Strona główna Fake News Szczepionki, które są niepotrzebne, powodują zachorowania? Fake news!

Szczepionki, które są niepotrzebne, powodują zachorowania? Fake news!

Szczepionki, które są niepotrzebne, powodują zachorowania? Fake news!

Wypowiedzi Zbigniewa Hałata dla Radia Maryja zawierają nieprawdziwe informacje.

Fake news w pigułce

  • Na łamach portalu Radia Maryja ukazał się wywiad ze Zbigniewem Hałatem. Twierdzi on w nim, że szczepionki przeciw COVID-19 są niepotrzebne i niebezpieczne, ponieważ wywołują zachorowania. Jako alternatywę w walce z pandemią proponuje m.in. leki takie jak hydroksychlorochina, iwermektyna, amantadyna.
  • Wbrew twierdzeniom Zbigniewa Hałata szczepionki przeciw COVID-19 są bezpieczne i są jedną z najbardziej skutecznych strategii walki z pandemią. Nie można przyjąć, że hydroksychlorochina, iwermektyna, amantadyna stanowią dobrą alternatywę ze względu na brak mocnych podstaw naukowych do ich stosowania.

Na łamach portalu Radia Maryja ukazał się kolejny wywiad ze Zbigniewem Hałatem – byłym wiceministrem zdrowia, którego wypowiedzi weryfikowaliśmy w kilku analizach. Rozmowa dotyczyła stosowania szczepień przeciw COVID-19 i była chętnie cytowana w sieci, również w mediach społecznościowych. Wiele osób uwierzyło w przedstawione tam treści, jednak padło tam wiele informacji sprzecznych z wiedzą naukową, na podstawie których próbowano przekonywać, że nie ma żadnej potrzeby stosowania szczepień przeciw COVID-19, a preparaty stanowią niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia.

Do wywiadu odsyłał m.in. wpis, który zdobył dużą popularność na facebookowym profilu Radia Maryja. Treść wywiadu była również przytaczana w innych dostępnych w sieci artykułach, które udostępnione zostały w mediach społecznościowych.

Wpis Radia Maryja na Facebooku, w którym odsyłano do wywiadu ze Zbigniewem Hałatem. Wywiad opatrzono zdjęciem Zbigniewa Hałata znajdującego się na wolnym powietrzu. Na wpis zareagowało ponad 300 osób, a ponad 100 udostępniło go.

Źródło: www.facebook.com

Szczepionki przeciw COVID-19 nie są szczepionkami i nie ma potrzeby ich stosowania? 

Fałszywe informacje, które padły w wywiadzie ze Zbigniewem Hałatem, obejmują przede wszystkim treści deprecjonujące wartość szczepionek przeciw COVID-19. Zdaniem rozmówcy: „Mówimy teraz o podawaniu preparatów znanych jako »szczepionki«, które w ogóle nie mają tych cech. Są to preparaty terapii genowej, które na tyle zmieniają naszą reakcję na ich podanie, że sami zaczynamy produkować kolec – białko kolca, które nie wiadomo, gdzie dokładnie się osadza”. Z wywiadu dowiemy się też, że rzekomo: „Na ludziach, w milionowych liczbach, dokonywany jest eksperyment (…). Podaje się preparat, który może wywołać kolejne stany chorobowe, wcześniej nieznane. Mamy do czynienia ze skandalem medycznym”.

Na przestrzeni lat pod pojęciem szczepionki kryły się różne koncepcje (mechanizmy działania). Wbrew powszechnemu przekonaniu szczepionki nie muszą zawierać wirusów lub ich fragmentów, by być uznanymi za szczepionkę. Gdyby kierować się takim podejściem, to za szczepionkę nie mogłyby być uznane szczepionki przeciwbakteryjne zawierające np. produkty metabolizmu bakterii (toksyny). Niezależnie od rodzaju szczepionki ich główną cechą zawsze było budowanie odporności przeciwko różnym chorobom i tak też jest w przypadku szczepień przeciw COVID-19. Dzięki temu spełniają najważniejsze zadanie szczepionek.

Przedstawianie szczepień jako terapii genowej, co rzekomo miałoby odróżniać te konkretne preparaty od pozostałych, nie ma naukowego uzasadnienia. Informowała nas o tym – przy okazji komentarza odnoszącego się do innej naszej analizy – prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, która powiedziała:

„Terapie genowe polegają na dokonywaniu celowych zmian w DNA pacjenta w celu wyleczenia lub złagodzenia choroby genetycznej. Może to być poprzez dodanie funkcjonalnej kopii genu, wyłączenie genu, który wytwarza wadliwy produkt lub zmianę aktywacji genu. mRNA ze szczepionek nie wchodzi do jądra komórkowego ani w ogóle nie wchodzi w interakcję z DNA, więc nie stanowi terapii genowej”.

Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska

Nie jest również tak, że białko kolca wytwarzane przy użyciu szczepień krąży niekontrolowanie stwarzając niebezpieczeństwo dla organizmu: „Odpowiedź (odpornościowa – przyp. Demagog) kształtuje się przede wszystkim lokalnie; obrzęk, zaczerwienienie są jej widocznym przejawem” – wskazuje prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska w jednym ze swoich wpisów na Facebooku.

Dopuszczone na rynek szczepionki przeciw COVID-19 – także w przypadku warunkowego dopuszczenia – nie stanowią eksperymentu medycznego. Takie twierdzenia to jedne z częściej powtarzanych fake newsów na temat szczepień przeciw COVID-19. Z tego względu opracowaliśmy analizę, w której wyjaśniamy dokładnie, dlaczego te szczepionki nie wpisują się w eksperyment medyczny.

wywiadu dowiemy się ponadto, że zdaniem Zbigniewa Hałata istnieje kilka warunków, które świadczą o tym, że nie ma potrzeby stosowania szczepień. Są nimi: wywoływanie wielu zdarzeń niepożądanych przez szczepionki, obecność trzech leków, które mają być alternatywą dla szczepień, oraz lepsza odporność zapewniana przez przechorowanie. 

Nie ma potrzeby stosowania szczepień przeciw COVID-19, ponieważ „mamy leki”? Zbigniew Hałat przekonuje: „Trzeba wcześnie leczyć lekami, które są powszechnie dostępne na świecie, zgodnie z aktualną nauką medyczną i wskazaniami ekspertów: hydroksychlorochina, iwermektyna, amantadyna”. 

Leki nie są alternatywami dla szczepień. Wymienione wyżej środki nie mają potwierdzonej klinicznie skuteczności w leczeniu COVID-19, nie są więc zalecane. Zastosowanie leków bez potwierdzonego działania to jak strzelanie na chybił trafił. Wyobraźmy sobie, że wyzdrowiejemy z COVID-19 po podaniu dowolnego leku. Tak naprawdę dopóki lek nie ma potwierdzonej klinicznie skuteczności, nie mamy pewności, czy stało się to w wyniku naturalnej reakcji organizmu, czy w wyniku podania odpowiednich środków. Badania kliniczne są potrzebne, by się tego dowiedzieć. W ich trakcie formowane są grupy przyjmujących lek oraz grupy placebo, dzięki czemu można sprawdzić skuteczność środków. To praktyka, którą zawsze stosuje się w badaniu skuteczności leków.

Z brakiem badań, które potwierdziłyby skuteczność preparatu w leczeniu COVID-19, mamy do czynienia w przypadku hydroksychlorochiny, iwermektyny i amantadyny. W przypadku pierwszego leku – hydroksychlorochiny – oceniono, że lek miał niewielki wpływ na leczenie lub nie miał żadnego, co z punktu widzenia ciężkich przypadków zachorowań nie zmienia nic w sprawie toczącej się pandemii. Z kolei iwermektynaamantadyna nie mają potwierdzonej skuteczności w leczeniu i poza wskazaniami w charakterystyce produktu leczniczego odradza się ich stosowania. Zastosowanie tych leków bez potwierdzonego w leczeniu działania to jak działanie na oślep i nosi znamiona eksperymentu medycznego, o którym Zbigniew Hałat mówił, by przestrzec przed stosowaniem szczepień przeciw COVID-19.

Nie ma potrzeby stosowania szczepień przeciw COVID-19, ponieważ „lepiej przechorować”? wywiadu ze Zbigniewem Hałatem dowiemy się też, że: „Od dawna wiadomo, że naturalne przechorowanie każdej choroby zakaźnej jest dużo bardziej efektywne niż wyszczepianie. To przechorowanie może być groźne dla życia i zdrowia człowieka, może pozostawić trwałe następstwa (…), dlatego się szczepi. Ryzyko zachorowania i zgonu na chorobę zakaźną wtedy powoduje, że warto szczepić, kiedy jest ono większe od ryzyka poddania człowieka szczepieniom. W medycynie wybieramy to, co jest lepsze dla pacjenta”. 

Naturalnie nabyta odporność niekoniecznie musi być lepsza od tej, którą uzyskuje się poprzez sztuczną immunizację, dlatego też nawet w przypadku osób, które przebyły jakąś chorobę, nie ma przeciwwskazań do stosowania szczepień, także w przypadku COVID-19. To prawda, że szczepienia stosuje się w przypadku, gdy ryzyko zachorowania jest większe niż ryzyko podania szczepionki. Jest tak w przypadku COVID-19 – m.in. ze względu na tempo transmisji koronawirusa SARS-CoV-2 choroba ta doprowadza do dużej liczby zgonów wśród najbardziej zagrożonych grup i może powodować poważne powikłania, które stanowią zagrożenie dla ludzi w każdym wieku. Zwłaszcza ze względu na te czynniki jest to choroba, w przypadku której zaleca się zastosowanie szczepień ochronnych.

W samej tylko Polsce od początku pandemii z powodu COVID-19 zmarło ponad 75 tys. osób. Tyle osób nie zmarło na grypę w ciągu ostatnich kilku lat (nawet przy uwzględnieniu niedoszacowania danych dla obu chorób wyraźna jest duża dysproporcja między nimi). 

Znany jest stosunek korzyści do ryzyka w przypadku szczepień przeciw COVID-19. Szczepienia są skuteczną i bezpieczną drogą do nabycia odporności, dzięki czemu minimalizujemy ryzyko zachorowania, jak i ciężkiego przebiegu choroby. To lepszy wybór dla pacjenta niż narażenie na COVID-19, nawet jeżeli samo zakażenie okaże się łagodne.

Nie ma potrzeby stosowania szczepień przeciw COVID-19, ponieważ powodują „groźne skutki uboczne”? Argumentem za tym, by nie stosować szczepień, zdaniem Zbigniewa Hałata jest również to, że rzekomo: „W tym przypadku mamy ogromną liczbę zgonów i zachorowań. Lista zachorowań poszczepiennych coraz bardziej się wydłuża, w kolejce są kolejne”.

W bardzo rzadkich przypadkach każdy stosowany lek czy szczepionka mogą powodować poważne skutki uboczne. By do obrotu nie dopuścić środków, które mogą stanowić zagrożenie, prowadzi się badania – i tak jest też w przypadku szczepionek przeciw COVID-19. Z badań wynika, że szczepienia przeciw tej chorobie są bezpieczne i skuteczne. Potencjalne zdarzenia niepożądane takie jak zakrzepicazapalenie osierdzia są bardzo rzadkie i trudne do wykrycia na poziomie badań klinicznych w przypadku wszystkich szczepień. Z tego względu prowadzi się ciągły monitoring bezpieczeństwa preparatów już w trakcie ich funkcjonowania na rynku tak jak w przypadku każdego innego preparatu – nazywa się to IV fazą badań klinicznych, tzw. porejestracyjną.

To, że lista potencjalnych negatywnych skutków ubocznych „wydłużyła się” od momentu powstania szczepień, nie świadczy o „masowości” takich zdarzeń. Porównajmy to chociażby z ulotką dołączoną do niektórych leków przeciwbólowych. Lista potencjalnych niepożądanych zdarzeń nie jest krótka, ale to nie oznacza, że lek jest niebezpieczny i wszyscy będą cierpieć z powodu niepożądanych zdarzeń. W przypadku leków przeciwbólowych kolejne niepożądane zdarzenie może zostać dopisane nawet po kilku latach od wprowadzenia leku do użytku. Przykładowo w grudniu 2020 roku wydano komunikat o tym, że metamizol (lek przeciwbólowy) może wiązać się z ryzykiem polekowego uszkodzenia wątroby, a z przekazu z października 2020 wynika, że zastosowanie fluorochinolonów, stosowanych ogólnoustrojowo i w formie wziewnej, wiąże się ze zwiększonym ryzykiem niedomykalności zastawki serca. Rejestrowaniem takich zdarzeń w Polsce zajmuje się Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.

Szczepionki przeciw COVID-19 są przyczyną nowych zachorowań na COVID-19?

wywiadzie oprócz wypowiedzi wskazujących na to, że szczepionki przeciw COVID-19 nie są potrzebne, znalazły się też informacje o tym, jakoby przynosiły efekt odwrotny od zamierzonego. Jak tłumaczył Zbigniew Hałat: „Kraje, które mają wysoką falę wyszczepień, mają również falę zachorowań. Teza, że ludzie wszczepieni sieją białko kolca, zarażają innych i przebieg choroby jest u nich cięższy niż w wyniku zachorowania nabytego poprzez kontakt z kolcem populacyjnym – jest uzasadniona”.

Szczepionki przeciw COVID-19 nie powodują zachorowań ani cięższego przebiegu choroby. Nie istnieje prawidłowość, która wskazywałaby na to, że kraje z wysokim wskaźnikiem wyszczepienia mają wysokie fale zachorowań. Istnieje natomiast prawidłowość, która wskazuje na to, że na dzień 28.09.2021 w najbardziej wyszczepionych państwach świata m.in. takich jak Portugalia (ok. 84 proc. zaszczepionych) i Hiszpania (ok. 77 proc. zaszczepionych) nie notuje się wysokich poziomów zgonów, nawet jeżeli w poszczególnych okresach zakażenia wzrastają. 

Gdyby szczepionki powodowały zachorowania, to miałoby to odzwierciedlenie w testach diagnostycznych: zakażenia rosłyby wraz z tempem szczepień. Oznacza to, że jeśli jednego dnia zaszczepionych zostałoby wiele osób, to efektem byłaby fala zachorowań. To tak nie działa. Żeby taki warunek mógł w ogóle zaistnieć, szczepionki musiałyby zawierać w swoim składzie SARS-CoV-2 i wywoływałyby takie same objawy jak COVID-19. To niemożliwe, ponieważ preparaty nie zawierają w swoim składzie patogenu zdolnego do wywoływania zakażenia i zachorowań na COVID-19. Wyniki testów nie pokrywają się również z tempem szczepień, które na przestrzeni roku przyspieszało i zwalniało, tak jak chociażby w Polsce. Takie teorie prezentowane przez Zbigniewa Hałata sprawdzaliśmy już wcześniej w obszernej analizie na ten temat. 

Podsumowanie

Informacje przedstawione przez Zbigniewa Hałata w wywiadzie dla Radia Maryja nie odpowiadają prawdzie lub pomijają bardzo istotny kontekst, który rzutuje na postrzeganie problematyki szczepień przeciw COVID-19. Zbigniew Hałat jest postacią, która od dłuższego czasu powiela nieprawdziwe, powstałe w dobie infodemii, informacje na temat szczepionek. 

Z wiarygodnymi informacjami na temat szczepionek przeciw COVID-19 można zapoznać się na stronach Światowej Organizacji Zdrowia, Amerykańskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, Europejskiej Agencji Leków, a także w białej księdze pt. „Szczepienia przeciw COVID-19. Innowacyjne technologie i efektywność“ opracowanej przez inicjatywę Nauka przeciw pandemii.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram