wyborczego). Zasada ta ma gwarantować równe szanse wszystkim kandydatom. Jednak w praktyce politycy znajdują różne metody zdobycia przewagi, naginając przy tym przepisy.
Nie oceniamy, czy w opisywanych przypadkach doszło do złamania prawa – tym zajmują się komisarze wyborczy i sądy (art. 167 i dział IX). Na niepokojące przypadki możemy jednak – jako obywatele – reagować. Praktyka pokazuje, że czasem przynosi to skutki.
Prezydent Zielonej Góry złamał prawo? Jest zawiadomienie do prokuratury
25 marca 2024 roku zielonogórskie posłanki Platformy Obywatelskiej Katarzyna Osos oraz Elżbieta Anna Polak poinformowały w swoich mediach społecznościowych [1, 2], że złożyły zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Janusza Kubickiego, obecnego prezydenta Zielonej Góry.
Sprawę opisała także Agnieszka Chyrc, lokalna aktywistka i kandydatka do rady miasta. Obecny prezydent startuje z list dwóch komitetów. Z pierwszego – KWW Janusz Kubicki – jest kandydatem na prezydenta Zielonej Góry, z drugiego – KWW Zielona Góra 2050 – startuje jako kandydat na radnego. Wbrew nazwie drugiego komitetu nie jest on związany z Polską 2050.
Prawo pozwala na start z dwóch komitetów. Jest jedno „ale”
Okazuje się, że zgodnie z art. 472 par. 2. Kodeksu wyborczego kandydat na wójta, (a także na burmistrza i na prezydenta miasta – art. 5 pkt 6) może kandydować także na radnego gminy, w której jest kandydatem na wójta. Taka osoba nie może jednak kandydować do rady powiatu ani do sejmiku województwa.
Jeśli jednak osoba zdecyduje się na start w wyborach na dwa stanowiska z dwóch komitetów, to żaden z komitetów nie może prowadzić na jej rzecz agitacji wyborczej. Zgodnie z art. 129 Kodeksu wyborczego komitet może wydatkować jedynie na cele związane z wyborami, czyli na promocję własnych kandydatów, a nie obcych. Ponadto według art. 131 zabronione jest udzielanie korzyści majątkowych przez jeden komitet innemu komitetowi.
Potwierdziła to Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) w wyjaśnieniu z 18 marca 2024 roku:
Państwowa Komisja Wyborcza zaznacza jednocześnie, że w takim przypadku niemożliwe jest prowadzenie agitacji wyborczej na rzecz tej osoby, zarówno przez komitet wyborczy, z list którego kandyduje ona w wyborach do rady gminy, jak i przez komitet wyborczy, który zgłosił ją jako kandydata na wójta. Agitacja wyborcza na rzecz tej osoby prowadzona i finansowana przez jeden komitet byłaby bowiem jednocześnie agitacją wyborczą na rzecz kandydata innego komitetu wyborczego, a zatem na rzecz innego komitetu wyborczego.
Udzielanie korzyści majątkowej przez jeden komitet innemu komitetowi wyborczemu jest zagrożone karą grzywny od 1 tys. zł do 10 tys. zł (art. 503).
Prezydent prowadzi kampanię mimo uwag PKW
Do sprawy odniósł się zastępca prezydenta Krzysztof Kaliszuk, który zaznaczył, że Komunikaty Państwowej Komisji Wyborczej (PKW) nie są wykładnią prawa. Następnie zaapelował o wstrzymanie się z wyrokami do przedstawienia sprawozdania finansowego komitetu. Jego zdaniem „dzisiaj mówimy o hipotetycznej sytuacji”.
Przykładem kampanii prowadzonej przez jeden z komitetów, z których startuje Janusz Kubicki, jest wielki baner na alei Konstytucji 3 Maja, przy skrzyżowaniu z ulicą Sikorskiego. Przedstawia on Janusza Kubickiego jako kandydata Zielonej Góry 2050. Zapytaliśmy mieszkankę tamtych okolic: 3 kwietnia baner wciąż wisiał na swoim miejscu.
Z kolei z Biblioteki reklam Meta zbierającej dane na temat reklam na Facebooku i na Instagramie z ostatnich 7 lat dowiemy się, że profil KWW Janusz Kubicki wciąż utrzymuje 5 aktywnych reklam. Wszystkie zaczęto wyświetlać po uwagach PKW z 18 marca. Oznacza to, że mimo interwencji posłanek i głosu PKW dwa komitety wciąż prowadzą kampanię na rzecz obecnego prezydenta.
W Tarnowie podobnie – jeden kandydat, dwa komitety
Podobna sytuacja dotyczy Jakuba Kwaśnego, aktualnego radnego Tarnowa, który również startuje z dwóch komitetów. Jest kandydatem na prezydenta z listy Koalicji Obywatelskiej i kandydatem na radnego z listy KWW Jakuba Kwaśnego – Nasze Miasto Tarnów.
Tarnowski radny tłumaczy jednak, że sprawę skonsultował z prawnikami i jego zdaniem wszystko dzieje się zgodnie z prawem. Nie od początku był on kandydatem KO, a od kiedy nim został, jak twierdzi, KWW Jakuba Kwaśnego – Nasze Miasto Tarnów zmieniło identyfikację z niebieskiej na biało-żółtą.
KWW Jakuba Kwaśnego wciąż promuje go w internecie – jeszcze 3 kwietnia na jego stronie na Facebooku pojawił się materiał z jego twarzą oznaczony jako należący do komitetu. Podobne materiały udostępnia lokalny fanpage Koalicji Obywatelskiej.
Sposób na zwiększenie limitu wydatków na kampanię?
Każdy komitet w wyborach samorządowych jest ograniczony limitem wydatków na kampanię. Jak wyjaśnialiśmy, zależy on od tego, gdzie, o ile mandatów i o jakie mandaty stara się dany komitet. Nie ma jednak limitu na jednego kandydata – komitet może wykorzystać nawet całe swoje środki na promowanie jednej osoby.
W Łodzi komitet walczący o wszystkie miejsca w radzie miasta może wydać już 179 tys. zł. Jeśli dodatkowo stara się o prezydenturę – łącznie 504 tys. zł. Komitet Koalicji Obywatelskiej, obecny na wszystkich szczeblach samorządu w całej Polsce, ma do dyspozycji blisko 36 mln zł.
Dodatkowo, zgodnie z art. 491 Kodeksu wyborczego, w ramach kampanii każdemu komitetowi wyborczemu przysługuje prawo do nieodpłatnego promowania audycji wyborczych w regionalnych mediach publicznych. Łączny czas antenowy dla każdego komitetu wynosi 2 godziny w Telewizji Polskiej oraz 4 godziny w Polskim Radiu.
Teoretycznie więc osoba startująca z dwóch komitetów ma szansę na zwiększenie limitu wydatków na kampanię oraz podwojenie czasu antenowego do wykorzystania. Sprawia to, że inni kandydaci nie mają równych szans w wyborczej rywalizacji.
PKW: Kampania w urzędowych mediach jest niedopuszczalna
Kontrowersje dotyczące przekraczania limitu wydatków na kampanię mogą wywołać także materiały publikowane w czasie kampanii przez urzędy gmin. Choćby nawet nie zawierały twarzy ani nazwisk obecnych władz, to mogą im pomóc w staraniach o reelekcję.
Tymczasem w przedwyborczym tygodniu na Facebooku oficjalny profil miasta Wrocław wrzuca filmy prezentujące inwestycje zrealizowane w różnych dzielnicach [1, 2 ,3]. Z kolei Warszawa chwali się inwestycjami na rzecz bezpieczeństwa, zdrowia i sportu. Podobnych podsumowań nie znajdziemy np. na profilach Poznania czy Gdańska, gdzie obecni prezydenci również walczą o ponowny wybór.
Państwowa Komisja Wyborcza w swoim apelu z 12 marca zaznaczała, że niedopuszczalne jest wykorzystywanie w jakikolwiek sposób środków publicznych do prowadzenia kampanii wyborczej. Przykładem jest prowadzenie agitacji wyborczej na profilach w mediach społecznościowych administrowanych przez urzędy. To wykorzystywanie czasu urzędników, którzy są utrzymywani ze środków gminy.
Przykład Wrocławia i Warszawy nie jest oczywistym złamaniem tych zasad. Nie znajdziemy tam nawoływania do głosowania w określony sposób wyrażonego wprost. Bezsprzecznie agitację na rzecz kandydatów w wyborach samorządowych prowadziła na swoim facebookowym profilu gmina Krzyżanowice. Sprawę tę opisywał lokalny portal nowiny.pl. Obecnie materiałów promujących polityków na profilu gminy nie ma.
Wyborca nie może finansować kampanii poza limitem
Zgodnie z art. 106 Kodeksu wyborczego agitację wyborczą może prowadzić nie tylko każdy komitet wyborczy, lecz także każdy wyborca. Nie oznacza to jednak, że skoro komitet obowiązują pewne limity wydatków na kampanię, to wyborca, poza tym limitem, może prowadzić agitację na rzecz komitetu ze swojej kieszeni.
Jak wyjaśnia Państwowa Komisja Wyborcza, to komitety wyborcze pokrywają wydatki ponoszone w związku z zarządzonymi wyborami ze swoich źródeł własnych. Nie mogą one przyjmować korzyści majątkowych nawet o charakterze niepieniężnym z wyjątkiem roznoszenia ulotek czy nieodpłatnego udostępniania miejsc do rozwieszania banerów.
Mimo to w trakcie kampanii można spotkać materiały, które sprzyjają jednemu z kandydatów, a jednak nie są materiałami jego komitetu. Pokażemy to na przykładzie podwarszawskich Marek.
Burmistrz w lokalnej gazecie rozprawia się plotkami
Burmistrzem podwarszawskich Marek jest Jacek Orych. W tym roku ponownie stara się o urząd – z listy KWW Burmistrza Jacka Orycha. Oficjalnie popiera go Mareckie Stowarzyszenie Gospodarcze. W skład zarządu tego stowarzyszenia wchodzą m.in. radny miasta Marki i kandydatka na radną z listy burmistrza.
25 marca, czyli już w trakcie kampanii samorządowej, Mareckie Stowarzyszenie Gospodarcze wydało nowy numer „Ekspresu Mareckiego”. Gazeta była dostępna za darmo m.in. w lokalnym sklepie spożywczym. Na tytułowej stronie znajdziemy reklamę wyborczą Jacka Orycha oznaczoną jako materiał jego komitetu. Cała gazeta nie jest jednak materiałem KWW, choć duża jej część poświęcona jest promocji burmistrza i jego radnych.
Na trzeciej stronie znajdziemy artykuły: „Inni gadają, my robimy…”, autorstwa samego burmistrza, oraz „Inni gadają, my zdobywamy dotacje…”, autorstwa Pawła Pniewskiego – zastępcy burmistrza, pełnomocnika wyborczego KWW Jacka Orycha i redaktora naczelnego „Ekspresu Mareckiego”. Kolejne dwie strony to wywiad z Jackiem Orychem pt. „Mniej gruntówek, więcej asfaltówek”. Dalej, na stronie dziesiątej, burmistrz osobiście rozprawia się plotkami na swój temat – tłumaczy, że nie ma domu z basenem ani nieślubnych dzieci.
Gdzie zgłosić takie i podobne przypadki?
Czy wspomniane wydanie gazety to forma prowadzenia agitacji na rzecz kandydata poza wyznaczonym limitem środków? Nie nam to oceniać. Taki materiał może pozytywnie wpłynąć na wizerunek kandydata i skłonić do oddania na niego głosu. Jednak to do komisarzy wyborczych należy nadzór nad przestrzeganiem prawa wyborczego (art. 167 Kodeksu wyborczego).
Warto wiedzieć, że każdy z wyborców może jednak zgłosić naruszenie prawa wyborczego. Szkolenie na ten temat prowadził w tym roku Krzysztof Jakubowski z Fundacji Wolności, członek Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Na stronie Watchdog Polska można znaleźć link do nagrania z jego wykładu oraz prezentację.
Istnieją dwie podstawowe drogi zgłaszania takich naruszeń – kontakt z komisarzem wyborczym właściwym dla swojego okręgu (ich listę można znaleźć na stronie PKW) lub z policją. Nawet jeśli okaże się, że nie doszło do naruszenia prawa, lepiej dmuchać na zimne, jeśli chcemy, by kampanie wyborcze przebiegały w sposób uczciwy i by każda osoba kandydująca w wyborach miała równe szanse.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter