Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Czy tysiąc dni temu Putin „zabił” COVID-19? To fałszywa informacja
Co mają wspólnego prezydent Rosji i pandemia koronawirusa? Według użytkowników mediów społecznościowych Władimir Putin – przez to, że zaatakował Ukrainę – miał „zabić” wirusa w lutym 2022 roku. W analizie podajemy fakty na temat pandemii i wojny.
fot. Pexels / Facebook / Modyfikacje: Demagog
Czy tysiąc dni temu Putin „zabił” COVID-19? To fałszywa informacja
Co mają wspólnego prezydent Rosji i pandemia koronawirusa? Według użytkowników mediów społecznościowych Władimir Putin – przez to, że zaatakował Ukrainę – miał „zabić” wirusa w lutym 2022 roku. W analizie podajemy fakty na temat pandemii i wojny.
Analiza w pigułce
- Na Facebooku opublikowano wpis, w którym poinformowano, że Władimir Putin przez to, że rozpoczął pełnoskalową inwazję na Ukrainę w 2022 roku, „zabił” koronawirusa i zakończył pandemię. W treści posta znalazły się także m.in. porównania COVID-19 do grypy, a także zmanipulowane informacje na temat zgonów w czasie pandemii.
- Zagrożenie, jakie stanowił koronawirus, nie zniknęło z chwilą rozpoczęcia wojny w Ukrainie. Wciąż są odnotowywane przypadki zachorowań – również śmiertelne. Chociaż ich liczbę udało się ograniczyć (m.in. poprzez powszechne szczepienia) i obecnie sytuacja nie jest tak poważna jak w latach 2020–2022, eksperci wskazują, że wirus już zawsze będzie krążył w środowisku.
- Przy porównywaniu statystyk dotyczących grypy i COVID-19 należy pamiętać, że wirusy grypy są znane ludzkości już od dziesięcioleci. Dostępne szczepionki były na bieżąco aktualizowane, a metody i środki leczenia grypy – powszechnie znane i w wielu krajach – dostępne. Natomiast pierwsze przypadki COVID-19 zostały odnotowane pod koniec 2019 roku, na co ludzkość nie była przygotowana – wówczas nie opracowano jeszcze szczepionek ani konkretnych metod leczenia ukierunkowanych na tę chorobę.
Analiza została zaktualizowana 13 grudnia 2024 roku. Istotnie rozwinęliśmy kontekst opisywanych treści, dzięki czemu poszerzyliśmy genezę opisywanej informacji, oraz dodaliśmy treści o różnicach między grypą a COVID-19, o używaniu maseczek ochronnych, o statystykach zgonów spowodowanych koronawirusem oraz o pierwotnych i obecnych rekomendacjach w leczeniu COVID-19.
19 listopada br. minęło tysiąc dni od rozpoczęcia przez Rosję pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Z tej okazji w mediach społecznościowych pojawiło się wiele artykułów upamiętniających ten dzień (1, 2, 3). Wydarzenie to zostało również wykorzystane przez osoby szerzące dezinformację.
20 listopada na Facebooku opublikowano post, w którym podano, że prezydent Rosji przez to, że zaatakował Ukrainę w lutym 2022 roku, „pozbył się” koronawirusa. Treść tego posta przekopiowano z wpisu w serwisie X, który oryginalnie opublikował poseł Jackek Wilk. Treść wydaje się ironiczna, jednak pod przykrywką satyry znalazły się błędne informacje. Jak czytamy [pisownia oryginalna]: „1000 dni temu Władimir Putin dokonał cudu w medycynie – za pomocą czołgów i armat w jeden dzień zabił raz na zawsze śmiercionośnego wirusa w koronie”.
W dalszej części wpisu pojawiły się inne informacje na temat pandemii COVID-19, m.in. o tym, że koronawirus [pisownia oryginalna] „zabił ok 25 000 Polaków, ale za to rząd […] zomordował ok. 250 000 Polaków”. Wspomniano również, że lekarze nie leczyli pacjentów zakażonych wirusem, aby zarabiać na „szpitalach covidowych”.
Na facebookowy post zareagowano ok. 120 razy i udostępniono go ponad 125 razy. Wśród komentarzy pojawiły się głosy osób, które negowały istnienie pandemii, np. [pisownia oryginalna]: „Dokładnie masz rację. Wystarczył jeden dzień i srandemia się skończyła ale covidianie nadal nie łączą kropek. Nie wiem jakim trzeba być idiota, aby tego nie rozumieć” lub „To są grosze przy ilosci zabitych i uszkodzonych przez pseudo szczepionki”.
Podobny wpis pojawił się również na portalu Threads. Jak możemy przeczytać: „1000 dni temu pandemia została powstrzymana przez Putina, który najechał Ukrainę…”.
Koniec pandemii spowodowany przez wojnę? To fałszywe informacje
W omawianym wpisie poinformowano, że Rosja wraz z początkiem pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku „zakończyła” pandemię COVID-19. „Dziękujemy Panu, Panie Putin, że nas Pan od tego obłędu wyzwolił w jeden dzień” – napisano w poście. W tekście pojawiły się liczne figury retoryczne o ironicznym zabarwieniu, co wzmacniało przekaz. Wyrażenia takie jak „Putin dokonał cudu w medycynie” lub „w jeden dzień zabił raz na zawsze śmiercionośnego wirusa w koronie” mogą być różnie interpretowane. Nie zmienia to jednak faktu, że sposób, w jaki przedstawiana jest obecna sytuacja, nie oddaje realiów.
Zagrożenie, jakie stanowił koronawirus, nie zniknęło z chwilą rozpoczęcia wojny. Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), od 24 lutego 2022 roku (data rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę) do połowy listopada 2024 roku, liczba potwierdzonych przypadków zakażenia SARS CoV-2 wzrosła o ok. 350 mln. W tym samym czasie zmarło ponad 1,1 mln osób. W skali globalnej, od wybuchu pandemii odnotowano ponad 776 mln zachorowań oraz ponad 7 mln zgonów.
Wojna w Ukrainie trwa, a mimo to wciąż są odnotowywane przypadki zachorowań oraz zgonów z powodu COVID-19. Chociaż ich liczbę udało się wyraźnie ograniczyć (na co znaczny wpływ miały m.in. programy szczepień), koronawirus dalej stanowi zagrożenie dla zdrowia. Od początku pandemii COVID-19 zaszło wiele zmian pozwalających na lepsze radzenie sobie z COVID-19. Stało się to m.in. dzięki wprowadzeniu szczepień i uodpornieniu się części społeczeństwa na wirusa, zwiększeniu dostępności metod i środków leczenia czy dzieki pojawieniu się wariantów wirusa wywołujących lżejsze symptomy.
COVID-19 a grypa – jakie są różnice między nimi?
We wpisie przyrównano SARS CoV-2 do wirusów grypy – napisano, że jest on „równie groźny, co nieleczona grypa”. Temat ten opisywaliśmy na łamach Demagoga kilkukrotnie (1, 2, 3).
Zarówno COVID-19, jak i grypa są chorobami układu oddechowego. Pierwszą wywołuje zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2, drugą – wirus grypy. Istnieją 4 typy wirusów grypy: A, B, C i D. Typ A i B odpowiedzialny jest za sezonowe epidemie grypy. Pomiędzy tymi chorobami można zauważyć podobieństwa i różnice – przy czym nie są to te same choroby. Obie mogą być groźne dla zdrowia lub życia pacjenta, ale ocena tego zagrożenia zależy od wielu czynników. Nie można więc jednoznacznie stwierdzić, że COVID-19 w każdym przypadku, jest „równie groźny, co nieleczona grypa”.
Jak czytamy na stronie Mayo Clinic, w artykule opublikowanym w połowie 2023 roku:
„COVID-19 wydaje się zarażać przez dłuższy czas i rozprzestrzeniać się szybciej niż grypa. […] W przypadku zakażenia koronawirusem ciężki przebieg choroby może wystąpić częściej niż w przypadku grypy. W porównaniu z danymi historycznymi dotyczącymi grypy, COVID-19 może powodować więcej pobytów w szpitalu i zgonów u osób w wieku 18 lat i starszych, nawet tych, które nie mają innych obciążeń zdrowotnych. COVID-19 może również powodować inne powikłania niż grypa, takie jak zakrzepy krwi, long-COVID i wieloukładowy zespół zapalny u dzieci. Infekcja wirusem grypy prowadzi do wtórnej infekcji bakteryjnej częściej niż infekcja koronawirusem”.
Dane dotyczące zachorowań na COVID-19 – co musimy o nich wiedzieć?
Przy porównywaniu statystyk dotyczących grypy i COVID-19 należy pamiętać, że wirusy grypy są znane ludzkości już od dziesięcioleci. Dostępne szczepionki były na bieżąco aktualizowane, a metody i środki leczenia grypy – powszechnie znane i w wielu krajach – dostępne. Pierwsze przypadki COVID-19 zostały natomiast odnotowane pod koniec 2019 roku, na co ludzkość nie była przygotowana – wówczas nie opracowano jeszcze szczepionek ani konkretnych metod leczenia ukierunkowanych na tę chorobę.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że wirusy grypy co roku przyczyniają się do śmierci od 290 do 650 tys. osób na świecie. Natomiast z powodu COVID-19 tylko od 4 stycznia do 31 grudnia 2020 roku – czyli w pierwszym roku pandemii – zmarło 1,94 mln osób. Jak już wspominaliśmy, m.in. dzięki masowej immunizacji przeciw koronawirusowi, prowadzonej od końca 2020 roku, sporej liczby zgonów obecnie udaje się uniknąć. Według danych z 2024 roku podanych przez WHO, w samym regionie europejskim zapobiegnięto ponad 1,4 mln zgonów.
Czy maseczki ochronne to tylko „amulety”? Eksperci są innego zdania
W poście stwierdzono, że w czasie lockdownów, „wielcy »eksperci « z telewizorów wmawiali nam, że szmaciany amulet na twarzy chroni nas przed chorobą […]”. Tym samym maseczki nazwano w poście „amuletami na twarz” w celu zrównania ich z rozwiązaniami niepopartymi naukowo, wywodzącymi się z tradycji i przesądów. Tymczasem istnieją dowody naukowe, które wskazują, że w przypadku niektórych chorób maseczki są skuteczną formą ochrony przed zakażeniem.
Maska ochronna ma na celu przede wszystkim zmniejszenie ryzyka zakażenia innych ludzi przez osobę, która ją nosi. Pomaga również ochronić przed zachorowaniem człowieka, który je używa. Nie oznacza to jednak, że nawet jeśli wszyscy nosilibyśmy maseczki podczas pandemii, liczba przypadków COVID-19 byłaby równa zeru. W kontroli zakażeń potrzebne jest też przestrzeganie innych zasad mających na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa, takich jak:
- zachowanie dystansu,
- utrzymywanie odpowiedniej wentylacji pomieszczeń,
- mycie rąk,
- czasem również stosowanie innych środków ochrony osobistej.
W rekomendacjach WHO czytamy, że w czasie pandemii najlepiej było nosić maseczki medyczne, a także maseczki niemedyczne, które spełniają normy bezpieczeństwa i które można je prać. By używana przez nas maska była maksymalnie skuteczna, konieczne jest zakładanie, noszenie i zdejmowanie jej w odpowiedni sposób.
Ile osób w Polsce zmarło z powodu COVID-19? I co z nadmiarowymi zgonami?
Jak podano we wpisie, koronawirus [pisownia oryginalna] „zabił ok 25 000 Polaków, ale za to rząd – bohatersko walcząc z tą chorobą za pomocą NIEleczenia ludzi, zamykania szpitali, przychodni itd. – zomordował ok. 250 000 Polaków”. W poście pada również informacja, że statystyki dotyczące zgonów spowodowanych COVID-19 są „naciągane jak guma od majtek” – nie jest to prawda.
Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, od początku pandemii na świecie odnotowano ponad 7 mln zaraportowanych śmierci, których przyczyną był SARS-CoV-2. Statystyki te nie są jednak pełne. Jak możemy przeczytać na stronie organizacji, „wiele krajów zaprzestało raportowania lub zmieniło częstotliwość raportowania”.
Podobne trudności występują w przypadku próby oszacowania nadmiarowych zgonów z powodu COVID-19. W wielu rozwijających się krajach jest problematyczny np. dostęp do testów, pomocy medycznej, czy samo raportowanie zgonów, co podkreśla WHO w swoim raporcie. Statystyki są więc raczej zaniżone niż „naciągane jak guma od majtek”.
Zgony w Polsce w czasie pandemii COVID-19 – z czego wynika ich nadmiar
Prawdą jest, że brak odpowiedniego przygotowania służby zdrowia w 2020 roku na dużą skalę zakażeń o poważnym przebiegu i problemy proceduralne uwydatniły się w dobie pandemii COVID-19 – o czym informowała Najwyższa Izba Kontroli. W latach 2020–2022 z powodu pandemii liczba nadmiarowych zgonów w Polsce wyniosła ok. 250 tys. Zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia na dzień 3 grudnia 2024 roku w Polsce z powodu samego COVID-19 zmarło ponad 120 tys. osób.
Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), w okresie od marca 2020 do czerwca 2022 roku, zmarło w Polsce ok. 6 tys. osób na 1 mln mieszkańców więcej niż w okresie przedpandemicznym. Wyższe poziomy liczby zgonów były więc z wielu różnych przyczyn m.in. konsekwencją sytuacji kryzysowej, która sparaliżowała służbę zdrowia, a nie – jak podano w poście – „morderstwem” przeprowadzanym przez rząd.
Niewątpliwie, niewłaściwe zarządzanie w dobie pandemii mogło przełożyć się na większą nadmiarową liczbę zgonów, jednak cała sytuacja pozostaje integralną częścią pandemii, która bardzo mocno wpływała na kondycję służby zdrowia. Więcej szczegółowych informacji na temat związku obostrzeń i nadmiarowych zgonów możesz przeczytać w jednej z naszych poprzednich analiz.
Ofiary wypadków wpisywane w statystyki COVID-19? To nie jest możliwe
W omawianym tekście podano, że w statystyki zgonów spowodowanych przez COVID-19 wpisywano w naszym kraju „nawet wypadki samochodowe”. Twierdzenie to jest znanym fake newsem, opisywanym przez nas już w połowie 2020 roku. Nie ma żadnych dowodów mogących potwierdzić, że osoby, które w trakcie pandemii zmarły w wyniku wypadku drogowego miały wpisywany COVID-19 jako przyczynę śmierci.
Ustalenia przyczyny zgonu dokonuje lekarz na podstawie osobiście wykonanych badań. W uzasadnionych przypadkach lekarz może uzależnić wystawienie karty zgonu od przeprowadzenia sekcji zwłok (art. 43). Zatwierdzona w karcie zgonu przyczyna śmierci podlega oznaczeniu kodem zgodnie z Międzynarodową Statystyczną Klasyfikacją Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10. Proces nadania kodu przebiega na podstawie ściśle określonych zasad.
Wytyczne dotyczące oznaczania kodami zgonów związanych z COVID-19 dostępne są na stronie Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny (NIZP PZH). W karcie zgonu, wypełnianej przez lekarza orzekającego przyczynę zgonu, decydujące jest prawidłowe uzupełnienie odpowiednich pól zgodnie z definicjami:
- bezpośrednia przyczyna zgonu – choroba lub stan bezpośrednio prowadzący do zgonu,
- wtórna przyczyna zgonu – stan dający początek bezpośredniej przyczynie zgonu,
- wyjściowa przyczyna zgonu – choroba lub inne okoliczności (np. wypadek, uraz, zewnętrzna przyczyna zgonu), które zapoczątkowały łańcuch zdarzeń chorobowych prowadzących bezpośrednio do zgonu,
- inne istotne okoliczności przyczyniające się do zgonu, ale niezwiązane z chorobą ani ze stanem ją powodującym, również czynniki ryzyka – wszystkie pozostałe choroby lub stany, które nie znalazły się we wcześniej przedstawionym ciągu zdarzeń, ale które – według lekarza poświadczającego zgon – przyczyniły się do zgonu.
Wśród zaleceń dotyczących orzekania o przyczynie zgonu znajdziemy też m.in.:
- wpisywane choroby lub stany (kolejne przyczyny zgonów) muszą stanowić logiczno-chronologiczny ciąg powiązanych zdarzeń, prowadzących bezpośrednio do zgonu,
- choroba pierwotna jest ważniejsza od powikłań, a choroba o cięższym przebiegu od choroby o łagodnym przebiegu,
- choroby zakaźne jako przyczyny wyjściowe zgonów są nadrzędne w stosunku do chorób niezakaźnych.
W przypadku śmiertelnych wypadków komunikacyjnych ewentualne zakażenie koronawirusem lub choroba COVID-19 nie są zdarzeniami powiązanymi w ciągu logiczno-chronologicznym, które doprowadziły do bezpośredniej przyczyny zgonu.
Leczenie COVID-19 w czasie pandemii. Czy lekarze nie pomagali chorym?
Ostatnią kwestią poruszoną w facebookowym wpisie było rzekome wzbogacanie się lekarzy kosztem pacjentów chorych na COVID-19. „[Lekarze zarabiali – przyp. Demagog] po kilkadziesiąt tysięcy zł. miesięcznie […] tylko za to, że wypełniali swoje zwykłe obowiązki […] tak naprawdę tych, co złapali c19 w ogóle nie leczono” [pisownia oryginalna] – napisano.
Pacjenci zakażeni koronawirusem byli i wciąż są przyjmowani (s. 28–29) do szpitali – są to osoby, które w ocenie specjalistów znajdują się w stanie zagrożenia życia lub zdrowia i wymagają hospitalizacji. W swojej praktyce lekarze mają obowiązek przestrzegania etyki zawodowej, zgodnie z którą najważniejszym zadaniem jest troska o zdrowie pacjenta.
W chwili wybuchu pandemii COVID-19 lekarze nie mieli sprawdzonych sposobów na leczenie nowej choroby ani środków do tego. Nie oznacza to jednak, że pacjenci z COVID-19, przyjmowani wtedy do szpitali, wcale nie byli leczeni i nie wspomagano ich w powrocie do zdrowia.
Rekomendacje dla lekarzy dotyczące leczenia pacjentów zakażonych koronawirusem zmieniały się wraz ze wzrostem wiedzy na temat tej choroby. Obecnie dostępne środki i metody różnią się od tych stosowanych na początku 2020 roku – dysponujemy już szeregiem skutecznych sposobów, które można stosować w szpitalach.
„Terapie przeciwciałami monoklonalnymi stosowane w zapobieganiu i leczeniu choroby straciły na użyteczności ze względu na pojawienie się opornych wariantów wirusa. Doustne leki przeciwwirusowe stały się podstawą leczenia u osób niehospitalizowanych, podczas gdy ogólnoustrojowe kortykosteroidy pozostają kamieniem węgielnym terapii u osób wymagających dodatkowego tlenu. Pojawiająca się literatura wspiera również stosowanie dodatkowych terapii immunomodulujących u wybranych pacjentów”.
W poście zawarto też stwierdzenie, że [pisownia oryginalna]: „nieliczni lekarze, którzy leczyli swoimi, skutecznymi, metodami byli wściekle zwalczani przez… własny samorząd)”. Nie podano konkretnych przykładów, trudno zatem jednoznacznie stwierdzić, czy i na jakiej podstawie dochodziło do podobnych sytuacji.
Warto zaznaczyć, że w dobie pandemii sporą popularność zyskiwały głosy osób, w tym lekarzy różnych specjalizacji, które promowały nieskuteczne metody leczenia (np. amantadyną lub kolchicyną). W takich przypadkach mogły istnieć podstawy do prowadzenia procesu.
„Przekręty” w czasie pandemii COVID-19 w Polsce – czy były takie problemy?
Na końcu tekstu wspomniano [pisownia oryginalna]:„o miliardach przekręconych przez cwaniaków z rzadu i ich kumpli przy okazji tej »pandemii « na »szpitale covidowe«, respiratory, maseczki, płyny dezynfekujące itd. nawet nie wspominam”. Kwestia ta wymaga wyjaśnienia.
Najwyższa Izba Kontroli (NIK) informowała w przeszłości o nieprawidłowościach związanych z respiratorami (s. 4), z maseczkami czy z innymi środkami ochrony osobistej zakupionymi przez państwo. Zgodnie z komunikatem NIK, opublikowanym we wrześniu 2023 roku, problemy ujawniono również w przypadku finansowania kilkunastu tymczasowych szpitali dla pacjentów chorych na COVID-19 (jak możemy przeczytać ,szpitale tymczasowe „powstawały bez żadnego planu, bez rzetelnej analizy danych o sytuacji epidemicznej i dostępności kadr medycznych, a także bez kalkulacji kosztów”).
Nie oznacza to jednak, że wszystkie tego typu placówki i wydatki na sprzęt były „przekrętami”. W tzw. szpitalach covidowych podczas fali zachorowań leczono i ratowano życie wielu pacjentom. Przykładowo: w trakcie swojego działania jedna z tymczasowych placówek w Białymstoku przyjęła ponad 1,5 tys. pacjentów. W Warszawie ośrodek przy Szpitalu Południowym leczył ok. 3,5 tys. osób. W Krakowie szpitale covidowe zapewniły pomoc 1,4 tys. chorym.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter