Strona główna Analizy Pięć minut, dwie manipulacje – politycy rozmawiają o Turowie

Pięć minut, dwie manipulacje – politycy rozmawiają o Turowie

Pięć minut, dwie manipulacje – politycy rozmawiają o Turowie

Europosłowie Anna Zalewska (PiS) i Bartosz Arłukowicz (PO) byli 26 września gośćmi programu „Kawa na ławę” w TVN24, gdzie dyskutowali m.in. o polsko-czeskim sporze o kopalnię Turów. Mimo że oboje powoływali się na badania i raporty dotyczące wpływu obiektu na poziom wód w okolicy, nie udało im się dojść do porozumienia. Co więcej, oboje dokonali manipulacji, i to na przestrzeni niecałych pięciu minut. Wyjaśniamy, jakie wnioski płyną z dostępnych danych na temat wpływu Turowa na otoczenie i z czego wynikają wątpliwości przy ich interpretacji.

  • W programie „Kawa na ławę” z 26 września zarówno Anna Zalewska, jak i Bartosz Arłukowicz mijali się z faktami, przedstawiając swoje stanowiska na temat wpływu kopalni Turów na brak wody pitnej dla Czechów mieszkających w pobliżu zakładu.
  • Anna Zalewska, powołując się na opinię Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, przekonywała, że po czeskiej stronie problem z dostępem wody nie istnieje, choć IMGW twierdzi jedynie, że „wpływ na zasoby wodne przy czeskiej granicy mają warunki meteorologiczne, a nie działalność Kopalni Węgla Brunatnego Turów”, a obszar jest szczególnie narażony na susze hydrologiczne”.
  • Bartosz Arłukowicz stwierdził natomiast, że poziom wód gruntowych w ostatnich 30 latach obniżył się po czeskiej stronie o 11 metrów, podczas gdy według raportu, który przygotował czeski Instytut Badawczy Gospodarki Wodnej im. T. G. Masaryka, poziom ten obniżył się o 1–2 metry.

Anna Zalewska i Bartosz Arłukowicz, obok Joanny Scheuring-Wielgus, Michała Kamińskiego, Artura Dziambora i Andrzeja Dery, byli 26 września gośćmi programu Konrada Piaseckiego „Kawa na ławę” w TVN24. Politycy dyskutowali m.in. o polsko-czeskim sporze o kopalnię Turów. 21 maja 2021 roku Trybunał Sprawiedliwości UE nakazał Polsce natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Polska nie wstrzymała wydobycia, dlatego 20 września TSUE nakazał Polsce zapłacić karę w wysokości 0,5 mln euro dziennie dla Komisji Europejskiej za nieprzestrzeganie tego postanowienia. 

Spór dotyczy kwestii ochrony środowiska. Czesi argumentują, że „działalność wydobywcza powoduje już teraz, ze względu na działanie systemu odwadniającego tej kopalni, ciągły masowy odpływ wód podziemnych z jej terytorium na terytorium Polski w ilości 3,10 m³ na minutę”. Republika Czeska przekonuje także, że „obniżanie się poziomu lustra wód podziemnych wywiera bezpośredni wpływ na zaopatrzenie dotkniętego nim obszaru w wodę pitną, ponieważ zjawisko to oddziałuje z jednej strony na źródło Uhelná (Czechy), które obecnie nie może być już w pełni wykorzystywane do poboru wody w dopuszczalnej wielkości”.

To znaczy, że Czesi oskarżają Polskę m.in. o to, że ta poprzez działanie kopalni Turów przyczynia się do braku wody po czeskiej stronie granicy.

Trwają negocjacje polsko-czeskie, których celem jest porozumienie w sprawie kopalni Turów i wycofanie przez Czechów skargi do TSUE. Za brak porozumienia premier Mateusz Morawiecki oskarża stronę czeską: „W toku ostatnich kilku miesięcy próbowaliśmy zawrzeć porozumienie z Republiką Czeską, jednak trzeba przypomnieć, że Czesi zachowywali się w sposób absolutnie bez dobrej woli” (czas nagrania 19:04). 

Czy Anna Zalewska dostrzega problem braku wody po czeskiej stronie?

Europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Anna Zalewska w programie „Kawa na ławę” przekonywała, że strona czeska „nie ma żadnych kłopotów z wodą”. Na potwierdzenie swoich słów powołała się na opinię przygotowaną przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Nie ma żadnych kłopotów z wodą (…). Tak, są badania wieloletnie Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej”.

Anna Zalewska w programie „Kawa na ławę” (czas nagrania 40:23)

Zatem Anna Zalewska przekonuje, że nie tylko (1) działalność kopalni Turów nie ma wpływu na sytuację hydrologiczną po stronie czeskiej, ale także, że (2) problem braku wody w Czechach w pobliżu działania kopalni Turów nie występuje.

To zaskakujące stwierdzenie, bowiem w wywiadzie opublikowanym dzień później na łamach serwisu NTO.pl mówi: 

„Z problemem obniżenia się poziomu wód gruntowych mamy do czynienia w całej Europie, na co wpływa m.in. zmieniający się klimat i kilka lat suszy. Z całą pewnością nie jest tak, że to z powodu kopalni w Turowie Czesi mają problem z dostępem do wody pitnej czy osiadaniem gruntu”.

Anna Zalewska, NTO.pl

Ta wypowiedź świadczy z kolei, że Anna Zalewska uważa, że (1) kopalnia Turów nie ma wpływu na sytuację hydrologiczną po czeskiej stronie granicy, ale (2) nie podważa, że Czesi problem z wodą mają. Ta druga część różni się od tego, co europosłanka twierdziła w programie „Kawa na ławę”.

To wypowiedź dla NTO.pl, a nie programu „Kawa na ławę”, jest zgodna z opinią przygotowaną przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, która została opublikowana 22 czerwca 2020 roku. W dokumencie czytamy:

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej Państwowy Instytut Badawczy przygotował niezależne opracowanie naukowe, w którym wskazano, że główny wpływ na zasoby wodne przy czeskiej granicy mają warunki meteorologiczne, a nie działalność Kopalni Węgla Brunatnego Turów, należącej do spółki PGE GiEK z Grupy PGE. Z 30 letniej obserwacji naukowców wynika także, że górski obszar Worka Żytawskiego, w którym znajduje się turoszowski kompleks energetyczny, jest szczególnie narażony na susze hydrologiczne”.

 W opinii przytoczone zostały słowa Przemysława Ligenzy, dyrektora Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej:

Dokonane przez naukowców z IMGW-PIB analizy ilościowe i jakościowe opadów i przepływów wskazują na brak trendów w przebiegu codziennych wartości w wieloleciu. Ponadto zarówno dla opadów, jak i przepływów nie stwierdzono okresowo występujących anomalii. Przebieg codziennych przepływów w wieloleciu świadczy o stabilnym reżimie hydrologicznym i braku zaburzeń w cyklu hydrologicznym. Jest to podstawa do stwierdzenia, że przepływy wody po stronie czeskiej generowane są głownie warunkami meteorologicznymi, a nie działalnością kopalni Turów. Wpływ KWB Turów na przebieg codziennych przepływów nie jest znaczący”.

Zatem Anna Zalewska, powołując się na opinię IMGW, która miała dowieść, że po czeskiej stronie problemy z wodą nie istnieją, minęła się z prawdą, a jej wypowiedź jest w sprzeczności z fragmentem jej wywiadu opublikowanego dzień później.

Dlatego uznajemy wypowiedź Anny Zalewskiej za manipulację.

Bartosz Arłukowicz myli się w sprawie wielkości obniżenia wód gruntowych po czeskiej stronie granicy w ciągu ostatnich 30 lat

Do wypowiedzi Anny Zalewskiej u Konrada Piaseckiego odniósł się obecny z nią w programie „Kawa na ławę” europoseł PO Bartosz Arłukowicz:

„W ciągu ostatnich 30 lat poziom wód gruntowych w Czechach i w Polsce, dzięki Turowi, (…) obniżył się o 11 metrów. Turów zużywa 11 do 40 litrów wody, uwaga, na sekundę. I pani myli się, twierdząc, że nie ma to wpływu”.

Bartosz Arłukowicz w programie „Kawa na ławę” (czas nagrania 44:45)

Bartosz Arłukowicz przytoczył dane z raportu (istnieje także jego poszerzona wersja) przygotowanego przez czeski Instytut Badawczy Gospodarki Wodnej im. T. G. Masaryka (Výzkumný ústav vodohospodářský T. G. Masaryka). Czescy eksperci, powołując się m.in. na ocenę oddziaływania na środowisko (EIS) oraz niedoprecyzowane inne źródła polskie, przekonują, że:

Z czeskiej strony w kierunku kopalni ciągle spływa woda – jej dokładna ilość może być przedmiotem dyskusji, ale zawiera się w przedziale od 11 do 40 litrów na sekundę”.

W tym zakresie Bartosz Arłukowicz poprawnie przytoczył informacje z raportu przygotowanego przez Instytut Badawczy Gospodarki Wodnej im. T. G. Masaryka. Tego samego nie można powiedzieć o dalszej części jego wypowiedzi, z której wynika, że z powodu kopalni „w ciągu ostatnich 30 lat poziom wód gruntowych w Czechach i w Polsce (…) obniżył się o 11 metrów”.

W raporcie przygotowanym przez Instytut Badawczy Gospodarki Wodnej im. T. G. Masaryka (ten zresztą dotyczy sytuacji w Czechach, a nie w Polsce) czytamy (s. 7):

W górnej warstwie – kolektorze czwartorzędowym, z którego czerpana jest woda pitna, poziom wód gruntowych w okolicy miejscowości Uhelné od lat 60. do roku 1993 spadł o 17 metrów. Z tego około 11,5 metra z powodu kopalni, a kolejne 5,5 metra z powodu czerpania wody pitnej na potrzeby miejscowej ludności (ujęcie Uhelná)”.

I dalej (s. 8):

Za pewny wpływ kopalni można uznać spadek o 11 metrów odnotowany do roku 1993, a od tamtego czasu można jedynie w przybliżeniu oszacować spadek z powodu działalności kopalni – ok. 1-2 metry”.

Zatem nie jest prawdą, że poziom wód gruntowych z powodu kopalni po czeskiej stronie obniżył się w ciągu ostatnich 30 lat o 11 metrów. Z raportu wynika, że w ciągu ostatnich 30 lat ich poziom obniżył się o 1–2 metry, a obniżenie poziomu wód gruntowych z powodu kopalni Turów o ok. 11 metrów miało miejsce od lat 60. do roku 1993.

Dlatego wypowiedź Bartosza Arłukowicza również stanowi manipulację.

Inne raporty na temat odpowiedzialności kopalni Turów za brak wody po czeskiej stronie granicy

Opinie przygotowane przez czeski Instytut Badawczy Gospodarki Wodnej im. T. G. Masaryka oraz polski Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej to nie jedyne znane opinii publicznej głosy w tej sprawie.

Czeska Służba Geologiczna (ČGS), badająca w ostatnich latach zmiany poziomu wody w sąsiedztwie kopalni, na początku 2021 roku przyznała, że sprawa nie jest jeszcze jasna. O ile w głębszych warstwach wodonośnych jej ubytek jest skutkiem wyłącznie działalności obiektu w Turowie, o tyle w warstwach wyższych chodzi już o kombinację wpływu wydobycia, czerpania wody na miejscu i suszy lat 2015–2019.

Jednakże w raporcie z maja 2021 roku ČGS informowało już, że zgadza się z obawami czeskiego rządu i potwierdziło, że kontynuacja wydobycia węgla brunatnego po polskiej stronie może doprowadzić do odpływu wód gruntowych z czeskich ziem. Ekspertyza przygotowana przez Czeską Służbę Geologiczną została wykorzystana przez Komisję Europejską jako jeden z dowodów w sprawie rozpatrywanej przez TSUE.

Na ten temat wypowiedział się również hydrolog dr Sylwester Kraśnicki, który zajmował się badaniem wpływu działalności kopalni Turów na podziemne wody w tym regionie. W opublikowanym w maju wywiadzie powiedział on, że:

Ekran, który wybuduje PGE ogranicza odpływ wody, ale nie eliminuje go całkowicie. Nie jesteśmy przygotowani na czarny scenariusz, w którym ekran nie zadziała na pewnych obszarach albo na sytuację, w której masowe ruchy utworów skalnych go rozszczelnią. Oddziaływanie kopalni na czeską stronę na pewno jest i Czesi słusznie alarmują. Dotyczy to zwłaszcza głębszych poziomów wodonośnych. Niemcy zrobili taki ekran dla kopalni Jaenschwalde i okazało się, że ścianka ogranicza odpływ wód podziemnych ze strony polskiej, ale nie całkowicie”.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!